Chociaż w japońskim społeczeństwie jest zaledwie 1% chrześcijan, to w kraju coraz popularniejsze staje się świętowanie wigilii. Zamiast domowego zacisza – bar KFC. Zamiast świątecznego stołu – kolejka po kurczaka (czas oczekiwania wynosi nawet dwie godziny). Za początek tej tradycji uważa się rok 1974, kiedy firma KFC wykorzystała fakt, że przebywający w Japonii obcokrajowcy nie mają gdzie kupić indyka na kolację, trzeba go było zastąpić kurczakiem. Najwyraźniej Japończycy również zechcieli jak na komendę jeść wspólnie świąteczny posiłek.
W wielu krajach kodeks pracy jest na tyle surowy, że utrudnia firmom zwalnianie pracowników bez poważnego powodu. W Japonii stworzono poważne problemy tym przedsiębiorstwom, które chciały pozbyć się pewnych osób, ale nie mogły sobie na to pozwolić z powodu wysokiej sumy kary umownej. Duże firmy, np. Panasonic, Sony lub Toshiba wyszły z tej trudnej sytuacji dzięki stworzeniu tak zwanych „pokojów nicnierobienia”. Niechciani pracownicy, dla których nie ma lub którym nie chce się powierzyć pracy, spędzają tam swój cały roboczy dzień. Nazwa może jednak wprowadzić w błąd, bo jednak coś tam robią – np. przeglądają nudne filmiki przez 10 godzin. Firmy liczą, że tacy pracownicy w końcu się zmęczą ciągłą nudą i sami złożą wypowiedzenie.
Dzieci z zachodu przywykły do widoku pań sprzątaczek pilnujących porządku w siedlisku zła i przyszłej patologii. W Japonii nie zatrudnia się personelu sprzątającego, ale przekazuje te obowiązku uczniom – organizowany jest czas na wspólne szorowanie kibli, zamiatanie podłogi i skrobanie gum do życia przyklejonych pod ławkami. Ma to nauczyć młode pokolenie odpowiedzialności i umiejętności pracy w grupie.
Wydawałoby się, że co jak co, ale spanie w pracy to w Japonii rzecz nie do pomyślenia. Jednak tam podchodzi się do tego zupełnie inaczej – jeśli kierownik złapie pracownika na spaniu w godzinach pracy, to nie dość, że się nie wścieknie, ale jeszcze pochwali. Skoro śpi teraz, to znaczy, że bardzo ciężko pracował i wręcz padł ze zmęczenia. Niektórzy pracownicy wręcz pozorują spanie, by dostać pochwałę.
Na całym świecie nikogo nie dziwi adoptowanie dziecka, ale dorosłego? Tam 98% wszystkich adopcji dotyczy osób w wieku od 20 do 30 lat i najczęściej mężczyzn. Po co brać do domu dorosłego faceta? Wyobraźcie sobie, że jesteście właścicielem świetnie prosperującej firmy, ale ponieważ nie macie dzieci, nie macie też komu przekazać swojego biznesu. Wtedy trzeba znaleźć kogoś, kto się nada i przyjąć go do rodziny. Adopcja dorosłych ma też miejsce wtedy, gdy rodzony syn nie przejawia zdolności do prowadzenia interesu. Opisane zjawisko pozwala działać wielu japońskim rodzinnym przedsiębiorstwom o wiele dłużej, niż trwałby ród. Przykładem jest hotel Hōshi - firma ta działa od 46 pokoleń (około 1300 lat).
W ciągu ostatnich dwudziestu lat w Japonii pojawiła się ogromna ilość młodych ludzi odizolowanych od społeczeństwa. Agorafobia nie jest czymś niespotykanym na świecie, ale tutaj przybrała ona przerażającą skalę, a liczbę ofiar tej przypadłości szacuje się nawet na milion. Trzeba było powołać specjalnych konsultantów, których zadaniem jest rehabilitacja takich osób (zwanych hikikomori). Hikikomori zamykają się w swoich małych pokojach i zrywają kontakt ze światem zewnętrznym, dopuszczając jedynie dostawy jedzenia od swoich rodziców. Psycholodzy twierdzą, że zjawisko to jest w Japonii tak rozpowszechnione z powodu obyczajów i kultury tego kraju. Rodzice są w stanie opiekować się swoimi dziećmi nawet gdy ich pociechy mają 30 lat, a samotność traktuje się jak cnotę.
