...Łatwo jest potępić,zniszczyć i zdeptać człowieka.
Trudniej jest poświęcić mu swój czas,podać dłoń i pomóc mu w duchu pokoju zrozumieć istotę jego błędów.... Bardzo dobrze ujął sedno sprawy pomocy Seneka
Z ratowaniem samobójców jest ten problem, że go złapią na krawędzi dachu czy parapetu, wciągną do środka, a potem ktoś zarządzi "Ok, zrobione, uratowany" i wszyscy wracają do domów. A delikwent zostaje ze swoimi problemami sam, jak był sam... Ewentualnie w wariatkowie zamkną na kilka miesięcy i będą faszerować prochami, żeby już nie miał siły się nawet wczołgać na żaden parapet.
Z komentarzami w necie jest taki problem, że wszyscy o wszystkim wiedzą. Po próbie S niedoszły samobójca trafia do szpitala psychiatrycznego na 10 dni (czy 14? dokładnie nie pamiętam, ale nie więcej) na obserwacje. Jeżeli jest potrzeba leczenia, to się leczy. Choroby psychiczne mają to do siebie, że są problemem same w sobie ktoś może mieć normalną rodzinę, być szczęśliwy, mieć dobrą pracę, kasę itp. itd. ale naglę może dostać zaburzeń schizoafektywnych, albo schizofrenicznych i kompletnie traci obiektywizm (już abstrah*jąc od próby S, bo ona najczęściej zdarza się u ludziach z zaburzeniami dwubiegunowymi) i co powiesz mu: "ale masz szczęśliwą rodzinę" przecież te osoby w wybitnej liczbie przypadków o tym wiedzą! Po prostu mózg nie działa tak jak powinien (straszna choroba, spotkanie z takimi osobami jest wstrząsające). Ale dobra wracając do obserwacji, po obserwacji wiadomo, czy to choroba psychiczna (wtedy leczenie), czy potrzeba terapia u psychologa, czy po prostu ktoś się naćpał i tyle (to wiadomo po badaniu krwi, ale ćpania może być z czymś innym połączone).
...Łatwo jest potępić,zniszczyć i zdeptać człowieka.
Trudniej jest poświęcić mu swój czas,podać dłoń i pomóc mu w duchu pokoju zrozumieć istotę jego błędów.... Bardzo dobrze ujął sedno sprawy pomocy Seneka
"A kuku"
Z ratowaniem samobójców jest ten problem, że go złapią na krawędzi dachu czy parapetu, wciągną do środka, a potem ktoś zarządzi "Ok, zrobione, uratowany" i wszyscy wracają do domów. A delikwent zostaje ze swoimi problemami sam, jak był sam... Ewentualnie w wariatkowie zamkną na kilka miesięcy i będą faszerować prochami, żeby już nie miał siły się nawet wczołgać na żaden parapet.
Z komentarzami w necie jest taki problem, że wszyscy o wszystkim wiedzą. Po próbie S niedoszły samobójca trafia do szpitala psychiatrycznego na 10 dni (czy 14? dokładnie nie pamiętam, ale nie więcej) na obserwacje. Jeżeli jest potrzeba leczenia, to się leczy. Choroby psychiczne mają to do siebie, że są problemem same w sobie ktoś może mieć normalną rodzinę, być szczęśliwy, mieć dobrą pracę, kasę itp. itd. ale naglę może dostać zaburzeń schizoafektywnych, albo schizofrenicznych i kompletnie traci obiektywizm (już abstrah*jąc od próby S, bo ona najczęściej zdarza się u ludziach z zaburzeniami dwubiegunowymi) i co powiesz mu: "ale masz szczęśliwą rodzinę" przecież te osoby w wybitnej liczbie przypadków o tym wiedzą! Po prostu mózg nie działa tak jak powinien (straszna choroba, spotkanie z takimi osobami jest wstrząsające). Ale dobra wracając do obserwacji, po obserwacji wiadomo, czy to choroba psychiczna (wtedy leczenie), czy potrzeba terapia u psychologa, czy po prostu ktoś się naćpał i tyle (to wiadomo po badaniu krwi, ale ćpania może być z czymś innym połączone).
taa jasne, nie tak się ludzi ratuje. przecież z jakiegoś powodu się tam znalazł i problemem nie jest to gdzie on jest ale dlaczego tam jest
@xxx570 a co mieli bawić się w negocjacje? Na to będzie czas jak już typ będzie bezpieczny :)