Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
B bertinishasfun
+38 / 48

Tak się akurat składa, że za rok już będę :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~viragolo23
+58 / 76

Tak się składa, że ja jestem i demot ma 100% racji. Zdecydowanie za dużo nauczycieli ma to gdzieś, 8h i do domu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jokerv101
+44 / 50

w moim gimnazjum było tolerowane dręczenie uczniów i nikt z tym nic nie robił oprócz mojej Pani pedagog, która była dopiero po studiach ,a mimo to wszyscy uczniowe się jej słuchali nawet krzyczeć nie musiała. Wystarczą chęci żeby z tym walczyć

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L looped
+11 / 13

A co w momencie kiedy to nauczyciel jest dręczycielem i na dokładkę ze swej ofiary zrobi cel całej klasy? Tak było w moim przypadku i skargi rodziców u dyrektora nic nie dały, a jedynie jeszcze nasiliły szykany. Fakt, było to w trakcie zmiany ustroju w naszym kraju i o kuratorium nie było co myśleć, a i komórek nie było, by dręczenie nagrać i upublicznić. Zresztą dzieciak w klasie początkowej 1-3 nie myśli tymi kategoriami. Baba była cięta na mnie przez całe 8 klas szkoły podstawowej, mimo że od 4 klasy nie miałem z nią nic wspólnego, ale gdy tylko coś się działo na przerwach i zauważyła mnie gdzieś w okolicy, to potrafiła mi wmawiać że widziała że to ja. I niby nauczyłem się asertywności i potrafiłem ją wyśmiać w twarz za brednie, szczególnie pod koniec szkoły, ale gdzieś we mnie wciąż siedzi ten dzieciak, który wciąż się boi że może nie jest dość dobry, że może nie da rady i znów posypie się krytyka itd, itp I jest tak do dziś przy ważniejszych decyzjach czy wyzwaniach. Mam już czterdziestkę na karku, a pomimo pracy nad sobą, wielu osiągniętych sukcesach. pochwałach za wykonywaną pracę, wciąż jest ta niepewność. Gdzieś tam w piekle jest specjalne miejsce na takie gnidy mam nadzieję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PudzianPapieski94
+2 / 2

Większość nauczycieli to pieprzeni idioci gówno wiedzący o prawdziwym życiu, dobrze że śmietnik zwany szkołą jest już dawno za mną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S stesiek
+19 / 25

Taki kraj. Lekarze ludzi chorych też mają czasami w dupie. Po co np. chirurg ma próbować operować beznadziejnie chorego, szkoda statystykę psuć, nie da się i następny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I ixo
+4 / 4

@Hotep 'Dzieci nie sa glupie' - dzieciom co najwyzej wydaje sie ze sa madre. To tak samo jak masturbujace sie nastolatki napradwe wierza ze rodzice nic nie podejrzewaja bo tobia to za zamknietymi drzwiami lazienki.

Jezeli nauczycielowi nie brak piatej klepki a dyplomu nie dostal za koszyk jajek to jestem przekonany ze jak nic nie robi zeby takiemu dzieciakowi pomoc to po prostu to zlewa albo co gorsza boi sie zareagowac.

Taki dzieciak gnebiony przez reszte uczniow naprawde nie jest w stanie nic zrobic, rodzica ani nauczycielowi nic nie powie bo boi sie jeszcze wiekszego braku akceptacji. Wiec jezeli nie ma na tyle krzepy zeby po prostu kazdemu wpier***lic to pomoc takiemu uczniowi moze tylko nauczciel.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bertinishasfun
+32 / 40

To, że jestem jeszcze studentką nie znaczy, że nie mam doświadczenia w takich sytuacjach. Może jest małe, ale to kwestia czasu. Pracowałam w szkole językowej i też kilka razy zdarzały się przypadki, gdzie musiałam reagować, bo uczniowie znaleźli sobie kozła ofiarnego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~The___Atheist
-5 / 17

@bertinishasfun i jak nie będzie w pobliżu nauczyciela to ten kozioł dostanie jeszcze za twoją interwencję. Toś mu 'pomogła'.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bertinishasfun
+17 / 19

@ ~The___Atheist interweniować też trzeba umieć

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Hannya
-5 / 5

@bertinishasfun A Ty umiesz interweniować? Oświeć nas wszystkich. Bardzo ładnie proszę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Antymonachomachia
0 / 2

@Hannya Jakakolwiek reakcja w dobrych intencjach jest zawsze właściwa i nie ma, że kozioł dostaje jeszcze więcej.. może tylko od idiotów bezrozumnych.. to wynika z głupoty reszty, zaś szacunku do osób, którzy jeszcze bardziej szkalują po takich interwencjach dążących ku sprawiedliwości, nie opłaca się mieć. Tyle, że trudno to przyjąć i przeciwstawić się większości.. Sam w gimnazjum byłem zaczepiany, a miałem na tyle łagodny charakter, że nie potrafiłem oddać, choć w końcu musiało dojść do drobnych bójek.. jest też dobra strona znoszenia takich mini prześladowań, gdyż uczymy się walczyć o swoje, więc i jakaś nauka życiowa. Gorzej z tymi, którzy skłonią się bardziej w stronę defensywy.. ;/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2017 o 0:11

avatar Hannya
-1 / 3

@Antymonachomachia Byłeś gnębiony w gimnazjum. Jakiej konkretnie reakcji oczekiwałeś? Nauczyciele mieli Ciebie wysłać do psychologa? Tych, którzy Ciebie gnębili wysłać do psychologa? Poinformować dyrekcję? A może Ciebie na siłę ładować do pracy w grupie, która Cię gnębiła, w imię zasady "żeby się dzieci lepiej poznały"?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Antymonachomachia
+1 / 1

@Hannya Nauczyciele powinni zadawać kary tym, którzy zaczepiali (w formie chociażby dodatkowego zadania lub wysiłku fizycznego przy wszystkich, np. pompki do upadłego) z przestrogą pomnożenia kary, gdy się powtórzy, a osobę pokrzywdzoną jakoś wesprzeć i zadbać o ochronę, ale nie wysyłając do jakiegoś psychologa, tylko samemu poświęcić więcej uwagi. Tak, wiem.. w tym cały kłopot, bo ani czasu, ani chęci, a i od stada ciężko się jest oderwać.. nikt nie mówił, że to łatwa sprawa. Inna możliwość jest taka, że osoba pokrzywdzona wyzywa takiego typa na pojedynek chociażby w boksie, czy siłowaniu na rękę, oczywiście wcześniej trochę trenując. W liceum zauważyłem, że po takich rywalizacjach ludzie mają do siebie więcej szacunku. Ale ogólnie temat jest trudny i w przypadku osób bardzo słabych psychicznie nie ma bata i musi znaleźć się jakiś anioł stróż w postaci kolegi/ów lub nauczycieli, którzy bezinteresownie będą chcieli pomóc, tracąc trochę czasu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Hannya
0 / 0

