@Ludwik_K Porządny chłopak nie pisze, ze każdy prezent to sponsoring bo to oznacza sknerę ;) A każda osoba czasem chce dostać prezent, nie słysząc później "ja ci kupiłem, masz być wdzieczna i przez miesiac mi usługiwać bo inaczej będę ci wypominać"
Yy, mnie by ta sytuacja chyba trochę speszyła. W sensie nie ma potrzeby, by obcy człowiek cokolwiek mi kupował. Niby rozumiem analogie z drinkiem, ale jednak w barze ma się inne podejście. Ale zagadać to pewnie, w końcu świetny temat na rozpoczęcie rozmowy, jak widzi się, że ta druga osoba jest zainteresowana podobnymi rzeczami :D
Myślę, że gdyby ktoś mi coś takiego zaproponował, a w zamian powiedział, że jak skończę, to ja stawam kawę i pogadamy, jak mi się książka podobała - to zgodziłabym się bez problemu.
A kto powiedział, że nikt tak nie robi? Moi rodzice poznali się w księgarni, a znam jeszcze jedną parę, która poznała się w bibliotece. Poza tym wśród znanych ludzi jest trochę par, które w ten czy inny sposób połączyła miłość do książek. Może problem leży gdzie indziej. Może po prostu autor demota obraca się w środowisku ludzi, którzy nie czytają książek i swoich partnerów poznają wyłącznie na dyskotekach?
@mooz - ja taki przypadek znam. Trzeba jednak przyznać, że par, które poznały się ma imprezie znam 20 razy więcej. Sądzę, że wynika to z faktu, że po pierwsze na imprezy, dyskoteki i do knajp ludzie bardzo często chodzą właśnie po to aby kogoś poznać, tymczasem do biblioteki chodzi się po książki i jedynie przypadek może sprawić, że się tam spotka dwoje wolnych ludzi, którzy akurat będą w swoim typie. Po drugie dyskotek i knajp jest nieporównywalnie więcej niż bibliotek, a jeżeli policzymy też imprezy domowe, to miejsc imprez jest setki jeżeli nie tysiące razy więcej niż bibliotek. Po trzecie wreszcie, książki czyta mniej niż 20% młodych ludzi, z czego nie wszyscy chodzą do bibliotek, a na imprezy chodzi pewnie gdzieś około 99% całej młodzieży. To kwestia czysto statystyczna, że niewiele par poznaje się w bibliotece.
O ile nie jestes bezdomny to troche dziwne jak ktos obcy chce Ci zaplacic za zakupy (w tym wypadku książkę). Kazdy sam sobie zapracowac na swoje rzeczy , takze drinki, nie dam nic zadnej babie tylko za przynaleznosc do plci zenskiej. Zeby nie bylo nie jestem chytry i wspieram wiele inicjatyw
Jeśli wziąć to na poważnie to proszę bardzo, już tłumacze dlaczego. Książka jest czymś bardziej "materialnym", a drink ulotnym. Drink jest i po chwili nie ma. Nie ma znaczenia, a książką to rzecz która zostaje i mogą się wiązać z tą konkretną książka wspomnienia. Długo napisane, ale tak właśnie jest. Nikt by się nie zgodził, nawet jeśli książka jest nie rzadko tańsza niż drink.
Bo drink jest tańszy, więc jeżeli nic z podrywu nie wyjdzie to strata mniejsza.
bo nie jestem sponsorem pozatym jakbym mial pieniądze to bym poszedl na roksy
@Ludwik_K Wiem kim jesteś.
@Gambini porządnym chłopakiem a tacy są najbardziej szkalowani na tej stronie
@Ludwik_K Nie o to. Myślę, że poszedłeś za moją radą i założyłeś drugie konto.
