Ja nic nie mówię ale pierwsze słyszę o "dupcyć" o ile pamiętam mówiło się D*PCZYĆ. Zresztą odnosi się to też do reszty słów, choć słyszałem i wersje bez CZ, ale zawsze mi się wydawało, że ktoś po prostu zgubił zęby jak to mówił.
Dodam jeszcze. Człowiek w zachodniopomorskim wychodzi na dwór. W Krakowie na pole. Dwór to miejsce otaczające dom, przestrzeń gdzie np. stoi samochód. Pole to miejsce gdzie się sieje, orze i np. kosi zborze. No ale krakowianie próbują wpajać że tak nie jest. To nie złośliwość, ale fakt po którym idzie ich szybko rozpoznać.
W mazowieckim też mówi się "wychodzę na dwór".
To po pierwsze.
Po drugie - w Krakowie i ogólnie w małopolskim (i chyba kilku innych województwach, nie pamiętam w jakich) jest taki dialekt, czy tam gwara. U nich mówi się tak, u nas tak. To jedno i to samo oznacza i nie powinno się dziwić temu. Poczytaj w Internetach lub/i na Wikipedii. Potem komentuj.
Nick_mi_ukradli nie chodziło mi o to. U nas jak ktoś powie pole, to ma na myśli pole do orania, siania itp. Jezeli tak popatrzymy to nawet warszawiacy mówią trochę inaczej.Takich kwiatków jest więcej.
@krkrkrkr Święte słowa. Dokładnie tej samej argumentacji użyłem wiele lat temu jak jeden Warszawiak nabijał się z tego. Z drugiej strony zawsze można odpyskować, że ktoś nie jest z Warszawy bo ostatnich warszawiaków wybito podczas powstania. :P Chamskie ale jak ktoś mieczem wojuje to od miecza zginie.
We Wrocławiu jak i na całym dolnym śląsku mówi się i tak i tak, po prostu jest tutaj taka mieszanka gwar z całej Polski, że nie można określić czy mówią u nas na pole czy na dwór, bo jedni mówią tak, a inni tak.
Kiedy byłam dzieckiem, wychodziłam "na pole" i dotąd nie widzę w tym niczego dziwnego. "Pole" było nieograniczoną przestrzenią poza czterema ścianami. Wolne pole na planszy czy kartce ma takie samo znaczenie.
Wyjść "na dwór"? Ok, też się słyszało, nie zastanawiałam się nad różnicą póki nie usłyszałam nabzdyczonych komentarzy tych, co chodzą tylko na dwór. Nie czuję sensu, ale może ktoś mnie jeszcze przekona - zawsze to jakieś pol... dwór do popisu.
@Krasnolistna Świetnie cię rozumiem, ale rozumiem również drugą stronę, bo do niej należę. Rozchodzi się o to, że poza województwem małopolskim (no może jeszcze górnośląskim i dolnośląskim, ale mam tam parę znajomych i się z tym nie spotkałam) wszędzie mówi się "wyjść na dwór", a nigdy "wyjść na pole". Brzmi to bardzo dziwacznie, gdy ktoś tak mówi. Mieszkańcom innych województw się to kojarzy wyłącznie z polami na wsi. Nie ma w nic złego, to po prostu dziwaczne dla uszu. Większość polskich słów przechodziła przez wieki metamorfozy... niekoniecznie identyczne w całej Polsce, dlatego wychodzą takie sytuacje, że jedno słowo może mieć kilka innych znaczeń w różnych rejonach kraju. Inne znaczenie słowa "pole" nie musi być oczywiste dla kogoś spoza małopolskiego. Ja - przykładowo - mam jednego dobrego kolegę, który jest rodowitym krakusem i (chociaż wiedziałam wcześniej co znaczy "iść na pole") kiedyś w rozmowie zaskoczył mnie spontanicznym użyciem tego określenia, a ja kompletnie zgłupiałam. Dopiero po dłuższej chwili niezręcznej ciszy uświadomiłam sobie, że przecież w Krakowie tak mówi się na wyjście z domu. Osoba, która tego wcześniej nie wiedziała... w życiu się nie domyśli.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 maja 2014 o 22:57
Dodam jeszcze, że nasze krakowskie i tylko krakowskie jest: "bede" zamiast "będę" i "se" zamiast "sobie". Źródła podają, że takie właśnie mówienie wywodzi się z Krakowa i dopiero z tego miasta rozprzestrzeniło się dalej w Polskę. Krk pozdrawia
Wiadomo, że jest dużo ludzi, którzy tych wyrazów nie używają, ale mimo wszystko nie da się ukryć, że są one dość często u nas spotykane. Ciekawi mnie natomiast fakt, że tylko w Krakowie się tak mówi. To prawda?
