Mamy tu do czynienia z bohaterem wojny w Iraku. Wyobraźcie sobie: jedziecie swoim Hummerem (który jest sam w sobie niezłym twardzielem) w kolumnie pojazdów, gdy nagle wpadacie w zasadzkę. Zablokowani w wąskiej uliczce między czołgami z przodu a innymi pojazdami z tyłu dostajecie się pod ogień krzyżowy z karabinów, moździerzy i wyrzutni granatów. Co zrobił w takiej sytuacji Major Chontosh? Pewnie westchnął ze znużeniem i wzruszył ramionami, po czym nakazał kierowcy jego Hummera by skręcił i ruszył prosto na okopanych talibów. Po uciszeniu (co tłumaczy się jako: rozpiżdżeniu w drobny mak) stanowiska karabinu, dziarscy chłopcy wbili się swoim 2,5 tonowym pojazdem do okopu wroga. Nasz wojak następnie wysiadł z samochodu i zaczął strzelać.
Najpierw z własnego karabinu, potem z pistoletu podręcznego, nieprzerwanie kładł wrogich żołnierzy do piachu. Gdy usłyszał głuche „klik – klik” jego magazynka, Chontosh nonszalancko podniósł walającego się na ziemi kałacha i zaczął dalej siać masakrę. Kolejny pusty magazynek zmusił go by poszukał KOLEJNEGO! kałasznikowa. Wszystko fajnie ale w jego stronę zmierzała grupka przeciwników, którzy chcieli się dobrać do jego pogańskiej dupy. Niezrażony tym faktem Brian podniósł granatnik i rozwalił wszystkich nacierających przeciwników. Najs. Ogółem zabił 20 ludzi, a ranił jeszcze więcej.
Ten koleś był szalony. Tak szalony, że dostał ksywkę Szalony Jack. Był Szkotem (co trochę wyjaśnia ten fragment o byciu szalonym), który uwielbiał surfować, grać na dudach i wbijać swój prawie półtorametrowy miecz w czaszki przeciwników. Najciekawsze jest to, że Szalony Jack działał podczas Drugiej Wojny Światowej. No wiecie, tej wojny podczas której zaczęto na masową skalę używać czołgów, karabinów maszynowych, samolotów, ogromnych dział itp. Wstąpił do komandosów bo (jak twierdzi Wiki) „odpowiadała mu ich wysoce niebezpieczna służba”. Jedną z przypisywanych mu zasług jest wzięcie do niewoli 42 niemieckich żołnierzy wraz z obsługą moździerza. Oczywiście dokonał tego tylko za pomocą miecza! Rany… gdybym zobaczył jakiegoś ogromnego Szkota wymachującego ogromnym mieczem lądującego w moim okopie i rozrzucającego na wszystkie strony kawałki moich kolegów poddałbym się zanim wypowiedzielibyście słowo „Gestapo” na głos.
Podczas innej z akcji Churchill prowadził do ataku oddział komandosów przez zasieki i pole minowe. Po ciężkim ostrzale komandosi zostali zredukowani do sześciu rannych osób i Churchilla. To nie trwało długo, ponieważ celny ostrzał z moździerza zmniejszył liczbę żywych do jednego: Szalonego Jacka. Gdy odnaleźli go Niemcy, Churchill spokojnie sobie siedział i grał na dudach. Po złapaniu i wysłaniu do obozu koncentracyjnego Jack stwierdził, że mu się tam nie podoba i wyszedł. Niemcy pochwycili go znowu i umieścili go w nowym obozie, z którego Jack… znowu uciekł. Przeszedł 150 mil, żywiąc się tylko puszką zardzewiałych cebulek (a może na odwrót?), zanim odnaleźli go Amerykanie. Niestety dla niego, wojna zdążyła już się skończyć i jedyne co mógł zrobić to wrócić do Szkocji mrucząc pod nosem: „Gdyby nie ci przeklęci Jankesi moglibyśmy pociągnąć tę wojnę przez następne dziesięć lat”. Mówiłem, że był szalony.
