Nie znam żadnego kolegi po fachu, który powiedziałby o swoim pacjencie, że jest głupi, bardzo niefortunne określenie, to że komuś trzeba powiedzieć dokładnie słowo w słowo co musi zrobić, nawet kiedy wydaje się to oczywiste, nie oznacza jeszcze, że jest głupi
Podawanie dziecku uczulonemu na orzechy masła orzechowego jest dla mnie oznaką głupoty. Tak jak karmienie psa raz na kilka dni czy psikanie w kota inhalatorem. Jak się czegoś nie wie lub nie rozumie to się dowiaduje. Robienie komuś (czy sobie) krzywdy bo jest się zbyt leniwym żeby sprawdzić jak byc powinno jest ewidentną oznaka głupoty.
Co to znaczy, że "odjechali ze swoim NOWORODKIEM samochodem, który śmierdział na kilometr marihuaną"? Jaki lekarz oddaje rodzicom dziecko pod opiekę, gdy istnieje choćby cień podejrzenia, że to dziecko pod ich opieką nie będzie bezpieczne?
Eeee, tak? Powinien zawiadomić policję i przetrzymać dziecko do czasu przyjazdu mundurowych. A samochód śmierdział marihuaną, a nie kiszoną kapustą. Skoro samochód śmierdzi marihuaną, znaczy, że rodzice palą marihuanę. I ktoś taki ma mieć pod opieką noworodka? Skąd w ogóle twoje zdziwienie moim postem? Marihuana to nie papierosy. Pod względem reakcji na zażycie, jest tożsama z alkoholem. Jakby im auto śmierdziało wódą i piwskiem, to już by był dostateczny powód? Czy może należysz do wyznania "Moje dziecko - moja własność. Jak chcę to mogę zatłuc. Nikt nie ma prawa zwrócić mi uwagi." A tyle się mówi o znieczulicy społecznej i apeluje, żeby reagować, gdy widzimy, że coś jest nie tak. Ale ludzie mentalnie nadal są w lesie. "Codziennie słyszę zza ściany odgłosy awantury, uderzeń i płaczu, ale nie zareaguję, bo przecież to nie moja sprawa! Widocznie pan Mietek ma powód, żeby tłuc synka, co mnie to obchodzi!" A gdyby temu dziecku pod opieką naćpanych rodziców stała się krzywda? Pomyślałaś o tym choćby przez chwilę? Czy może samochód śmierdział im marihuaną, bo kupili trefny odświeżacz powietrza?
Zuzia skoncz pieprzyc bo az sie czytac nie chce. To ich sprawa i koniec kropka, w chwili odbierania dziecka nie byli pijani a z tego co wiem jest to historia ze stanu w ktorym marihuana jest legalna. To co w takich miejscach wszystkim trzeba dzieci zabierac? Pomysl jeszcze o tym co by bylo gdyby ten pan pryskajac kotu w twarzy wypalil mu oczy i napisz kolejna fascynujaca historyjke.
Czyli miałam rację. Moje dziecko - moja sprawa. Mogę robić co chcę. A jak ktoś się wtrąca to czubek. Oby nikt nie zareagował, jak ktoś będzie waszemu czterolatkowi cykał fotki pod przedszkolem. W końcu posiadanie aparatu jest legalne.
Wiesz, że podstawą do odmowy sprzedaży alkoholu w sklepie, jest fakt, że ktoś śmierdzi alkoholem? Nikt z alkomatem nie stoi i nie sprawdza, czy ktoś faktycznie jest wypity, czy "wczorajszy". Analogiczna sytuacja jest tutaj. Jeśli samochód śmierdzi środkiem odurzającym (przy założeniu, że lekarz miał mozliwość to wyczuć), to jaką on ma pewność, że ci ludzie nie naćpają się zaraz po przyjściu do domu? Nigdy w życiu nie wydałabym dziecka rodzicom, którzy przyszli śmierdzący alkoholem. Co ciekawsze, nie mam prawa tego zrobić, chociaż przecież alkohol jest u nas legalny.
