Już gdzieś to pisałem i się powtórzę. Jaki wpływ ma to czy sobie kupię coś w grze/buty/ cokolwiek skoro dla tych ludzi potrzeba milionów? Jest to smutne, ale prawdziwe, trzeba tych ludzi edukować, bo potem wyrastają tacy bojownicy.
Szczerze to jak widzę ten demot to nóż mi się w kieszeni otwiera. Rozumiem chrzest, obrzezanie itd. niemowląt, skoro rodzice są danej wiary a mają prawo wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale oddanie dziecka w stan duchowny, nie dając mu żadnego wyboru, w zasadzie indoktrynując ponieważ zasady obowiązujące duchownego są znacznie ostrzejsze niż obowiązujące zwykłą osobę wierzącą... to jest chore.
@Wed - wręcz przeciwnie, znam trochę temat, np: w Tajlandii nieletni mnisi to normalka, jeśli uważają że chcą to traktować jak "pracę społeczną" w podzięce dla rodziny albo społeczeństwa za coś, co jestem w stanie tolerować bo dzieciak musi sam poprosić i bada się otoczenie dzieciaka czy nie wywierano na niego wpływu, w dodatku można zostać mnichem tylko tymczasowo, niemniej nawet tam nie biorą dzieci młodszych niż 8 lat.
Eeeee, Roteztozs - wiesz że "nóż mi się w kieszeni otwiera" to tylko przysłowie oznaczające że to jest irytujące? ================================================================== @inOs - niby tak, niemniej lepiej byłoby żyć bez indoktrynacji (oczywiście pamiętając że indoktrynacja =/= wychowanie). Rozumiem wpływ rodziców na wyznanie i filozofię dzieciaka, rozumiem wpływ otoczenia. Mało tego, jeden mój znajomy był ministrantem i po części pewnie to wpłynęło na niego tak, że teraz sam jest w seminarium, niemniej to wszystko jest wpływ wychowania i życia w społeczeństwie, podczas gdy sprawienie że 3-letni dzieciak będzie przestrzegał reguł mniszego życia to skrajnie wulgarna indoktrynacja. On nie będzie mógł wybrać sobie innej religii/ateizmu ponieważ gdy już pozna inne punkty widzenia będzie za późno. Nie bez przyczyny większość religii ma "stopnie" inicjacji religijnej jak np: chrześcijanie. Religie chcą szanować wolną wolę na ile się to da (bo wiadomo że dziecko wychowane przez chrześcijan ma większe szansę na bycie chrześcijaninem, dziecko niewierzących większe na zostanie ateistą) i przez to wprowadzają człowieka "na kolejny poziom" gdy ten będzie jako tako świadomy co się z tym wiąże i będzie mniej więcej wiedział czego chce. A ten dzieciak ma przesrane bo jak w wieku np: 9 lat ma wybrać życie "cywila" skoro nie pozna żadnego innego życia? Nawet średniowieczny Kościół stosował do sierot wychowanych przez zakony różne "zawory bezpieczeństwa" w stylu wysyłania dzieciaka do pomocy rzemieślnikom w miastach, jako pisarczyków przy sądach grodzkich, szlachetnie urodzonych posyłały tymczasowo na dwory rycerskie (poznają jakieś zawody zobaczą jak żyją inni ludzie) żeby dzieciak zobaczył że nie musi tak żyć i ewentualna decyzja o pozostaniu w zakonie była jego decyzją w tak wysokim stopniu, jak się tylko da.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
11 maja 2015 o 5:58
@xxwielebnyxx
Już gdzieś to pisałem i się powtórzę. Jaki wpływ ma to czy sobie kupię coś w grze/buty/ cokolwiek skoro dla tych ludzi potrzeba milionów? Jest to smutne, ale prawdziwe, trzeba tych ludzi edukować, bo potem wyrastają tacy bojownicy.
@xxwielebnyxx Tak jak napisałem, najpierw trzeba zacząć edukować i uczyć uczciwie pracować.
