Jak ktoś ma hajsu to ok, ja piracę. Ile razy się zawiodłem wydając kasę na oryginał, a tak to torrenty pełna wersja i wszystkie dodatki za darmo i bez problemów.
Ja mam budżet miesięczny na rozrywkę. Czasem wydam więcej na kino, czasem na książki, czasem na gry które mi się podobają, czasem na abonament jakiegoś MMO w które akurat gram. W większość gier które kupuję nawet nie gram bo nie mam czasu - po prostu wspieram projekty które mi się podobają i uważam za wartościowe. A czasem kupię jakieś mikropłatności do jakiegoś "free to play" - jak ktoś dostarczył mi zabawy na 20 godzin i więcej to mu się należy :) Od czasu do czasu wydam na gierkę w budowie bo mam nadzieję że ją skończą. Zwykle żałuję, niestety. A czasem kupię Humble Bundle i za 50 złotych nakarmię mnóstwo głodujących dzieci programistów.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 lipca 2014 o 19:11
Racja że gracze to poniekąd frajerzy i płacą i tak. Ale drugą prawdą jest to że kupując grę nie wiedzą o pułapce na nich zastawionej. Myślą że dostaną pełną wersję, podczas gdy producent po jakimś czasie wypuszcza różne dodatki czy odblokowania różnych możliwości. Producent wie że tak będzie, ale gracz nie-a jak jest on już wciągnięty z rozgrywkę to kusi go żeby mieć ją w całości. Ale to się dzieje głównie na komputerach, bo konsole zazwyczaj wydają w całości gry.
Można to nazywać frajerstwem ale to tak naprawdę nie jest kwestia dania się nabrać tylko świadomej decyzji żeby wydać na grę więcej. Jak ktoś chce, może kupić grę w premierowej wersji kolekcjonerskiej za 300 złotych i potem 10 dodatków po 40 złotych w miarę jak będą się pojawiały, a jak nie chce, może poczekać 2 lata i tą samą grę z 10 dodatkami kupić za 50 złotych w promocji na Steamie.
Robienie gier nie jest zajęciem filantropijnym. Na tym się zarabia. Nie widzę nic zdrożnego w tym, że producenci gier wykorzystują podstawowe prawa marketingu behawioralnego by zarabiać. Więc kupowanie masowo gier na steam-ie, a potem robienie memów i płakanie, że się kasę wydało jest po prostu niedojrzałe.
Współczesne sposoby zarabiania na grach przyniosły światu sporo szkaradnych rzeczy i niewypałów, szczególnie na rynku mobilnym, gdzie ciężko o jakąkolwiek grę w której naprawdę chodzi o granie a nie o mikropłatności. Ale z drugiej strony to nie jest tak, że kiedyś nie wychodził szajs. Tylko że kiedyś produkcja gry to była praca małego zespołu przez kilka miesięcy a z czasem ilość roboczogodzin grafików, projektantów i programistów potrzebnych do zrobienia gry - rośnie. I teraz - jesteście małym studiem albo bandą amatorów albo i bandą weteranów rynku ale bez wielkich inwestorów. Macie do wyboru - Kickstarter (i podobne) albo early access. Dzięki temu niektóre gry które nie miałyby szans zaistnieć w ogóle - powstają. A niestety inne - wchłaniają kilka milionów dolców (z early access po 50$ od fanów) i pozostają niedorobione. Takie ryzyko.
Logika producentów gier jest bez zarzutu - model działa!
Raczej zastanowiłbym się, jaka ( i czy w ogóle ) panuje logika u konsumentów a jako, że ja ( i jak sądzę większość odwiedzających demoty) w tym względzie jestem wyłącznie konsumentem to tym bardziej trzeba się zastanawiać...
WTF ja sie z tym nie zgadzam jesli jest dostep do bety to przewaznie jest darmowy i dla okreslonej liczby graczy . Sa zamkniete beta tesy i otwarte A Dlc to tak jakby ktos stworzył grę a na jej silniku produkowal kolejne czesci w postaci map broni itp nie sadze aby np takie 5 DLC do battlefielda 3 bylo zrobione odrazu tylko raczej dorabiane po czasie
Tyle że ta logika się sprawdza bo frajerzy i tak kupują.
Jak ktoś ma hajsu to ok, ja piracę. Ile razy się zawiodłem wydając kasę na oryginał, a tak to torrenty pełna wersja i wszystkie dodatki za darmo i bez problemów.
