Co prawda to prawda. Dlatego też, należy pamiętać, że pewnego dnia bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
I tak większość z nas doceni to co mamy dopiero w kryzysie, bądź właśnie w obliczu śmierci. Taka nasza natura. Ale jeśli choć jedna osoba doceni to co aktualnie ma, to i tak sukces. Don`t make war. Make love.
bez sensu demot. Trzeba żyć tak, by niczego nie żałować. z 2-ką się nie zgodzę, bo jak dojdzie utrzymanie rodziny, i wydatki z tym związane, to trudno się wyrzec cięższej pracy, zostawania na nadgodziny itp. chyba, że ktoś ma taką pracę, że najzwyczajniej nie musi, choć coraz ciężej o to. Odnosnie uczuć - z tego sie wyrasta :) po jakimś czasie nie sprawia to problemu, chyba, że mentalnie ktoś jest jeszcze dzieckiem(a znałem osobiście paru gości po 30-stce, którzy mentalnosc i odpowiedzialność mieli na poziomie 14 latka. Dojrzeć, dojrzeje każdy, ale nie każdy stanie się mężczyzną)
Powiem Wam, czego ja żałowałam (miałam 19 lat i w wyniku wypadku stwierdzono, że umrę, ale na szczęście tak się nie stało :-) Żałowałam, że ciągle tylko marzyłam, zamiast spełniać marzenia. Żałowałam, że planowałam (byłam w tym mistrzem), zamiast realizować plany. Żałowałam, że ciągle odkładałam swoje szczęście na później, bo wciąż uważałam, że co innego jest teraz ważniejsze. Teraz już wiem, że możemy być młodzi, a może nie być żadnego później. Tak więc nie odkładajcie szczęścia na później! Pokonajcie lenistwo i spełniajcie swoje marzenia! Zwalczcie strach i realizujcie swoje cele! Tylko tak warto żyć. Wtedy niczego się nie żałuje pod koniec życia. A człowiek żałuje wtedy najbardziej nie tego, co zrobił, a tego, czego nie zrobił.
Co prawda to prawda. Dlatego też, należy pamiętać, że pewnego dnia bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
ciekawe czego żałował Hitler.
Żałuję, że wszedłem w tego demota xd
Ja też, ale przy trzecim obrazku się opamiętałem i już stąd uciekam :) Cobym nie żałował...
I tak większość z nas doceni to co mamy dopiero w kryzysie, bądź właśnie w obliczu śmierci. Taka nasza natura. Ale jeśli choć jedna osoba doceni to co aktualnie ma, to i tak sukces. Don`t make war. Make love.
bez sensu demot. Trzeba żyć tak, by niczego nie żałować. z 2-ką się nie zgodzę, bo jak dojdzie utrzymanie rodziny, i wydatki z tym związane, to trudno się wyrzec cięższej pracy, zostawania na nadgodziny itp. chyba, że ktoś ma taką pracę, że najzwyczajniej nie musi, choć coraz ciężej o to. Odnosnie uczuć - z tego sie wyrasta :) po jakimś czasie nie sprawia to problemu, chyba, że mentalnie ktoś jest jeszcze dzieckiem(a znałem osobiście paru gości po 30-stce, którzy mentalnosc i odpowiedzialność mieli na poziomie 14 latka. Dojrzeć, dojrzeje każdy, ale nie każdy stanie się mężczyzną)
Powiem Wam, czego ja żałowałam (miałam 19 lat i w wyniku wypadku stwierdzono, że umrę, ale na szczęście tak się nie stało :-) Żałowałam, że ciągle tylko marzyłam, zamiast spełniać marzenia. Żałowałam, że planowałam (byłam w tym mistrzem), zamiast realizować plany. Żałowałam, że ciągle odkładałam swoje szczęście na później, bo wciąż uważałam, że co innego jest teraz ważniejsze. Teraz już wiem, że możemy być młodzi, a może nie być żadnego później. Tak więc nie odkładajcie szczęścia na później! Pokonajcie lenistwo i spełniajcie swoje marzenia! Zwalczcie strach i realizujcie swoje cele! Tylko tak warto żyć. Wtedy niczego się nie żałuje pod koniec życia. A człowiek żałuje wtedy najbardziej nie tego, co zrobił, a tego, czego nie zrobił.
Wychodzi na to, że panowie spod sklepu z winem nie będą żałować niczego.