@Antymonachomachia "Nauczyciele powinni zadawać kary tym, którzy zaczepiali (w formie chociażby dodatkowego zadania lub wysiłku fizycznego przy wszystkich, np. pompki do upadłego)" Za takie zachowanie nauczyciel traci pracę i prawo wykonywania zawodu na trzy lata. "osobę pokrzywdzoną jakoś wesprzeć i zadbać o ochronę" Super. Jak? "Inna możliwość jest taka, że osoba pokrzywdzona wyzywa takiego typa na pojedynek chociażby w boksie, czy siłowaniu na rękę, oczywiście wcześniej trochę trenując" Ty poważnie to napisałeś? Naprawdę wydaje Ci się, że osoby, które czerpią przyjemność z gnębienia innych zapałają miłością do słabszych, jeśli przegrają siłowanie się na rękę pod okiem Nauczyciela Anioła Stróża?! "W liceum zauważyłem, że po takich rywalizacjach ludzie mają do siebie więcej szacunku." Liceum z powieści Makuszyńskiego i Szklarskiego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Antymonachomachia
0 / 0

@Hannya Dlatego lewactwo jest głupotą... część wychowania to kary dla młodziaków, którzy zachowują się nieodpowiednio, a niewątpliwie nauczyciele przejęli dużą część tej roli.. Pytasz jak wesprzeć.. oto odpowiadam: rozmową, pocieszeniem, wzbudzeniem motywacji do określonego działania, ale nie będę tego opisywał, bo dużo zależy od sytuacji i zawsze są sposoby, tylko może być szkopuł, że komuś się nie będzie chciało lub będzie nie na rękę. Jeśli rywalizacja nie podziała to wracamy do kar wychowawczych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Hannya
0 / 0

@Antymonachomachia Na razie opowiadasz frazesy rodem z poradników z kiosku. Podaj konkretny przykład sytuacji i konkretna reakcję, jakiej oczekujesz albo jak Ty sam byś postąpił. Byłeś gnębiony w szkole. Wybierz coś z własnego doświadczenia. Tylko pamiętaj, że za stosowanie kar fizycznych nauczyciel traci pracę, a wywołanie sztucznej rywalizacji przyniesie więcej szkody niż pożytku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~he_he
+3 / 5

Najlepsza jest współpraca rodzice + dzieci + nauczyciele. Sam nauczyciel IMHO niewiele może zrobić jeśli nikt nie będzie chciał z nim współpracować...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar anaktosiek
+2 / 2

rodzic jeszcze mniej : ) Wkońcu skądś "prowodyrowie" wynoszą swoje zachowanie, jeśli w domu wszystkich i za wszystko się obgaduje + wyśmiewa, to on to samo robi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Ju_Hu
+63 / 81

Zawsze się znajdzie jakaś wymówka, kiedy się nie chce... W moim gimnazjum kilka osób popełniło samobójstwo z powodu dręczenia, często na oczach nauczycieli. Mam 26 lat i zmagam się z depresją, bezsennością, stanami lękowymi, mam problemy z odnalezieniem się w pracy, albo wśród znajomych. Potwornie się garbię i maniakalnie obgryzam paznokcie. Teraz pan psycholog zajmuje się naprawianiem szkód, które powstały, bo byłam potwornie gnębiona przez (!) syna pani pedagog i jego kolegę, który kiblował ze 2 razy. Bałam się chodzić do szkoły, wracałam też nieraz na piechotę 10km do domu, bo zawsze gdy skorzystałam z autobusu szkolnego, obśmiewało mnie pół szkoły, nakręcone przez tych dwóch gnojków. Niestety nikt z kadry nigdy nie reagował, bo to przecież dzieciak koleżanki z pracy. Każde zgłaszane pobicie odbijało się argumentem że "przecież nie ma żadnych śladów".
I nie piszcie, że użalam się nad sobą, bo pierwszy raz o tym piszę, nie lubię tego wspominać. Po prostu wkurzają mnie zdawkowe komentarze, typu "nie ma czasu, nie ma jak". G*wno prawda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ellaella87
0 / 14

A jak w tej kwestii pomogli ci rodzice? Przecież to był ich podstawowy obowiązek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+9 / 11

"...Mam 26 lat i zmagam się z depresją [...] Teraz pan psycholog zajmuje się naprawianiem szkód, które powstały..."
Nóż się w kieszenie otwiera gdy się czyta takie historie. Ja "rozliczyłbym się" z przeszłością.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B badziass
+27 / 27

Aż za dobrze znam ten motyw. Horror przeżywałam od połowy podstawówki do końca gimnazjum, ingerencja kogokolwiek to kompletna bujda. Nikt nigdy się nie zainteresował. Dopiero zmiana środowiska idąc do liceum była takim oddechem, uczyłam się dopiero relacji między ludźmi. Chyba rok mi zajęło zanim zaczęłam ufać innym, że nikt nie chce mi nic złego zrobić. I, o dziwo, młodzi ludzie mogą być normalni i nawet z chłopakami można porozmawiać, bez obawy, że się oberwie z kopniaka albo pięści. Trafiłam naprawdę na fajnych ludzi, ale te 3 lata wspominam z bólem, bo to był dla mnie trudny czas. Taki proces oczyszczenia, detoks. Dopiero na studiach, mając czystą kartę, zaczęłam bardziej się otwierać, choć w pełni to chyba nigdy nie poczuje się komfortowo we własnej skórze. Niestety jak przez wiele lat człowiek jest traktowany jak gówno to z czasem zaczyna się tak o sobie myśleć.
A Ci, co mówią, że rodzice by pomogli, no cóż. Nie każdemu. Moi rodzice wyszli z założenia, że trzeba być twardym, żadnego okazywania uczuć, rozmawiania o emocjach, problemach. Zostałam wychowana w przekonaniu, że płacz to oznaka słabości. A jak np. ktoś mnie stłukł w szkole i tuż przed domem się popłakałam to usłyszałam jedynie: nie becz. Koniec. Tyle w temacie pomocy ze strony rodziców.
Puenta moich wypocin? Też mam 26 lat, problemy w bliższych relacjach z ludźmi, nigdy nie byłam w związku, nie potrafię zaufać innym, miałam wiele myśli samobójczych i żaden psycholog mi nie pomoże, bo nigdy do niego nie dotrę (patrz: brak zaufania, poczucie zażenowania).
Jeśli ktoś jest w takiej patowej sytuacji,w jakiej ja byłam przed 6 lat to jedyna rada to zmiana środowiska, szkoły. Odcięcie się od wszystkiego. Może zabrzmię na zgorzkniałą, ale jeśli nie uzbroimy własnej dupy to albo nas zatłuką albo sami ukręcimy dla siebie stryczek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wic1
+13 / 13

Tu do czynienia mamy z patologią w szkole a nie tym co szkoła powinna. Na pierwszy rzut oka widać, że doszło do nadużyć i przegięcia i to powinno być ścigane i surowo karane. To raczej nie ma związku z tym, że szkoła wpowinna wychowywać czy ścigać złe zachowania dzieci.

