Wymienienie kilku słów akurat nie jest specjalnie śmieszne. Śmieszniej wychodzą pewne sytuacje. Studiowałem w Poznaniu i parę takich akcji widziałem (ściślej - słyszałem). Na przykład przed dworcem głównym wysiada z taksówki dwóch facetów, jeden biegnie od razu i w drzwiach woła do drugiego gramolącego się dopiero z taksówki - Henio szybciej, bo już je bana! Myślę sobie, ależ cham, żeby takie słownictwo tak wykrzykiwać. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że "bana" to pociąg i facet krzyczał po prostu "jest już pociąg". A właściciela domu, w którym mieszkałem na stancji to na początku w ogóle nie rozumiałem. Pamiętam takie na przykład zdanie: "sztrungle pal przy fenstrze, a jak ci za wysoko, to sobie lajstnij ryczkę". Znaczyło to tyle, co "papierosy pal przy oknie, a jak ci za wysoko, to sobie podstaw krzesło". Dzisiaj taką czystą gwarą w Poznaniu praktycznie nikt już nie mówi.
Od kiedy gwara śląska jest zabawna? Godom po śląsku całe życie i raczej nie znam słów, które brzmiałyby zabawnie.
i w h...po niemiecku
tylko w Królewskim Mieście Krakowie mówi się poprawną polszczyzną, plebs z innych rejonów zaciąga po swojemu
Wymienienie kilku słów akurat nie jest specjalnie śmieszne. Śmieszniej wychodzą pewne sytuacje. Studiowałem w Poznaniu i parę takich akcji widziałem (ściślej - słyszałem). Na przykład przed dworcem głównym wysiada z taksówki dwóch facetów, jeden biegnie od razu i w drzwiach woła do drugiego gramolącego się dopiero z taksówki - Henio szybciej, bo już je bana! Myślę sobie, ależ cham, żeby takie słownictwo tak wykrzykiwać. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że "bana" to pociąg i facet krzyczał po prostu "jest już pociąg". A właściciela domu, w którym mieszkałem na stancji to na początku w ogóle nie rozumiałem. Pamiętam takie na przykład zdanie: "sztrungle pal przy fenstrze, a jak ci za wysoko, to sobie lajstnij ryczkę". Znaczyło to tyle, co "papierosy pal przy oknie, a jak ci za wysoko, to sobie podstaw krzesło". Dzisiaj taką czystą gwarą w Poznaniu praktycznie nikt już nie mówi.
A szkieły gdzie???