Przeczytałeś przynajmniej pierwsze dwa zdania tego artykułu? Bo już w drugim jest napisane, że wyobrażenie dotyczy 2036 roku czyli było to 80 lat temu.
Właściwie to rzeczywiście autor artykułu nie wiele się pomylił, pomijając oczywiście kwestie wzrostu liczby małżeństw rozwój życia rodzinnego, "rozkwit macierzyństwa" i "lepsze warunki gospodarcze" bo wiadomo jak to obecnie z tym jest. Kryzys gospodarczy i plucie na macierzyństwo i rodzinę ze wszystkich stron to chyba znak naszych czasów.
Różnica jest taka, że dopieszczone społeczeństwo nie robi dzieci. Skupia się na konsumpcji, aż do wyginięcia. Patrz doświadczenie z kolonią szczurów. Jedynie konflikty wojenne resetują tę prawidłowość. Ludzie naprawdę nie widzą w jakich fajnych czasach żyjemy i jednym z nielicznych rejonów świata gdzie nie ma konfliktów zbrojnych. Szkoda, że młode pokolenie urodzone ze smartfonem w ręku nie ma obiektywizmu. Wiedzę o Polsce w ruinie pozyskuje z demotywatorów, po czym fajnie spędza swoje życie w realu. Sytuacja staje się napięta, ale mam nadzieje, że będzie kolejne 80 lat bez wojny.
Pozostaje mieć nadzieję, że całkowita błędność futurystycznych przewidywań jest normą i dotyczy także naszych współczesnych wyobrażeń o przyszłości. Bo jak my sobie wyobrażamy przyszłość? Czy sięgniemy do opracowań futurystycznych, czy do książek i filmów sci-fi, czy w końcu do wyobrażeń przeciętnego człowieka, to najczęściej znajdziemy obraz świata zdominowanego przez wszechwładne korporacje, bezlitośnie eksploatujące ludzi mających więcej wspólnego z niewolnikami, niż z ludźmi współczesnymi, świat gigantycznej przepaści pomiędzy garstką najbogatszych, a miliardami biedoty, świat w którym ludziom wszczepia się do mózgu mikrochipy aby byli posłuszni, świat o całkowicie zdewastowanej przyrodzie, pełen supermetropolii, w których ludzie żyją stłoczeni jak szczury w klatce. Ewentualnie świat po wojnie nuklearnej, jeszcze straszniejszy, brudniejszy i do tego skażony, pełen mutantów genetycznych i przepełniony zbrodnią. Oczywiście zdarzają się wizje bardziej optymistyczne, ale to właśnie takie ponure przewidywania są dzisiaj normą. Oby były tak samo błędne, jak te rażące bezmyślnym optymizmem rojenia z 1936 roku.
Przeczytałeś przynajmniej pierwsze dwa zdania tego artykułu? Bo już w drugim jest napisane, że wyobrażenie dotyczy 2036 roku czyli było to 80 lat temu.
Czyli mamy jeszcze 20 lat na wynalezienie papierowej bielizny.
Właściwie to rzeczywiście autor artykułu nie wiele się pomylił, pomijając oczywiście kwestie wzrostu liczby małżeństw rozwój życia rodzinnego, "rozkwit macierzyństwa" i "lepsze warunki gospodarcze" bo wiadomo jak to obecnie z tym jest. Kryzys gospodarczy i plucie na macierzyństwo i rodzinę ze wszystkich stron to chyba znak naszych czasów.
Różnica jest taka, że dopieszczone społeczeństwo nie robi dzieci. Skupia się na konsumpcji, aż do wyginięcia. Patrz doświadczenie z kolonią szczurów. Jedynie konflikty wojenne resetują tę prawidłowość. Ludzie naprawdę nie widzą w jakich fajnych czasach żyjemy i jednym z nielicznych rejonów świata gdzie nie ma konfliktów zbrojnych. Szkoda, że młode pokolenie urodzone ze smartfonem w ręku nie ma obiektywizmu. Wiedzę o Polsce w ruinie pozyskuje z demotywatorów, po czym fajnie spędza swoje życie w realu. Sytuacja staje się napięta, ale mam nadzieje, że będzie kolejne 80 lat bez wojny.
Pozostaje mieć nadzieję, że całkowita błędność futurystycznych przewidywań jest normą i dotyczy także naszych współczesnych wyobrażeń o przyszłości. Bo jak my sobie wyobrażamy przyszłość? Czy sięgniemy do opracowań futurystycznych, czy do książek i filmów sci-fi, czy w końcu do wyobrażeń przeciętnego człowieka, to najczęściej znajdziemy obraz świata zdominowanego przez wszechwładne korporacje, bezlitośnie eksploatujące ludzi mających więcej wspólnego z niewolnikami, niż z ludźmi współczesnymi, świat gigantycznej przepaści pomiędzy garstką najbogatszych, a miliardami biedoty, świat w którym ludziom wszczepia się do mózgu mikrochipy aby byli posłuszni, świat o całkowicie zdewastowanej przyrodzie, pełen supermetropolii, w których ludzie żyją stłoczeni jak szczury w klatce. Ewentualnie świat po wojnie nuklearnej, jeszcze straszniejszy, brudniejszy i do tego skażony, pełen mutantów genetycznych i przepełniony zbrodnią. Oczywiście zdarzają się wizje bardziej optymistyczne, ale to właśnie takie ponure przewidywania są dzisiaj normą. Oby były tak samo błędne, jak te rażące bezmyślnym optymizmem rojenia z 1936 roku.