@Ludwik_K Porządny chłopak nie pisze, ze każdy prezent to sponsoring bo to oznacza sknerę ;) A każda osoba czasem chce dostać prezent, nie słysząc później "ja ci kupiłem, masz być wdzieczna i przez miesiac mi usługiwać bo inaczej będę ci wypominać"
bo książka odciągnie uwagę od faceta, a drink ma odwrotne działanie, zbliża bardziej i zmniejsza opory
Jeśli jakiemuś facetowi się to uda, to mu skrzynę browara najprzedniejszego załatwię i zostanie moim mistrzem xd
Yy, mnie by ta sytuacja chyba trochę speszyła. W sensie nie ma potrzeby, by obcy człowiek cokolwiek mi kupował. Niby rozumiem analogie z drinkiem, ale jednak w barze ma się inne podejście. Ale zagadać to pewnie, w końcu świetny temat na rozpoczęcie rozmowy, jak widzi się, że ta druga osoba jest zainteresowana podobnymi rzeczami :D
Proponuję przejść się do galerii handlowej i zaproponować jakieś dziewczynie, że kupimy jej jeansy.
@Gambini tylko trzeba uważać, bo może się skończyć 48h w izolacji albo i dłużej.
Bo do biblioteki nie idzie się w celach matrymonialnych, a do klubu owszem.
Myślę, że gdyby ktoś mi coś takiego zaproponował, a w zamian powiedział, że jak skończę, to ja stawam kawę i pogadamy, jak mi się książka podobała - to zgodziłabym się bez problemu.
tylko czy wtedy da dupy?
Idźmy dalej. Dlaczego facet nie kupi jakiejś nieznajomej dziewczynie ferrari? Podryw na pewno będzie udany
A kto powiedział, że nikt tak nie robi? Moi rodzice poznali się w księgarni, a znam jeszcze jedną parę, która poznała się w bibliotece. Poza tym wśród znanych ludzi jest trochę par, które w ten czy inny sposób połączyła miłość do książek. Może problem leży gdzie indziej. Może po prostu autor demota obraca się w środowisku ludzi, którzy nie czytają książek i swoich partnerów poznają wyłącznie na dyskotekach?
@mooz - ja taki przypadek znam. Trzeba jednak przyznać, że par, które poznały się ma imprezie znam 20 razy więcej. Sądzę, że wynika to z faktu, że po pierwsze na imprezy, dyskoteki i do knajp ludzie bardzo często chodzą właśnie po to aby kogoś poznać, tymczasem do biblioteki chodzi się po książki i jedynie przypadek może sprawić, że się tam spotka dwoje wolnych ludzi, którzy akurat będą w swoim typie. Po drugie dyskotek i knajp jest nieporównywalnie więcej niż bibliotek, a jeżeli policzymy też imprezy domowe, to miejsc imprez jest setki jeżeli nie tysiące razy więcej niż bibliotek. Po trzecie wreszcie, książki czyta mniej niż 20% młodych ludzi, z czego nie wszyscy chodzą do bibliotek, a na imprezy chodzi pewnie gdzieś około 99% całej młodzieży. To kwestia czysto statystyczna, że niewiele par poznaje się w bibliotece.
O ile nie jestes bezdomny to troche dziwne jak ktos obcy chce Ci zaplacic za zakupy (w tym wypadku książkę). Kazdy sam sobie zapracowac na swoje rzeczy , takze drinki, nie dam nic zadnej babie tylko za przynaleznosc do plci zenskiej. Zeby nie bylo nie jestem chytry i wspieram wiele inicjatyw
Jeśli wziąć to na poważnie to proszę bardzo, już tłumacze dlaczego. Książka jest czymś bardziej "materialnym", a drink ulotnym. Drink jest i po chwili nie ma. Nie ma znaczenia, a książką to rzecz która zostaje i mogą się wiązać z tą konkretną książka wspomnienia. Długo napisane, ale tak właśnie jest. Nikt by się nie zgodził, nawet jeśli książka jest nie rzadko tańsza niż drink.
Bo w bibliotekach albo nie ma dziewczyn, albo są brzydkie... Bywam i wiem, że raczej to pierwsze.
Rozumiem, że pieniążków szkoda na książki, co? Ładnie to se wymyśliłaś :D