Nietypowe nowinki na rynku produktów żywnościowych to wręcz symbol Japonii. Kit-Kat specjalnie dla Japończyków produkuje setki odmian swoich batoników, np. z sosem sojowym, herbatą, kukurydzą lub truskawkowym sernikiem. Trend ten dotyczy także fast foodów – woda sodowa o smaku arbuza, hamburgery z dyni…
Kiedyś się przejadę do Japonii i zobaczę czy ten kraj się naprawdę taki szalony. Jeśli tak to pewnie będzie co oglądać XD
@KapitanKorsarzPirat Myślę że to trochę tak jak u nas z alkoholikami na ulicach. Są ale spotykasz ich sporadycznie. Dodatkowo Japonia odizolowana przez tyle lat stworzyła swoje "normy". Przykładowo gdyby Polsce wpadł jakiś trend to mamy tylu sąsiadów że jeśli oni uznają że to głupie to stłumią to u nas. Szaleństwo to rzecz względna:)
@KapitanKorsarzPirat Ja też byłam i polecam:)) Aczkolwiek byłam głównie w Kyoto, w Tokyo nie:)
Brak napiwków - słusznie. To głupi zwyczaj. Płacić komuś dodatkowo za to, że raczył wykonać swój obowiązek? Bez sensu.
@windrunner Jakbym był kelnerem za 1200zł netto to wykonywałbym swoje obowiązki od A do Z. Nic poza tym. Ale czasem trzeba zrobić coś więcej, wtedy liczę na napiwek. Gdy go nie dostanę, to następnym razem ten sam klient nie dostanie ode mnie nic więcej poza standardową obsługą.
Co niby trzeba zrobić więcej? Standard to: podać kartę, odebrać zamówienie, czasem powiedzieć co jest polecane, albo wyjaśnić co jest czym np. w restauracjach serwujących dania regionalne, przynieść zamówienie i zachowywać się kulturalnie. Za to płaci pracodawca i często nawet tego się nie dostaje.
Ja słyszałem, że wywodzi się to z Ameryki, gdzie tacy ludzie prawie nic nie dostają, a mają zarobić sobie napiwkiem, dlatego też tam są one znacznie wyższe
@jeykey1543 jestes kelnerem czy jestes tak glupi? To moze napiwek na stacji benzynowej albo dla ekspedientki w sklepie? zwyczaj to zwyczaj ale przestan pier***** od rzeczy.
wiekszosc knajp placi kelnerom 4-5zl na godzine, bo kelnerzy dostaja napiwki. trzeba tylko odroznic kelera od podawacza. jak ktos tylko poda jedzenie to rozumiem, ze nie ma za co zostawic mu napiwku. ale jesli jest mily, podchodzi do mnie do stolika, a nie kaze mi podchodzic do baru, zagada cos milego, doradzi i sprawi ze milo spedze czas w lokalu to nawet jak jedzenie jest srednie to z przyjemnoscia zostawie napiwek
@Zetar Do obowiązków kelnera nie należy np. bycie miłym :)
@windrunner w usa jest bardzo popularne ze względu na to, że często obsługa dostaje mniejsze wynagrodzenie (mniejsze od minimalnego http://www.dol.gov/whd/state/tipped.htm vs. http://www.dol.gov/whd/minwage/america.htm)... ale w usa wprowadzili takie prawa bo napiwki były popularne, http://en.wikipedia.org/wiki/Gratuity a we francji, czy polsce ludzie rzadko dają napiwki
@Innkeeper - Tak samo jak bycie miłym nie jest obowiązkiem ani taksówkarza, sprzedawcy, lekarza itp.
