Ooooh, doprawdy? Czyli wychodzi na to, że nikt nie jest wart szacunku jako człowiek - nieważne, czy 10- , 23- czy 30-letni na zasadzie bycia porządnym człowiekiem, ale zasługuje na cokolwiek tylko jeśli 'osiągnie sukces'? Popatrzcie (na przykładzie Oprah) ile dziewcząt zostało urodzonych w tym samym roku, ba! w tym samym mieście. Ile znamy? Jedną Oprah (no i może parę innych, nie sprawdzałam znanych z jej rocznika). Pozostawały robotnicami, matkami, urzędniczkami, niektóre zmarły przedwcześnie, inne do końca życia były biedne z miliona powodów - naprawdę żadna z nich nie jest warta poprzez to co sobą reprezentuje? (nie mówię o kobietach, ale o ludziach w ogóle). Wychodzi na to, że dopóki każdy z was, demoto-czytacze, nie jest wart szacunku póki nie osiągnie czegoś 'wielkiego' - oczywiście w sensie stricte kulturowym. prawda jest taka, że miejsce 'na górze' jest bardzo wąskie i wiele z was 'przepadnie' po drodze na szczyt - ale czy to znaczy, że będzie gorszymi? Może czas przestać nakręcać się na jeden jedyny słuszny cel wyznaczony przez multimilionerów i 'ludzi sukcesu', a zająć się własnym życiem po swojemu i w oparciu o swoje własne, a nie sztucznie narzucone poglądy? Sorki, ale to ani motywujące ani wielce mądre.
Bardziej motywujace niz wszyscy coachowie razem wzieci
Coś w tym jest.
RIP Harambe
proszę o link do tego filmu!
Prosze :) https://youtu.be/-C79yB1EXpI?t=2m
Ooooh, doprawdy? Czyli wychodzi na to, że nikt nie jest wart szacunku jako człowiek - nieważne, czy 10- , 23- czy 30-letni na zasadzie bycia porządnym człowiekiem, ale zasługuje na cokolwiek tylko jeśli 'osiągnie sukces'? Popatrzcie (na przykładzie Oprah) ile dziewcząt zostało urodzonych w tym samym roku, ba! w tym samym mieście. Ile znamy? Jedną Oprah (no i może parę innych, nie sprawdzałam znanych z jej rocznika). Pozostawały robotnicami, matkami, urzędniczkami, niektóre zmarły przedwcześnie, inne do końca życia były biedne z miliona powodów - naprawdę żadna z nich nie jest warta poprzez to co sobą reprezentuje? (nie mówię o kobietach, ale o ludziach w ogóle). Wychodzi na to, że dopóki każdy z was, demoto-czytacze, nie jest wart szacunku póki nie osiągnie czegoś 'wielkiego' - oczywiście w sensie stricte kulturowym. prawda jest taka, że miejsce 'na górze' jest bardzo wąskie i wiele z was 'przepadnie' po drodze na szczyt - ale czy to znaczy, że będzie gorszymi? Może czas przestać nakręcać się na jeden jedyny słuszny cel wyznaczony przez multimilionerów i 'ludzi sukcesu', a zająć się własnym życiem po swojemu i w oparciu o swoje własne, a nie sztucznie narzucone poglądy? Sorki, ale to ani motywujące ani wielce mądre.