@panna_zuzanna_i_wanna - trollujemy? ;) Mam nadzieję, że nie mówisz tego na poważnie :p "Jakby im auto śmierdziało wódą i piwskiem, to już by był dostateczny powód?" - nie, bo piwo mogło im się tam zwyczajnie wylać, a taki zapach zostaje na długo. Bez przesady - nie wyglądali na odurzonych to co lekarz miał zrobić? Nie wpadajmy w paranoję - przez takie coś dzieci zabiera się rodzicom tylko dlatego, że mają mało pieniędzy i ciasny dom. Nie wiesz skąd ta historia (zakładając, że jest prawdziwa) - marihuana może tam być legalna. I bez przesady - dziecko nie miało żadnych oznak, że jest źle traktowane (jak niedożywienie czy ślady bicia).
Marihuana i papierosy to prawie to samo, a jak komuś auto śmierdzi papierosami to nie zabiera mu się dziecka... Chociaż być może się powinno. W końcu z jakiej racji noworodek ma być biernym palaczem? (Dla jasności - nie trolluję, naprawdę uważam, że palenie przy dziecku to fail).
Ci rodzice to pewnie byli jacyś hippisi x3 Nie dziwię się, że nie przyjęli szczepionki - szczepionki to naprawdę świństwo. Moja siostra załapała się na pierwszy rocznik nowej 'potrójnej szczepionki' po której nie wiadomo do końca co się mogło stać. Ma zespół Aspergera i wydaje mi się, że ta szczepionka mogła go jakoś uaktywnić (wszak po niej było podwyższone ryzyko wystąpienia zaburzeń autystycznych).
Tak, oczywiście, że troluję. Zupełnie zapomniałam, że jesteśmy na demotach. Miejscu, gdzie co drugi krzyczy, że odbierają mu wolność. Tak, dzieci są własnością rodziców. Tak, rodzice noworodka ćpający marihuanę to norma. Jak najbardziej popieram. Gdyby przyszli do mnie odebrać dziecko rodzice śmierdzący piwem i wódą, bez wahania oddałabym pod ich opiekę czteroletnie dziecko. W końcu wódka mogła po prostu im się "wylać", a nawet jeśli nie to ch*j mnie to obchodzi. W końcu to ich bachor.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
30 sierpnia 2014 o 17:10
Miejsce gdzie co drugi krzyczy? Śledząc Twoje posty widzę, że ty należysz do grona "co drugich" osób, bo krzyczysz o wszystko. Nie popadajmy w skrajności - podaj mi cytat gdzie powiedziałam, że rodzice zażywający marihuanę to norma. A jeśli go nie ma, to nie przypisuj słów, których nie użyłam.
Poza tym to, że są rodzicami nie znaczy, że nie mogą pić alkoholu czy palić marihuany (jeśli jest legalna). Jeżeli dziecko jest wtedy pod opieką np. dziadków to chyba mają prawo wyjść na imprezę. I powiedz w którym miejscu ktokolwiek napisał, że Ci ludzie śmierdzieli piwem i wódką, bo jakoś ja czytałam tylko o aucie. Więc przestań dorabiać własne teorie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
30 sierpnia 2014 o 20:56
angie... drugi raz z tobą dyskutuję i drugi raz wyłapuję, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Przeczytałaś w ogóle całą rozmowę? Zrób to. O jakim krzyczeniu o wszystko piszesz?