Gnoja złapać, wpier**lić aż chodzić nie będzie potrafił... a panią nauczyciel wypierniczyć jeśli nie umie zapanować nad swoim głupim dzieciakiem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar GlupiaCiota
+13 / 13

Ja do dzis jak słyszę obok mnie gdy ludzie sie śmieją to mam złe myśli ze to o mnie także popieram w 100%

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar anaktosiek
+9 / 9

@badziass

słuchaj, nie wiem kim jesteś ani przez co przechodziłaś, ale znam Twój ból. Gdzieś czytałem o jakiś badaniach, że jeśli ktoś przechodził przez to samo, jest sroższy w stosunku do innych, którzy mają ten problem, raczej mają rację. Sam przez to przechodziłem, ufać nie umiem, lecz to nie przeszkadza w normalnych relacjach z innymi. Właśnie to obcy ludzie mnie powoli zmieniają. Po moich kochanym okresie edukacji nie potrafiłem patrzeć się w lustro, wykonywać czynności strikto przywódczych, nie umiałem się zaprezentować. Ale to da się pokonać, staraj się to przełamać i tyle. Jak chcesz wymienić się doświadczeniami zapraszam na pw, ale będę mówił prosto z mostu. Ps. Dalej się z tym zmagam, ale nie można dać sie temu pokonać :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 18:54

M matzek
+1 / 1

Tak trzymaj ! Monty Python !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B badziass
+5 / 5

@anaktosiek
Dzięki za zrozumienie, ale to też nie do końca jest tak, że nie umiem się poruszać w społeczeństwie. Wręcz przeciwnie, bardzo szybko dojrzałam i choćby rozmowa z obcymi ludźmi nie jest dla mnie najmniejszym problemem. Opanowałam do perfekcji nakładanie maski pasującej do społeczeństwa, ludzie opisują mnie jako poważną i profesjonalną. Przez to wszystko wyostrzył mi się bardzo charakter i nie jestem typem zahukanej dziewczynki. Wprost przeciwnie. Ale to taki mur. Z zewnątrz widać twardą, pomocną i bardzo wesołą osobę, ale nie potrafię zawiązać bliższych relacji, bo nikogo nie wpuszczam do środka. Zawsze jest poczucie oceniania mnie i to raczej nie minie, ale nauczyłam się nie pokazywać tego po sobie. Wszyscy myślą, że to spływa jak po kaczce, a w rzeczywistości zżera od środka jak robal jabłko. Dlatego łatwiej jest zagrzebać emocje i oczekiwać mniej od życia. I pomyśleć, że to wszystko zawdzięczam rówieśnikom.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~prtyhrd
+8 / 8

Takie obśmiewanie najczęściej rozpoczyna się w wieku 13-14 lat kiedy dzieciaki idą do gimnazjum i zaczynają czuć się władcami świata. Może dzięki zlikwidowaniu tego gówna, spadnie ilość takich wyśmiewanych osób. Ja do dziś waham się odezwać do człowieka na ulicy, bo nie wiem czy nie zbluzga mnie za to, że zawracam mu dupę. Potwornie jest żyć z taką świadomością i serdecznie podpisuję się pod tym demotywatorem, bo im szybsza reakcja, tym lepsze efekty. W moje katusze nie ingerował nikt przez całe gimnazjum, a jeśli już, to delikwenci mieli to totalnie w pompie. Takie typy ludzi były, są, ale mam nadzieję, że znikną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar tukis
+1 / 1

A rodzice o niczym nie wiedzieli? Nic nie widzieli?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Ju_Hu
0 / 2

RomekC,
To nie jest takie proste. To nie jest słoik z zepsutym dżemem, który zakręcisz i wyrzucisz, tylko zgniłe jajo, psujące powietrze na kilometr i powodujące zniesmaczenie u okolicznych ludzi.
Owszem, pogodziłam się z przeszłością. Wkładam dużo pracy w swoje życie, walczę o każdy centrymetr przestrzeni dla siebie. I tak, nie zawsze się udaje, każdą drobną porażkę traktuję jak tragedię i wiem, że to tylko kwestia mojej słabości.
Od tamtego czasu przeprowadzałam się (z rodzicami i bez) conajmniej 11 razy. Nigdy więcej nie spotkałam swoich prześladowców, ani nie byłam nawet w tamtych okolicach. Ale właściwie... Co ja miałabym zrobić? Pozabijać ich? Powiedzieć, co o nich myślę? Oni pewnie nawet mnie już nie pamiętają.

Co do moich rodziców... Mam 5 rodzeństwa, samych braci. Od razu zaznaczę, że moi rodzice ponieśli serię porażek wychowawczych, zrozumiałam to dopiero, kiedy się od nich wyniosłam. Zawsze twierdzili, że wychowują nas "po równo" i "tak samo", co oznaczało taki wymuszony feminizm. Miałam takie same obowiązki jak chłopak, ale żadnych przywilejów z bycia dziewczyną. Moja mama zajmowała baaaaardzo wysokie stanowisko w pracy, więc nie miała nigdy czasu, ani chęci się mną zająć. Rany, nie lubiła mnie, po co roztrząsać. Do tej pory twierdzi, że uwielbiam użalać się nad sobą, wtedy też tak było. Tyle mi pomogła.
Kiedy po (jak widać nieudanej) próbie samobójczej w liceum, udałam się do pedagoga szkolnego (ten skierował mnie do psychologa, psycholog do psychiatry), moja mama dowiedziała się o tym i zrobiła roz*em temu psychiatrze, bo raczył mi przyznać w czymś rację. Postrzaszyła go prokuratorem etc.
Ingerowała w to, jak przyjmuję leki psychotropowe, czym roz*bała całą terapię.
Ale to koniec smęcenia.
Powiem Wam, co mi to dało:
4 lata temu, w szkole policealnej, poznałam pewnego gościa. Zaprzyjaźniliśmy się. Był mega introwertykiem i odludkiem. Zakochałam się w nim strasznie. Oboje nie ogarnialiśmy związków, ale teraz jesteśmy razem bardzo szczęśliwi. I bardzo nielubiani przez moją rodzinę ;)
Pół roku temu prawie go straciłam, został dźgnięty nożem przez (pech chciał) swojego chorego psychicznie brata. Podobno uratowałam mu życie, podobno zachowałam zimną krew. Nie wiem.
19 września byliśmy na rozprawie, teraz czekamy na zapadnięcie wyroku.
I uwierzcie mi - jeśli coś sprawiło, że nigdy więcej nie pomyślę o samobójstwie, ani o krzywdzeniu siebie i innych, to widok umierającego przyjaciela/ukochanego, w moich rękach, pełnego strachu.
Taki zimny kubeł wody...
Kocham go całym sercem. I kocham siebie.
Zmagam się z depresją, ale nie chcę się poddać.

Jeszcze jedno... Nie czuję nienawiści do jego oprawcy. Czuję żal, że nie umiałam mu pomóc i do tego doszło. Boję się go, nie ufam mu, ale nie mam miejsca na nienawiść.

Wybaczcie ten wywód.
Jeśli ktoś chce porozmawiać, to chyba lepiej na fb, żeby nie robić ogólnego żalnika.

