Demot jak najbardziej słuszny. Któż z nas nie myśli w tak schematyczny sposób? O tyle, o ile w szkole podstawowej i gimnazjum mało kto myśli jeszcze o swojej przyszłości na poważnie, to w liceum sprawy zaczynają nabierać większej powagi. Mało kto przejmuje się klasą pierwszą, dalej warto pomyśleć o tym, co nas kręci i jak z tego skorzystać. Chciałbym zauważyć, że nie zawsze wszystko układa się po Naszej myśli i po "urzędowo" ukończonej szkole podstawowej i gimnazjum, w liceum mogą zacząć się Nasze pierwsze poważne życiowe schody. To właśnie wtedy stajemy się pełnoletni, na Nasze młode barki zostaje zrzucone ogromne brzemię w postaci: "Co będziesz robiła/a w życiu?" oraz stajemy się odpowiedzialni za samych siebie. Odnoszę wrażenie, że kiedyś mimo trudniejszych egzaminów maturalnych młodzi ludzie mieli w życiu łatwiej. Nie było tylu zmartwień, tempo życia nie było tak zawrotne, a w społeczeństwie utarło się porzekadło: "Nie matura lecz chęć szczera..". Być może to tylko subiektywna opinia, jednak nie sposób pokusić się o jej pominięcie, bowiem to właśnie na czasy Naszych rodziców przypadała cała wspaniałość twórczości polskiej estrady. M. Rodowicz, K. Krawczyk, Budka Suflera, Perfect, Maanam, i wielu innych artystów wielkiego formatu. Redagując niniejszy komentarz chciałbym dać otuchę osobom, których życie kopnęło po tyłku w dość młodym wieku. Najważniejsze jest to, aby w głowie było poukładane, bo nawet jeśli pozostajecie bierni w swoich marzeniach i planach, to przecież je macie. A skoro powiecie A, trzeba powiedzieć też B. Lepiej przejść okres stagnacji, by później móc ruszyć pełną parą, zawalczyć o swoje życie. Szkoła nie jest w życiu najważniejsza! Chociaż od szkoły dużo zależy. Ci, którzy w bardzo lekki sposób wydają osądy o osobach, które później kończą szkołę, zdają maturę jeszcze zdążą się przekonać w życiu, że edukacja była małym piwem w porównaniu z zawirowaniami losu.
@BB - Po studiach i kilku latach pracy w dziwnych warunkach wyjechalem na wyspy. Nie przesiedzialem nawet chwili na zmywaku, pracuje w jednej z najwiekszych firm informatycznych, za pieniadze o ktorych nie mialbym co marzyc w polsce, w swietnej atmosferze, z otwartymi ludzmi, - praca, do ktorej chodze z przyjemnoscia. I rozumiem, ze musisz sobie polechtac, ze masz tak dobrze, a za granica polacy na zmywaku po studiach... ale nie, mam wielu znajomych ktorzy w koncu odzyli, zaczeli zachowywac sie normalnie, nie sa juz zaszczuci kierownikami/dyrektorami, wlasnie po przyjezdzie tutaj. Ci nieliczni, ktorzy zaczynali na zmywakach bardzo czesto sa teraz managerami pubow lub daza do innych celow. Chcesz spokojna prace za E60k rocznie, mozliwosciami awansu, fajna zaloge, rozwoj, spokoj? Skoncz studia z dobrym wynikiem, wyzbadz sie polaczkowatego kombinowania i pustego poczucia wyzszosci na angolami, irolami, wszystkimi innymi nacjami, poznaj kulture i specyfike kraju, zloz papiery i ciesz sie normalnym zyciem. Albo zostan w pl, gryz paznokcie ze zlosci ze ktos zmienil swoje zycie i pocieszaj sie tym, ze oni to wszyscy na zmywaku siedza.Cholernie duzo musialoby tu byc tych zmywakow.
Gdybym był okupantem i chciał zniszczyć naród to wyganiałbym młodych, mądrych ludzi zagranicę "za chlebem" na emigrację, podnosiłbym podatki i wprowadzałbym nowe, dawał podwyżki i kolejne przywileje resortom siłowym, stawiałbym 500 nowych radarów, wzmacniałbym inwigilację obywateli, likwidowałbym państwowe szkolnictwo i służbę zdrowia oraz ograniczałbym do nich dostęp, oddałbym banki, media i handel obcym i wrogom Polski, wyśmiewałbym ich wartości i religię, skłócałbym młodych ze starszymi, aby przez "odwróconą hipotekę" przejąć za bezcen ich mieszkania i domy, zachęcałbym ich kobiety do feminizmu, prostytucji i aborcji, aby nie nadawały się na dobre matki i żony, zadłużałbym ich bezpośrednio oraz pośrednio przez państwo i gminy, aby nie mogli się temu sprzeciwiać, likwidowałbym ich przemysł ,a w zamian budowałbym ogromne stadiony na kredyt, aby przynosiły straty, dopuszczałbym do sejmu złodziei i degeneratów,itd. Obejrzyj się wokoło!
Tylko czemu wyspy? Gówniane kraje z nisko-przeciętnymi zarobkami.