A co do "przez takie coś dzieci zabiera się rodzicom tylko dlatego, że mają mało pieniędzy i ciasny dom", to nie wiem, jak jest gdzie indziej, ale w naszym kraju te słowa nie mają racji bytu. Niestety, nie zabiera się. U nas często nie zabiera się dzieci nawet, gdy jest duże podejrzenie molestowania seksualnego (znam takie sprawy). Jesteś jedną z tych łykających wszystko, co media ci zaserwują. To, że rodzice w reportażu płaczą, że dziecko zostało im odebrane niesłusznie, wcale nie znaczy, że tak jest. Nie będę z tobą dyskutować na ten temat, bo po prostu się na tym nie znasz, a naprawdę nie chce mi się przytaczać przykładów z mojej pracy, aby cokolwiek ci udowodnić. Rodzicami zostają idioci. Nic dziwnego, skoro nie trzeba spełniać właściwie żadnych kryteriów. Zbytnio napatrzyłam się na tych idiotów, ale przejść obojętnie obok takich sytuacji. Bardzo chciałabym zaapelować, abyście reagowali, gdy jest choćby cień podejrzenia, że dziecku może stać się krzywda, ale zupełnie zapomniałam, że jesteśmy na demotywatorach. Angie..., dziękuję za dyskusję, nie będę już odpisywać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 września 2014 o 17:00
1. Pies po 3 dniach nie jedzenia - hiperglikiema? pierwsze słyszę
2. Żaden pacjent nie jest głupi! Ludziom trzeba wiele razy powtarzać, bo są to dla nich nowe rzeczy, niekoniecznie zrozumiałe! Po wyjaśnieniu wszystko jest ok! :)
3. Od kiedy lekarz = weterynarz?
wydaje mi się, że nie chodziło o to że pies nie jadł od trzech dni, a o to że raz na trzy dni był karmiony (przez dłuższy czas). A weterynarz to również lekarz, przynajmniej według słownika języka polskiego.
1. A co ekspertem jesteś?
2. Niektórzy są zwyczajnie głupi bo myśleć potrafi każdy a tu były podane śmiesznie łatwe rzeczy do zrozumienia. Jeśli pacjent ma ileś tam lat i jest dorosły to normalne że człowiek liczy się z tym że posiadają jakąś ogólną wiedzę
3. Weterynarz = lekarz zwierzęcy
Winę za zły stan zdrowia pacjenta (ewentualną śmierć) tylko w 10 czy 20% ponosi służba zdrowia. Trochę to geny, trochę środowisko życia, ale największy wpływ na nasze zdrowie mamy my sami. O czym większość ludzi nie ma pojęcia.
Z kontekstu wynika, że te historyjki pochodzą ze Stanów dlatego nie dziwią mnie opisywane w nich przypadki. U nas raczej mało popularne jest masło orzechowe, halloween i nikt by się nie przejmował uczuleniem pacjentki na lateks :)
Najśmieszniejsze, że mówiła to kobieta pod wpływem głupiego jasia, niemal zasypiała a wtedy się bredzi. Przecież przed operacją pytają się o wszelkie uczulenia, chyba ktoś miał coś na sumieniu skoro tak się przejęli wiadomością o uczuleniu ;)
Oprócz znoszenia głupot musiałabyś jeszcze dźwigać wielką odpowiedzialność, nierzadko chodzić po sądach i odpierać urojone zarzuty pacjentów, a także likwidować sobie życie prywatne dyżurami, żeby wyciągnąć te 5-6 tysięcy miesięcznie. Mówimy tu o młodych lekarzach, którzy pracują i stresują się na pełnych obrotach, dyżurując na SORach i izbach wytrzeźwień. Po 2 dyżurach w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (jeszcze najlepiej całodobowy dyżur w piątek lub sobotę) wiedziałabyś, że takich nerwów żadna kasa Ci nie zrekompensuje. Zgadzam się z Tobą, że starsi specjaliści siedząc za biurkiem i wypisując recepty koszą grube siano nie przeciążając się zbytnio, zwłaszcza rodzinni, którzy wolą swoją pulę pieniędzy na badania oszczędzać (by więcej zostało dla nich), przepisują leki p/bólowe zamiast skierować do specjalisty, a na wykonanie wszelkich badań wypychają pacjenta na SOR, który często tonie w długach przez wydawanie pieniędzy na opiekę nad awanturującymi się pijakami i naćpanymi szczylami (stąd też między innymi tworzą się kolejki).