Szczerze to jak widzę ten demot to nóż mi się w kieszeni otwiera. Rozumiem chrzest, obrzezanie itd. niemowląt, skoro rodzice są danej wiary a mają prawo wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, ale oddanie dziecka w stan duchowny, nie dając mu żadnego wyboru, w zasadzie indoktrynując ponieważ zasady obowiązujące duchownego są znacznie ostrzejsze niż obowiązujące zwykłą osobę wierzącą... to jest chore.
@mareczek00713 Jeśli się nie wie coś na dany temat to się nie wypowiada.
@Wed - wręcz przeciwnie, znam trochę temat, np: w Tajlandii nieletni mnisi to normalka, jeśli uważają że chcą to traktować jak "pracę społeczną" w podzięce dla rodziny albo społeczeństwa za coś, co jestem w stanie tolerować bo dzieciak musi sam poprosić i bada się otoczenie dzieciaka czy nie wywierano na niego wpływu, w dodatku można zostać mnichem tylko tymczasowo, niemniej nawet tam nie biorą dzieci młodszych niż 8 lat.
@mareczek00713
ty byłeś wychowywany ze swoimi przekonaniami i patrz co z ciebie wyrosło, pierwsze twoje zdanie to chęć zabijania bo ktoś ma inne poglądy od twoich
@mareczek00713 Zawsze jestes indoktrynowany czy chcesz tego czy nie, ja wolalbym byc indoktrynowany przez mnichow niz marketingowcow z apple.
@Robertozs Nie myślałes o pracy w TVN?
Eeeee, Roteztozs - wiesz że "nóż mi się w kieszeni otwiera" to tylko przysłowie oznaczające że to jest irytujące? ================================================================== @inOs - niby tak, niemniej lepiej byłoby żyć bez indoktrynacji (oczywiście pamiętając że indoktrynacja =/= wychowanie). Rozumiem wpływ rodziców na wyznanie i filozofię dzieciaka, rozumiem wpływ otoczenia. Mało tego, jeden mój znajomy był ministrantem i po części pewnie to wpłynęło na niego tak, że teraz sam jest w seminarium, niemniej to wszystko jest wpływ wychowania i życia w społeczeństwie, podczas gdy sprawienie że 3-letni dzieciak będzie przestrzegał reguł mniszego życia to skrajnie wulgarna indoktrynacja. On nie będzie mógł wybrać sobie innej religii/ateizmu ponieważ gdy już pozna inne punkty widzenia będzie za późno. Nie bez przyczyny większość religii ma "stopnie" inicjacji religijnej jak np: chrześcijanie. Religie chcą szanować wolną wolę na ile się to da (bo wiadomo że dziecko wychowane przez chrześcijan ma większe szansę na bycie chrześcijaninem, dziecko niewierzących większe na zostanie ateistą) i przez to wprowadzają człowieka "na kolejny poziom" gdy ten będzie jako tako świadomy co się z tym wiąże i będzie mniej więcej wiedział czego chce. A ten dzieciak ma przesrane bo jak w wieku np: 9 lat ma wybrać życie "cywila" skoro nie pozna żadnego innego życia? Nawet średniowieczny Kościół stosował do sierot wychowanych przez zakony różne "zawory bezpieczeństwa" w stylu wysyłania dzieciaka do pomocy rzemieślnikom w miastach, jako pisarczyków przy sądach grodzkich, szlachetnie urodzonych posyłały tymczasowo na dwory rycerskie (poznają jakieś zawody zobaczą jak żyją inni ludzie) żeby dzieciak zobaczył że nie musi tak żyć i ewentualna decyzja o pozostaniu w zakonie była jego decyzją w tak wysokim stopniu, jak się tylko da.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2015 o 5:58
Co to za pomysł, żeby głaskać jedzenie przed posiłkiem.
Ale nie dostanie ptasiej grypy
Gdybym miala dostac na urodziny albo smartfona albo ptaka to pewnie wybralabym ptaka :)