Langdon zawsze był dla mnie w 100% aseksualny, zarówno w książkach jak i filmach :D Mi się podobał z kolei Edmund Dantes, za to Hayde to bym rozszarpała na kawałki i ciągle liczyłam, że marnie skończy hihi jedyny raz czułam zazdrość o fikcyjną postać :)
Filmowy Langdon odpada. Zamiast niego widzę tam wyłącznie Forresta Gumpa i mimo że aktora uwielbiam, to ta rola niszczy mi wszystko, co tak lubię w książkowej postaci ;)
Ja Hanksa najbardziej lubiłam w Terminalu i Cast Away ale Forrest też był bezkonkurencyjny. Ogólnie to nie mam pojęcia czemu akurat jego wybrali do tej roli w kodzie i demonach.
Widziałam już sporo filmów z Hanksem, więc łatka Forresta Gumpa już dawno zniknęła, ale akurat w przypadku Langdona natychmiast skojarzenie nasunęło się jedno. Ale tak, jak na jego wygląd jeszcze przymknę oko, tak głos zupełnie nie pasuje do książkowego Roberta. To nie jest ten głęboki baryton, o którym czytałam ;)
Segala? :D On jest trochę bardziej groźny z wyglądu jak dla mnie. Opisu Langdona w ogóle sobie nie przypominam, jakiś taki przeciętniak mi wyszedł, wolę bardziej realistycznie sobie wyobrażać postacie. A marne szanse, żeby profesorek ikonografii był modelem czy pakerem z ciałem Conana Barbarzyńcy, choć różnie to bywa ;D
A co z pływaniem? :D Z tego co pamiętam Langdon był właśnie opisany jako wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna, regularnie chodził na basen, więc na pewno nie jest takim nędznym profesorkiem z wystającym brzuszkiem. Mi tam się spodobał jego opis ^^ Pozytywnie zadziałało to na moją wyobraźnię.
Na mnie pozytywnie działały opisy tej tamtej onej, jeśli już o tym mówimy, ale to pewnie kwestia płci. Langdon z książki mi się wyobraził pewnie podobnie jak u Pierdomenico, ot, zwykły koleś, ani nie zapuszczony, anie nie jakiś pro elo dżolero. Chociaż powodzenie na pewno miał przez ten basen, no i historię sztuki. ;]
No przyznam, że jego wiedza o sztuce też zrobiła swoje :D Tak nawiasem dodając, te książki z Langdonem budzą we mnie ogromne zainteresowanie sztuką i podróżowaniem. Już zdążyłam się przebiec po Rzymie i Florencji "szlakiem Langdona". Dzięki tym książkom poznałam twórczość Berniniego i zachwyciły mnie jego dzieła. Powieści nie można traktować jako wyroczni oczywiście, ale jeśli powodują u ludzi zainteresowanie takimi rzeczami jak sztuka, kultura czy historia, to myślę, że są naprawdę dobrze napisane i warte przeczytania :)
Kod spowodował, że sięgnęłam jeszcze po Imprimatur, czytałam dwa razy i ta książka mi się bardzo podobała, choć krytykę otrzymała miażdżącą. Niektórzy chyba nie rozumieją, jaką funkcję mają takie książki. Chodzi głównie o rozrywkę, wartką akcję ale też o ciekawą fabułę. Jakoś Bondami się ludzie zachwycają, a chodzi w nich o to samo, to że to książka nie znaczy od razu, że ma być tomikiem filozoficznym, aby był "godny".
No skąd ja to znam... ;) Chwilowo uganiam się za Robertem Langdonem i Geraltem z Rivii
Langdon zawsze był dla mnie w 100% aseksualny, zarówno w książkach jak i filmach :D Mi się podobał z kolei Edmund Dantes, za to Hayde to bym rozszarpała na kawałki i ciągle liczyłam, że marnie skończy hihi jedyny raz czułam zazdrość o fikcyjną postać :)
Filmowy Langdon odpada. Zamiast niego widzę tam wyłącznie Forresta Gumpa i mimo że aktora uwielbiam, to ta rola niszczy mi wszystko, co tak lubię w książkowej postaci ;)
Ja Hanksa najbardziej lubiłam w Terminalu i Cast Away ale Forrest też był bezkonkurencyjny. Ogólnie to nie mam pojęcia czemu akurat jego wybrali do tej roli w kodzie i demonach.
Widziałam już sporo filmów z Hanksem, więc łatka Forresta Gumpa już dawno zniknęła, ale akurat w przypadku Langdona natychmiast skojarzenie nasunęło się jedno. Ale tak, jak na jego wygląd jeszcze przymknę oko, tak głos zupełnie nie pasuje do książkowego Roberta. To nie jest ten głęboki baryton, o którym czytałam ;)
A mi filmowy Langdon przypomina Segala. :C
Segala? :D On jest trochę bardziej groźny z wyglądu jak dla mnie. Opisu Langdona w ogóle sobie nie przypominam, jakiś taki przeciętniak mi wyszedł, wolę bardziej realistycznie sobie wyobrażać postacie. A marne szanse, żeby profesorek ikonografii był modelem czy pakerem z ciałem Conana Barbarzyńcy, choć różnie to bywa ;D
A co z pływaniem? :D Z tego co pamiętam Langdon był właśnie opisany jako wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna, regularnie chodził na basen, więc na pewno nie jest takim nędznym profesorkiem z wystającym brzuszkiem. Mi tam się spodobał jego opis ^^ Pozytywnie zadziałało to na moją wyobraźnię.
Na mnie pozytywnie działały opisy tej tamtej onej, jeśli już o tym mówimy, ale to pewnie kwestia płci. Langdon z książki mi się wyobraził pewnie podobnie jak u Pierdomenico, ot, zwykły koleś, ani nie zapuszczony, anie nie jakiś pro elo dżolero. Chociaż powodzenie na pewno miał przez ten basen, no i historię sztuki. ;]
No przyznam, że jego wiedza o sztuce też zrobiła swoje :D Tak nawiasem dodając, te książki z Langdonem budzą we mnie ogromne zainteresowanie sztuką i podróżowaniem. Już zdążyłam się przebiec po Rzymie i Florencji "szlakiem Langdona". Dzięki tym książkom poznałam twórczość Berniniego i zachwyciły mnie jego dzieła. Powieści nie można traktować jako wyroczni oczywiście, ale jeśli powodują u ludzi zainteresowanie takimi rzeczami jak sztuka, kultura czy historia, to myślę, że są naprawdę dobrze napisane i warte przeczytania :)
Kod spowodował, że sięgnęłam jeszcze po Imprimatur, czytałam dwa razy i ta książka mi się bardzo podobała, choć krytykę otrzymała miażdżącą. Niektórzy chyba nie rozumieją, jaką funkcję mają takie książki. Chodzi głównie o rozrywkę, wartką akcję ale też o ciekawą fabułę. Jakoś Bondami się ludzie zachwycają, a chodzi w nich o to samo, to że to książka nie znaczy od razu, że ma być tomikiem filozoficznym, aby był "godny".
Aragor, Fred Weasley, Ragnar z książek Cornwella itd. ;)
Caffa, dobrze się czujesz?
Na profilu masz napisane że jesteś mężczyzną.
Może, jak zakładał konto, miał inną płeć?