Co ja coś dorzucę z własnego doświadczenia: Szpitalny Oddział Ratunkowy, piątek, godzina 23:00. Przychodzi ok. 60-letnia kobieta, którą 4 dni temu ugryzł jej kot w domu (SOR zajmuje się generalnie urazami do 24 h, ale nie wszyscy to ogarniają). Zdecydowała się odwiedzić SOR z takiego głupiego powodu, zamiast iść do rodzinnego. Wywiad: -Dzieje się coś po tym ugryzieniu? - No nic. - A to zaczerwienienie było wcześniej? - No tak, od początku. - Czyli coś się jednak dzieje? - No tak. (bez komentarza), dostała od nas antybiotyk (żeby cokolwiek zrobić i wpisać w kartę, skoro już została wydrukowana). Za chwilę pretensje, że karetka jej nie odwiezie do domu (chodząca, w pełni sprawna). Tacy pacjenci stanowią ok. 30% pacjentów zgłaszających się na SOR, a to jest w cholerę dużo. Warto o tym pamiętać czekając w 2-3 godzinnych kolejkach z raną do szycia, zamiast standardowo jechać po lekarzu, który jest sam na takim dyżurze i robi co może.
Mimo, że galeria to jednak całkiem śmieszna.
Nie znam żadnego kolegi po fachu, który powiedziałby o swoim pacjencie, że jest głupi, bardzo niefortunne określenie, to że komuś trzeba powiedzieć dokładnie słowo w słowo co musi zrobić, nawet kiedy wydaje się to oczywiste, nie oznacza jeszcze, że jest głupi
Podawanie dziecku uczulonemu na orzechy masła orzechowego jest dla mnie oznaką głupoty. Tak jak karmienie psa raz na kilka dni czy psikanie w kota inhalatorem. Jak się czegoś nie wie lub nie rozumie to się dowiaduje. Robienie komuś (czy sobie) krzywdy bo jest się zbyt leniwym żeby sprawdzić jak byc powinno jest ewidentną oznaka głupoty.
@aayaka, gorzej, jeśli ktoś jest święcie przekonany o tym, że wie.
Wystarczy przeczytac ulotke o ktorej tak dudnia w reklamach i po byloby po klopocie. Jednak reklamy maja sens :D
Co to znaczy, że "odjechali ze swoim NOWORODKIEM samochodem, który śmierdział na kilometr marihuaną"? Jaki lekarz oddaje rodzicom dziecko pod opiekę, gdy istnieje choćby cień podejrzenia, że to dziecko pod ich opieką nie będzie bezpieczne?
a na jakiej podstawie miał im zabrać dziecko? że samochód im śmierdzi?
Eeee, tak? Powinien zawiadomić policję i przetrzymać dziecko do czasu przyjazdu mundurowych. A samochód śmierdział marihuaną, a nie kiszoną kapustą. Skoro samochód śmierdzi marihuaną, znaczy, że rodzice palą marihuanę. I ktoś taki ma mieć pod opieką noworodka? Skąd w ogóle twoje zdziwienie moim postem? Marihuana to nie papierosy. Pod względem reakcji na zażycie, jest tożsama z alkoholem. Jakby im auto śmierdziało wódą i piwskiem, to już by był dostateczny powód? Czy może należysz do wyznania "Moje dziecko - moja własność. Jak chcę to mogę zatłuc. Nikt nie ma prawa zwrócić mi uwagi." A tyle się mówi o znieczulicy społecznej i apeluje, żeby reagować, gdy widzimy, że coś jest nie tak. Ale ludzie mentalnie nadal są w lesie. "Codziennie słyszę zza ściany odgłosy awantury, uderzeń i płaczu, ale nie zareaguję, bo przecież to nie moja sprawa! Widocznie pan Mietek ma powód, żeby tłuc synka, co mnie to obchodzi!" A gdyby temu dziecku pod opieką naćpanych rodziców stała się krzywda? Pomyślałaś o tym choćby przez chwilę? Czy może samochód śmierdział im marihuaną, bo kupili trefny odświeżacz powietrza?
