Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
159 175
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
M m0ck
+2 / 2

kurillin

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Qrvishon
0 / 2

@m0ck Voldemort

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KinkiePie
0 / 0

@Qrvishon Nope, Kurilín. Voldemort miał szparki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P panna_zuzanna_i_wanna
+7 / 9

Ktoś powie, że nie mam serca, że jestem potworem. Ale nie widzę sensu w powoływaniu na świat dzieci, które od pierwszej sekundy swego życia są skazane na ból i cierpienie i nie mają ŻADNEJ perspektywy na poprawę. Nieuleczalne choroby, ze 100% śmiertelnością w przeciągu kilku/kilkunastu miesięcy/lat. Na dodatek spędzonych w bólu, ciągłej hospitalizacji i całkowitym odczłowieczeniu, kiedy 15-letni chłopak zamiast biegać z kolegami za piłką, ma tyłek myty przez matkę. Nie widzę w tym żadnego męczeństwa, żadnego poświęcenia, ani żadnej bożej miłości. Dla mnie świadome skazywanie swojego dziecka na taki los to jest sadyzm w czystej postaci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Basiaaaaaaaa
-1 / 5

@panna_zuzanna_i_wanna
@panna_zuzanna_i_wanna
Oczywiście możesz tak myśleć. Ja myślę inaczej. Wg mnie te chore dzieci mają coś, czego wiele zdrowych dzieci nie ma: MIŁOŚĆ, i to często naprawdę bezwarunkową.
Poza tym to, że Tobie się wydaje, że one są nieszczęśliwe, nie oznacza, że w rzeczywistości są - a raczej wprost przeciwnie (w wielu przypadkach). Lepiej przeżyć kilka szczęśliwych lat, niż w ogóle.
Zgadzam się z jednym co napisałaś: mianowicie też nie widzę w tym bożej miłości. Ludzie przypisują Bogu coś, czego On nie robi - to nie on daje choroby tym dzieciom. Przyczyn chorób jest wiele, ale nie Bóg jest ich sprawcą. NATOMIAST Boża miłość widać w tym, jak uzdrawia te dzieci. A uzdrawia. Zainteresowani znajdą informacje na ten temat, a niewierzący i tak nie są zainteresowani tematem.
Inną kwestią jest to, że kochanie swojego dziecka - jakie by nie było - jest zupełnie naturalną sprawą. I jeżeli ktoś woli zabić dziecko, zamiast je kochać nawet przez krótki czas - to naprawdę wybór danego człowieka (każdy sam się ze swojego życia i decyzji rozlicza).
Dodam jeszcze standardowy przy tym temacie tekst, mianowicie; a gdybyś urodziła zdrowe dziecko i po paru latach by ono zachorowało - to też byś wolała je zabić, żeby nie cierpiało, niż o nie walczyć?
Zakładam, że nie wierzysz w cuda - więc w przypadku tzw. nieuleczalnych chorób każda próba ratowania dziecka byłaby bez sensu (czyli niepodejmowana przez Ciebie)? Nie odpowiadaj, tylko się zastanów nad tym. Pozdrawiam (i nie uważam, że jesteś potworem :) ),

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar maggdalena18
+1 / 1

@panna_zuzanna_i_wanna Amen! A poza tym... Jaki język migowy? 2-latek i język migowy? Jakim cudem? Gesty, ok, ale nie JĘZYK! Zwłaszcza, ze rodzice tego języka nie używali, bo uszy dzieciak miał sprawne i słyszał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P panna_zuzanna_i_wanna
0 / 0

@Basiaaaaaaaa "Poza tym to, że Tobie się wydaje, że one są nieszczęśliwe, nie oznacza, że w rzeczywistości są - a raczej wprost przeciwnie (w wielu przypadkach)." Żeby móc ocenić szczęście, trzeba się do czegoś odnieść. Tzn. mogę narzekać na swoje życie, ale jak zachoruję na raka, to uświadomię sobie, że wtedy jak narzekałam, to tak naprawdę byłam szczęśliwa. Albo jakbym teraz dostała np. lepszą pracę, miała bardziej stabilną sytuację i mogła sobie częściej pozwalać na "zachcianki", to pomyślałabym pewnie, że moje nowe życie jest szczęśliwsze. Po co to piszę i o co mi chodzi? Ano o to, że te chore dzieci nie mają żadnego punktu odniesienia. One urodziły się chore i żyją chore. Urodziły się w bólu i ten ból nieustannie im towarzyszy. Dla nich ciągłe wycieczki po szpitalach, kłucie, zabiegi, operacje to jest norma. Bo innego życia nie znają. Więc w pewnych momentach - w chwilach, gdy np. boli je trochę mniej, albo przez tydzień nie muszą jechać do szpitala - mogą być w pewien sposób szczęśliwe. Oczywiście zależy też o jakich chorobach tutaj rozmawiamy. Dziecko sparaliżowane, przykute do wózka, silnie upośledzone umysłowo - ktoś jest w stanie stwierdzić, że ono jest w ogóle świadome, co się wokół niego dzieje? Jak można ocenić szczęście odczuwane przez takie dziecko?
"Lepiej przeżyć kilka szczęśliwych lat, niż w ogóle." Szczęśliwych, normalnych, godnych człowieka? Zgadzam się. Ale ja nie widzę szczęścia w urodzeniu się tylko po to, żeby przez 5-10 lat robić pod siebie i zwijać się z bólu, a potem umrzeć. Bez szans, że za rok, czy dwa będzie lepiej. Że nie będzie bolało, że skończy szkołę, że znajdzie partnera, będzie mieć własną rodzinę. Nigdy nie będzie. Będzie za to cierpieć przez miesiące albo lata w imię czego?
"gdybyś urodziła zdrowe dziecko i po paru latach by ono zachorowało - to też byś wolała je zabić, żeby nie cierpiało, niż o nie walczyć?" Ale to jest zupełnie coś innego. Nikt nie zakłada, że zdrowy człowiek zachoruje. Nikt nie zakłada, że zdrowy człowiek wyjdzie rano do pracy i potrąci go samochód i wyląduje na wózku. Gdybym miała dziecko i zachorowało na raka, to siedziałabym przy nim dzień i noc - to jest oczywiste, ale ja nie widzę tutaj analogii do sytuacji, w której lekarz podczas badań mówi mi, że moje dziecko urodzi się np. z zespołem Pataua, z zespołem Edwardsa albo z dystrofią mięśniową Duchenne’a, a ja ze łzami w oczach oświadczam wszem i wobec, że i tak będę je kochać, więc niech się rodzi i umiera w męczarniach. Dla mnie to jest nieludzkie, sadystyczne i egoistyczne. Tak, dokładnie, EGOISTYCZNE. Bo ktoś bierze na siebie piętno rodzica-męczennika myśląc tylko i wyłącznie o sobie. A nie o dziecku. Rodzic godzi się na swoje cierpienie, ale co z cierpieniem dziecka?
"Zakładam, że nie wierzysz w cuda - więc w przypadku tzw. nieuleczalnych chorób każda próba ratowania dziecka byłaby bez sensu (czyli niepodejmowana przez Ciebie)?" Nie wiem, jakie choroby chodzą Ci po głowie. Czy na hasło "choroba nieuleczalna" myślisz o raku? I o pięknej scenie, w której zszokowani lekarze oświadczają, że "zniknął"? Masz rację, nie wierzę w cuda. A przynajmniej nie w sposób "klasyczny". Wierzę natomiast w potęgę ludzkiego organizmu i w to, że potrafi walczyć. Czyli np. "wchłonąć" raka. To jest możliwe. Ale jak dziecko choruje na którąś z chorób wymienionych przeze mnie, to to się nie "wchłonie". To jest prawdziwa choroba nieuleczalna. Raka można leczyć w tak wielu przypadkach i na tak wiele sposobów, że niepodejmowanie leczenia uważam za głupotę. Ale zespołu Pataua nie wyleczysz. Poczytaj o tej chorobie i wielu, wielu innych, które niosą tylko śmierć, bez żadnej szansy na przeżycie, o wyzdrowieniu nie wspominając.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~voldemortddd
0 / 0

voldemort

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KinkiePie
0 / 0

Nope, Kurilín. Voldemort miał szparki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~gxbgfn
0 / 0

Bóg tak chciał po biblie sięgnijta i zobaczycie czemu tak jest na świecie a nie zwalać na Boga

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T trentilvbidt
0 / 0

Tylko nazwa i samo schorzenie zaciekawiło. Resztę mam w d.... :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem