Kiedy mówię ludziom, że lubię siebie to patrzą na mnie jak na kosmitę. Nie jestem idealna, jestem za gruba i za wysoka, ale co z tego? To oni mają problem jak im się nie podoba. Odnoszę jednak wrażenie (patrząc na moje koleżanki, które nigdy nie zmagały się z nadwagą i zawsze miały powodzenie u płci przeciwnej), że narzekanie na siebie, na swój wygląd jest po prostu modne. Jak znaleźć się w centrum uwagi? "Jestem taka brzydka/gruba/jakaś tam jeszcze nie taka" i zalać się łzami.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2014 o 8:49
Miła pani. Proszę nie psuć mi tego dnia. Nie ma czegoś takiego, jak bycie ,,za wysokim". Za wysokim to można być, jak się tańczy balet. Ale nie w żadnym innym przypadku. Kiedy ktoś pani mówi, że jest pani za wysoka, to zazdrości. Pozdrawia osoba posiadająca 1,52 m.
A, i jeśli jest pani baletnicą, to proszę mi wybaczyć.
Nie jestem baletnicą. Oczywiście, że nie ma czegoś takiego, jednak czuję się dziwnie, gdy na roku (i w całym swoim otoczeniu )mam tylko jedną/dwie osobę/y wyższą/e od siebie. Teraz mi to nie przeszkadza, jestem jaka jestem i lubię siebie taką, ale kiedyś bardzo mi z tego powodu dokuczano. Swój urok ma zarówno 1,52 cm, jak i moje 183. :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 grudnia 2014 o 17:31
Taka głębia. tyle uczuć wow. A tak na serio, jeśli jesteśmy z siebie niezadowoleni to TRZEBA pracować nad sobą, a nie akceptować się i już. Powinno się pozbywać negatywów w przeciwnym razie poczucie beznadziejności powróci i to z podwójną siłą. Piszę tutaj o charakterze, a nie o fizyczności. To powinna być nasza osobista droga bez udziału osób trzecich... i demotywatorów, które na siłę próbują wcisnąć jeden i tan sam model szczęśliwej osoby. Wzory na szczęście nie istnieją, podobnie jak uniwersalny model człowieka. Czy naprawdę nie można być szczęśliwym bez "uśmiechania się"? Przecież uśmiech to maska pod którą można wiele ukryć.
można być szczęsliwym bez uśmiechu, ale nie bez lubienia siebie. Obecnie mało osób zauważa swoje "wady" w charakterze, bardziej skupiamy się na wyglądzie a to i tak zazwyczaj tylko dlatego, że ktoś "życzliwy" nam coś wypomni. Czasem nawet lubimy to coś w sobie, ale nasze środowisko ma jakieś "ale". I tu trzeba jasno powiedzieć: Miejcie je sobie, to wasz problem. Ja to ja i lubię to jaka jestem!
Ale ja już wiem o tym od dawna. Ach te demotywatory, nigdy na czas. :v
Ciężko być zadowolonym zgarniając 1500 złotych miesięcznie
Lepiej 1500 niż nic nie zgarniać, albo brać od rodziców mając 30 lat.
Kiedy mówię ludziom, że lubię siebie to patrzą na mnie jak na kosmitę. Nie jestem idealna, jestem za gruba i za wysoka, ale co z tego? To oni mają problem jak im się nie podoba. Odnoszę jednak wrażenie (patrząc na moje koleżanki, które nigdy nie zmagały się z nadwagą i zawsze miały powodzenie u płci przeciwnej), że narzekanie na siebie, na swój wygląd jest po prostu modne. Jak znaleźć się w centrum uwagi? "Jestem taka brzydka/gruba/jakaś tam jeszcze nie taka" i zalać się łzami.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2014 o 8:49
Miła pani. Proszę nie psuć mi tego dnia. Nie ma czegoś takiego, jak bycie ,,za wysokim". Za wysokim to można być, jak się tańczy balet. Ale nie w żadnym innym przypadku. Kiedy ktoś pani mówi, że jest pani za wysoka, to zazdrości. Pozdrawia osoba posiadająca 1,52 m.
A, i jeśli jest pani baletnicą, to proszę mi wybaczyć.
Nie jestem baletnicą. Oczywiście, że nie ma czegoś takiego, jednak czuję się dziwnie, gdy na roku (i w całym swoim otoczeniu )mam tylko jedną/dwie osobę/y wyższą/e od siebie. Teraz mi to nie przeszkadza, jestem jaka jestem i lubię siebie taką, ale kiedyś bardzo mi z tego powodu dokuczano. Swój urok ma zarówno 1,52 cm, jak i moje 183. :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2014 o 17:31
Jeśli nie spojrzysz nawet na mężczyzn niższych od siebie, to faktycznie jest wada. Sam mierzę ledwo 172 cm i wyższe dziewczyny mają mnie gdzieś.
Taka głębia. tyle uczuć wow. A tak na serio, jeśli jesteśmy z siebie niezadowoleni to TRZEBA pracować nad sobą, a nie akceptować się i już. Powinno się pozbywać negatywów w przeciwnym razie poczucie beznadziejności powróci i to z podwójną siłą. Piszę tutaj o charakterze, a nie o fizyczności. To powinna być nasza osobista droga bez udziału osób trzecich... i demotywatorów, które na siłę próbują wcisnąć jeden i tan sam model szczęśliwej osoby. Wzory na szczęście nie istnieją, podobnie jak uniwersalny model człowieka. Czy naprawdę nie można być szczęśliwym bez "uśmiechania się"? Przecież uśmiech to maska pod którą można wiele ukryć.
można być szczęsliwym bez uśmiechu, ale nie bez lubienia siebie. Obecnie mało osób zauważa swoje "wady" w charakterze, bardziej skupiamy się na wyglądzie a to i tak zazwyczaj tylko dlatego, że ktoś "życzliwy" nam coś wypomni. Czasem nawet lubimy to coś w sobie, ale nasze środowisko ma jakieś "ale". I tu trzeba jasno powiedzieć: Miejcie je sobie, to wasz problem. Ja to ja i lubię to jaka jestem!
A za moment wstawicie demota typu "i to są prawdziwe kobiety" itp... Zdecydujcie się w końcu. http://demotywatory.pl/4417879
Just, shut up!
Rób pozwolenie na broń palną :)
Gówno prawda, jeśli coś Ci w sobie nie pasuje, po prostu to zmień. To jest droga do samoakceptacji.