Zuzia skoncz pieprzyc bo az sie czytac nie chce. To ich sprawa i koniec kropka, w chwili odbierania dziecka nie byli pijani a z tego co wiem jest to historia ze stanu w ktorym marihuana jest legalna. To co w takich miejscach wszystkim trzeba dzieci zabierac? Pomysl jeszcze o tym co by bylo gdyby ten pan pryskajac kotu w twarzy wypalil mu oczy i napisz kolejna fascynujaca historyjke.
Czyli miałam rację. Moje dziecko - moja sprawa. Mogę robić co chcę. A jak ktoś się wtrąca to czubek. Oby nikt nie zareagował, jak ktoś będzie waszemu czterolatkowi cykał fotki pod przedszkolem. W końcu posiadanie aparatu jest legalne.
Wiesz, że podstawą do odmowy sprzedaży alkoholu w sklepie, jest fakt, że ktoś śmierdzi alkoholem? Nikt z alkomatem nie stoi i nie sprawdza, czy ktoś faktycznie jest wypity, czy "wczorajszy". Analogiczna sytuacja jest tutaj. Jeśli samochód śmierdzi środkiem odurzającym (przy założeniu, że lekarz miał mozliwość to wyczuć), to jaką on ma pewność, że ci ludzie nie naćpają się zaraz po przyjściu do domu? Nigdy w życiu nie wydałabym dziecka rodzicom, którzy przyszli śmierdzący alkoholem. Co ciekawsze, nie mam prawa tego zrobić, chociaż przecież alkohol jest u nas legalny.
@panna_zuzanna_i_wanna - trollujemy? ;) Mam nadzieję, że nie mówisz tego na poważnie :p "Jakby im auto śmierdziało wódą i piwskiem, to już by był dostateczny powód?" - nie, bo piwo mogło im się tam zwyczajnie wylać, a taki zapach zostaje na długo. Bez przesady - nie wyglądali na odurzonych to co lekarz miał zrobić? Nie wpadajmy w paranoję - przez takie coś dzieci zabiera się rodzicom tylko dlatego, że mają mało pieniędzy i ciasny dom. Nie wiesz skąd ta historia (zakładając, że jest prawdziwa) - marihuana może tam być legalna. I bez przesady - dziecko nie miało żadnych oznak, że jest źle traktowane (jak niedożywienie czy ślady bicia).
Marihuana i papierosy to prawie to samo, a jak komuś auto śmierdzi papierosami to nie zabiera mu się dziecka... Chociaż być może się powinno. W końcu z jakiej racji noworodek ma być biernym palaczem? (Dla jasności - nie trolluję, naprawdę uważam, że palenie przy dziecku to fail).
Ci rodzice to pewnie byli jacyś hippisi x3 Nie dziwię się, że nie przyjęli szczepionki - szczepionki to naprawdę świństwo. Moja siostra załapała się na pierwszy rocznik nowej 'potrójnej szczepionki' po której nie wiadomo do końca co się mogło stać. Ma zespół Aspergera i wydaje mi się, że ta szczepionka mogła go jakoś uaktywnić (wszak po niej było podwyższone ryzyko wystąpienia zaburzeń autystycznych).
Tak, oczywiście, że troluję. Zupełnie zapomniałam, że jesteśmy na demotach. Miejscu, gdzie co drugi krzyczy, że odbierają mu wolność. Tak, dzieci są własnością rodziców. Tak, rodzice noworodka ćpający marihuanę to norma. Jak najbardziej popieram. Gdyby przyszli do mnie odebrać dziecko rodzice śmierdzący piwem i wódą, bez wahania oddałabym pod ich opiekę czteroletnie dziecko. W końcu wódka mogła po prostu im się "wylać", a nawet jeśli nie to ch*j mnie to obchodzi. W końcu to ich bachor.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2014 o 17:10
Miejsce gdzie co drugi krzyczy? Śledząc Twoje posty widzę, że ty należysz do grona "co drugich" osób, bo krzyczysz o wszystko. Nie popadajmy w skrajności - podaj mi cytat gdzie powiedziałam, że rodzice zażywający marihuanę to norma. A jeśli go nie ma, to nie przypisuj słów, których nie użyłam.
