Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
309 318
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ~MW
+3 / 3

niestety, ale sam wybrzmięk ów rysunku jest cześciowo prawdziwy... ale nie chodzi tu o obojętność (bo i ta się zdarza), ale bezradność. Kiedyś, za czasów studiów mieszkałem w pewnym mieście. Obok za ścianą, mieszkało "małżeństwo" - on w zasadzie całymi dniami byłw domu, jej nie było chyba pracowała. Mieli synka. Ojciec miał niespełna 25 lat (albo i mniej). Gdy wprowadziłem sie nic sie nie działo, było spokojnie. Jednak po niecałym pół roku to co zaczął on robić z synem, przechodziło jakiekolwiek pojęcie. Bił, krzyczał znęcał psychicznie i fizycznie. Najpierw waliłem po ścianach. Chwila spokoju i zaczynał znów. W którymś momęcie "tatuś" wyszedł na korytarz i powedział, że jak zacznę to znwu robić to mi wpier***. Mieszkałem wraz z kolegą i jego dzewczyną. Osobiście się szczyla nie bałem, raz, że trenowałem kyokushin (i pochodne), dwa był odemnie co najmniej 2x mniejszy. Któregoś razu wyszedłem na korytarz i waliłem w jego drzwi krzycząc by dał chłopakowi spokuj i że dzwonie na policje. Tyle co popatrzył przez wziernik i się uspokoił. Gdy w końcu policja przyjechała (prawie godzine po wezwaniu), stwierdzili, że nic nie słyszą... wogóle byli tak denni, że szkoda mi słów, wielka łaska, że przyjechali, na końcu spisali mnie co do szczegółu, tak jakbym to ja był winien i dali wspaniałą rade, cytuje ów funkcionariusza: "o widzę, że jest tutaj was dwuch (chodziło o mojego kolege) to jak coś to wiecie następnym razem mu przywalcie"..... prawie półtora roku prubowaliśmy coś zrobić (bo potem zaangarzwał sie też kolega i jego dzewczyna, chodz kolega troche sie bał coś robić bo czasem bywało tak, że dzewczyna samotnie wracała, czy gdzieś szła... bał się o nią)... nic dosłownie nic nie dawało... udało nam sie skontatkowac z właścicielką mieszkania, co jednak na niewiele się zdało - nie obchodziło ją to... chociaż jak przyznała ma z nimi problemy jeśli chodzi o opłaty (to natomiast było bardzo ważne). W końcu nagrałem dzwiek teg oco się tam działo, chciałem to wysłac na policie, gdzekolwiek, byle by ktoś wreszcie coś zrobił - gdyby mi ktoś chciał zażucić, że nic nie robiłem bo skoro mogłem mu bez większych problemów przyłożyć to chciałme to uczynić, nawet raz było bardzo blisko, jednak dzewczyna klegi, która studiowała prawo mocno mi tego odradziła bo nie tylko nie pomoge chłopcu, ale gdyby coś się stało to odpowem za to co zrobie, a że polskie prawo jest porąbane to ... już nawet doszło do tego, że snułem plany "po nocy w kapturze..." itp. zastraszyć smiecia, ale wracając do nagrania. Niestety z przyczyn zupełnie niezależnych odemnie musiałem wrócić do domu rodzinnego (poważna choroba mamy). Nie zapomniałem o tym chłopcu. W wolnej chwili, chciałem przesłac nagranie na policje - już byłem nawet gotów na to, że mnie jeszcze posądzą o to, że "nic nie robiłem", byle jakoś pomóc temu chłopcu. Pare dni po moim wyjeździ, kolega zadzwonił, że właścicielka lokalu, który był wynajmowany przez "małżeństwo" wypowedziała im umowę, a oni wyprowadzili się. Dodam jeszcze, ze ten gnojek był znany policji, a cała sytuacja również była nie obca opiece społecznej, tylko nikomu nie chciało ruszyć sie dupy - pewnie jakby go zabił to nafle znaeźli by się zasra*** bohaterzy. Więc to nie dokońca, że ludze nie chcą nic robić, czy działać... to przez zupełne zobojętnienie probańców zajmujących nieodpowednia stanowiska tak jest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Trepan
0 / 0

z właśnie takiej sytuacji, kiedy z 20 osób się zebrało, słowa dzielnicowego: "wchodzimy z drzwiami, żona mówi, że nic się nie dzieje i płacimy za drzwi". to, że ktoś krzyczy to nie dowód, że jest bity. siniaki też nie, zwłaszcza gdy twierdzi, że to od czegoś innego, a niestety ofiary bardzo często kryją swoich katów. jak wspomniał MW dopiero jak wydarzy się tragedia to służby mogą podjąć działanie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sila1989
0 / 0

i teraz co tydzień ten sam demot będzie? To napisze raz jeszcze taki sam komentarz "Dobrze że nie pisze kredą po parkiecie"

Odpowiedz Komentuj obrazkiem