Znowu II WŚ. Jednakże tym razem mamy do czynienia z pilotem, który „walkę do ostatniego tchu” rozumiał bardzo dosłownie. Podczas rutynowego patrolu jego eskadra natknęła się na 3 bombowce wroga – łatwy cel. Nagle znikąd pojawił się niemiecki myśliwiec dziurawiąc samolot Erica Nicolsona celnym ostrzałem. I teraz uwaga. Nicolson oberwał otarcie w czoło i postrzał w stopę. Zalewająca mu oczy krew nie przeszkodziła w zauważeniu jednego, dosyć ważnego szczegółu: jego kokpit się palił. Jak każdy rozsądny człowiek, Eric zaczął się gramolić w stronę wyjścia (czytaj: na tył kokpitu skąd bezpiecznie można wyskoczyć). Gdy zauważył samolot, który odważył się do niego strzelać pan Nicolson się nie wahał: wrócił do palącego się kokpitu by zestrzelić drania. Chciałbym nadmienić, że szkło na wszystkich instrumentach w samolocie pod wpływem niesamowitego ciepła postanowiło zamienić się w popcorn i strzelać odłamkami w naszego dziarskiego pilota. Podsumowując: postrzelony w stopę, oślepiony przez krew i w płonącym samolocie Nicolson postanowił dać (nomen omen) popalić jego prześladowcy.
Wierzcie lub nie, ale udało mu się to. Rozwalił dziada, posłał go na dno kanału La Manche po czym wyskoczył z samolotu. To jeszcze nie koniec. Facet był w takim szoku, że przypomniał sobie o otwarciu spadochronu dopiero 5,000 stóp niżej. Po wylądowaniu, ciężko poparzony pilot zauważył, że z dziur na sznurówki jego lewego buta tryska wesoło krew. Nie zapominajmy, że szkło na jego zegarku się stopiło (szybki fakt: szkło topi się w temperaturze 1500 °C).
Gladiator w starożytnym Rzymie który kochał swoją robotę. Marzeniem każdego gladiatora było wygranie odpowiedniej ilości pojedynków i w ten sposób zapewnienie sobie wolności, ale nie jego.Flamma chciał tylko jednego - sławy. Zasłynął z tego, że wygrał swoją wolność 4 razy.
120 letni dziadek zlał gościa patykiem, zdradził mu sekrety świata i sens życia, oraz to kto jest ojcem Pablito. Teraz gość zostanie wykładowcą na uniwersytecie gdzie będzie wygłaszał prawdy życiowe które potem będą na kwejku. I tak oto wszystkie opowieści i cięte riposty "wykładowcy mojego kolegi na uczelni w wygwizdowie górnym" są prawdą niezaprzeczalna, w końcu mamy dowody.
Z tego co ostatnio sie dowiedziałem wynik tej walki był nierozstrzygnięty
Fajnie opisane, przyjemnie się czyta ;)
Właśnie miałem napisać, że te podpisy zupełnie niszczą tego demota. Głupawe, choć w zamierzeniu pewnie miały być dowcipne...
z 2 obrazka wynika że Churchil tam zginął
"Churchill spokojnie sobie siedział i grał na dudach"
widziałeś kiedyś czołg grający na dudach?
a dudy grające na czołgu?
My tez jestesmy twardzi ;) Tyle czasu wytrzymujemy z rządami naszych panów...
brakuje Witmanna
jakim chu... piszesz bohater wojny w iraku...? to mozna byc bohaterem ktory napada na mniej cywilizowany kraj zeby zagrabic jego dobra pod przykrywka wojny z terroryzmem ktora lykaja niedorozwinieci amerykanie? bohater?...
A co on może? Jesteś głupi, czy po prostu z wypranym mózgiem? To rządy napadają, żołnierze mają mało do powiedzenia, jakbyś nauczył się czytać, to byłbyś w stanie dowiedzieć się, że dla większości żołnierzy polityka przestaje mieć znaczenie na wojnie. Jadą, muszą przeżyć, żeby wrócić do rodziny. Twoim zdaniem miał wysiąść z hummera i pomachać z uśmiechem niczym jakaś królowa? I nie, nawet jakby chciał, to nie może zdezerterować, bez konsekwencji. Wojna to dobry interes, i jak każdy taki, jest dobrze chroniony.