Poza tym to, że są rodzicami nie znaczy, że nie mogą pić alkoholu czy palić marihuany (jeśli jest legalna). Jeżeli dziecko jest wtedy pod opieką np. dziadków to chyba mają prawo wyjść na imprezę. I powiedz w którym miejscu ktokolwiek napisał, że Ci ludzie śmierdzieli piwem i wódką, bo jakoś ja czytałam tylko o aucie. Więc przestań dorabiać własne teorie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 sierpnia 2014 o 20:56
angie... drugi raz z tobą dyskutuję i drugi raz wyłapuję, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Przeczytałaś w ogóle całą rozmowę? Zrób to. O jakim krzyczeniu o wszystko piszesz?
A co do "przez takie coś dzieci zabiera się rodzicom tylko dlatego, że mają mało pieniędzy i ciasny dom", to nie wiem, jak jest gdzie indziej, ale w naszym kraju te słowa nie mają racji bytu. Niestety, nie zabiera się. U nas często nie zabiera się dzieci nawet, gdy jest duże podejrzenie molestowania seksualnego (znam takie sprawy). Jesteś jedną z tych łykających wszystko, co media ci zaserwują. To, że rodzice w reportażu płaczą, że dziecko zostało im odebrane niesłusznie, wcale nie znaczy, że tak jest. Nie będę z tobą dyskutować na ten temat, bo po prostu się na tym nie znasz, a naprawdę nie chce mi się przytaczać przykładów z mojej pracy, aby cokolwiek ci udowodnić. Rodzicami zostają idioci. Nic dziwnego, skoro nie trzeba spełniać właściwie żadnych kryteriów. Zbytnio napatrzyłam się na tych idiotów, ale przejść obojętnie obok takich sytuacji. Bardzo chciałabym zaapelować, abyście reagowali, gdy jest choćby cień podejrzenia, że dziecku może stać się krzywda, ale zupełnie zapomniałam, że jesteśmy na demotywatorach. Angie..., dziękuję za dyskusję, nie będę już odpisywać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 września 2014 o 17:00
@panna_zuzanna_i_wanna - mogłaś pisać takim tonem od początku i wszystko byłoby w porządku :) Każdy ma prawo do swojej opinii.
ale świry
1. Pies po 3 dniach nie jedzenia - hiperglikiema? pierwsze słyszę
2. Żaden pacjent nie jest głupi! Ludziom trzeba wiele razy powtarzać, bo są to dla nich nowe rzeczy, niekoniecznie zrozumiałe! Po wyjaśnieniu wszystko jest ok! :)
3. Od kiedy lekarz = weterynarz?
pzdr i słabe to jest...
Tak podawananie masła orzechowego dziecku doskonale wiedząc ze ma uczulenie nie jest oznaka głupoty jest oznaka niewiedzy .....
3. Od zawsze. Lekarz Medycyny Weterynaryjnej. Sprawdz jaki zapis widnieje na prawie wykonywania zawodu
wydaje mi się, że nie chodziło o to że pies nie jadł od trzech dni, a o to że raz na trzy dni był karmiony (przez dłuższy czas). A weterynarz to również lekarz, przynajmniej według słownika języka polskiego.
1. A co ekspertem jesteś?
2. Niektórzy są zwyczajnie głupi bo myśleć potrafi każdy a tu były podane śmiesznie łatwe rzeczy do zrozumienia. Jeśli pacjent ma ileś tam lat i jest dorosły to normalne że człowiek liczy się z tym że posiadają jakąś ogólną wiedzę
3. Weterynarz = lekarz zwierzęcy
Pzdr i sam słaby jesteś...
A potem cała wina za śmierć ląduje na lekarzy :P Żyjemy bodaj w jedynym kraju, gdzie lekarza nie traktuje się jako ratunku, ale jako deski do grobu.
Winę za zły stan zdrowia pacjenta (ewentualną śmierć) tylko w 10 czy 20% ponosi służba zdrowia. Trochę to geny, trochę środowisko życia, ale największy wpływ na nasze zdrowie mamy my sami. O czym większość ludzi nie ma pojęcia.
