,,Lepiej by mogli dodrukować i dać wszystkim ludziom parę złotych"
Jeśli także słyszysz takie słowa ze strony znajomych lub rodziny nieznających się na ekonomii ale uważających się za ekspertów
w tej dziedzinie - puść im ten filmik
ciekawe co na to NBP? - strona NBP-- Produkcja pieniądza Polsce: rok 2004--- 340 000 mln PLN, rok 2014-- 999 000 mln PLN, no i gdzie są te pieniądze? Z ekonomii ekspertem nie jestem, ale coś mi się nie podoba tej tabelce,
Ależ pieniądze można dodrukowywać, ale tylko i wyłącznie pod jednym warunkiem. Można dodrukować ich nie więcej niż tyle o ile wzrosła wartość gospodarki kraju, tak był 1 złotówka odpowiadała tej samej wartości w towarach. Jak dodrukujemy więcej mamy inflację, jak mniej deflację. Oczywiście piszę w dużym uproszczeniu, tak z grubsza.
Nie no wiem, zmiana kwot gwarancyjnych dla lokat i kont bankowych jest choćby bardzo popularną metodą regulacji ilości pieniądza w biegu itd. Chodziło mi tylko o zarys, by ludzie nie popadali z jednej skrajności (drukujmy pieniądze i najlepiej rozdajmy) w drugą (każdy wzrost ilości gotówki w obiegu to złoooo). Wszędzie istnieje złoty środek i trzeba się go trzymać.
Współczesna ekonomia opiera się na niedoborach im czegoś jest mniej tym lepiej dla określonych grup. Obecnie dług całego świata jest większy niż ilość gotówki w obiegu i kto tu mówi o ekonomi niech autor demota z całym szacunkiem najpierw sprawdzi źródła a dopiero potem wrzuca coś mądrego.
To się samo stanie. To nie jest tak, że sprzedawca patrzy, że dodrukowano kasę i leci podnieść ceny. Po prostu liczba towarów w obiegu się nie zmieni a liczba pieniędzy tak, więc sprzedawcy zauważą, że mogą sprzedać ten sam produkt drożej bez ryzyka nie sprzedania go. To się dzieje samoczynnie.
Wszystko prawda. Ale jak dodrukujesz sobie i będziesz "umiarkowanym konsumentem" lub pojedziesz do innego miasta (czytaj kraju) śmiem zaryzykować stwierdzenie, że po prostu nic się nie stanie :)
Gdybym był głupim smarkiem albo udręczonym robolem, to wyciągnąłbym wniosek, że taka sytuacja jak w bajce zaszkodzi najbogatszym przeklętym wyzyskiwaczom, a to przecież najlepsze co może spotkać lud pracujący. :D
szkoda ze zamiast tych zasilkow dla patologii nie puszcza sie im tej bajki bo uwazaja ze wszystko im sie nalezy i kazdy musi im dawac
ciekawe co na to NBP? - strona NBP-- Produkcja pieniądza Polsce: rok 2004--- 340 000 mln PLN, rok 2014-- 999 000 mln PLN, no i gdzie są te pieniądze? Z ekonomii ekspertem nie jestem, ale coś mi się nie podoba tej tabelce,
Ależ pieniądze można dodrukowywać, ale tylko i wyłącznie pod jednym warunkiem. Można dodrukować ich nie więcej niż tyle o ile wzrosła wartość gospodarki kraju, tak był 1 złotówka odpowiadała tej samej wartości w towarach. Jak dodrukujemy więcej mamy inflację, jak mniej deflację. Oczywiście piszę w dużym uproszczeniu, tak z grubsza.
Nie no wiem, zmiana kwot gwarancyjnych dla lokat i kont bankowych jest choćby bardzo popularną metodą regulacji ilości pieniądza w biegu itd. Chodziło mi tylko o zarys, by ludzie nie popadali z jednej skrajności (drukujmy pieniądze i najlepiej rozdajmy) w drugą (każdy wzrost ilości gotówki w obiegu to złoooo). Wszędzie istnieje złoty środek i trzeba się go trzymać.
niedawno u Nas dodrukowali ;P jak pierwszy raz miałem nowe banknoty w ręku to myślałem, że podrabiane...
Współczesna ekonomia opiera się na niedoborach im czegoś jest mniej tym lepiej dla określonych grup. Obecnie dług całego świata jest większy niż ilość gotówki w obiegu i kto tu mówi o ekonomi niech autor demota z całym szacunkiem najpierw sprawdzi źródła a dopiero potem wrzuca coś mądrego.
Dzięki za filmik. Łatwiejszy w użyciu niż strzelba i szpadel.
Ale czy ktoś musi wiedzieć, że pieniadze zostały dodrukowane? Jeśli nikt się nie dowie to kto podniesie ceny?
To się samo stanie. To nie jest tak, że sprzedawca patrzy, że dodrukowano kasę i leci podnieść ceny. Po prostu liczba towarów w obiegu się nie zmieni a liczba pieniędzy tak, więc sprzedawcy zauważą, że mogą sprzedać ten sam produkt drożej bez ryzyka nie sprzedania go. To się dzieje samoczynnie.
Wszystko prawda. Ale jak dodrukujesz sobie i będziesz "umiarkowanym konsumentem" lub pojedziesz do innego miasta (czytaj kraju) śmiem zaryzykować stwierdzenie, że po prostu nic się nie stanie :)
Myślę sobie, przed oglądnięciem filmiku, że będzie o inflacji.
Gdybym był głupim smarkiem albo udręczonym robolem, to wyciągnąłbym wniosek, że taka sytuacja jak w bajce zaszkodzi najbogatszym przeklętym wyzyskiwaczom, a to przecież najlepsze co może spotkać lud pracujący. :D
a w USA drukują na potęgę i jakoś nikt nie widzi problemu
Widzą, widzą. Mieszkania ludzie potracili to problem zauważyli.
W szkołach powinni puszczać takie bajki.