Paula Borys

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar greony12
0 / 0

to o szq to wszystko patologia, działa to tak jak z "większość vs mniejszość" poddam prosty przykład, dlaczego nauczyciele po pobiciu w WC kolegę aż zaczął krwawic nie zawiadomili pogodowie? odp: 1) by oni odpowiadali za to i mieli nadzieje ze to jakoś się umknie 2) mieli na uwadze kogoś kto często ma problem (tzn ktoś kto jest problemem dla innych wdł opinii większości) 3) obawiali sie tego co jest teraz (tzn policja, dzinniki...) to działa an takiej zasadzie ze jak ja uderzę i większość mówi ze to przeze mnie o tak jest a teraz to i aj obrywam moja wina bo mówiło tak az 10 innych, po prostu NAUCZYCIELE TO DUPA i to taka co boi sie ze jak ta 10 przegra przyjdzie mu zagrać z 20 innymi a oni tego juz nie opanują tzn ociekają od problemu po przez poniżanie tego jedynego, tak jak kiedyś przy moim ojcu pytali czy przyjmę ich chęć do współpracy? odmówiłem, no bo po cholerę przy moim ojcu? by pokazać ze im to nie jest obojętne i mieć na powarzeniu już to ze "jego syn ma kłopoty z nie jego winy" zmieni na "to jednak jego wina" i dobrze wiem jak to jest bo kiedyś prosiłem o wsparcie i kilku podejrzanych próbowało ociecz ze szkoły i mimo ze zostali przyłapani nie zmieniło to faktu ze to ja byłem tym złym

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kibic777
+2 / 8

"Są tego uczeni na studiach" - nikt tego nie uczy na studiach. bzdury wyssane z palca.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+6 / 6

@kibic777 Niestety, mówisz prawdę. Puszczą ci film o znęcaniu się nad uczniami, powiedzą w jakich wypadkach dzwonić na policję i kiedy wzywać policję. Powiedzą coś o koźle ofiarnym - jak rozpoznać, że nie wolno zwiększać jeszcze bardziej jego dystansu z klasą, że powinno mu się zlecać zadania, które pozwolą mu się wykazać i zbudować jego pozycję w klasie. Ale wyniki - to na dwoje babka wróżyła.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wic1
+1 / 3

@kibic777 Moja znajoma jest bo studiach dydaktycznyuch i językowych i tam nie uczą czegoś takiego. :/ W szkole powiedzą, że jak dzieciak przegina to dzwoni się na policję i tyle. Tylko jak zadzwonisz po pały bo dzieciak jest chamski dla innych to policja Ciebie wyśmieje i na tym się skończy temat ;/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ellaella87
0 / 10

Jaka jest funkcja nauczyciela? A taka, że w kwestii wychowania ma wspierać rodziców. Powtarzam, wspierać, a nie odwalać robotę za rodzica. Zatem to, o czym tutaj piszesz tylko częściowo leży w gestii nauczyciela.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~The___Atheist
+7 / 9

@ellaella87 nauczyciel ma przekazać wiedzę z danej dziedziny i za to ma płacone. Wychowawca zajmuje się 'potrzebami' uczniów w kwestii relacji szkoła-rodzice i szkoła-uczniowie. Od wychowywania są rodzice i rodzina.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Roxella
+17 / 21

Nauczyciele powinni zacząć od zaprzestania dręczenia uczniów.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar wic1
+2 / 6

@Roxella Wiesz,,, są ludzie i parapety. Jak dla mnie jak jest nauczyciel który każe Ci się uczyć to nie nazwę tego dręczeniem... ty masz się po prostu uczyć :P jak się nie uczysz to wciry i pała ;P ale wiesz... jak się nauczysz to na dobre Ci wyjdzie bo chwilowo twoja wypowiedź kwalifikuje się pod coś ala "gimby płaczo bo sie nie uczo" ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N Nekusia13
+5 / 5

@wic1 Ja myślę, że chodzi o coś zupełnie innego. U nas w szkole do niedawna uczyła pewna nauczycielka fizyki. Ani jednego zadania na tablicy nie potrafiła sama rozwiązać. Co więcj jak jej się uczeń podobał to miał 4/5, a jak go nie lubiła dostawała 1 - ot, za twarzowe. I tak, wielu dzisiaj dorosłych ludzi może to potwierdzić. Mnie z kolei uczył kiedyś matematyk, który obniżał mi ocenę za każdym razem jak nie robiłam opisówki obok zadania. I nie, nie chodziło o podpisanie niewiadomych. Musiałam krok po kroku napisać co robię, bo inaczej słyszałam "nie rozumiem, co ty tu zrobiłaś, 0 punktów". Mówił tak nawet jeśli moja koleżanka z ławki miała to samo rozwiązanie (bo ode mnie spisała) i zawsze dostawała maxa punków. Okazało się, że mój szanowny pan matematyk miał jakieś zatargi z moim wujkiem, a ja się nieopatrznie do niego przyznałam. Żeby dać Ci porównanie. Na podstawie z matematyki u tego nauczyciela miałam 3, na rozszerzeniu u innej matematyczki - 5, a zadania były odpowiednio trudniejsze. Więc to nie jest tylko narzekanie ( a i mój kuzyn też miał takie problemy u tego matematyka).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 22:07

avatar wic1
0 / 2

@Nekusia Problematycznych nauczycieli to i ja widziałem więc nie będę bronił. Jak mówiłem, są ludzie i parapety :P

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+14 / 16

Pomijając niesłychany prymitywizm tego wywodu... Oczekujesz, że ktoś, kto nie jest zdolny do obrony przed agresją słowną lub do stoczenia zwykłej bójki, będzie zdolny do zabójstwa z premedytacją? To tak, jakbyś oczekiwał wejścia na Mt Everest od kogoś, kto nie daje rady z Giewontem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 12:28

avatar RomekC
+3 / 3

@daclaw
Bardzo ciekawe podejście gfhfgjyj6.
"Oczekujesz, że ktoś, kto nie jest zdolny do obrony przed agresją słowną lub do stoczenia zwykłej bójki, będzie zdolny do zabójstwa z premedytacją?"
Ktoś kto popełnia samobójstwo planuje to, do tego też potrzebna jest "odwaga".
Ja także wolałbym aby ten kto jest dręczony i doprowadzony na skraj samobójstwa zamiast sam usunąć się ze świata usunął oprawcę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
-2 / 2

@RomekC Najdelikatniej rzecz ujmując, nie miałem w szkole lekko, ale, mimo tego, zdumiewa mnie ten Wasz radykalizm. Mord za przemoc szkolną? To bardziej radykalne, niż Kodeks Hammurabiego. Z tego, co do mnie dociera stąd i zowąd na temat moich szkolnych oprawców, to przynajmniej część wyszła na ludzi. I na zdrowie, w sumie nic mnie oni już nie obchodzą. I cieszę się też, że nie muszę teraz odsiadywać dożywocia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 1

@daclaw
"...zdumiewa mnie ten Wasz radykalizm. Mord za przemoc szkolną?..."
Nie mówimy o zwykłej przemocy. Ale o takim jej nasileniu, że doprowadza do śmierci osobę prześladowaną.
Ja mam córki w wieku szkolnym. Hipotetycznie zakładając, że ktoś doprowadza jedną z nich na skraj samobójstwa, wolałbym aby nie popełniła go a zamordowała sprawcę przemocy. Jesteś odmiennego zdania? Hipotetycznie oczywiście.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~gftte444e
+1 / 3

@dacław owszem tego właśnie oczekuje, nie mam wygórowanych oczekiwań. Nie doceniasz odwagi samobójców - by przezwyciężyć mechanizm biologiczny i się zabić (nie na pokaz) a skutecznie, trzeba być cholernie odważnym i pewnym swego. A stanu ducha takiej osoby sobie nawet nie wyobrażam że nie widzi ona nadziei. By wbić nóż w plecy czy gardło poderżnąć - wszystko z zaskoczenia czy od tyłu nie trzeba kozaka, czy jakiejkolwiek odwagi. Dla niedoszłego samobójcy już wszystko jedno, z całego życia gotów zrezygnować, czego się ma bać? Co oprawca zrobi w razie niepowodzenia? Skrzywdzi, czy będzie prześladował - nie i tak już to robi. Wystarczy ktoś kto nie ma nic do stracenia, i jedna chudziutka rączka. Broni palnej nie ma, ale dla mniej odważnych są bomby samoróbki - małpa i arab robią z powodzeniem to problemu z tym nie ma, starczy książka czy dostęp do internetu. Odwagi by wcisnąć guzik, zapalić lont też dużo trzeba?

Prymitywne jest samobójstwo OFIARY a nie śmierć OPRAWCY, postępowe masz te swoje "wywody" cukierkowe i pikne bo przebaczenie i tęcza, lecz nie życiowe, promujące oprawce i jego zachowania oraz "kary" dla niego marginalne, takie że Ci on się zaśmieje w twarz. Ja jestem bardzo cierpliwy, wybaczający i wytrzymały. Nie byłem gnębiony w szkole, co najwyżej były nieliczne sytuacje jak już nie wytrzymałem bo czara goryczy się przelała to proponowałem by iść na honorowe "solo" lecz "śmieszki" się bali bo tylko w gębie mocni. Niemniej mam empatię i potrafię zrozumieć ofiary, postawić się na ich miejscu, zrozumieć co one czują - to nikogo nie gnębię i nie męczę. Nie nawiązywałem do byle przemocy ale do doprowadzenia ofiary do ostateczności - targnięcia się na własne życie, i sorry ale wolałbym by zabiła patologie prześladującą tą osobę niż siebie, bo ja nie chcę mieć patologii i tego typu bezdusznych przestępców / socjopatów w społeczeństwie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar aguero90
+3 / 5

@gfhfgjyj6t Nie wiem czy ten Twój tekst to jakaś prowokacja? Potem ten dręczony ma uwalone życie do potęgi n-tej przez więzienie. Zniszczone lata młodości, a potem co z pracą? Nie mówiąc o tym że media nie odróżnią złego od dobrego, będą walić nagłówkami typu: "zabił kolegę z klasy".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 stycznia 2017 o 20:17

D daclaw
+18 / 18

Bo wszystko jest takie proste, nie? Widać, że nigdy nie byłeś ofiarą długoletniej znęcanki i nie masz pojęcia, o czym mówisz. Otóż sednem problemu jest to, że ofiary milczą. Więcej - programowo zaprzeczają i odrzucają nawet otwarte propozycje pomocy. Przyczyna jest prosta - brak wiary w system, połączony z przekonaniem o wszechmocy sprawców. Ofiara rozumuje na zasadzie: "Starzy przeprowadzą akcję pieniaczą, nauczyciele zrobią pokazówę, po czym wszyscy będą sobie gratulować załatwionej sprawy. A ja zostanę w tym samym miejscu, środowisku, z tymi samymi ludźmi wokół. I nadal będę musiał chodzić do toalety, wracać ze szkoły przez ulice x i y, itp.". Lęk przed nieudolną reakcją systemu (w efekcie której będzie gorzej) jest większy, od lęku przed bieżącą sytuacją - paskudną, ale przynajmniej znaną. To potężny imperatyw, nakazujący zachować milczenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar anaktosiek
+2 / 2

@daclaw a tak nie jest? Inni gówno zrobią, najwyżej zmieni się forma przemocy i tyle..

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W warszawiaczanka
+4 / 4

@daclaw Też miałam problem 2 lata w podstawówce. Rodzice przenieśli mnie w wakacje pomiędzy 4 a 5 klasą. Po przeprowadzce po prostu było bliżej. Tu zaczęła się moja gehenna. Niestety nie odnalazłam się w nowej klasie. Kiedy już dochodziło do gróźb i fizycznej agresji postanowiłam załatwić sprawę u nauczyciela, rodzice interweniowali i w zasadzie nic z tego nie wychodziło. Na chwilę spokój i zabawa na nowo. Kiedy w końcu jakiś koleś jawnie mnie zaatakował wybuchłam i sprałam go...wylądowałam na dywaniku...bo byłam zbyt agresywna, bo sprałam go za mocno. Tak działa system, ofiara się broni zbyt skutecznie. Przynajmniej po tym incydencie nikt nie próbował mnie bić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~aagaadv
+14 / 14

Pamiętam w dzieciństwie wiele sytuacji gdy jedno dziecko męczyło drugie i jedyna reakcja to "pogódźcie się" lub "przeproście nawzajem" co kończyło się tym, że oprawca jeszcze bardziej męczył słabe dziecko za bycie kapusiem. Dobry nauczyciel powinien zauważyć kiedy sprawa jest poważna i zaangażować rodziców obu stron. Bo rodzic też musi brać w tym udział- to w końcu on widzi gdy dziecko wraca zapłakane ze szkoły.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar meatgun
+9 / 13

Bardzo słuszny demot. No, ale rozmaicie mądrale powtarzają jak katarynki, że "szkoła ma uczyć, a nie wychowywać". Uczniów, którzy dręczą innych powinny spotkać surowe konsekwencje - włącznie z negatywną oceną z zachowania i pozostaniem na drugi rok w tej samej klasie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
N no_musialem
+15 / 15

@meatgun Tak, byłoby dobrze ale na radzie pedagogicznej wolą przepchnąć najgorszego łobuza olewającego naukę do następnej i następnej klasy, byleby pozbyć się problemu najszybciej jak to możliwe. Powinny wrócić wilcze bilety (ciekawe ilu wtedy byłoby analfabetów).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
+7 / 9

@meatgun Pozostawianie ucznia, który sprawia problemy, na drugi rok w tej samej klasie to zajebisty pomysł. Wrzucenie do nieznanej grupy młodszych uczniów z pewnością poprawi jego umiejętności społeczne a związany z tym stres adaptacyjny znakomicie stłumi agresję... A nauczyciele będą zachwyceni, obcując ze swoim ulubieńcem jeszcze rok dłużej. Podsumowując: Co za trep to wymyślił, w jakim zapadłym XIX wieku i w jakich zakutych Prusach? I dlaczego to jeszcze pokutuje?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+1 / 3