A oni jakoś nie dostają za to napiwków.
@windrunner Taksowkarze nierzadko dostają napiwki za kursy, ale za to lekarze fakt napiwkow nie dostaja ale za to lapowki niezle potrafia brac.
@Innkeeper Nie ma być miły? To zapytaj dowolnego pracodawcę czy nie jest wymagane bycie miłym przez pracownika. Bycie miłym to taki standard, np. używa się pewnych słów takich jak "dzień dobry", "proszę" zamiast chociażby "czego tu?", "masz, żryj".
Jeżeli sam natomiast nie jesteś miły dla innych to nie dziw się, że nie masz pracy a gdy już jakąś dostaniesz to po 3 miesiącach Ci umowy nie przedłużają.
Mnie np bardzo się podoba, że to dzieci sprzątają szkoły. To uczy ich dyscypliny i szacunku. Nie będą niszczyć i śmiecić skoro wiedzą, że będą musiały to sprzątać ;)
@Ferian To coś co powinno się wprowadzić wszędzie. Ja ostatnio zaszokowałam młodszą znajomą(gimnaz) tym że myje podłogi. ;/ "To twoja matka tego nie robi?"
@Ferian. Ogólnie ci ludzie tam są zdyscyplinowani. Jak ostatnim razem było (z tego co pamiętam) trzęsienie ziemi, to widziałam wiele filmów, w których Japończycy zamiast pchać się jak bydło do punktów, w których podawano ciepły posiłek i wodę, stali grzecznie w kolejce.
@Ferian Ach, w życiu. Do szkoły idę się uczyć, a nie sprzątać, a tym bardziej uczyć się sprzątać. Jak idę do pracy to tak samo, nie idę tam sprzątać (o ile to nie jest moje zadanie) tylko pracować, a ogarniam jedynie to co jest wynikiem mojej pracy, przykładowo porozstawiałem coś, to wiadomo, że tego nie zostawiać potem sprzątaczce. Palcem bym nie tknął. Niech każdy sprząta to co jego lub ma taką pracę.
NightAnasazi, do szkoły chodzi się uczyć w założeniu (rzeczywistość jest nieco inna) nie tylko przedmiotów szkolnych, ale także zachowań społecznych i szkoła, w której dziecko spędza 1/3 dnia, a czasem dłużej, ma wspólnie z rodzicami przystosować ucznia do życia dorosłego. W szkole więc powinno sie uczyć kultury, przekazywać pozytywne wartości, uczyć wzajemnego szacunku. Tak jest w programie szkolnym, również u nas. Problem jest taki, że nauczyciele są często opryskliwi, pokazują, że są ważniejsi, wymagają szacunku do siebie, natomiast sami nie okazują go uczniom. Oczywiście zdarzają się dobrzy nauczyciele, którzy nie tylko potrafią zachęcić do nauki, ale też prezentują sobą godne zachowanie. Niestety tych jest mało. Wiadomo, że to sie nie bierze z niczego, ale to już dłuższa kwestia, w każdym razie kiedyś nauczyciele obecnych nauczycieli nie okazywali szacunku swoim uczniom i to tak idzie dalej. W naszym kraju panuje przekonanie, że dziecko jest człowiekiem gorszej kategorii.
@VaniaVirgo Nie. Szkoła ma przekazywać wiedzę. Zachowań społecznych mają uczyć rodzice wg. swojego światopoglądu, a nie szkoła, bo to się wtedy nazywa indoktrynacja.
NightAnasazi powtórze może, bo chyba umknęło, tak jest w programie. Nie jest to mój wymysł, więc ani twoja opinia, ani moja nie zmieni tego faktu. Jakby nie patrzeć, to 1/3 doby w szkole, 1/3 na sen, pozostaje dla rodziców tylko kilka godzin, które dziecko spędza między innymi na odrabianiu lekcji, nauce do sprawdzianów, na zabawie, na posiłkach. Ile zostaje czasu rodzicom na wychowywanie? Dodajmy, że zazwyczaj rodzice pracują. Oczywiście większośc robi co może, by jednak swoje wartości przekazać.
