Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
312 346
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar alesuchar
+2 / 4

Od września do 20 grudnia patrzył jak jego pies cierpi, zamiast pójść do weterynarza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Samgwa
0 / 0

@alesuchar Owczarki na starość mają zwyrodnienia i weterynarz poza przeciwbólowymi nie wiele pomoże.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I Iceman31
+2 / 2

@alesuchar Chyba nie miało się nigdy pieska, co?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~he_he
0 / 0

@alesuchar a co miał zrobić, wet wypisze leki rozluźniające i tyle - to rzadko kiedy pomaga, potrzebne jest odbarczenie kręgosłupa OPERACJA a szanse przeżycia operacji kręgosłupa u psa starszego niż 10 lat to tylko 40% PRZEŻYCIA nie wyleczenia!!! ... szansą może być dobry kręgarz, ale nie w każdym przypadku pomoże, jeśli jest mocny ucisk rdzenia, to tylko operacja, niestety nie u starego psa...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I Iceman31
+4 / 4

Bzdury piszesz. Weterynarz pyta, czy on ma się zająć psem czy go zabierasz .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar mrajska
0 / 0

Weci to też ludzie i na szczęśnie nie przeszczegają tego przepisu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar pumciak
0 / 0

Bzdura, do nas przyjechał weterynarz, moje pieski odeszły w swoim ogrodzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Ferian
+2 / 6

Kiedy straciłem swojego pierwszego psa, byłem w gimnazjum. To była mała kundelka. Potrącił ją debil na motorze, zawieźliśmy ją do weterynarza, zszył ją... Nie wiem, co się wtedy stało, chyba chciała zwymiotować i pękły szwy. Wszystko wyleciało. Zawieźliśmy ją znowu, ale zdechła w nocy. Nie byłem w stanie się z nią pożegnać, ani na nią spojrzeć. Bałem się, że to była moja wina, bo dałem jej za dużo wody, jednak okazało się, że wcale tak nie było. Do dziś żałuję, że nie poszedłem jej zobaczyć ten ostatni raz...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sila1989
-2 / 8

@Ferian Czemu debil? Rozwiń sytuację. To że ktoś jeździ na motorze to nie debil od razu. Debil to właściciel który puszcza psa by się wybiegał na ruchliwej drodze. Jeśli miało to miejsce na jezdni to miej pretensje do siebie. Jeśli przejechał Ci go na trawniku (co ciężko mi sobie wyobrazić) to wtedy faktycznie mógłbyś mówić o bezmyślności kierowcy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Ferian
+4 / 4

@sila1989 Nie czekasz na rozwinięcie, ale i tak minusujesz. Wychodzisz z założenia że puszczam psa na ruchliwej drodze. Każesz mi mieć pretensje do siebie, a nie znasz sytuacji. Mieszkałem na wsi, na takim zadupiu, że w tamtych czasach u nas mało kto w ogóle miał auto, nawet droga nie była jakaś super do jazdy, młody chłopaczek przyjechał i na oczach moich i moich rodziców celowo nakręcił i wjechał w psa na nasz podjazd, wrócił na drogę i pojechał dalej. Nie wiesz, nie komentuj, pytaj i się dowiedz, wtedy komentuj. Pies został potrącony na naszym podjeździe. Ba, nawet się rozglądał, zanim przez drogę przeszedł, bo był tak nauczony, chociaż tam mało kto jeździł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sila1989
0 / 2

@Ferian zakładałem to co najbardziej prawdopodobne. Sam mam psa i puszczam go tylko w lesie jak wiem że nikogo nie ma. Tak to zawsze mam go na smyczy. Z kolei widzę jak inne psy biegają sobie to tu to tam bez niemal że żadnego nadzoru. Mimo wszystko nie założyłem z góry i przedstawiłem kilka możliwych sytuacji. Sam potwierdziłeś że doszło do absurdalnej sytuacji gdzie przejechał Ci motorem psa na podjeździe. Cała ta Twoja sytuacja jest dziwna. (nie twierdze że kłamiesz) Jaki motyw miał sprawca? Od tak sobie wjechał na podwórko by Ci psa przejechać? Przecież to się nie klei. Chyba że faktycznie był chory psychicznie, bo nic innego do głowy nie przychodzi.
Pretensje miałeś mieć do siebie jeśli byś puszczał luzem na ruchliwej ulicy, a jak sam zauważyłeś tak nie było. Złapaliście go później?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Ferian
+1 / 3

@sila1989 U nas niedaleko są domy dla rodzin patologicznych. Nigdy go nie złapaliśmy, był na tyle mądry, żeby mieć kask... W sumie Ci się nie dziwie, bo jakbym nie widział, sam był nie uwierzył, to było tuż przy drodze, nie wjechał wcale daleko, ale fakt faktem, pies na drodze nie był, bo czekał, aż przejedzie. Nie mówię, że sobie nie biegał, ale na starej wsi wszystkie psy biegały, każdy znał psa sąsiada i były tak wygłaskane, że nikt się nie czepiał, żaden agresywny, poza tymi na łańcuchach. (Babcia miała psa na łańcuchu, my już nie). To były trochę inne czasy, a takie wsie jak moja nie dorównywały jeszcze standardom miastowym czy to w kwestii samochodów, czy psów. Mógł to też być jakiś młodzieniaszek z miasta co sobie pojeździć przyszedł, bo nie wyglądał za biednie... Cholera wie.Nie goniliśmy go, ratowaliśmy psa.
Tylko tata pokrzyczał za nim, niezbyt miłe słowa...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2017 o 10:13

E emilcia515
+3 / 3

Miałam podobnie z 15 letnią suczką. Ryczałam jak dzieciak przez cały dzień a potem przez tydzień czytałam w kółko Małego Księcia na dobicie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Lord_Tomasz
+1 / 3

Ludziom się we łbach pier***i. To jedyny sensowny komentarz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~miev4b4b45nb
0 / 4

taka strata..... a mógł oddać d ovietnamskiej restauracji - jeszcze by niezłe sajgonki z niego były

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A adria1983
0 / 0

dokładnie taką samą sytuację mieliśmy z naszym dobermanem. Niestety wysokie psy często na starość borykają się z zwyrodnieniem stawów itp
Nie ma na to leku. Pod koniec życia pies nie jest w stanie podnieść się o własnych siłach. Nasz doberman ważył ponad 50 kg.
Mieszkalismy na 3 piętrze w bloku bez windy.
Trzeba było dwa razy dziennie znieść go na dół żeby mógł się załatwić. Często i tak potem już robił pod siebie. to przykre

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar maggdalena18
0 / 0

Niedawno dowiedziałam się, że mój kot ma nowotwór. Złośliwy. Nawet nie chcę myśleć, co będzie, kiedy zacznie z nią być źle.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem