A co w tym dziwnego? Bo szczerze powiedziawszy nie rozumiem.
Jeśli rowerzysta jeździł w stanie nietrzeźwym, to wiedząc o tym, policjant ma obowiązek zareagować. Grzecznie o tym poinformował.
Jeśli był trzeźwy, to po co im głowę zawraca, policja to nie automat z alkomatem, z którego można sobie dla zabawy korzystać.
@VaniaVirgo to w tym dziwnego, że w takiej sytuacji policjant nie powinien pozwolić mu tak po prostu odjechać, bo jest podejrzenie prowadzenia pod wpływem.
Swój chłop był :P Zauważył, że się nie zatacza, jest w stanie prowadzić, nie bełkotał, więc uznał, że może odpuścić. Jak dla mnie ok, rower to nie samochód, widząc, że kierujący jest "na chodzie" i nie ma problemu z koordynacją uznał, że nikomu nie zagraża, więc nie będzie go niańczyć, a sam zajmie się łapaniem prawdziwych przestępców :P
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 kwietnia 2017 o 16:14
Trochę durnowate rozumowanie jak dla mnie. Zależy jeszcze, co przyjmiemy jako "na chodzie". Jeśli pomimo spożycia nie ma żadnych objawów, to nie ma problemu ani z rowerem, ani z jazdą samochodem. Jak efekty alkoholu są w jakikolwiek sposób odczuwalne, to rowerzysta na drodze może spowodować wypadek tak samo jak jadąc samochodem. Pijany pieszy też może spowodować wypadek, wystarczy wleźć komuś nieogarniętemu, kto straci panowanie i wjedzie w coś lub kogoś.
Uprzedzając wywody prawych i sprawiedliwych, kierowca nieodczuwający alkoholu (pomimo jakiegoś spożycia) jest tak samo niebezpieczny jak zmęczony kierowca wracający po całym dniu w pracy czy jadący samochodem bez klimatyzacji w upalny dzień. Są warunki lepsze i gorsze, ludzie nie zawsze jeżdżą wypoczęci i nie zawsze całkiem zdrowi. Sam kilka godzin po zakrapianej imprezie czuję się często lepiej niż chociażby jadąc z gorączką do lekarza na drugi koniec miasta, żeby L4 mi przyklepał i faktycznie stwierdził gorączkę.
Może popił poprzedniego wieczoru i chciał się upewnić, że ma 0,0. Skoro usłyszał, że może dostać mandat, lub stracić rower, stwierdził, że nie będzie ryzykował.
@KillerDzasta Jakby bardzo mu zależało, to by zostawił rower i podszedł piechurem. Wtedy byłby kryty i wiedział. Swoją drogą, warto mieć w miarę dobry alkomat w samochodzie jeśli co jakiś czas pojawia się taka sytuacja. Nie zawsze są dostępne dobre połączenia nocne i nie zawsze człowieka stać na taksówkę. Czasem lepiej jest odczekać i wrócić na własną rękę.
A co w tym dziwnego? Bo szczerze powiedziawszy nie rozumiem.
Jeśli rowerzysta jeździł w stanie nietrzeźwym, to wiedząc o tym, policjant ma obowiązek zareagować. Grzecznie o tym poinformował.
Jeśli był trzeźwy, to po co im głowę zawraca, policja to nie automat z alkomatem, z którego można sobie dla zabawy korzystać.
@VaniaVirgo to w tym dziwnego, że w takiej sytuacji policjant nie powinien pozwolić mu tak po prostu odjechać, bo jest podejrzenie prowadzenia pod wpływem.
Swój chłop był :P Zauważył, że się nie zatacza, jest w stanie prowadzić, nie bełkotał, więc uznał, że może odpuścić. Jak dla mnie ok, rower to nie samochód, widząc, że kierujący jest "na chodzie" i nie ma problemu z koordynacją uznał, że nikomu nie zagraża, więc nie będzie go niańczyć, a sam zajmie się łapaniem prawdziwych przestępców :P
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 kwietnia 2017 o 16:14
Trochę durnowate rozumowanie jak dla mnie. Zależy jeszcze, co przyjmiemy jako "na chodzie". Jeśli pomimo spożycia nie ma żadnych objawów, to nie ma problemu ani z rowerem, ani z jazdą samochodem. Jak efekty alkoholu są w jakikolwiek sposób odczuwalne, to rowerzysta na drodze może spowodować wypadek tak samo jak jadąc samochodem. Pijany pieszy też może spowodować wypadek, wystarczy wleźć komuś nieogarniętemu, kto straci panowanie i wjedzie w coś lub kogoś.
Uprzedzając wywody prawych i sprawiedliwych, kierowca nieodczuwający alkoholu (pomimo jakiegoś spożycia) jest tak samo niebezpieczny jak zmęczony kierowca wracający po całym dniu w pracy czy jadący samochodem bez klimatyzacji w upalny dzień. Są warunki lepsze i gorsze, ludzie nie zawsze jeżdżą wypoczęci i nie zawsze całkiem zdrowi. Sam kilka godzin po zakrapianej imprezie czuję się często lepiej niż chociażby jadąc z gorączką do lekarza na drugi koniec miasta, żeby L4 mi przyklepał i faktycznie stwierdził gorączkę.
Może popił poprzedniego wieczoru i chciał się upewnić, że ma 0,0. Skoro usłyszał, że może dostać mandat, lub stracić rower, stwierdził, że nie będzie ryzykował.
@KillerDzasta Jakby bardzo mu zależało, to by zostawił rower i podszedł piechurem. Wtedy byłby kryty i wiedział. Swoją drogą, warto mieć w miarę dobry alkomat w samochodzie jeśli co jakiś czas pojawia się taka sytuacja. Nie zawsze są dostępne dobre połączenia nocne i nie zawsze człowieka stać na taksówkę. Czasem lepiej jest odczekać i wrócić na własną rękę.