@VaniaVirgo powtórze może, bo chyba umknęło - "szkoła ma (...)". Nie ma tu, ani wcześniej, ani słowa o programie, który jest jedynie wynikiem poglądów i przemyśleń tego, kto jest aktualnie przy władzy. Szkoła ma przekazywać wiedze, a nie indoktrynować. // I znów powtórzę z akcentem "szkoła MA (...)". To co jest teraz to jest patologia i nie mówię o tym co jest, a o tym co być powinno. Tak samo patologią jest, że rodzice mają tylko chwile dla dzieci, bo taki system rządący nam zgotowali. A jak powinno być dokładnie? Przede wszystkim systemu pruskiego nauczania powinien wylądować w koszu, razem z przymusem, a zamiast tego powinny wejść szkoły demokratyczne (do zapoznania się w google), które osiągają o niebo lepsze wyniki i nie robią z ludzi idiotów.
NightAnasazi w jednym się zgadzamy, to co nam oferują jest chore. A jeszcze biorąc uwage fakt, że aktualny system prowadzenia lekcji był rozpowszechniany we włoszech w XIV wieku dodatkowo pokazuje, jak bardzo szkolnictwo wymaga reformacji i to takiej porządnej, a nie tylko zmienią odrobinke ilość godzin przeznaczonych na dany przedmiot i chwalą sie reformą. Szkoły alternatywne świetnie funkcjonują i mają bardzo dobre wyniki, w postaci osiągnięć absolwentów. No ale jest jak jest i od naszego biadolenia lepiej nie będzie. Co do twojej uwagi o braku wzmianki i programie, moja pierwsza wypowiedź, piąta linijka. Trzymaj się ;)
@VaniaVirgo - mówiłem o mojej wypowiedzi => od początku mowię o tym jaką rolę powinna pełnić szkoła, a nie o tym co jest i jej programie. Pisząc "nie ma tu", wpisałem cytat ze swojej wypowiedzi, wskazując jeszcze raz, że chodzi o szkołę, a nie o programy. /// edit - na przyszłość, dodawaj @ przed nickiem, wtedy mam rozmówca ma powiadomienie o odpowiedzi. Inaczej trzeba sprawdzać ciągle czy coś pod danym demotem się pojawiło.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 czerwca 2015 o 12:23
Hikikomori mają problem nie w postaci agorafobii, a fobii społecznej.
@Kasia111624 Owszem. Agorofobia to lęk przed otwartą przestrzenią. Można być w zamknięciu z ludźmi, albo samemu na zewnątrz. To się nie łączy. Osoba z agorafobią może być na wielkiej domówce i nie ma problemu. Sama na łące panikuje.
Inna cywilizacja, inne normy. Nie zdziwił bym się gdyby oni robili sobie listy z rzeczami z Europy i tekstami że to my jesteśmy dziwni.
Ja bym chętnie się znalazł w takim "pokoju nicnierobienia". Nic nie musieć robić i jeszcze dostawać za to kasę? Toż to praca marzenie.
Ta. 3 to zwykłe propagandowe bzdury. Po prostu dyrektorzy szkół znaleźli sposób jak nie zatrudniać kolejnych 5, czy 8 pracowników co pozwala oszczędzać sporo jenów miesięcznie.
Kit Kat o smaku zielonej herbaty jest pyszny.
Japonia sama w sobie jest nietypowym zjawiskiem.
Widać od tych atomówek im się pomieszało w głowach.
Zapomnieli o Hatsune Miku ;p gwieździe, która jest hologramem i tłumach chodzących na 'jej' koncerty :P https://www.youtube.com/watch?v=dhYaX01NOfA To dopiero
Dużo osób wielki japonię, a dla mnie jest dziwna i jej nie lubię.
Dużo osób wielbi japonię, a dla mnie jest dziwna i jej nie lubię.