Ja mam budżet miesięczny na rozrywkę. Czasem wydam więcej na kino, czasem na książki, czasem na gry które mi się podobają, czasem na abonament jakiegoś MMO w które akurat gram. W większość gier które kupuję nawet nie gram bo nie mam czasu - po prostu wspieram projekty które mi się podobają i uważam za wartościowe. A czasem kupię jakieś mikropłatności do jakiegoś "free to play" - jak ktoś dostarczył mi zabawy na 20 godzin i więcej to mu się należy :) Od czasu do czasu wydam na gierkę w budowie bo mam nadzieję że ją skończą. Zwykle żałuję, niestety. A czasem kupię Humble Bundle i za 50 złotych nakarmię mnóstwo głodujących dzieci programistów.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2014 o 19:11
Racja że gracze to poniekąd frajerzy i płacą i tak. Ale drugą prawdą jest to że kupując grę nie wiedzą o pułapce na nich zastawionej. Myślą że dostaną pełną wersję, podczas gdy producent po jakimś czasie wypuszcza różne dodatki czy odblokowania różnych możliwości. Producent wie że tak będzie, ale gracz nie-a jak jest on już wciągnięty z rozgrywkę to kusi go żeby mieć ją w całości. Ale to się dzieje głównie na komputerach, bo konsole zazwyczaj wydają w całości gry.
Można to nazywać frajerstwem ale to tak naprawdę nie jest kwestia dania się nabrać tylko świadomej decyzji żeby wydać na grę więcej. Jak ktoś chce, może kupić grę w premierowej wersji kolekcjonerskiej za 300 złotych i potem 10 dodatków po 40 złotych w miarę jak będą się pojawiały, a jak nie chce, może poczekać 2 lata i tą samą grę z 10 dodatkami kupić za 50 złotych w promocji na Steamie.
Kochajmy nasze rodzime CD projekt red, jedni z ostatnich traktujących klientów z szacunkiem.
Nic nie pobije Electronic Arts z serią The Sims :)
Robienie gier nie jest zajęciem filantropijnym. Na tym się zarabia. Nie widzę nic zdrożnego w tym, że producenci gier wykorzystują podstawowe prawa marketingu behawioralnego by zarabiać. Więc kupowanie masowo gier na steam-ie, a potem robienie memów i płakanie, że się kasę wydało jest po prostu niedojrzałe.
Dla tego rzuciłem granie i nie mogę uwierzyć ile straciłem siedząc non stop przy kompie. Tablet wystarczy ;-p
Współczesne sposoby zarabiania na grach przyniosły światu sporo szkaradnych rzeczy i niewypałów, szczególnie na rynku mobilnym, gdzie ciężko o jakąkolwiek grę w której naprawdę chodzi o granie a nie o mikropłatności. Ale z drugiej strony to nie jest tak, że kiedyś nie wychodził szajs. Tylko że kiedyś produkcja gry to była praca małego zespołu przez kilka miesięcy a z czasem ilość roboczogodzin grafików, projektantów i programistów potrzebnych do zrobienia gry - rośnie. I teraz - jesteście małym studiem albo bandą amatorów albo i bandą weteranów rynku ale bez wielkich inwestorów. Macie do wyboru - Kickstarter (i podobne) albo early access. Dzięki temu niektóre gry które nie miałyby szans zaistnieć w ogóle - powstają. A niestety inne - wchłaniają kilka milionów dolców (z early access po 50$ od fanów) i pozostają niedorobione. Takie ryzyko.
Logika producentów gier jest bez zarzutu - model działa!
Raczej zastanowiłbym się, jaka ( i czy w ogóle ) panuje logika u konsumentów a jako, że ja ( i jak sądzę większość odwiedzających demoty) w tym względzie jestem wyłącznie konsumentem to tym bardziej trzeba się zastanawiać...
to bardziej logika mózgoujemnych graczy
WTF ja sie z tym nie zgadzam jesli jest dostep do bety to przewaznie jest darmowy i dla okreslonej liczby graczy . Sa zamkniete beta tesy i otwarte A Dlc to tak jakby ktos stworzył grę a na jej silniku produkowal kolejne czesci w postaci map broni itp nie sadze aby np takie 5 DLC do battlefielda 3 bylo zrobione odrazu tylko raczej dorabiane po czasie