Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Kiciulek90
+3 / 3

nas?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kot1986
+14 / 18

Stwierdzam, że nie jestem typowym lemingiem, zawsze idę do sklepu w celu kupienia tego, co sobie zaplanuje i zawsze to robię ;P nic ponadto. Strasznie mnie wkurzają zmiany miejsc towarów np. na warzywach i owocach(zwłaszcza, że sam pracowałem w takim miejscu 4 lata ;P). Jak jest np. promocja sera 3 w cenie 2, to i tak sprawdzam ile by wyszło za kilogram, bo tak łatwo się nie nabieram na takie rzeczy :) Nigdy nie zrozumiem fenomenu zabijania się o "płat z karpia" w np. takim Lidlu :P Chociaż kiedyś była promocja na moje ulubione Cordon Bleu(takie kotlety z szynką i serem w środku), normalnie stoją 3,50, ale jak rzucili za 2.50, to aż byłem zdziwiony że nikt nie kupuje :P a ja mały zapasik 20 opakowań(dobre 2 tygodnie jedzenia) i w kieszeni zaoszczędzone 20zł, a i tak bym kupił(chociaż pewnie nie w tych ilościach), gdyby były po 3,50

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kot1986
0 / 6

@Anyway123 Jak na wodzie przeczytasz, że zawiera H2O to też się przerazisz ile ma chemii? Nie zwracam uwagi na to, co czego ile ma w środku, bo i tak na coś trzeba umrzeć. Mój pradziadek chlał i palił całe życie i dożył 98 lat, a moja mama zważała na to co je itd. ale niestety los chciał, że miała białaczkę i umarła w wieku 29 lat. Żyje tak jak chce, a nie jak mi każą. Chodziło mi bardziej o to, że nie daje się nakłonić na celowe działania marketów, pewnie dlatego że sam w takowym pracowałem 5 lat, to jestem wyczulony.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L LinguaPura
+1 / 1

Generalnie nie wiem jak można jeść gotowe, paczkowane potrawy z marketu z takim składem. I nie chodzi o to ile będę żył, ale jak. Uwierz mi, że spożywanie normalnego jedzenia, bez tych "dodatków", ma wpływ na samopoczucie, wygląd, sprawność i zdecydowanie zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób. W tej samej cenie można kupić lepsze składniki i samemu coś upichcic.
Co do alkoholu, można pić ile się chce i dożyć nawet setki, jeśli nie siądzie wątroba, nerki lub mózg. Ale nadal ma znaczenie to co jemy. Generalnie jesteśmy "wolni", możemy wybrać z katalogu co chcemy i niech każdy je to co lubi, ale nie popieram płacenia pieniędzy firmom za sprzedaż takiego pożywienia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qbikk1
+3 / 11

Ja kremu po goleniu Nivea uzywam juz od 4 lat, tzn kupionego na promocji, z 10 opakowan po kilkanascie zl, gdzie regularna cena to 20-25, tak samo kupuje szampon, maszynki i inne niepsujace sie produkty. Do sklepu chodze koniecznie z lista i jak u konia mam klapki na oczach ;-)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
Q qbikk1
0 / 0

@przytycki jezyk ewoluuje i zapozycza slowa z innych jezykow, przestan plakac i pogodz sie z tym. J polski zapozyczyl sporo z laciny, chocby "uzus"...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~he_he
+5 / 9

jak zaczniecie robić przetwory i pędzić winko, to zrozumiecie po co ludziom 20kg cukru (to wcale nie jest dużo). Akurat z takich promocji chętnie korzystam, bo jak do jednego balonu mam 8 kg cukru dodać, to jest różnica 8 zł jeśli przeceniają cukier o złotówkę, a przecież nikt nie robi jednego balonu, do tego idą nalewki, no i przetwory, soki malinowe, dżemy truskawkowe, jabłkowe, morelowe itp itd

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D DAREKJP
+1 / 5

Ten numer z małymi płytkami na podłodze w hipermarketach nie przemawia do mnie - w wielu hipermarketach podłogi są wylewane, bez fug aby łatwiej utrzymać czystość. Z żadnych promocji typu 3 szt. w cenie dwóch nie korzystam, kupuję tylko to, co potrzebuję - nic na zapas...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J j4ro
+1 / 5

Pracowałem w markecie. Połowa to brednie, druga część - trudno powiedzieć. Limitowana ilość sztuk zawsze była motywowania chęcią zapewnienia dostępności. Autor widocznie nigdy nie widział hurtowników wyjedzajacych z marketu z wózkami cukru czy piwa. Promocje X za X zł zawsze byly na korzyść kupującego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar stokro5
+4 / 4

@j4ro Nieraz widziałem w Kauflandzie wózki wypełnione np. marchewką. Gościu potem sprzedaje to w "osiedlowym, rodzinnym sklepiku" i lud się cieszy że popiera polski sklepik. Jest potem za co ifona dzieciakowi na komunię kupić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L Login_demo
0 / 0

@j4ro mogles o wszystkim nie wiedziec

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Belohun
0 / 4

Moja żona lubuje się w promocjach "kup 2 zapłać mniej". Ja przy takich promocjach dobrze zaczynam liczyć czy mi się opłaca i jak szybko zużyje dany produkt, np. margarynę kupię, bo dwa opakowania w miesiąc spokojnie zjemy. Najbardziej mnie denerwuje jak słyszę, „bo brakuje nam 5zł" do naklejek" i wtedy bierzemy coś, co jest nam totalnie niepotrzebne, ale nauczyłem się, że przeciwstawienie się spowoduje, że żona będzie mi godzinę suszyła głowę. Wolę dla świętego spokoju już wydać te brakujące 5zł. Wcześniej była promocja z punktami payback „musimy kupić te produkty bo dostaniemy wtedy ekstra 500punktów, a te produkty i tak się przydadzą” i nie pomagało tłumaczenie, że nie uzbieramy na nic interesującego zanim punkty się nie przedawnią. Od taki ciężki los racjonalnego faceta.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B BartoszNowacki
+1 / 1

pomijając, że są to "rewalacje" sprzed wielu lat, to brak podanej waluty przy cenie jest tak naprawdę bezprawiem. A właściwie ukłonem w stronę klientów. Taki zapis nie jest bowiem ceną, więc produkt jest wydawany za darmo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar stokro5
0 / 0

Nie rozumiem tych problemów. Np menu i jaka to różnica 20 czy 20zł ??? Toż wiadomo że zł, a nie kWh (kilowatogodzina - trudny skrót). Kupuję to co chcę kupić. Może dlatego do czegoś doszedłem i mam trochę oszczędności. No i super. A jak sobie włożę na lokatę, to mi podatek od tego naliczą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~100procent100
0 / 0

" Na MIT przeprowadzono eksperyment. Zaproponowano jednej grupie studentów dwa rodzaje prenumeraty magazynu The Economist. Subskrypcja wersji on-line kosztowała 59 dolarów, prenumerata wersji papierowej - 125. Niecałe 70% badanych opowiedziało się za tańszą prenumeratą internetową, tylko niecałe 30% upierało się przy wersji papierowej. " Wnioski są jednoznaczne albo na MIT studenci prenumerują wszystko co im się zaproponuje albo The Economist jest magazynem wybieranym przez 100% osób którym został zaproponowany. Przypadek ... nie sądzę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem