Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
587 684
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
B Bischoop
-4 / 8

To dziś nie noszą sobie śniadań do szkoły?
Dość szybko komuś Twój pomysł się nie spodobał i zminusował.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Qrvishon
+5 / 11

@Bischoop Dzisiaj też niektórzy noszą. Ja jaki iż z poprzedniego pokolenia pochodzę to się wypowiem że wiele osób za moich czasów nie nosiło drugiego śniadania do szkoły. Jak byli głodni to coś w sklepiku szkolnym kupowali, a jak nie to nie. Na W-F picie jak się wciśnie 1,5L to czasem nie ma miejsca na książki, więc lepiej kupić przez lub po samym W-Fie. Nie byłoby tej rozmowy gdyby panowała wolność, a nie centralne sterowanie gospodarką.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Nevona
+27 / 37

Boże, znowu o poprzednim pokoleniu. Może to zadziwi autora,ale teraz również nosi się śniadanie z domu. Rzecz w tym, że czasami zapomni się wziąć picia, albo ma się ochotę na coś słodkiego. Latem są dostępne lody, a zimą gorąca czekolada. Nikt nie nosi ze sobą całego bufetu. Przynajmniej do tej pory tak było.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
-4 / 26

~Nevona, kiedyś w szkołach w ogóle sklepików nie było - aż dziw, że przetrwaliśmy okres szkolny. Ale dzięki temu musieliśmy szybciej być odpowiedzialni za siebie, nauczyliśmy się nie spełniać zachcianek natychmiast i poratować w potrzebie. Nie było kocenia, dzielenia na lepszych i gorszych. Mimo tego, że i za komuny były różnice majątkowe - były dzieciaki, które miały ciuchy z paczek z zagranicy, z komisu, bazaru i Pewexu to nie były z tego powodu lepsze, bo ocenialiśmy się za to jacy byliśmy, a nie co mieliśmy. Mieliśmy też jedzenie, a nie pseudożywność pełną chemii i cukru.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+4 / 14

@~krowa_milka, cóż za inteligentna, rzeczowa i rozbudowana wypowiedź. Nie stać Cię na nic więcej niż slogan z reklamy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~nuygfy
+15 / 17

@Laviol kiedyś nie było samochodów i ludzie przetrwali i nawet podróżowali, kiedyś nie było lekarstw a ludzkośc jakoś przetrwała, kiedyś nie było lodówek a ludzie jakoś przechowywali jedzenie. Tylko co z tego?Poprzednie pokolenia czegoś nie miały, to nastepne też mają z postępu rezygnować? Świat idzie do przodu, człowieku. Jak można mieć taki tupet by rozkazywać co ma jeść dziecko sąsiada? Zajmij sie swoim, naucz co ma jeść, a reszte zostaw w spokoju. Jak nie chcesz by twoje dziecko nie korzystało ze sklepiku szkolenego, bo ty nie mieleś sklepiku, to nie dawaj mu pieniędzy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar krzepki_alojz
-3 / 15

@nuygfy jak można mieć taki tupet żeby zabraniać dziecku pić gorzałę i jarać szlugi.Szkoła ma również uczyć zdrowego trybu życia. A kto ci broni kupować dziecku do szkoły batony, chipsy czy czekoladę. Twoje dziecko, twój problem. Nie powinno się ułatwiać tuczenia dziecka, stąd ten zakaz. I dobrze!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
+5 / 7

@Laviol --- "kiedyś w szkołach w ogóle sklepików nie było..." --- Kiedy to było?? Ja chodziłem do podstawówki od 1972 roku i sklepik już był. --- Inna rzecz, że rzeczywiście sklepik nie był źródłem wyżywienia ucznia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
-5 / 11

@nuygfy, nie chodzi mi o zatrzymanie postępu, a o inteligentne korzystanie z niego. Tuczenie dzieci do tego nie należy. Jak rodzice stają się nieodpowiedzialni to ktoś zaczyna to robić za nich. Nie jestem za PO, Kopacz nie lubię, ale 2 razy zrobiła coś z sensem - nie uległa ogłupieniu i nie kupiła szczepionek przeciwko świńskiej grypie i zakazała śmieciowego żarcia w szkołach. Polecam dokument "Kto nas tuczy" odc.1/3 https://vimeo.com/83215196 Może trochę przejrzysz na oczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+4 / 4

@JanuszTorun, ja zaczęłam w '74, ale w 3 moich szkołach w W-wie (2 podst. i średnia) sklepików nie było. I właśnie jak piszesz, kanapki do szkoły, a nie xzł na batony, czipsy czy pączki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~krowa_milka
+1 / 7

@Laviol Napisz jeszcze, że skoro kiedyś był deficyt papieru toaletowego, to musiałeś używać twardszego meteriału, dzięki któremu naskórek twojego tyłka zrogowaciał. Dzięki takiemu twardemu tyłkowi, jesteś teraz niewzruszony niczym Dr Vaseegaran z filmu bollywood. Weź lepiej zejdź na ziemię i spuść z siebie powietrze, bo pękniesz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+1 / 5

@krowa_milka, wybacz, ale nie robią na mnie wrażenia takie sztuczki jak hiperbola czy teksty o spuszczaniu powietrza, które stosują Ci, którym zabrakło argumentów. Dlatego z przykrością informuję Cię, że nie mam zamiaru podpisywać się pod wymienioną przez Ciebie głupotą na temat papieru toaletowego i twardości mojego tyłka, którego twardość wynika z braku otłuszczenia oraz zażywanego ruchu, a także nie przejmowania się tym, że ktoś się nie zgadza z treścią moich wpisów. To, że ktoś się ze mną nie zgadza nie oznacza, że automatycznie ma rację.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Twoj_nick2
+5 / 5

Laviol ehhh tu nie chodzi o to, że kiedyś coś było, a czegoś nie. Tu chodzi, że Bohaterowie(tak! Bohaterowie! I nie jest to hiperbola), którzy odważają się na prowadzenie działalności w dzisiejszej Polsce są gnębieni, ogranicza się ich możliwość prowadzenia legalnej działalności, zarabiania i utrzymania rodziny. Nie chodzi o dzieci, dzieci sobie poradzą, albo będą biegać do sklepu na przerwie, albo przynosić jedzenie, albo rozkwitnie nielegalny handel (klika dni temu czytałem o 15 latku z WB, który w taki sposób zarobił 14k funtów). Ale osoba prowadząca sklepik w większości skazane są na bankructwo. I o to chodzi. Jak stwierdzimy, że telefony są szkodliwe dla dzieci i "delegalizujemy" telefony i setki tysięcy ludzi straci pracę, to też będziemy mówić "a kiedyś nie było telefonów". A kiedy "zdelegalizujemy" komputery, albo wprowadzimy ścisłe regulacje co do ich posiadania i miliony osób stracą pracę (przypuszczam, że taki może być rynek w Polsce osób utrzymujących się pośrednio i bezpośrednio dzięki komputerom), doprowadzimy do zapaści gospodarczej i większość ludzi będzie żyć tylko o kaszy i zimniorach to będziemy mówić "kiedyś nie było komputerów", oraz "XVII wieku też żyli na kaszy". To co mówisz to brednie i nie poruszanie głębi tematu dziecko przeżyje bez chipsów (może nawet wyjdzie mu to na zdrowie... może, bo nie ma "niezdrowej żywności", są tylko niezdrowe ilości, nawet przesadzając z wodą można sobie zaszkodzić), tylko o tych sklepikarzy którzy tracą źródło utrzymania. Chodzi o rozwój, jeżeli powstanie 100 nowych sklepików, 100 ludzi znajdzie pracę to jest to rozwój, a jak zamkną 100 sklepików i 100 ludzi straci pracę to można nazwać to "regresem". I właśnie chcesz żyć w państwie, które się rozwija, czy takim, które się cofa "bo kiedyś to nie byo".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~dfhdhd
-5 / 11

Dla tych co nie wiedzą w tamtych czasach opodatkowanie pracy było znacznie mniejsze niż obecnie i wystarczyła pensja jednego rodzica by utrzymać rodzinę więc miał kto te śniadania dziecku robić

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Laviol
+11 / 11

@~dfhdhd, nie przesadzaj - zrobienie śniadania to nie to samo co obiadu trzydaniowego. Moi rodzice pracowali oboje, a miałam śniadanie do szkoły. I to nie z wczorajszego pieczywa, a świeżutkie kajzerki, bo tata rano chodził do sklepu. W erze przedmarketowej na osiedlach funkcjonowała sieć sklepów spożywczych i każdy miał blisko, więc nie zajmowało to dużo czasu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~vthnm
+5 / 5

teraz też są takie sklepy osiedlowe i niektórzy nawet kupują świeże pieczywo rano, więc o co chodzi?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~zawistny_komuch
+8 / 16

Nasze pokolenie nie miało zagranicznych samochodów ani dżinsów. Dlatego trzeba zabrać te luksusy obecnemu pokoleniu, żeby nie miało lepiej od nas!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Olo156
-5 / 7

Ja akurat miałem jeansy. Marmurki, piramidy i inne takie. Wszystkie kupowane u prywaciarza albo z państwowej firmy Komes, która produkowała jeansy w Słubicach. A rodzice mieli samochód zagraniczny, choć wyprodukowany w Polsce. Na burcie miał plakietkę: Licencja FIAT

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~zawistny_komuch
+3 / 7

@Olo156 Kiedyś to był raj na ziemi. Dbał o nas, jak o własne dzieci, nasz ukochany sekretarz partii. Tylko tym głupim solidaruchom, zaplutym karłom reakcji, zachciało się kapitalizmu i musiałem opuścić partię robotniczą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~komuszyca
-4 / 6

i nie miało sklepików nasze pokolenie.!! Zabrać dzieciom sklepiki, albo dać tam takie jedzenie , którego nie tkną- najlepiej pasztetową i smalec

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Kulecek
0 / 0

@komuszyca, sarkazm, koleżanko, sarkazm.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~stary_dziad
-1 / 9

a moje pokolenie przeżyło wojnę i obozy koncentracyjne dlatego koniecznie trzeba wywołać 3 wojnę światową

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ftyui
+5 / 9

Koniecznie. JEszcze trzeba na połki w sklepach wstawic ocet i zabrać inne artykuły i będzie fajnie i zdrowo! Wiadomo- nasze pokolenie to wzór do naśladowania

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Stefan Niesiołowski
+5 / 9

Myśmy cały szczaw wyjedli z nasypu i wszystkie śliwki jedli. Dziś te wszystkie śliwki leżą, dzieci grają w piłkę, szczawiu nikt nie zjada

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Olo156
0 / 4

Grają w piłkę? Chyba w FIFĘ!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~frtuji
+3 / 5

to wszytko przez te sklepiki, na szczęscie komuniści juz rozwiązali problem. Niedługo dzieci wrócą do szczawiu i mirabelek

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~karjus
+6 / 6

ja do dzisiaj robię sobie wypaśne drugie śniadanie na uczelnię zamiast pochłaniać jak inni jakieś śmierdzące pizzerki...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~gggr5
0 / 4

im nie chodzi dzisiaj o jedzenie typu kanapka, ale o słodycze i chipsy, bo bez tego nie przeżyją w szkole jednego dnia!!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Kulecek
+3 / 5

Przeżyją, nigdy nie miałeś w szkole ochoty na coś słodkiego? Albo nigdy nie zapomniałeś/wypiłeś picia?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 września 2015 o 17:54

avatar larkin123
+2 / 6

Ale chyba żyjemy w wolnym kraju (tak mówią), więc jeden sobie przyniesie kanapki, a drugi ma kaprys, to sobie delicje kupi. Moim zdaniem każdy powinien mieć prawo sam dokonać wyboru, a nie mieć narzucane z góry przez jakiś pajaców, którzy o niczym nie mają pojęcia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~karny_jeżyk
-1 / 5

@larkin123 Zgadzam się, ale problem w tym, że małostkowi ludzi nie panują nad swoimi emocjami, dlatego muszą się dowartościować ustawianiem wszystkich i wszystkiego wokół według ich widzmisię. To są socjopaci, którzy nie dorośli do życia w społeczeństwie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bigr10
0 / 4

@larkin123 po pierwsze chcesz dać dziecku batonika to mu daj w plecak, nikt Ci tego nie zabrania, po drugie jeśli usunięcie niezdrowej żywności ze sklepików szkolnych nazywasz ograniczaniem wolności to powiedz mi co byś zrobił w takiej sytuacji - dziecko w domu nie chciałoby jadać obiadów tylko chciało chipsy... Co robisz: 1) dajesz mu te chipsy i pozwalasz nie jeść obiadu 2) mówisz, że ma zjeść obiad inaczej nie dostanie chipsy i potem żyjesz ze skazą na sumieniu, że ograniczyłeś wolność dziecku??? W ogóle najlepiej nie ograniczaj dziecka w żaden sposób - daj mu paczkę fajek w jedną rękę, w drugą puszkę piwa i wsadź za kierownicę do samochodu....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar larkin123
+1 / 3

@bigr10 po 1 nie mam dzieci, po 2 jeżeli nauczysz dziecko zdrowych nawyków i nauczysz go kilku wiadomości odnośnie jedzenia samo dokona w miarę świadomego wyboru (czego powinni uczyć w szkole, a nie wprowadzać jakiś durnych zakazów)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bigr10
-2 / 8

Ale Wy czasami jesteście dziwni - jedzenia batoników i chipsów nazywacie postępem?? Bo jak nie będzie tego w sklepiku to dzieci będą głodowały?? No i nikt nie ma czasu żeby w domu zrobić kanapki dla własnego dziecka czy żeby wrzucić dzieciakowi batonik do plecaka (jeśli koniecznie tego chce)... No bo po co wiedzieć co dziecko je, po co się nim interesować... Lepiej dać mu parę złotych i niech sobie robi z nimi co chce, a jak ktoś chce zmniejszyć ilość dzieciaków z nadwagą to już ograniczanie wolności biednego dziecka, które nie będzie mogło kupić batona w szkole... Dla mnie takie gadanie to zacofanie, a nie postęp...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kateri
-1 / 5

@bigr10 Hmmm... mówisz trochę jakbyś nigdy nie był dzieckiem. Zmniejszenie ilości dzieciaków z nadwagą poprzez zakaz sprzedawania "niezdrowej żywności"? Śmiech na sali. To rodzic dba o to żeby jego dziecko odżywiało się zdrowo. Mój brat codziennie w sklepiku kupował sobie jakieś ciastko czy chipsy, ale gdy wracał do domu miał normalny obiad i normalną kolację. Dodatkowo jeszcze przed szkołą wcinał normalne śniadanie. I wiesz co? Nigdy nie był gruby. Jeśli dzieciak dostaje śmieciowe żarcie w domu, to żaden zakaz nie pomoże - zawsze będzie otyły. Dlatego ten przepis jest totalnie bezsensowny, uderza tylko w interes ludzi prowadzących szkolne sklepiki. A dzieci? Jak chcą, to biegają do pobliskich sklepów lub kupują "niezdrową żywność" u kogoś innego. Pie*rzyć to gadanie o ograniczeniu wolności - chodzi o to, że przepis nie wnosi nic dobrego a tylko rujnuje dochód innych ludzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
-1 / 3

@Kateri Nie chcę cię martwić, ale to co mówisz, to też ,,śmiech na sali''. Niby rodzic dba by dziecko odżywiało się zdrowo, a później sama piszesz, że brat kupował codziennie chipsy, codziennie?? Czy ty wiesz jaki to jest syf? Raz na jakiś czas.. ale ładowanie w siebie codziennie takich rzeczy? I to w młody, kształtujący się organizm? Wybacz, ale w tym przypadku, to akurat nadwaga jest najmniejszym problemem..I żeby nie było, nie popieram tego całego likwidowania ,,wszystkiego co złe''w sklepikach, bo rzeczywiście dzieciak pójdzie i kupi sobie w innym miejscu, tylko, ze ludzie zapominają, że nie o nadwagę chodzi.. ludzie jedzą wysoko przetworzoną żywność, smażoną, konserwowaną i myślą, że jedynym problemem będzie otyłość..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kateri
0 / 2

@lithium222 Ludzie, chcecie jeść same zdrowe rzeczy? To jedzcie tylko to, co macie w ogródku. W tym momencie nie ma zdrowej żywności, wszędzie jest sama chemia i błagam niech nikt mi mówi, że są ekologiczne produkty, bo to taki sam syf jak wszystko inne, tylko, że droższy. Tak, jadł codziennie jakieś wielce złe, niedobre i zabójcze żarcie, ale w domu miał normalne jedzenie. Oprócz tego obecnie jest wysportowanym nastolatkiem, który ciągle jeździ na rowerze, łazi na spacery a teraz przesiadł się na crossa. Znam wielu ludzi, którzy wcinają chipsy, pizze, właściwie to żywią się w macu i poza nadprogramowymi kilogramami oraz niedogodnościami z nich płynącymi (częste zadyszki, bóle kręgosłupa, zapewne wysoki cholesterol aczkolwiek wyników ich badań nie znam) nie mają ze zdrowiem najmniejszych problemów. Osobiście muszę z tego typu wyżywieniem uważać, gdyż mój żołądek nie wszystkie składniki toleruje, ale to akurat odziedziczyłam po swojej mamie. Nie namawiam tutaj nikogo do obżerania się śmieciowym jedzeniem, ale nie ma co wpadać w paranoję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
-1 / 3

@Kateri Nikt nie mówi o wpadaniu w paranoję dziewczyno, ale nie sądzisz, że śmieciowe żarcie można ograniczać zamiast sobie dokładać''? a później zdziwienie, że facet ma zawał koło 30.. i ,,nie wiadomo skąd''.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kateri
0 / 0

@lithium222 Zawał w wieku 30 lat jest anomalią a podłoża takiego zjawiska mogą być różne. Niekoniecznie musi to być wina niezdrowego odżywiania, chociaż jak każdy wie, zła dieta zwiększa ryzyko zawału. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że nie tylko śmieciowe jedzenie do tego się przyczynia, bo także i wiele innych produktów, które z zasady są uznawane za zdrowe i konieczne w naszej diecie. Chodzi mi to, że nie można przesadzać w żadną ze stron - jedzenie tylko i wyłącznie niezdrowych rzeczy jest złe, ale fakt zjadania ograniczonej ilości chipsów nie gwarantuje zawału w wieku 30 lat. Trzeba znaleźć tzw. złoty środek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
0 / 2

@Kateri Tak, tylko zauważ, że ten wiek w przypadku zawałów, czy chorób układu krążenia znacznie się obniżył. Swego czasu było nie do pomyślenia, żeby 30-letni facet miał zawał, ba nawet u 50-letnich to zjawisko nie było tak częste. Obecnie? Podwyższony poziom trójglicerydów, cholesterolu LDL, otyłość brzuszna (bardzo niebezpieczna), to.. niestety norma..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Anonimek13
0 / 0

"to" pokolenie też nosi śniadanie do szkoł :) Pozdrawiam rocnik 99 i 98

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Salamandross
0 / 2

I te wszystkie komentarze że "kiedyś było lepiej bo nie było tego tego i tamtego"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
+3 / 7

W mojej szkole dzisiaj było chłodniej. Pierwszy dzień kiedy zatęskniłam za automatem z gorącą herbatą. A tych dni będzie więcej. Dużo więcej. Dodatkowo kiedy mam lekcje do 16-17, ciepły hot-dog czy pizza ze sklepiku są o wiele lepszym rozwiązaniem niż marchewka. Czasem zdarzy mi się zapomnieć kanapek do szkoły lub po prostu mam ochotę na coś słodkiego. Już pomijając fakt, że w 5-kg, przepełnionym książkami i innymi potrzebnymi pierdołami do szkoły plecaku nie ma miejsca na śniadaniówkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
-5 / 5

@BlackWolf120 Zabrzmi to pewnie jak wypowiedź dinozaura, ale przez cały czas jak chodziłam do szkoły nie było żadnych automatów i jakoś bez problemu człowiek funkcjonował :D Hot-dogi i pizza? I to tak niby co dziennie? Zresztą nie ważne, nie mój żołądek, jednak problem jest z dzieciakami w podstawówce. Po co kupić bułkę, jak można chipsy i jakieś tam żelki? Wręcz w niektórych sklepikach nie było nawet drożdzówek (co też oczywiście jakieś super zdrowe nie są, ale jednak lepsze od paczki chipsów). Ludzie w liceum jednak bardziej zwrócą uwagę, na to, że chcą zjeść coś treściwego, bo są głodni, a dzieciak to dzieciak..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
-3 / 3

@lithium222 A kończyłaś lekcje o 17:15, kiedy zimą za oknem mrok, parę stopni na minusie, w szkole grzeją raz na ruski rok? Nie? Och... Nie jadłam hot-dogów czy pizzy codziennie, a jedynie w sytuacjach "awaryjnych", do tego dużo się ruszam i oczywiście jem z reguły zdrowo więc w sumie co mi szkodzi? Co do herbatki czy innych gorących napojów: oczywiście, mogłabym wziąć termos, tylko po co dodatkowo obciążać kręgosłup, skoro mogę kupić na miejscu za złotówkę? Skoro już omawiamy temat dzieciaków z podstawówki: faktycznie, kiedy wracam ze szkoły widzę 9-10 latków z nadwagą (i to całkiem sporą, większość z nich jest wręcz otyła). Chociaż nie słodycze są temu winne. Zamiast radykalnego kroku zakazującego sprzedaży "niezdrowej" żywności w szkołach, o wiele lepszym rozwiązaniem byłyby zajęcia z dietetykiem, który informowałby uczniów np. od 3 klasy podstawówki, jak zdrowo się odżywiać, jaki rodzaj ćwiczeń czy aktywności fizycznej byłby odpowiedni. Wiadomo, że każdemu odpowiada inny rodzaj sportu, może warto zakorzenić miłość do ruchu już od najmłodszych lat? Skoro rodzice nie mają czasu edukować swoich dzieci w tym kierunku, dlaczego szkoła miałaby nie brać inicjatywy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
-4 / 4

@BlackWolf120 Tak wyobraź sobie, że tak i nie rozśmieszaj mnie w tym momencie, to nie jest jakieś ,,wielkie wydarzenie'', że się kończy szkołę ok. 18, a na dworze mrok :D Co więcej przetrwałam studia, gdzie się szło czasami na 8, a kończyło o 20, tu już wiadomo, że się kombinowało z ,,czymś ciepłym'' bo jednak cały dzień poza domem. Poważnie mam wrażenie, że teraz na świecie chodzą sami umęczeni cierpiętnicy. W pracy też siedzisz te 8 godzin. I poważnie bardziej sobie pojesz bułką z dodatkami, niż hot-dogiem.. Nie jestem maniakiem zdrowego odżywiania, lubię co jakiś czas ,,zeżreć fast-fooda'', ale niektórzy jedzą praktycznie tylko śmieciowe jedzenie i to codziennie. Kiedyś fajnym rozwiązaniem były stołówki w szkołach, ale wiadomo dzieciaki, że ,,beee'', a i dodatkowo musiała być dłuższa przerwa. Zajęcia z dietetyki świetna sprawa, zwłaszcza dla rodziców. Dziecko i tak będzie sięgało po to co ,,smaczne'' niekoniecznie zdrowe.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
0 / 0

@lithium222 Wielkie wydarzenie może nie, ale na pewno męczące. To ty mnie nie rozśmieszaj. Trzeba być robotem, żeby po lekcjach do 17 i godzinie jazdy autobusem nie marzyć o czymś ciepłym do jedzenia. Albo po 8 godzinach na głodzie. Nie ma "umęczonych cierpiętników (?)", są wykończeni, głodni, wku*wieni uczniowie którzy nie mogą kupić nawet kawy czy herbaty, bo "niezdrowa", a nadwaga im nie grozi. Aha, i jeszcze jedno. Zdrowe też może być smaczne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
0 / 2

@BlackWolf120 Moja droga powiedz i tak szczerze: ile razy w tygodniu idziesz do szkoły od 8 do 18? Co dziennie? Szkolnictwo, aż tak się zmieniło? Wybacz, ale gdyby uczniom tak zależało na ,,czymś ciepłym'' to by walczono o stołówki a nie pizzerki i hot-dogi :D Czy jednak jak masz do tej 17, to lekcje zaczynają się nieco później? Nikt nie mówi o głodzie, wyraźnie ci napisałam, że są lepsze rzeczy, którym można sobie pojeść, jak i również nigdzie nie napisałam, że ,,zdrowe nie znaczy smaczne''. No i herbatę rozumiem doskonale, mogłaby być zresztą sprzedawana w sklepiku, nie trzeba do tego automatu, złotówkę u mnie kosztowała na studiach. Za to kawa w liceum? Chyba już w ogóle niektórym dekluje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
0 / 0

@lithium222 Ile razy w tygodniu kończę późno lekcje? 3. Tak, wiem, nie jest to szczególnie dużo, ale to nie zmienia faktu, że nie mogę czuć się zmęczona. Stołówki? W mojej szkole nie ma miejsca na 160 uczniów, a co mówić o stołówce. Co do tej kawy - jeśli wracam o 18, potem chwila odpoczynku, od 21 do 22, czasem 23 odrabiam lekcje i o 8 rano następnego dnia myślę tak powoli, że tylko kawa może mnie uratować.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L lithium222
+1 / 3

@BlackWolf120 To życzę powodzenia na studiach, skoro już w tym wieku i przy takim planie pijasz kawę. Niestety organizm się uzależnia. Lepiej nie będzie, gorzej na pewno. W liceum, a uczyłam się w najlepszym w moim województwie, na biol-chemie, wątpię, żeby nagle pozmieniali plany tak, że uczniowie siedzą po 10 godzin dziennie na lekcjach... dlatego wybacz, ale troszkę uważam, że jednak niektóre osoby panikują i przesadzają. Ja osobiście żałuję, że zaczęłam sięgać po kawę na studiach. Organizm bez niej cieżko, działa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P PrawaStronaPolski
+2 / 4

A wczesniejsze pokoloenie polowala z dzidami na jedzenie? wiec dlaczego ty kupujesz w sklepie? nie mozna porownywac pokolen dziekuje za uwage

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Lollixx
+3 / 5

Tu nie chodzi o to, kto kiedy nosił tylko co nosił. Dziś dzieci muszą mieć zbilansowaną dietę owocki, ważywa, pierwsze śniadanie, drugie śniadanie to, tamto. Ja od 6 roku życia dostawalam kanapki z domu z tym co akurat było w lodówce, bywało, że z serem i szyneczką, jakimś pomidorkiem, a bywało, że z pasztetem, na nazwijmy to stołówce szkolnej, były buły z tym co się akurat napatoczyło, bywały i same bułki, ale nikt nie robił z tego wielkiego halo, człowiek wytrzymał 7 lekcji o jakichś dwóch suchych bułach i sie żyło w sklepiku ewentualnie jakiś batonik po wypłacie rodziców i tylo, no wiadomo woda to woda pić coś trzeba, ale nikt z nas nie wiedział, że brakuje mu jakichś minerałów do sprawnego działania mózgu, mięśni czy czegoś jeszcze, wszyscy byli zdrowi jak konie i każdy kto nie chodził do szkoły z przymusu uczył sie normalnie. Czuję, że te całe pierdoły to kolejna rzecz do zajęcia ludziom myśli, zmieniają się rzeczy, które do tej pory nie zawodziły, dzieci mają coraz trudniej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~fancy3
+1 / 1

Dzieci nadal noszą kanapki, ale kupowanie w sklepiku jest po prostu fajne i modne. Zresztą, za moich czasów też już było, tylko dzieci miały mniej pieniędzy a niektóre wcale. Pamiętam, jakie to było podniecenie, kiedy mama dała dwa złote i można było iść nakupować tych wszystkich żelek, malinek i lizaków pudrowych. A już szał był, kiedy ktoś kupił chipsy. Dzieci jedzą pizzerki ze sklepiku nie dlatego, że są głodne i nie mają kanapki, ale dlatego, że to fajniejsze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem