Niekoniecznie. Badania wskazują, że wiele uratowanych osób nie chce "ponownie" popełnić samobójstwa. Uczyłam się psychiatrii i statystyki są dość pozytywne. To wszystko zależy z jakiego powodu ktoś poczynił ten krok. W większości jest to chwilowe załamanie, problemy finansowe... Czasem potrzeba kilku minut, by inaczej spojrzeć na życie. Niedoszli samobojcy mają jeszcze tą możliwość...
Szczerze to nie rozumiem czemu ludzie się cieszą, że uratowali samobójce albo co gorsza związali go i przetransportowali do szpitala psychiatrycznego. Jeśli ktoś się na to decyduje to ma już koszmarnie zjechaną psychikę i o ile był na to w stu procentach gotowy to odmówienie mu prawa do zakończenia życia jest po prostu skur@#syństwem. Zrobi i tak, bo jeśli nie ma żadnej bliskiej osoby, która z nim zostanie i spróbuje pomóc to nikt go nie odwiedzie od tego pomysłu. Nie wiem co to za szczęście, że zamiast w spokoju odejść ze świata opiekuńcze państwo zamyka cię wbrew woli w psychiatryku i trzyma na prochach aż sam nie zdechniesz. Bo o tym jak "leczą" w szpitalach psychiatrycznych chyba każdy wie.
Chciałby się zabić, to by skoczył, a nie zastanawiał się kilkanaście minut i dawał do siebie podejść. Jednakowoż zamykanie wbrew woli w psychiatryku istotnie, jest szczytem skur*ysyństwa.
Przy pierwszej próbie warto pomóc, bo może się udać wyciągnąc z depresji. Przy kolejnych już nie ma takiej motywacji i nadziei na poprawę. Ale zamykanie w złym psychiatryku to jednak straszna kara...
i mają liny, opaski do tego... przypadkowi przechodni? coś tu nie tak
przypadkowi, akurat przechodzili. I to z tragarzami.
Uniemożliwienie komuś skoczenia jest taką samą pomocą jak odmowa amputacji kończyny z rakiem czy zakażeniem...
Chwilowo. Jeśli nawet go uratowali, to niedługo spróbuje znowu. Taka prawda.
Niekoniecznie. Badania wskazują, że wiele uratowanych osób nie chce "ponownie" popełnić samobójstwa. Uczyłam się psychiatrii i statystyki są dość pozytywne. To wszystko zależy z jakiego powodu ktoś poczynił ten krok. W większości jest to chwilowe załamanie, problemy finansowe... Czasem potrzeba kilku minut, by inaczej spojrzeć na życie. Niedoszli samobojcy mają jeszcze tą możliwość...
I teraz biedak przez parę lat będzie się męczył w jakimś psychiatryku.
mówi mi to coś
Chce ze sobą skończyć to skończy-teraz czy później. I nikomu nic do tego.
Ciekawe, czy będzie wdzięczny.
Śmierć mu zepsuli...
Szczerze to nie rozumiem czemu ludzie się cieszą, że uratowali samobójce albo co gorsza związali go i przetransportowali do szpitala psychiatrycznego. Jeśli ktoś się na to decyduje to ma już koszmarnie zjechaną psychikę i o ile był na to w stu procentach gotowy to odmówienie mu prawa do zakończenia życia jest po prostu skur@#syństwem. Zrobi i tak, bo jeśli nie ma żadnej bliskiej osoby, która z nim zostanie i spróbuje pomóc to nikt go nie odwiedzie od tego pomysłu. Nie wiem co to za szczęście, że zamiast w spokoju odejść ze świata opiekuńcze państwo zamyka cię wbrew woli w psychiatryku i trzyma na prochach aż sam nie zdechniesz. Bo o tym jak "leczą" w szpitalach psychiatrycznych chyba każdy wie.
Chciałby się zabić, to by skoczył, a nie zastanawiał się kilkanaście minut i dawał do siebie podejść. Jednakowoż zamykanie wbrew woli w psychiatryku istotnie, jest szczytem skur*ysyństwa.
Przy pierwszej próbie warto pomóc, bo może się udać wyciągnąc z depresji. Przy kolejnych już nie ma takiej motywacji i nadziei na poprawę. Ale zamykanie w złym psychiatryku to jednak straszna kara...
pozwolić mu zakończyć swój żywot,czy kazać mu siedzieć w psychiatryku aż sam umrze? hmm...