Historia tego psiaka poruszyła internautów na całym świecie.
Do zdarzenia doszło w Indiach, nie wiadomo jednak w jakim mieście.
Beżowy mieszaniec wpadł do
studni wypełnionej wodą
Suczka desperacko próbował utrzymać się na powierzchni, wbijając pazury w skalną strukturę zbiornika. Kiedy już tracił siły i nadzieję na ratunek, nadeszła nieoczekiwana pomoc
ciekawe, pies potrzebuje ratunku, a jakiś kretyn ma czas to kamerować zamiast sam pomóc...cudownie, faktycznie w dzisiejszych czasach zrobią ci zdjecie lub film zamiast pomóc
U nas podobna była sytuacja. Na monitoringu potem sprawdzaliśmy. Od pierwszej rano do szóstej pływał, ale nie miał czego się przytrzymać. Cała zgraja była i jeden pies wepchnął drugiego.
super, ja ostatnio wyciągnąłem psa tonącego w pobliskim szambie, tylko przypadek sprawił, że zwróciłem uwagę, na dziwne "chlupanie" , bo nawet już popiskiwać sił nie miał.
Obyło się bez kamer, filmiku, bo liczył się czas. Na szczęście nie musiałem skorzystać z przygotowanego na szybko zestawu ratunkowego złożonego z przedłużacza(30m) i przywiązanego do niego dużego kosza. Na szczęście, dzień wcześniej padało i było na tyle "szamba w szambie" , że wystarczyło tylko ostrożnie się tam położyć i udało się go sięgnąć.
Nie potrafiłbym stać i patrzeć jak ten pies się męczy, zakładając zabezpieczenia i czekając na panów z siateczką. Fajnie, że psu nic się nie stało koniec końców.
Ale prowizorką by się go bez problemu stamtąd wyłowiło.
ciekawe, pies potrzebuje ratunku, a jakiś kretyn ma czas to kamerować zamiast sam pomóc...cudownie, faktycznie w dzisiejszych czasach zrobią ci zdjecie lub film zamiast pomóc
U nas podobna była sytuacja. Na monitoringu potem sprawdzaliśmy. Od pierwszej rano do szóstej pływał, ale nie miał czego się przytrzymać. Cała zgraja była i jeden pies wepchnął drugiego.
http://www.kppspciechanow.pl/aktualnosci/interwencje/243-pies-w-zbiorniku-przeciwpozarowym.html
super, ja ostatnio wyciągnąłem psa tonącego w pobliskim szambie, tylko przypadek sprawił, że zwróciłem uwagę, na dziwne "chlupanie" , bo nawet już popiskiwać sił nie miał.
Obyło się bez kamer, filmiku, bo liczył się czas. Na szczęście nie musiałem skorzystać z przygotowanego na szybko zestawu ratunkowego złożonego z przedłużacza(30m) i przywiązanego do niego dużego kosza. Na szczęście, dzień wcześniej padało i było na tyle "szamba w szambie" , że wystarczyło tylko ostrożnie się tam położyć i udało się go sięgnąć.
Nie potrafiłbym stać i patrzeć jak ten pies się męczy, zakładając zabezpieczenia i czekając na panów z siateczką. Fajnie, że psu nic się nie stało koniec końców.
Ale prowizorką by się go bez problemu stamtąd wyłowiło.
Jak przeczytałem, że ta historia poruszyła internautów z całego świata, to więcej już nie czytałem, w obawie że strasznie mnie to poruszy...