Nieprawda. Osobiscie znam wiecej Slazakow uzywajacych tych teminow niz osóbz Krakowa chociaz w sumie bardziej znam ludzi z okolic Krakowa i ogolnie Malopolski.
To nie Krakowanie, a dużo mieszkańców Krakowa... Generalnie nie słyszę takich słów wśród ludzi pochodzących z Krakowa. Za to przyjezdni studenci, to inna bajka...
Jako krakus powiem ci że to nieprawda, chyba coś ci się pod*pczyło
Ja nic nie mówię ale pierwsze słyszę o "dupcyć" o ile pamiętam mówiło się D*PCZYĆ. Zresztą odnosi się to też do reszty słów, choć słyszałem i wersje bez CZ, ale zawsze mi się wydawało, że ktoś po prostu zgubił zęby jak to mówił.
ale nie mówicie na dwór tylko na pole co nie?
dobre ;)
ale nie mówicie na dwór tylko na pole co nie? No tak bo na dwór się wchodzi a nie wychodzi.
to chyba bardziej ślązacy...
No wlasnie, nie wiem kto to minusuje... Ja tez predzej uslysze Slazaka ktory uzywa 'dupcyc' (i to wlasnie przez 'c') niz kogos z Malopolski...
Jestem z Krakowa i nie zgadzam się z twórcą demota. Chyba kogo tu podupc*ło.
jaki ty oryginalny jesteś :)
Nie wczytały mi się komentarze wcześniejsze. :D No i wyszło powtórzenie. :/
Mieszkam 35km od Krakowa i stwierdzam że to chyba jednak prawda :D
To bardzo prawda, ale czy tylko u nas tak mówią? :D
To mnie zastanawia najbardziej z tego demota.
Nie bartek, nie tylko u Was bo wlasnie ja znam mnóstwo osób ktore z Krakowem nic wspolnego nigdy nie maja a tak mówia ;)
Dodam jeszcze. Człowiek w zachodniopomorskim wychodzi na dwór. W Krakowie na pole. Dwór to miejsce otaczające dom, przestrzeń gdzie np. stoi samochód. Pole to miejsce gdzie się sieje, orze i np. kosi zborze. No ale krakowianie próbują wpajać że tak nie jest. To nie złośliwość, ale fakt po którym idzie ich szybko rozpoznać.
Tylko w zachodniopomorskim wychodzi się na dwór?
W mazowieckim też mówi się "wychodzę na dwór".
To po pierwsze.
Po drugie - w Krakowie i ogólnie w małopolskim (i chyba kilku innych województwach, nie pamiętam w jakich) jest taki dialekt, czy tam gwara. U nich mówi się tak, u nas tak. To jedno i to samo oznacza i nie powinno się dziwić temu. Poczytaj w Internetach lub/i na Wikipedii. Potem komentuj.
Najważniejszy argument to taki, że krakowianie wychodzą z dworu na pole, a Ci inny z pola do dworu ;) Szlachecki Kraków pozdrawia resztę świata!
W podkarpaciu też mówi się że idzie się na pole :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 kwietnia 2014 o 16:33
Nick_mi_ukradli nie chodziło mi o to. U nas jak ktoś powie pole, to ma na myśli pole do orania, siania itp. Jezeli tak popatrzymy to nawet warszawiacy mówią trochę inaczej.Takich kwiatków jest więcej.
@krkrkrkr Święte słowa. Dokładnie tej samej argumentacji użyłem wiele lat temu jak jeden Warszawiak nabijał się z tego. Z drugiej strony zawsze można odpyskować, że ktoś nie jest z Warszawy bo ostatnich warszawiaków wybito podczas powstania. :P Chamskie ale jak ktoś mieczem wojuje to od miecza zginie.
We Wrocławiu też idzie się na dwór :-)
We Wrocławiu jak i na całym dolnym śląsku mówi się i tak i tak, po prostu jest tutaj taka mieszanka gwar z całej Polski, że nie można określić czy mówią u nas na pole czy na dwór, bo jedni mówią tak, a inni tak.
Kiedy byłam dzieckiem, wychodziłam "na pole" i dotąd nie widzę w tym niczego dziwnego. "Pole" było nieograniczoną przestrzenią poza czterema ścianami. Wolne pole na planszy czy kartce ma takie samo znaczenie.
Wyjść "na dwór"? Ok, też się słyszało, nie zastanawiałam się nad różnicą póki nie usłyszałam nabzdyczonych komentarzy tych, co chodzą tylko na dwór. Nie czuję sensu, ale może ktoś mnie jeszcze przekona - zawsze to jakieś pol... dwór do popisu.
O Borze! Jeden *UJ. Nie pisałem pierwszej litery bo zaraz by powstała gownoburza na forum ze względu na pisanie przez ch lub samo h xd
@Krasnolistna Świetnie cię rozumiem, ale rozumiem również drugą stronę, bo do niej należę. Rozchodzi się o to, że poza województwem małopolskim (no może jeszcze górnośląskim i dolnośląskim, ale mam tam parę znajomych i się z tym nie spotkałam) wszędzie mówi się "wyjść na dwór", a nigdy "wyjść na pole". Brzmi to bardzo dziwacznie, gdy ktoś tak mówi. Mieszkańcom innych województw się to kojarzy wyłącznie z polami na wsi. Nie ma w nic złego, to po prostu dziwaczne dla uszu. Większość polskich słów przechodziła przez wieki metamorfozy... niekoniecznie identyczne w całej Polsce, dlatego wychodzą takie sytuacje, że jedno słowo może mieć kilka innych znaczeń w różnych rejonach kraju. Inne znaczenie słowa "pole" nie musi być oczywiste dla kogoś spoza małopolskiego. Ja - przykładowo - mam jednego dobrego kolegę, który jest rodowitym krakusem i (chociaż wiedziałam wcześniej co znaczy "iść na pole") kiedyś w rozmowie zaskoczył mnie spontanicznym użyciem tego określenia, a ja kompletnie zgłupiałam. Dopiero po dłuższej chwili niezręcznej ciszy uświadomiłam sobie, że przecież w Krakowie tak mówi się na wyjście z domu. Osoba, która tego wcześniej nie wiedziała... w życiu się nie domyśli.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 maja 2014 o 22:57
Na Górnym Śląsku się chodzi "na plac", każdy ma na to inne określenie, po co się kłócić?
A znacie termin "bardaszka"?
Dobra wiadomo że kto z Krakowa będzie płakał bo poszkodowany, ale takie są realia i trzeba się pogodzić
Dodam jeszcze, że nasze krakowskie i tylko krakowskie jest: "bede" zamiast "będę" i "se" zamiast "sobie". Źródła podają, że takie właśnie mówienie wywodzi się z Krakowa i dopiero z tego miasta rozprzestrzeniło się dalej w Polskę. Krk pozdrawia
Wiadomo, że jest dużo ludzi, którzy tych wyrazów nie używają, ale mimo wszystko nie da się ukryć, że są one dość często u nas spotykane. Ciekawi mnie natomiast fakt, że tylko w Krakowie się tak mówi. To prawda?
Nieprawda. Osobiscie znam wiecej Slazakow uzywajacych tych teminow niz osóbz Krakowa chociaz w sumie bardziej znam ludzi z okolic Krakowa i ogolnie Malopolski.
chyba po ślonsku :/
Eeej... Zdupcaj! :P
Prostota w wymowie.:).
No tak a jak poznać wieśniaka nie z Krakowa zawsze staje przynajmniej na dwóch miejscach postojowych:)
To nie Krakowanie, a dużo mieszkańców Krakowa... Generalnie nie słyszę takich słów wśród ludzi pochodzących z Krakowa. Za to przyjezdni studenci, to inna bajka...
Dlatego dupcymy te Wasze Warszawskie studentki :)