Z kontekstu wynika, że te historyjki pochodzą ze Stanów dlatego nie dziwią mnie opisywane w nich przypadki. U nas raczej mało popularne jest masło orzechowe, halloween i nikt by się nie przejmował uczuleniem pacjentki na lateks :)
Z ostatnim się nie zgodzę, przeprowadzanie operacji na osobie mającej uczelnie na latex to niemal jak próba zabójstwa.
Zaraz ktos napisze, ze oni wcale nie byli tak glupi, tylko trollowali :/
Większość to kobiety i daj takim później prawo do wychowywania dzieci.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2014 o 12:32
Najśmieszniejsze, że mówiła to kobieta pod wpływem głupiego jasia, niemal zasypiała a wtedy się bredzi. Przecież przed operacją pytają się o wszelkie uczulenia, chyba ktoś miał coś na sumieniu skoro tak się przejęli wiadomością o uczuleniu ;)
lepiej przenieść do innej sali niż reanimować po szoku anafilaktycznym...
Mam kolegę, który STUDIUJE MEDYCYNE, a łykał septolete i dziwił się, że go gardło nadal boli
12 mistrz!
Najlepsze jest 250 stopni gorączki, nie mogę przestać się śmiać :D
Za tyle kasy, ile oni zarabiaja miesiecznie, mogłabym codziennie znosic takie glupoty.
Oprócz znoszenia głupot musiałabyś jeszcze dźwigać wielką odpowiedzialność, nierzadko chodzić po sądach i odpierać urojone zarzuty pacjentów, a także likwidować sobie życie prywatne dyżurami, żeby wyciągnąć te 5-6 tysięcy miesięcznie. Mówimy tu o młodych lekarzach, którzy pracują i stresują się na pełnych obrotach, dyżurując na SORach i izbach wytrzeźwień. Po 2 dyżurach w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (jeszcze najlepiej całodobowy dyżur w piątek lub sobotę) wiedziałabyś, że takich nerwów żadna kasa Ci nie zrekompensuje. Zgadzam się z Tobą, że starsi specjaliści siedząc za biurkiem i wypisując recepty koszą grube siano nie przeciążając się zbytnio, zwłaszcza rodzinni, którzy wolą swoją pulę pieniędzy na badania oszczędzać (by więcej zostało dla nich), przepisują leki p/bólowe zamiast skierować do specjalisty, a na wykonanie wszelkich badań wypychają pacjenta na SOR, który często tonie w długach przez wydawanie pieniędzy na opiekę nad awanturującymi się pijakami i naćpanymi szczylami (stąd też między innymi tworzą się kolejki).
Co ja coś dorzucę z własnego doświadczenia: Szpitalny Oddział Ratunkowy, piątek, godzina 23:00. Przychodzi ok. 60-letnia kobieta, którą 4 dni temu ugryzł jej kot w domu (SOR zajmuje się generalnie urazami do 24 h, ale nie wszyscy to ogarniają). Zdecydowała się odwiedzić SOR z takiego głupiego powodu, zamiast iść do rodzinnego. Wywiad: -Dzieje się coś po tym ugryzieniu? - No nic. - A to zaczerwienienie było wcześniej? - No tak, od początku. - Czyli coś się jednak dzieje? - No tak. (bez komentarza), dostała od nas antybiotyk (żeby cokolwiek zrobić i wpisać w kartę, skoro już została wydrukowana). Za chwilę pretensje, że karetka jej nie odwiezie do domu (chodząca, w pełni sprawna). Tacy pacjenci stanowią ok. 30% pacjentów zgłaszających się na SOR, a to jest w cholerę dużo. Warto o tym pamiętać czekając w 2-3 godzinnych kolejkach z raną do szycia, zamiast standardowo jechać po lekarzu, który jest sam na takim dyżurze i robi co może.
Należy zmienić tytuł na: "Oto z czym muszą się zmagać lekarze w Stanach Zjednoczonych"
U nas aż tak głupich pacjentów nie ma.