Ogólnie beka jest z tego, że bohater wojny w Iraku walczył tam z talibami, a przynajmniej tak można wywnioskować z tekstu :)
wszędzie są poj3busy, ale w niektórych miejscach jest ich po prostu więcej
a gdzie Rasputin?
Brakuje Joe Simpsona. :(
ten typ to zwykły morderca... pomyślcie jak sprawny trzeba mieć mózg żeby wyróżniać jakiegoś łepka za to że zabijał innych ludzi... autor jest jakiś chory... To nie był film z Rambo tylko flaki i krew żywych istot :(((
W skrócie wojna.
Autor zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Kiedy sowieta strzelił w szczękę Simowi ( Biała Śmierć ) to ten zdążył jeszcze zabić tego właśnie sowiete, który do niego strzelił. Dopiero potem zemdlał i trafił do bazy bo go finowie znaleźli
A gdzie Sulo Kolkka??
,,Sulo Kolkka to kolejny Fin który wsławił się w snajperskim fachu. W czasie wojny z Sowietami (1939-1940), zabił 400 żołnierzy wroga.
Lubił zapuszczać się na tyły nieprzyjaciela, gdzie rozpoczynał „łowy”. Podobno wieści o jego pojawieniu się, wywoływały panikę. Ścigany przez wroga, potrafił zabić kolejno wszystkich prześladowców.
Sowieci wysyłali przeciw niemu swoich najlepszych snajperów. Jednego z nich Kolkka zabił pierwszym strzałem, z odległości sześciuset metrów. "
Jezeli chodzi o SImo Hayha to,,Rosyjskie kolumny pancerne, bataliony a czasami całe dywizje, wpadały w pułapki zastawiane na wąskich leśnych drogach. W głębokim śniegu ukrywali się Fińscy snajperzy ,eliminujące kolejno oficerów i wszystkich którzy przejmowali po nich dowodzenie. Armia Czerwona traciła w ten sposób tysiące ludzi.
Simo Hayha nie korzystał z celownika optycznego. Uważał że luneta zdradza pozycje strzelca. Hayha używał fińskiej wersji karabinu Mosin.
Oprócz tego walczył z pistoletem maszynowym, z którego zastrzelił dwustu Rosjan. Mimo wielu prób, Sowietom nie udało się go zlikwidować."
ciekawostki fajne natomiast artykuły napisane są słabo bardzo nieprzyjemnym do czytania językiem
co za kretyn to opisywał?!
cebulką zardzewiałych puszek
co za epickie opisy
Warto też wspomnieć o niejakim Danielu Inouye biorącym udział w lądowaniu w italii :) W skrócie dokonał tego, co ten gościu na 10 obrazku, tyle tylko, że gdy oddział Daniela leżał przygwożdżony ostrzałem z karabinów nieprzyjaciela, on sam podniósł się i w szaleńczej szarży pobiegł prosto na pierwszy z trzech bunkrów (w międzyczasie dostał postrzał w między innymi w wątrobę) i rozwałił go z ręcznego granatu, po czym zaczął ostrzeliwywać drugi bunkier ze swojego thompsona pozwalając swojemu oddziałowi na zmasakrowanie obrońców. W między czasie Daniel stracił przytomność w wyniku utraty krwi. Jak się jednak okazało było to tylko chwilowe i już kilka minut później zaczął czołgać się w stronę trzeciego bunkra, który bezskutecznie starał się zdobyć jego oddział. Jednak dzielny Inouye postanowił powtórzyć swój manewr i podczołgał się na tyle blisko bunkru, żeby znowu skorzystać ze sprawdzonego granatu. Nieszczęściem jednak granat ze strony wroga odrąbał mu prawą rękę, więc Daniel jak gdyby nigdy nic wziął granat w drugą rękę i zniszczył 3 bunkier. Gdy nareszcie dobiegł do niego medyk polowy on stwierdził, że może tu jeszcze poczekać i kazał żołnierzom dalej nacierać w głąb Italii. Dożył spokojnej starości jako Pierwszy amerykański senator z Hawajów (zmarł w 2012 roku)
świetna bajka...