Podczas samego lotu piloci są oczywiście zajęci, ale w większości wykonują czynności proceduralne. Start i lądowanie to manewry wymagające największej precyzji i ogromnego skupienia. Poza tym wykonuje się je w bardzo różnych warunkach pogodowych i na różnie położonych i wyposażonych lotniskach. Dlatego podczas startu i lądowania trzeba zapiąć pasy.
Procedura otwierania okien na czas startu ma zapewnić załodze możliwość oceny sytuacji na zewnątrz samolotu. Ponieważ start i lądowanie uważa się za najtrudniejsze manewry podczas lotu, personel pokładowy jest wtedy szczególnie uważny, a widok na zewnątrz pozwala im na przykład bezpiecznie przeprowadzić ewentualną ewakuację.
Dokładnie temu samemu celowi służy prośba personelu o wyłączenie urządzeń elektrycznych na czas wykonywania manewrów startu i lądowania. Chodzi o to, żeby był kontakt z pasażerami. Wszelkie gry czy słuchawki w uszach mogłyby utrudnić przeprowadzenie bezpiecznej ewakuacji, a przy trudniejszym lądowaniu, wstrząsie, laptop na kolanach mógłby zrobić komuś krzywdę.
Dotychczas nie udowodniono, że fale emitowane przez telefony komórkowe mogą wpływać na nawigację, choć nie jest to zupełnie niemożliwe.
Ptaki stanowią potencjalne zagrożenie dla samolotu, podobnie jak zwierzyna na drodze. Przestrzeni powietrznej, w której poruszają się samoloty nie da się w żaden sposób zamknąć dla ptaków. Aby odstraszyć je tak, żeby nie podlatywały zbyt blisko maszyn wykorzystuje się hodowane sokoły lub stosuje huki. Podstawowym zabezpieczeniem jest jednak odpowiednie testowanie samolotów: silnik samolotu powinien być na tyle silny, żeby bez szwanku wyjść ze spotkania z ptakiem.
Okna przy siedzeniach pasażerów są dwuwarstwowe i bardzo mocne. Nie mają szansy się rozbić. Są też zbyt małe, żeby wyleciał przez nie człowiek. Dużo większej powierzchni, ale i grubsze i odpowiednio hartowane są okna w kokpicie.
Wizja odrywających się siedzeń pasażerów i wysysanie ich na zewnątrz przez otwory w samolocie to tylko i wyłącznie fantazja reżyserów filmów katastroficznych, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Nawet gdyby w samolocie pojawiła się jakaś nieszczelność, pasażerowie pozostający na swoich siedzeniach i przypięci pasami są w stanie bezpiecznie dotrzeć z maszyną na ziemię.
Pioruny nie stanowią wielkiego zagrożenia dla dzisiejszych samolotów, które są wyposażone w instalacje odprowadzające ładunki elektrostatyczne. Piorun może co najwyżej uszkodzić zewnętrzną powłokę poszycia samolotu, ale nie spowoduje to zniszczeń wewnątrz kabiny.
Taka sytuacja jest prawie niemożliwa. Trzeba pamiętać, że piloci to nie są przypadkowe osoby, przechodzą badania i szereg testów, które kontrolują ich stan zdrowia. Poza tym, istnieją procedury, które mają zapobiec temu, żeby obaj piloci gorzej się poczuli w tym samym czasie. Nie mogą na przykład nigdy jeść tego samego, żeby równocześnie się nie zatruć.
Taaa. Niemiecki pilot Anderas Lubitz też niczego się nie bał dlatego przywalił samolotem pełnym pasażerów w górę w Alpach. Deutschland, Deutschland uber alles.
Znałam kogoś, kto bardzo bał się kolejki wysokogórskiej, choć lęku wysokości specjalnego nie przejawiał. Zapytałam, czemu tak się boi tych kolejek. Odpowiedział 'bo wiem, jak to działa'.
Uszkodzenie zewnętrznej powłoki samolotu zmienia jego aerodynamikę a to już może prowadzić do zniszczeń. Czasem nawet całkowitych.
Od trafienia piorunem to się aerodynamika aż tak nie zmieni. Samolot potrafi przetrzymać zgubienie całkiem sporych kawałków.
O ptakach to sobie obejrzyjcie film Sully.
Hm... pytań, o które zawsze chciałem... zapytać?
Super konstrukcja fleksyjna, którą zawsze chciałem skonstruować.
"Co się dzieje, gdy obaj piloci nie mogą dalej prowadzić maszyny?" nadal nie dostaliśmy odpowiedzi na pytanie.
