@Paszeko ja też przejechałbym tyle. Trenuję prawie codziennie i jeździłem już długie dystanse. Tyle, że nie mam startu do Majki, bo jego średnia prędkość rowerem byłaby 2 razy większa niż moja xD
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
8 sierpnia 2016 o 19:19
Trochę mnie wkurza, jak po ciężkim podjeździe jest szybki zjazd, a potem jeszcze płasko i dopiero meta. Na podjeździe okazuje się, kto tak naprawdę jest mocny. Tam działania grupowe niewiele pomogą. Niestety, przewaga ciężko wypracowana na podjeździe topnieje przy zjeździe, a zupełnie znika na dłuższych odcinkach płaskich. Na płaskim terenie bardzo często grupa szybko dogania uciekinierów. Już, kiedy Majka uciekał w towarzystwie dwóch innych zawodników, miałem duże obawy, że ich ciężka katorga może zostać pochłonięta przez grupowy pościg. Gdyby zostali doścignięci przez większą grupę, to zostaliby bez medali, bo po tak ciężkiej ucieczce nie ma już sił na finiszowanie. Jedyna szansa, to dojechać do mety przed grupą. Po kraksie dwóch zawodników, kiedy Majka został sam, pojawiły się całkiem realne nadzieje, że możemy mieć złoty medal, ale też jeszcze większe obawy o utrzymanie przewagi w pojedynkę. Szczęście w nieszczęściu, że goniących go zawodników było tylko dwóch, więc nawet jeżeli by go dogonili, to i tak mamy medal, ale kiedy go dogonili, to już raczej trudno było liczyć na zwycięstwo. --- Tak to po raz kolejny - ciężki podjazd pokazał, kto jest najmocniejszy, ale współpraca w łatwym terenie pokazuje, że ci najsilniejsi nie wygrają, kiedy walczą w pojedynkę przeciw grupie. W Tour de France podoba mi się to, że część etapów ma metę na szczycie ciężkiego podjazdu. Tam naprawdę wygrywają ci, którzy są najsilniejsi.
Ok, i jak mnie to miało zdemotywować? Ebać tą strone
Osobiście po przejechaniu 230 kilometrów nie miałbym siły ust otworzyć, a co dopiero bawić się w języki obce
Rafał, szacunek
@JarekzJezioran Przejechałbyś 230 km? Szacunek!
@Paszeko samochodem raczej tak xD
@Paszeko ja też przejechałbym tyle. Trenuję prawie codziennie i jeździłem już długie dystanse. Tyle, że nie mam startu do Majki, bo jego średnia prędkość rowerem byłaby 2 razy większa niż moja xD
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2016 o 19:19
mistrz
Trochę mnie wkurza, jak po ciężkim podjeździe jest szybki zjazd, a potem jeszcze płasko i dopiero meta. Na podjeździe okazuje się, kto tak naprawdę jest mocny. Tam działania grupowe niewiele pomogą. Niestety, przewaga ciężko wypracowana na podjeździe topnieje przy zjeździe, a zupełnie znika na dłuższych odcinkach płaskich. Na płaskim terenie bardzo często grupa szybko dogania uciekinierów. Już, kiedy Majka uciekał w towarzystwie dwóch innych zawodników, miałem duże obawy, że ich ciężka katorga może zostać pochłonięta przez grupowy pościg. Gdyby zostali doścignięci przez większą grupę, to zostaliby bez medali, bo po tak ciężkiej ucieczce nie ma już sił na finiszowanie. Jedyna szansa, to dojechać do mety przed grupą. Po kraksie dwóch zawodników, kiedy Majka został sam, pojawiły się całkiem realne nadzieje, że możemy mieć złoty medal, ale też jeszcze większe obawy o utrzymanie przewagi w pojedynkę. Szczęście w nieszczęściu, że goniących go zawodników było tylko dwóch, więc nawet jeżeli by go dogonili, to i tak mamy medal, ale kiedy go dogonili, to już raczej trudno było liczyć na zwycięstwo. --- Tak to po raz kolejny - ciężki podjazd pokazał, kto jest najmocniejszy, ale współpraca w łatwym terenie pokazuje, że ci najsilniejsi nie wygrają, kiedy walczą w pojedynkę przeciw grupie. W Tour de France podoba mi się to, że część etapów ma metę na szczycie ciężkiego podjazdu. Tam naprawdę wygrywają ci, którzy są najsilniejsi.
Śmiechom nie było końca.