A to z kategorii tych matek co to "mają brudne podłogi, stos prania, ale są szczęśliwe". I wyobrażam sobie w takim syfie funkcjonować, toż to praktycznie jak u słynnych zbieraczy z USA, gdzie musi przybyć ekipa sprzątająca, psycholog i nakaz sądowy sprzątania, bo samym się nie chce dupy z kanapy ruszyć do posprzątania domu.
Sprzątanie na bieżąco i sukcesywnie nie zajmuje tyle czasu, co potem ogarnianie takiej kupy bałaganu. Dlatego nie zrozumiem nigdy sensu tworzenia takiego bałaganu.
A to z kategorii tych matek co to "mają brudne podłogi, stos prania, ale są szczęśliwe". I wyobrażam sobie w takim syfie funkcjonować, toż to praktycznie jak u słynnych zbieraczy z USA, gdzie musi przybyć ekipa sprzątająca, psycholog i nakaz sądowy sprzątania, bo samym się nie chce dupy z kanapy ruszyć do posprzątania domu.
Sprzątanie na bieżąco i sukcesywnie nie zajmuje tyle czasu, co potem ogarnianie takiej kupy bałaganu. Dlatego nie zrozumiem nigdy sensu tworzenia takiego bałaganu.