@dom77
Normalnie, zjeżdżają na pas awaryjny i wystawiają trójkąt.
Turbulencje są w stanie połamać każdy samolot w powietrzu. Dlatego na przykład nie lata się przez chmury burzowe. Gorzej z turbulencjami CAT, rzeczywiście częstszymi nad Pacyfikiem, których nie ma jak wykryć.
To nieprawda, że sytuacja, w której obaj piloci nie mogą pilotować, jest prawie niemożliwa. Całkiem niedawno taka sytuacja miała miejsce w 2015 roku nad Alpami. Jeden pilot wyszedł na chwilę (prawdopodobnie do toalety), zaś drugi zamknął się w kokpicie, puścił stery i wleciał prosto w zbocze góry. W chwili katastrofy obaj piloci nie mogli pilotować samolotu, bo pierwszy nie mógł się dostać do kokpitu, a drugi miał nie po kolei w głowie.
@Quant Dobrze, że ty masz po kolei w głowie. Nie wiem czy to prawda, ale ten lot był jakiś dziwny, jakby chciał rozwalić samolot to by to zrobić szybciej i gdziekolwiek. Nie raz wmawiało się pilotom samobójstwa i okazywało się to co najmniej inaczej.
mnie to zawsze interesowało czy można drzwi ewakuacyjne na skrzydle otworzyć podczas lotu? w sensie czy jakiś psychol jest to w stanie zrobić
@monikashell
Nie. Drzwi trzeba pociągnąć do siebie, różnica ciśnień na wysokości przelotowej to uniemożliwia.
Nie da sie, ale jest tego inny powód, a nawet kilka. przede wszystkim jesli pracuje silnik to jest pewnego rodzaju blokada uniemożliwiająca ponadto musza byc otwarte 3 z 4 drzwi normalnych w przypadku B737. A samo cisnieniowanie faktycznie moze na to nie pozwolic
czego boją się piloci... taaaaaa niczego. a ile jest wypadków że coś niezadziala? i w ich książeczce niema procedur postępowania w danym przypadku. np mimowolne wychylenie się tylnego kierunku steru...
@PaawllooPL Moim zdaniem powinni mieć stały kontakt z jakimś mechanikiem linii lotniczych. Gdyby tylko wrona z kimś takim porozmawiał, to by wysunął podwozie i nie zniszczyłby samolotu.
@PaawllooPL To nie do końca tak. Oprócz "książeczki", a właściwie tzw. instrukcji użytkowania w locie, jest jeszcze doświadczenie. Zarówno "ogólnolotnicze" jak i wypracowane w wyniku latania na tym konkretnym typie i modelu, a czasem nawet egzemplarzu. I za to właśnie płaci się (niemałe) pieniądze pilotom liniowym - nie tylko za wprawną umiejętność posługiwania się procedurami, ale przede wszystkim za umiejętność myślenia, kiedy procedura zawodzi lub na coś zwyczajnie jej nie ma.
no ale nie ma tak że piloci się zupełnie nie boją:p mówię o tym że np jak stracisz płyn w układzie hydraulicznym to gówno zrobisz:p a zdarza się tak
Z tym oknem to nie do końca prawda. Awaria lotu British Airways 5390 – incydent lotniczy, do którego doszło na pokładzie rejsowego samolotu BAC One-Eleven 528FL British Airways 10 czerwca 1990 roku. W maszynie lecącej na trasie Birmingham – Malaga doszło do wypadnięcia wadliwie przyśrubowanej szyby zewnętrznej, co wywołało dekompresję i wyssanie kapitana przez powstały otwór. Kapitan zdołał zaczepić się kolanami o wolant, zaś pęd powietrza przycisnął go do zewnętrznej strony kabiny. Steward zdołał go przytrzymać. Pierwszy oficer zdołał wylądować awaryjnie w Southampton, ocalając życie całej załogi i pasażerów.
komórki - wystarczy posłuchać radia gdziekolwiek ...
Serio są: "wyposażone w instalacje odprowadzające ładunki elektrostatyczne"? Gdzie odprowadzają te ładunki? Trudno mi sobie wyobrazić 10-kilometrowy uziom. Jakieś szczegóły techniczne?
To chyba dokładnie na odwrót - samoloty są tak dobrze odizolowane od ziemi, że uderzenie pioruna w samolot jest innym zjawiskiem, niż wyładowanie w ziemię, czy coś stojącego na ziemi.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2018 o 19:37