“Potrzebuję 50$ które jesteś mi winien i chcę je teraz!”
Poeta epoki romantyzmu do końca był pewny siebie. Tuż przed śmiercią Heine rzekł:
"Bóg mi wybaczy. To jego fach."
Znany z roli Flipa aktor, umierając, poprosił czuwającą przy nim pielęgniarkę, by ta zabrała go na narty. Na pytanie, czy umie jeździć, Laury odpowiedział:
"Nie umiem. Ale wolałbym jeździć na nartach, niż robić to, co robię teraz."
Podczas bitwy pod Spotsylvanią (rok 1864), generał Sedgwick lekceważąco odniósł się do umiejętności strzeleckich żołnierzy przeciwnika, mówiąc:
"Nawet słonia by nie trafili z takiej odleg…"
Brytyjski piosenkarz, w ostatnich chwilach życia, podzielił się opinią na temat poziomu współczesnej telewizji.
"To kanał piąty? Jezu, jakie gówno nadają w tej telewizji."
Jedne z najdziwniejszych i najbardziej enigmatycznych ostatnich słów wygłosił Steve Jobs. Założyciel Apple powiedział na łożu śmierci:
"Och, wow. Och, wow. Och, wow."
Podczas posiłku, żona Diderota miała zwrócić mu uwagę, żeby nie jadł zbyt dużo. Oświeceniowy pisarz odpowiedział:
"Ale jak, do diabła, ma to mnie zabić?"
Po czym umarł.
Brakuje tu słynnego „Więcej światła!” Goethego.
Moze dlatego że nic takiego nie powiedział. Jego prawdziwe ostatnie słowa miały podobne brzmieć "Chwyć mnie za reke , kotku" do zony. To o świetle zmyślono.
Realizm każe mi przypuszczać, że nie wszystkie są prawdziwe. Mogły być jedynie wymysłem, ziarnem piasku wokół którego powstawała perła legendy. Aczkolwiek French i Osiecka podbili moje serce.
I słusznie, bo przeważnie to tylko legendy lub celowe kłamstwa, które miały łączyć wybitne osobistości z jakimiś ideologiami, które miały dzięki temu zyskiwać na znaczeniu. A zmarły już przed kłamstwami na swój temat się nie obroni. Niemniej jednak z bardziej wiarygodnych i udokumentowanych relacji wyłania się w miarę czytelny obraz. Otóż osoby wybitne znacznie częściej na łożu śmierci zachowują spokój i humor, akceptując to co nieuniknione, niż przyjmują śmierć w strachu, złości czy klepiąc zdrowaśki do samego końca.
I tak dobrze, że mieli do kogo się odezwać. Najgorzej, to umrzeć w samotności i zostać znalezionym tydzień później, bo nikt nie zauważył, że już nas nie ma.
niedaleko mnie w lesie znaleziono babcię która przysiadła sobie na kamieniu pół roku wcześniej i tak już została
tomracja768 - Powiedz proszę, ze to tylko czarny żart ;/
Ja tam nie chcę się dzielić swoją śmiercią. Z resztą jak już jest się martwym wszystko przestaje mieć znaczenie. To jak umarłeś i kim byłeś... niemożliwe bysmy zachowywali jakąkolwiek świadomość po śmierci mózgu.
No z tym Glennem Millerem to bardzo wiarygodne, biorąc pod uwagę fakt, że nikt nie zna dokładnych okoliczności wypadku jego samolotu.
...Dobrze, ze Adam Faith nie ogladal TVN-u.
Bo przy takim "gównie" bylaby to dopiero straszna smierc.
To ja dam mu plusa na pocieszenie. :)
Andrzej "Ibis" Wróblewski - wielki językoznawca, dziennikarz i krytyk muzyczny - na dzień przed śmiercią napisał 5 felietonów. Zapytany po północy przez syna, który pomagał w zapisywaniu, czemu tak się upiera, żeby pracować, odpowiedział: "Bo nawet śmierć nie usprawiedliwia lenistwa". Zmarł następnego dnia rano, to były jego ostatnie słowa do kogokolwiek.