E tam. Ja jak mi sie zdarzyło potknąć o swojego własnego psa, to z ryjem "Nosz kuźde jak leziesz!" w miedzyczasie rozmasowując mu to miejsce, którym się nawinął.
A jak kichał, to ja do niego apsik! Potem po chwili konsetrnacji znowu apsik i tak dopóki któremuś się nie znudziło.
Ah fajny to był kundel, szkoda że już starość go zabrała ;<
Kurde, ja do tego odruchowo mówię zawsze rano i kiedy wracam ze szkoły "dzień dobry" do swoich piesełów. Do świnki morskiej też tak mówiłam (odeszła parę miesięcy temu). Ostatnio odzywam się też tak do zwierząt w stadninie (zwłaszcza do kozy i pieska). Zastanawiałam się, co ze mną nie tak, ale to chyba dosyć częste.
Ja, gdy się potknę mówię zawsze: "wynocha z przejścia":)
E tam. Ja jak mi sie zdarzyło potknąć o swojego własnego psa, to z ryjem "Nosz kuźde jak leziesz!" w miedzyczasie rozmasowując mu to miejsce, którym się nawinął.
A jak kichał, to ja do niego apsik! Potem po chwili konsetrnacji znowu apsik i tak dopóki któremuś się nie znudziło.
Ah fajny to był kundel, szkoda że już starość go zabrała ;<
Kurde, ja do tego odruchowo mówię zawsze rano i kiedy wracam ze szkoły "dzień dobry" do swoich piesełów. Do świnki morskiej też tak mówiłam (odeszła parę miesięcy temu). Ostatnio odzywam się też tak do zwierząt w stadninie (zwłaszcza do kozy i pieska). Zastanawiałam się, co ze mną nie tak, ale to chyba dosyć częste.
Nie,idź do psychologa jak z kozami rozmawiasz ;_;
Też tak mówię. Zwierzę też jest ważne i też ma uczucia.