Skoro wyspy według ciebie mają gówniane zarobki to strach pomyśleć jak chooyovo jest tutaj......
normalnie jakby opowiadał moje życie
okrutna prawda
+1
Demot jak najbardziej słuszny. Któż z nas nie myśli w tak schematyczny sposób? O tyle, o ile w szkole podstawowej i gimnazjum mało kto myśli jeszcze o swojej przyszłości na poważnie, to w liceum sprawy zaczynają nabierać większej powagi. Mało kto przejmuje się klasą pierwszą, dalej warto pomyśleć o tym, co nas kręci i jak z tego skorzystać. Chciałbym zauważyć, że nie zawsze wszystko układa się po Naszej myśli i po "urzędowo" ukończonej szkole podstawowej i gimnazjum, w liceum mogą zacząć się Nasze pierwsze poważne życiowe schody. To właśnie wtedy stajemy się pełnoletni, na Nasze młode barki zostaje zrzucone ogromne brzemię w postaci: "Co będziesz robiła/a w życiu?" oraz stajemy się odpowiedzialni za samych siebie. Odnoszę wrażenie, że kiedyś mimo trudniejszych egzaminów maturalnych młodzi ludzie mieli w życiu łatwiej. Nie było tylu zmartwień, tempo życia nie było tak zawrotne, a w społeczeństwie utarło się porzekadło: "Nie matura lecz chęć szczera..". Być może to tylko subiektywna opinia, jednak nie sposób pokusić się o jej pominięcie, bowiem to właśnie na czasy Naszych rodziców przypadała cała wspaniałość twórczości polskiej estrady. M. Rodowicz, K. Krawczyk, Budka Suflera, Perfect, Maanam, i wielu innych artystów wielkiego formatu. Redagując niniejszy komentarz chciałbym dać otuchę osobom, których życie kopnęło po tyłku w dość młodym wieku. Najważniejsze jest to, aby w głowie było poukładane, bo nawet jeśli pozostajecie bierni w swoich marzeniach i planach, to przecież je macie. A skoro powiecie A, trzeba powiedzieć też B. Lepiej przejść okres stagnacji, by później móc ruszyć pełną parą, zawalczyć o swoje życie. Szkoła nie jest w życiu najważniejsza! Chociaż od szkoły dużo zależy. Ci, którzy w bardzo lekki sposób wydają osądy o osobach, które później kończą szkołę, zdają maturę jeszcze zdążą się przekonać w życiu, że edukacja była małym piwem w porównaniu z zawirowaniami losu.
Tylko na co mu te studia jak na wyspach wyląduje na zmywaku?
@BB - Po studiach i kilku latach pracy w dziwnych warunkach wyjechalem na wyspy. Nie przesiedzialem nawet chwili na zmywaku, pracuje w jednej z najwiekszych firm informatycznych, za pieniadze o ktorych nie mialbym co marzyc w polsce, w swietnej atmosferze, z otwartymi ludzmi, - praca, do ktorej chodze z przyjemnoscia. I rozumiem, ze musisz sobie polechtac, ze masz tak dobrze, a za granica polacy na zmywaku po studiach... ale nie, mam wielu znajomych ktorzy w koncu odzyli, zaczeli zachowywac sie normalnie, nie sa juz zaszczuci kierownikami/dyrektorami, wlasnie po przyjezdzie tutaj. Ci nieliczni, ktorzy zaczynali na zmywakach bardzo czesto sa teraz managerami pubow lub daza do innych celow. Chcesz spokojna prace za E60k rocznie, mozliwosciami awansu, fajna zaloge, rozwoj, spokoj? Skoncz studia z dobrym wynikiem, wyzbadz sie polaczkowatego kombinowania i pustego poczucia wyzszosci na angolami, irolami, wszystkimi innymi nacjami, poznaj kulture i specyfike kraju, zloz papiery i ciesz sie normalnym zyciem. Albo zostan w pl, gryz paznokcie ze zlosci ze ktos zmienil swoje zycie i pocieszaj sie tym, ze oni to wszyscy na zmywaku siedza.Cholernie duzo musialoby tu byc tych zmywakow.
Ok to podstawówka jest, liceum jest, studia są, już pół roku na bezrobociu, no to jeszcze trochę czasu mam ^^
2 lata na bezrobociu zaraz po szkole ?? żeby dostać bezrobocie musisz mieć co najmniej rok pracy ...
Po studiach od razu możesz być na bezrobotnym, niestety nie przysługuje Ci zasiłek niestety, kiedyś podobno przysługiwał.
Gdybym był okupantem i chciał zniszczyć naród to wyganiałbym młodych, mądrych ludzi zagranicę "za chlebem" na emigrację, podnosiłbym podatki i wprowadzałbym nowe, dawał podwyżki i kolejne przywileje resortom siłowym, stawiałbym 500 nowych radarów, wzmacniałbym inwigilację obywateli, likwidowałbym państwowe szkolnictwo i służbę zdrowia oraz ograniczałbym do nich dostęp, oddałbym banki, media i handel obcym i wrogom Polski, wyśmiewałbym ich wartości i religię, skłócałbym młodych ze starszymi, aby przez "odwróconą hipotekę" przejąć za bezcen ich mieszkania i domy, zachęcałbym ich kobiety do feminizmu, prostytucji i aborcji, aby nie nadawały się na dobre matki i żony, zadłużałbym ich bezpośrednio oraz pośrednio przez państwo i gminy, aby nie mogli się temu sprzeciwiać, likwidowałbym ich przemysł ,a w zamian budowałbym ogromne stadiony na kredyt, aby przynosiły straty, dopuszczałbym do sejmu złodziei i degeneratów,itd. Obejrzyj się wokoło!