Nagroda dla producenta to nagroda za najlepszy film. To nagroda dla całej ekipy. A pracodawcą tych ludzi jest producent - takie jest rowiązanie tej zagadki
Oscar... przereklamowane. Jeśli to my ludzie - widzowie mielibyśmy oceniać jaki film i kto ma dostać nagrodę, to oni już dawno mieliby multum oscarów. Oscar jest oceniany za rzeczy znane filmowcom - które gówno obchodzą przeciętnego widza. Bo widz jest prostszy, bardziej ludzki, patrzy na to co go konkretnie interesuje. To tak jak z obrazem współczesnym, dla artystów to dzieło, a dla nas to nieporozumienie.
Pitt w zasadzie mógłby dostać za Fight Club, jednak ten film z początku przeszedł praktycznie niezauważony i nie było go nawet w nominacjach. Jackson ewentualnie za Pulp Fiction ale były ciekawsze postaci w tym filmie. A poza tym ani u nich ani u reszty (skądinąd bardzo dobrych aktorów) to bez przesady, oprócz Oldmana, który jak dla mnie zasłużył genialną rolą w Leonie Zawodowcu. Bardziej zasłużyliby wspomnieni przez Przybor1995 Carrey (chociażby za całokształt) czy Depp np. za Arizona Dream
Samuel był nominowany do Oscara za rolę drugoplanową w Pulp Fiction. Może i były bardziej wyraziste postaci w tym filmie, ale nie w rolach męskich drugoplanowych. A Oscara dostał... Martin Landau za rolę w filmie Ed Wood. Widziałeś? Klasyk jak cholera ;)
Ale ci wszyscy wspaniali aktorzy wpisali się w pamięć i serca ludzi. A czy ktoś pamięta laureatów Oskarów sprzed 2-3 lat? Czy nawet z tego roku? A każdy zna chociaż po 1 filmie w/w panów.
Brad Pitt dostał Oscara za Zniewolonego...
Za produkcje chłopie, a ta galeria jest w kontekście aktorstwa -.-
_Aktorów_, a za Zniewolonego dostał jako producent. Ciekawe za co? Wyłożył najwięcej kasy?
Nagroda dla producenta to nagroda za najlepszy film. To nagroda dla całej ekipy. A pracodawcą tych ludzi jest producent - takie jest rowiązanie tej zagadki
Oscar... przereklamowane. Jeśli to my ludzie - widzowie mielibyśmy oceniać jaki film i kto ma dostać nagrodę, to oni już dawno mieliby multum oscarów. Oscar jest oceniany za rzeczy znane filmowcom - które gówno obchodzą przeciętnego widza. Bo widz jest prostszy, bardziej ludzki, patrzy na to co go konkretnie interesuje. To tak jak z obrazem współczesnym, dla artystów to dzieło, a dla nas to nieporozumienie.
Nie zapominajmy, że są też inne nagrody, nie tylko Oscary. Prawdziwy aktor gra dla samego grania, bo to jego pasja, a nie dla nagród.
Pitt w zasadzie mógłby dostać za Fight Club, jednak ten film z początku przeszedł praktycznie niezauważony i nie było go nawet w nominacjach. Jackson ewentualnie za Pulp Fiction ale były ciekawsze postaci w tym filmie. A poza tym ani u nich ani u reszty (skądinąd bardzo dobrych aktorów) to bez przesady, oprócz Oldmana, który jak dla mnie zasłużył genialną rolą w Leonie Zawodowcu. Bardziej zasłużyliby wspomnieni przez Przybor1995 Carrey (chociażby za całokształt) czy Depp np. za Arizona Dream
Samuel był nominowany do Oscara za rolę drugoplanową w Pulp Fiction. Może i były bardziej wyraziste postaci w tym filmie, ale nie w rolach męskich drugoplanowych. A Oscara dostał... Martin Landau za rolę w filmie Ed Wood. Widziałeś? Klasyk jak cholera ;)
Ale ci wszyscy wspaniali aktorzy wpisali się w pamięć i serca ludzi. A czy ktoś pamięta laureatów Oskarów sprzed 2-3 lat? Czy nawet z tego roku? A każdy zna chociaż po 1 filmie w/w panów.
Ale aktorka jednej mini Jenefer Lawrence zasługiwała na oscara.