@daclaw
Wypowiedź meatgun ma sens do momentu "Uczniów, którzy dręczą innych powinny spotkać surowe konsekwencje..." Dalej to... sam nie potrafię określić, naiwność?, stek bzdur?...
Czyli pozostaje pytanie jakie konsekwencje mogą spowodować, że dręczyciele zmienią swoje zachowanie?
Nie podejmuję się odpowiedzi. Zwłaszcza, że problem może być głębszy niż się wydaje. Może ci uczniowie są sami dręczeni w domu? Może ich rodzice mają zawód/stanowisko które powoduje, że czują się nietykalne?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar meatgun
+6 / 8

@daclaw A co mnie obchodzi "zadowolenie nauczycieli"??? Szkoła nie jest po to by "zadowalać nauczycieli". Tu się liczy zadowolenie gnębionego ucznia i nauczenie niepokornego ucznia elementarnych zasad współżycia. Jako alternatywę można go usunąć ze szkoły.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D daclaw
-3 / 3

@meatgun Człowiek to, w większości przypadków, nie jest Robocop i jego komfort jest kluczowy dla jakości wykonywanej przez niego pracy. Musimy się zastanowić o co nam chodzi - czy nauczyciel ma ciekawie, rzetelnie (i najlepiej z pasją) przekazywać wiedzę, czy też ma być kimś w rodzaju wychowawcy z poprawczaka? Bo każda z tych ról wymaga bardzo różnych predyspozycji psychofizycznych (w dużej mierze wrodzonych, nie wyuczonych) i bardzo niewiele osób jest w stanie efektywnie je łączyć. Jestem (niestety) nauczycielskim dzieckiem i znam ten klimat z obu stron "katedry". W mojej szkole lat 80/90 dużym problemem było trzymanie na siłę w zwykłej szkole osobników nadzwyczajnie trudnych albo zwyczajnie upośledzonych. Jak łatwo się domyślić, właśnie takie przypadki były źródłem przemocy, ogólnej rozpierduchy i demoralizacji. Rekord patologii to był upośledzony umysłowo 15-latek w 4 klasie. Pytam - co to miało dać? Kolesiowi miała się niespodziewanie pofałdować kora mózgowa od tego permanentnego siedzenia w małych ławkach?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2017 o 9:19

avatar ~nn
+4 / 6

Tak, nauczyciel wszystkiemu winny... a rodzice pozwalają dzieciom na wszystko, rozpuszczają jak dziadowskie bicze, potem sobie z nimi nie radzą gdy niszczą, kopią, biją i terroryzują innych, ale to nauczyciela wina i to on ma się zająć wszystkim. Rodzice takich dzieci szukają winy w innych a nigdy nie w sobie.Tyle mam w tej sprawie dopowiedzenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Ferian
+11 / 11

To ja dołożę swoją małą historię. Uczę w szkole, głównie na zastępstwa itp. Raz miałem zastępstwo w gimnazjum. Jeden z chłopców był wyraźnie dręczony. Jako, że ja tu jestem tylko na 2 tygodnie, więc kontaktu za bardzo nie nawiążę, poszedłem z tym do pedagoga szkolnego. Wyjaśniłem sytuacje, poprosiłem o delikatność. Ok, ona to załatwi. Następnego dnia... Ta idiotka wezwała na dywanik obu chłopców, dręczonego i dręczyciela i jeszcze powiedziała, że JA powiedziałem, że kamilek dręczy piotrusia. Jak się domyślacie, chłopak był jeszcze bardziej dręczony, a ja nawet z nim porozmawiać nie mogłem, bo to była moja wina... chciałbym też dodać, że pomaganie nie jest takie proste. Nie raz chce się pomóc, ale uczeń po prostu się zamyka... Czasem tego naprawdę nie widzimy, wy na korytarzach jako uczniowie wiecie o sobie wszystko, my stojąc z boku nie wiemy co się tak naprawdę dzieje. W szkole jest mnóstwo dzieci, więcej niż jest się w stanie ogarnąć, naprawdę. Trzech nauczycieli na jedno boisko to naprawdę za mało, by wszystko ogarnąć. Tak samo w klasach 30 osobowych ie jesteśmy w stanie traktować każdego ucznia indywidualnie podczas 45 minutowej lekcji. Każdy się nie wypowie itp. Jak widzę, że coś jest nie tak, reaguję... Ale pamiętajcie, że my jesteśmy tylko ludźmi. Z niektórymi sprawami sobie nawet nie poradzimy. Bądźcie też dla nas trochę wyrozumiali.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar RomekC
+8 / 8

@Ferian
Rzeczywiście idiotka. Gdzie jej nauczyli takiej metody załatwiania sprawy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+6 / 6

@RomekC Obawiam się że na studiach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M matzek
-1 / 3

@Ferian Za 40 lat Piotrusiowi znudzi się mieszkanie z rodzicami i będzie się domagał od państwa zadośćuczynienia za bycie ofiarą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+3 / 3

Odniosę się do sformułowania "są tego uczeni na studiach". Robię dwie specjalizacje - między innymi pedagogiczną, w zeszłym roku obcięto ilość godzin na zajęcia mające nas przygotować do praktyk, pełnienia roli wychowawcy - o połowę. Na problem kozła ofiarnego w toku moich studiów poświęcono: półtorej godziny zajęć oraz kilka zdań w trakcie zajęć (też półtora godzinnych) odnośnie integracji. W takim czasie człowiek nie zdobędzie wszelkich kompetencji by ogrywać rolę wychowawcy - te się nabiera z czasem w nauczaniu. A patrząc na szkołę zza biurka nauczyciela: bardzo trudno jest odróżnić sytuację w której uczeń sam się izoluje od takiej, w której klasa go izoluje - często drugie wynika z pierwszego. To wymaga długiego i bliskiego kontaktu z klasą - na co nauczyciel nie ma czasu pracując, budowanie zaufania uczniów trwa dość długo, a bardzo łatwo jest też podważyć jego autorytet, szczególnie jeżeli w grę wchodzą rodzice. Problemem jest to, że w wypadkach znęcania się nad uczniami wiele osób jest winnych: winni są rodzice, bo to oni powinni dostrzec że z dzieckiem dzieje się coś nie tak i zgłosić to nauczycielowi, winni są uczniowie, którzy nie sygnalizują tego w żaden sposób, winni są nauczyciele, którzy nie mają czasu, winny jest klimat szkoły, winna jest dyrekcja, winny jest system kładący nacisk na takie, a nie na inne rzeczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Aemilius
+4 / 4

Gdyby wszyscy nauczyciele którzy nie nadają się do swojego zawodu rzucili pracę, system edukacji upadłby w ciągu tygodnia. Z resztą, może tak byłoby lepiej:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+3 / 3

@Aemilius Z drugiej strony - zależy do którego aspektu swojego zawodu. Są tacy, którzy dobrze radzą sobie z nauczaniem i dyscypliną w czasie lekcji, ale na wychowawców ani trochę się nie nadają. Są tacy, u których sytuacja jest odwrotna.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~hdreshb
+5 / 5

Ja źle wspominam gimnazjum nauczyciele to tępaki, którzy nawet czynnie uczestniczą w nękaniu jeśli akurat nie lekceważą ich. Plucie, niszczenie własności i takie tam. Ale pamiętam, jak pilnowali żeby przypadkiem telefon nie zadzwonił na lekcji bo zabierali, żeby dziewczyny się nie malowały, interweniowali tam gdzie nie trzeba. Tu nie chodzi o powiadamianie policji, bo to może być kolejna trauma, ale jakiekolwiek reakcje. Jednak mój daleki kuzyn z którym się nie widziałem od kilku lat chodził do szkoły i miał jeszcze gorzej, wkładali mu głowę do kibla i robili wiele złego, odkąd się o tym dowiedziałem to twierdzę, że mogło być gorzej. Ale jeszcze jedno lekarze też święci nie są miałem kogoś w rodzinie w podeszłym wieku ale w 100% sprawną, poszła do szpitala z własnej woli dwa tygodnie i nie ma człowieka. Mam w rodzinie w innym mieście pielęgniarkę i nauczycielkę, obie myślą że pracują w kamieniołomie, wręcz przeliczają kiwnięcie palcem na pieniądze, ja pracowałem w fabryce gdybym był taki delikutaśny jak one i przeliczyłbym każdy wykonany element, który wykonałem nie wiem czy wyszedłby chociaż jeden grosz, ale one "najwięcej cierpią".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~3242342342342323
+7 / 7

jeśli napastnikiem jest łysy typek którego rodzice są pijakami sprawa jest łatwa nauczyciele szybko wychwytują takiego typa. Gorzej jeśli dręczącym jest dobrze uczący się uczeń czy uczennica która napuszcza swoją "ekipę" na wybrany w szkole cel. Wtedy trudno jest nauczycielowi wychwycić takie przypadki. W każdej grupie musi być jakaś ofiara która wyróżnia się inteligencją lub oryginalnym wyglądem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M matzek
-2 / 2

Większość komentarzy tutaj jest usuwana z powodu niewygodnych treści. Najmniejsza krytyka nazywana jest "hejtem". Jakakolwiek uwaga niewygodna dla odbiorcy znika bez śladu. Stworzyliście sobie sterylny świat w którym nie ma miejsca na realną konfrontację. Każdy jest dręczony ale mierzy się z tym. Nie ma żadnej równości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E ejcia
+8 / 8

Prawda. Byłam gnębiona od 5 r.ż. do końca gimnazjum. Nikt nie reagował, za to nauczyciele obniżali mi ocenę ze sprawowania jako osobie aspołecznej, nieudzielającej się, agresywnej (kiedy komuś oddałam), w twarz twierdzili, że mają dość mnie i moich problemów, czy uznawali przezywanie za rzecz pozytywną, oznakę zauważenia przez rówieśników.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~przyszla_nauczycielka
+1 / 3

Oh nie, jestem na 5. roku specjalnosci nauczycielskiej, nie jestesmy tego uczeni na studiach... wincie rodzicow, rowiesnikow i siebie, gdy widzicie takie sytuacje a nie reagujecie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bedajaja
-4 / 4

i to wszystko choroba naszych czasów, kiedyś nie było psychologów i innych rzeczy w szkole i dzieci jakoś kończyły szkoły i na ludzi wychodziły, fakt to problem dla dziecka jak go w szkole prześladują, ale kiedyś był od tego starszy brat który robił porządek z tym, po za tym dzieci wychowywały się w kilku, bo takie były rodziny to od małego umieli walczyć o swoje, a teraz taki Brajanek, jedynak idzie do szkoły i od razu staje się ofiarą, bo przez lata był nauczony że on jest najważniejszy i wszystko mu się należy, a tu taki szok inni tak nie myślą. Wiadomo trzeba takim dzieciom pogadać ale też trzeba im wpoić do głowy że tak wygląda życie, że trzeba walczyć o swoje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Akilenge
+2 / 2

No właśnie a co ze szkolnym pedagogiem czy psychologiem? Sama byłam dręczona przez całe gimnazjum i schemat wyglądał tak, że nauczyciel zgłaszał to do pedagoga zaś pedagog to ignorowała "bo to są dzieci, to normalne" moja depresja i myśli samobójcze w takim razie też były zapewne całkowicie normalne. Kiedyś nie wytrzymałam i powiedziałam o wszystkim rodzicom (nie mówiłam im bo po prostu było mi wstyd przed samą sobą a nie bo nie miałam z nimi kontaktu czy coś) wtedy pedagog poinformowała moich rodziców, że odbyło się spotkanie z rodzicami tego towarzystwa, które mnie dręczyło tylko, że zaraz po tym rzekomym spotkaniu moja mama rozmawiała z jedną z tych matek i się okazało, że żadnego spotkania nie było a ona sama o niczym nie wiedziała co było prawdą bo się uspokoiło na jakiś czas tylko, że potem wróciło ze zdwojoną siłą no to co? rozmowa z nimi i dyrektorką, która "nic nie wiedziała" no cóż... o moim gimnazjum było dość głośno jakiś czas temu i gdy wypowiadała się w telewizji to również "o niczym nie wiedziała bo to pierwsza taka sytuacja w szkole" :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Stul_ryj
-1 / 5

Wymówki, pierd****ie... i inne takie tam. Nauczyciel jest od kształtowania wiedzy, a nie od wychowania. Przepraszam bardzo, ale autor demota ma srogo posrane na bani, już tłumaczę dlaczego :) Rodzice wychowują nas od początku naszego istnienia. Moją oni za zadania nauczyć nas podstaw savoir vivre: kultury osobistej, radzenia sobie z problemami, uczenia się samodzielności oraz odpowiedzialności za swoje czyny. Tak to jest rola rodzica. Nauczyciel ma za zadanie rozszerzyć światopogląd odnośnie zdobywanej wiedzy oraz doszlifowaniu swojej inteligencji. Dlaczego autor ma posrane na bani? Otóż nauczyciel ma też własne życie i w większości przypadków swoje dzieci... Jeśli znajdzie się grupka niedoje***ych umysłowo dzieci, które następnie dręczą innych to jest to tylko i wyłącznie wina ichniejszych rodziców, a nie nauczyciela. Popier**liły wam się zawody... niańka, a nauczyciel :) Wina rodziców... gdybyście ku**a byli twardą ręką wychowani, a nie jak gówniaki co to nic nie potrafią to potem się nie dziwicie, że sobie rady w życiu nie dajecie. Podziękujcie rodzicom, a nie nauczycielom, to ich wina. Nauczyciela jak nazwa wskazuje NAUCZAJĄ, a nie wychowują :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar kamaelkamael
+6 / 6

Jak czytam te wasze historie szkole to się nasuwa :" nosz ja pier*ole kiedy ktoś zrobi z tym porządek".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Swimfun
+2 / 8

