Tak ciężko powiedzieć: Nie, dziękuje, nie jestem zainteresowany? Od razu trzeba zachowywać się jak prostak? Przecież na tym polega ich praca. Często to jedyne co udało im się znaleźć, a rachunki same się nie popłacą.
Płatnego mordercę też będziesz tak tłumaczył? To jedyna praca, którą udało mu się znaleźć, a musi dzieci wykarmić? Żadne stanowisko, żadna praca nie jest przymusowa i to my decydujemy czy się na to zgadzamy czy też nie i my za swoje działania ponosimy konsekwencje.
Z resztą gdyby telemarketerzy się wtedy po prostu rozłączali, a nie usiłowali i tak nachalnie utrzymać rozmowę i gdyby za 15 minut nie było kolejnego telefonu, to może ludzie też by do tego inaczej podchodzili.
Ja zazwyczaj od razu proszę o wyraźne przedstawienie się z nazwiska i to jakimś cudem sprawia, ze sami się rozłączają - co jest bardzo ciekawe dla mnie. Odpowie mi ktoś dlaczego tak jest?
Dowcip polega na tym, że jak powiesz, że nie jesteś zainteresowany to oni tę informację zbywają (udają, że nie było) i nawijają dalej. Do tego mówią tak szybko i długo, że nie sposób nawet powiedzieć, że nie jesteś zainteresowany bez chamskiego przerwania w pół. Mój nr tel. z pracy jest dostępny publicznie na naszej stronie internetowej i różnych innych portalach, więc często dzwonią telemarketerzy oferujący mi najbardziej niedorzeczne rzeczy z punktu widzenia mojej firmy, a ja nie zawsze mam czas wysłuchiwać przez 10 albo 20 minut oferty na zakup kołdry wełnianej albo zestawu garnków za jedyne kilka tysięcy. Kilka lat temu raz się skusiłam na rozmowę z panią, która miała do zaoferowania usługi, które mnie interesowały. Przesłuchiwała mnie przez jakieś 10 minut, że wywiad i kontrwywiad lepiej by tego nie zrobiły (żeby zrozumieć nasze potrzeby), aż w końcu już byłam zła, że się dałam wciągnąć w rozmowę. Umówiłam się z nią, że mailowo mi prześle ofertę i do dziś czekam. Albo co z tego, że np. mają lepszą ofertę na telefony, skoro i tak ja o tym nie decyduję, a umowa z inną siecią została dopiero podpisana. Szczytem wszystkiego było, jak jedna z firm telekomunikacyjnych odmówiła nam doprowadzenia kabli do biura (bo się nie opłaca dla jednego klienta), a potem wydzwaniali do nas z ofertami, hehehe. Jedni próbują np. dowiedzieć się ile mam lat, inni jakiego używamy sprzętu biurowego, a po odmowie podania informacji jeszcze mają pretensje (?!). Kiedyś bardzo powszechne było, że w trakcie gdy telemarketer podawał nazwę firmy, z której dzwonił były zakłócenia, które powodowały, że nie słychać było nazwy firmy! Pytanie więc - kto i po co dzwoni? Tak, wiem, taka ich praca, ale uważam, że powinni zrozumieć, że jak ktoś mówi "nie" to znaczy, że nie.
Rozumiem, że to ich praca itp., ale w ostatnim czasie ten telemarketing tak przybrał na sile, że dajcie spokój. Tych dzwoniących natrętów jest plaga i nie dziwię się ludziom, że to ich zwyczajnie irytuje...
Tak ciężko powiedzieć: Nie, dziękuje, nie jestem zainteresowany? Od razu trzeba zachowywać się jak prostak? Przecież na tym polega ich praca. Często to jedyne co udało im się znaleźć, a rachunki same się nie popłacą.
Płatnego mordercę też będziesz tak tłumaczył? To jedyna praca, którą udało mu się znaleźć, a musi dzieci wykarmić? Żadne stanowisko, żadna praca nie jest przymusowa i to my decydujemy czy się na to zgadzamy czy też nie i my za swoje działania ponosimy konsekwencje.
Z resztą gdyby telemarketerzy się wtedy po prostu rozłączali, a nie usiłowali i tak nachalnie utrzymać rozmowę i gdyby za 15 minut nie było kolejnego telefonu, to może ludzie też by do tego inaczej podchodzili.
Ja zazwyczaj od razu proszę o wyraźne przedstawienie się z nazwiska i to jakimś cudem sprawia, ze sami się rozłączają - co jest bardzo ciekawe dla mnie. Odpowie mi ktoś dlaczego tak jest?
Dowcip polega na tym, że jak powiesz, że nie jesteś zainteresowany to oni tę informację zbywają (udają, że nie było) i nawijają dalej. Do tego mówią tak szybko i długo, że nie sposób nawet powiedzieć, że nie jesteś zainteresowany bez chamskiego przerwania w pół. Mój nr tel. z pracy jest dostępny publicznie na naszej stronie internetowej i różnych innych portalach, więc często dzwonią telemarketerzy oferujący mi najbardziej niedorzeczne rzeczy z punktu widzenia mojej firmy, a ja nie zawsze mam czas wysłuchiwać przez 10 albo 20 minut oferty na zakup kołdry wełnianej albo zestawu garnków za jedyne kilka tysięcy. Kilka lat temu raz się skusiłam na rozmowę z panią, która miała do zaoferowania usługi, które mnie interesowały. Przesłuchiwała mnie przez jakieś 10 minut, że wywiad i kontrwywiad lepiej by tego nie zrobiły (żeby zrozumieć nasze potrzeby), aż w końcu już byłam zła, że się dałam wciągnąć w rozmowę. Umówiłam się z nią, że mailowo mi prześle ofertę i do dziś czekam. Albo co z tego, że np. mają lepszą ofertę na telefony, skoro i tak ja o tym nie decyduję, a umowa z inną siecią została dopiero podpisana. Szczytem wszystkiego było, jak jedna z firm telekomunikacyjnych odmówiła nam doprowadzenia kabli do biura (bo się nie opłaca dla jednego klienta), a potem wydzwaniali do nas z ofertami, hehehe. Jedni próbują np. dowiedzieć się ile mam lat, inni jakiego używamy sprzętu biurowego, a po odmowie podania informacji jeszcze mają pretensje (?!). Kiedyś bardzo powszechne było, że w trakcie gdy telemarketer podawał nazwę firmy, z której dzwonił były zakłócenia, które powodowały, że nie słychać było nazwy firmy! Pytanie więc - kto i po co dzwoni? Tak, wiem, taka ich praca, ale uważam, że powinni zrozumieć, że jak ktoś mówi "nie" to znaczy, że nie.
Rozumiem, że to ich praca itp., ale w ostatnim czasie ten telemarketing tak przybrał na sile, że dajcie spokój. Tych dzwoniących natrętów jest plaga i nie dziwię się ludziom, że to ich zwyczajnie irytuje...
Wiecie, że wystarczy powiedzieć "nie zgadzam się na nagrywanie rozmowy" i telemarketer sam musi się rozłączyć?