Wyjaśniona już tutaj sprawa nieobecności posłów (ja im nie płacę za to, żeby siedzieli na odczytywaniu całej ustawy i graniu w angry birds, bo i tak nikomu nie udałoby się utrzymać skupienia) nie jest jedyną, która mnie denerwuję, co chwilę słyszę głosy, że posłowie nie wiedzieli nad czym głosują. W samym tylko 2011 wydano około 17000 (słownie siedemnaście tysięcy) stron Dziennika Ustaw, fizyczną niemożliwością jest przebrnięcie przez taką ilość tekstu prawnego. Dla mnie osobiście naturalne jest to, że posłowie dzielą się pracą, ten zajmują się jedną ustawą, inny drugą i przedstawiają jej ogólny obraz, na podstawie czego podejmuje się decyzję, jak będzie klub głosował. Gdyby każdy miał czytać wszystko, to po prostu nie dałoby się nadążyć.
Pozostali są na komisjach, w których ustalany jest ostateczny kształt przepisów, zanim projekt trafi na plenarne. Przecież się nie rozdwoją :)
Reszta jest na komisjach, ignorancie
odezwali się miłośnicy tych ciężko zapracowanych za 30 tys. zwolnienia od taxu. A generalnie to jest tak - ruch jak w Rzymie - 7 robi, reszta drzymie.
Nie bronię posłów ale są obrady komisji i podkomisji, plus poseł nie dostaje diety jak siętam albo na głosowaniach nie pojawia.
Ktoś ich qrwa wybrał, albo wprost głosując na którąś z tych patologii które mamy w sejmie, albo pośrednio nie idąc na wybory!
Wyjaśniona już tutaj sprawa nieobecności posłów (ja im nie płacę za to, żeby siedzieli na odczytywaniu całej ustawy i graniu w angry birds, bo i tak nikomu nie udałoby się utrzymać skupienia) nie jest jedyną, która mnie denerwuję, co chwilę słyszę głosy, że posłowie nie wiedzieli nad czym głosują. W samym tylko 2011 wydano około 17000 (słownie siedemnaście tysięcy) stron Dziennika Ustaw, fizyczną niemożliwością jest przebrnięcie przez taką ilość tekstu prawnego. Dla mnie osobiście naturalne jest to, że posłowie dzielą się pracą, ten zajmują się jedną ustawą, inny drugą i przedstawiają jej ogólny obraz, na podstawie czego podejmuje się decyzję, jak będzie klub głosował. Gdyby każdy miał czytać wszystko, to po prostu nie dałoby się nadążyć.