Po prostu nie wierze w to co widzę i czytam. Jak zwykle całą winę za sytuacje w szkole ponosi NAUCZYCIEL ale nikt nie wspomni o tym że wychowanie i szacunek do innych wynosi się z DOMU! To tam RODZICE powinni nauczyć dziecka jak funkcjonować w społeczeństwie i jak szanować innych. Nauczyciel powinien w szkole pełnić tylko nadzór nad dziećmi i wprowadzać in dalsze elementy takie jak współzawodnictwo, zasady fair play etc. a nie uczyć PODSTAW które te dzieci powinny już dawno umieć. Jeśli coś jest nie tak wpierw popatrz na siebie i swoje najbliższe środowisko, zobacz co jest nie tak a potem dopiero szukaj przyczyny u innych.
Uprzedając komentarze - tak wiem że nie wszyscy nauczyciele pracuja jak powinni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H HieronimaLucinda
0 / 2

Teraz nauczyciele wylaza ze skory zeby dzieciom pomagac we wszystkich widocznych problemach. Tym sie w pierwszej linii zajmuje wychowawca a w dalszej dyrekcja i pedagog w konsultacji z rodzicami. Moim zdaniem nayczyciele to z reguly swiatli ludzie i zawsze interweniuja jesli komus dzieje sie krzywda.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M masti23
+1 / 3

No tak, bo to wina nauczycieli ze uczen nie chce zglosic, by nie wyjsc na kapusia. Jak uczen nie zglasza, to nauczyciel tez wiele nie moze, a czemu tez nie karac uczniow dreczacych nauczycieli? Spotkalem sie z 4 razy z sytuacja gdzie nauczyciel byl na granicy wytrzymalosci np: U mnie na religii uczniowie palilo papierosy(oni 17lat, ja w tedy 13), robili burdel w sali, a ksiadz sie bal reagowac,straszyc. Czy tez nauczycielka ktora dostala cegla w glowe zimowym wieczorem, byla cieta/ostra, wszyscy sie jej bali, jednak komus podpadla i zaatakowal ja z nienacka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kacper173173
+2 / 2

Gimnazjum skończyłem niedawno, takie "elitarne", i w sumie nikt problemów psychologicznych raczej nie miał, ale jeśli już ktoś w "moich czasach" w tej szkole to wlaśnie ja, ale bardziej dlatego, że zrobiłem kilka rzeczy nieodpowiedzialnie (głupoty, ale jednak, skończyło się na upomnieniu sądu) - "świetna" szkolna psycholog na końcu całkowicie źle zinterpretowała wszystko co się dało, ale na szczęście nie muszę już na nią tracić czasu... cóż ja mogę powiedzieć? Może i niektórzy nauczyciele nie patrzą na problemy uczniów, ale też pamiętajmy, że psychologiem może być każdy, a statystycznie jest to idiota.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar mrajska
+1 / 3

A rodzice gdzie w tym wszystkim? Wychowują dzicko tłamsząc jego osobowość, wyrabiają lęki typu "co ludzie powiedzą?", , nie mają czasu na rozmowe lub w dupie wszystko mają. Rodzice powinni pierwsi zauważyć, że coś się dzieje. A tak nie jest, bo dzecko nie ma wsparcia w domu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T trentilvbidt
+3 / 3

Święta racja. Jeśli nauczyciel nie reaguje to powinien wylecieć z pracy i tyle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~twój_nikt
-1 / 1

@trentilvbidt To ty powinieneś zostac pozbawiony praw rodzicielskich. To ty widzisz i nie reagujesz !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~azjia
-1 / 1

@trentilvbidt
policz ile dziecko spędza casu w szkole a ile w domu, policz ile z tego czasu w domu poświęcasz swojemu dziecku noooo?????????????? mało
więc odpowiedź jest jasna
nikt nie zadba drogi rodzicu lepiej o twoje dziecko iż ty sam!
to wasze dzieci!
weźcie się za wychowywanie a nie egzystowanie, jedzenie, picie i sapanie to za mało co doajecie swoim dzieciom, one chcą waszej uwagi!!!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Ju_Hu
0 / 0

Tu nie chodzi o to, że wszyscy nauczyciele są źli, ale też nie róbmy z nich niewiniątek. Po pierwsze, to są ludzie, a to oznacza, że jednych uczniów będą lubić bardziej, innych mniej. Podobnie jak rodziców owych uczniów. Po drugie, jak w każdej pracy, są ludzie pracowici i pomocni, oraz ci cierpiący na wrodzony mamtowdupizm.

Zastanawia mnie tylko, dlaczego tyle jest szumu wokół mobbingu w pracy i tak się to próbuje zwalczać, a szkoły są zamiatane pod dywan? Przecież to jest tak samo, a nawet gorzej, bo w pracy jesteśmy już dorośli i świadomi tego, że możemy ją zmienić, odejść, albo uzyskać pomoc. A dziaciak raczej takich możliwości nie ma, jeśli zabraknie wsparcia rodziców.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~LEEE23
0 / 0

Moja rada -przechodziłem przez coś takiego w podstawówce jako najsłabszy z klasy...raz a porządnie przypieprzyć największemu dręczycielowi na oczach innych...
naprawdę da się. Mój prześladowca był o ponad 2 głowy większy -złamał mi dla zabawy rękę na oczach nauczyciela, 2 razy powtarzał rok... po 2 latach prześladowania i codziennego strachu dostał tak w ryj na oczach całej szkoły-od tego czasu on i jego kumple dali sobie spokój z "zabawami" w nękanie słabszych

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~rtbhujn
0 / 0

Jak sobie przypomnę czasy podstawówki to zawsze się zastanawiam jak je mogłem przeżyć. Rówieśnicy mi dokuczali, kilka nauczycielek również mi dokuczało dając innym argument, ze tak można. Ale z drugiej strony, gdyby nie tamte czasy to teraz pewnie pracowałbym za jakiś grosze i nie miałbym dobrego wykształcenia. Jeśli ktoś się łatwo nie poddaje to takie coś dodaje mu sił by pokazać innym jak wielki błąd popełnili.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~azija
0 / 0

Nauczyciel uczy, reaguje ale nie zastąpi rodziców, jeśli dziecko nie mówi nikomu o problemie tzn. , że nie ma zaufania do najbliższych. Nauczyciel nie chodzi za każdym uczniem krok w krok. Rodzice powinni nauczyć dziecko mówienia o problemach a często sami je ignorują. Nikt nie zastąpi rodziców nawet najlepszy nauczyciel.
Jeśli rodzic dobrze wychowuje dziecko to to dziecko nie dręczy drugiego. Jeśli rodzic umie słuchać od najmłodszych lat co jego dziecko chce powiedzieć i znajduje dla niego czas to owo dziecko zawsze powie co go trapi. I szkoła może tylko wspomagać ale nie wyręczy we wszystkim rodziców.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Ramboxxx
0 / 0

Mam nadzieje, że moje dziecko mi da znać, że coś takiego sie dzieje. A wtedy razem urządzimy sprawcy piekło. Żeby mój dzieciak nigdy nie czuł się bezradny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B BioNano
0 / 0

Nauczyciele nie widzą jak dręczone jest jedno dziecko przez kilku ale jak to dziecko się w końcu zbierze w sobie i się odegra to nagle jest tym najgorszym i złym...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem