W Warszawie byłem ze 20 razy... Rodowitych warszawiaków poznałem tylko kilku (takich, których dziadkowie byli tutaj jeszcze na długo przed wojną) i żaden z tym się specjalnie nie chwalił, ani od żadnego z nich nie usłyszałem ani razu sformułowania "słoik". Od słoików najczęściej wyzywają słoiki, albo tacy, których historia życia w Warszawie kończy się na przyjeździe tam za chlebem mamy i taty. Cóż...
Jestem gdynianinem. Nie od dziada pradziada, bo przed II WŚ nie było tutaj praktycznie nikogo z mojej rodziny- przyjechali tutaj spod Grodna, z Gniezna, z Wielkopolskiego i Gdańska. Kogo to obchodzi? Gdynianinem jest dla nas każdy, kto tutaj przyjechał i chciał tutaj zamieszać.
"Mieszkasz w Gdyni od roku? Super, że wybrałeś właśnie Gdynię!"- to najczęstsze reakcje. Bo skoro ktoś z południa przyjeżdża tutaj po to, żeby tu zamieszkać, to znaczy, że coś w tym miejscu musi być. Tak to u nas wygląda. :)
@Arbor
ja w warszawie ani nie mieszkam ani nie planuje
natomiast cos w tym jest. warszawa z racji tego ze jest stolica i duzym miastem sciaga cala game osobowosci
w tym ludzi ktorzy nie potrafia sie zachowac w spoleczenstwie. I nie mow mi gdyby gdyby taki gdynianin od niedzieli, robil bydlo chwalac sie przy tym swoim gdynskim pochodzeniem
@mieteknapletek , och, jestem jestem pewien, że do Gdyni nie zjeżdżają sami fajni i porządni ludzie. Mało tego, mamy również sporo studentów, którzy albo poszli do Akademii Morskiej, albo na UG, ale z różnych przyczyn było im wygodniej zamieszkać w Gdyni. Nikt nie ma pretensji, typu "nie odprowadzają tutaj podatków", "przyjeżdżają z jedzeniem z domu" (co w ogóle uważam za absurd i niedorzeczność), i tak dalej, i tak dalej.
Niewątpliwie w Warszawie tak odsetek, jak i intensywność takich ludzi jest większa, niż w takiej Gdyni. Tylko Warszawa jest stolicą i taki jej los. Jeśli warszawiakowi się to nie podoba, to zawsze może zmienić miejsce zamieszkania.
@Razor_wwa , no właśnie co spotykam rodowitych warszawiaków, to każdy z nich śmieje się na dźwięk słowa "słoik". A od słoika nawet ja byłem raz wyzwany, będąc w kawiarni. Skąd babce się wzięło, że mogę być "słoikiem", a nie, jak to było faktycznie, turystą? Może wyglądałem jej na studenta, nie wiem. Wcześniej myślałem jednak, że tego słowa używają tylko młodzi, a tu się okazuje, że baby w średnim wieku bez krzty ogłady i poczucia przyzwoitości również.
To pij ze szklanki, jak cywilizowany człowiek.
W Warszawie byłem ze 20 razy... Rodowitych warszawiaków poznałem tylko kilku (takich, których dziadkowie byli tutaj jeszcze na długo przed wojną) i żaden z tym się specjalnie nie chwalił, ani od żadnego z nich nie usłyszałem ani razu sformułowania "słoik". Od słoików najczęściej wyzywają słoiki, albo tacy, których historia życia w Warszawie kończy się na przyjeździe tam za chlebem mamy i taty. Cóż...
Jestem gdynianinem. Nie od dziada pradziada, bo przed II WŚ nie było tutaj praktycznie nikogo z mojej rodziny- przyjechali tutaj spod Grodna, z Gniezna, z Wielkopolskiego i Gdańska. Kogo to obchodzi? Gdynianinem jest dla nas każdy, kto tutaj przyjechał i chciał tutaj zamieszać.
"Mieszkasz w Gdyni od roku? Super, że wybrałeś właśnie Gdynię!"- to najczęstsze reakcje. Bo skoro ktoś z południa przyjeżdża tutaj po to, żeby tu zamieszkać, to znaczy, że coś w tym miejscu musi być. Tak to u nas wygląda. :)
i dlatego "słoiki".to warszawski twór ;)
@Arbor
ja w warszawie ani nie mieszkam ani nie planuje
natomiast cos w tym jest. warszawa z racji tego ze jest stolica i duzym miastem sciaga cala game osobowosci
w tym ludzi ktorzy nie potrafia sie zachowac w spoleczenstwie. I nie mow mi gdyby gdyby taki gdynianin od niedzieli, robil bydlo chwalac sie przy tym swoim gdynskim pochodzeniem
@mieteknapletek , och, jestem jestem pewien, że do Gdyni nie zjeżdżają sami fajni i porządni ludzie. Mało tego, mamy również sporo studentów, którzy albo poszli do Akademii Morskiej, albo na UG, ale z różnych przyczyn było im wygodniej zamieszkać w Gdyni. Nikt nie ma pretensji, typu "nie odprowadzają tutaj podatków", "przyjeżdżają z jedzeniem z domu" (co w ogóle uważam za absurd i niedorzeczność), i tak dalej, i tak dalej.
Niewątpliwie w Warszawie tak odsetek, jak i intensywność takich ludzi jest większa, niż w takiej Gdyni. Tylko Warszawa jest stolicą i taki jej los. Jeśli warszawiakowi się to nie podoba, to zawsze może zmienić miejsce zamieszkania.
@Razor_wwa , no właśnie co spotykam rodowitych warszawiaków, to każdy z nich śmieje się na dźwięk słowa "słoik". A od słoika nawet ja byłem raz wyzwany, będąc w kawiarni. Skąd babce się wzięło, że mogę być "słoikiem", a nie, jak to było faktycznie, turystą? Może wyglądałem jej na studenta, nie wiem. Wcześniej myślałem jednak, że tego słowa używają tylko młodzi, a tu się okazuje, że baby w średnim wieku bez krzty ogłady i poczucia przyzwoitości również.
A ja nie jestem z Warszawy i raczej tam nie zawitam wolę żyć w mieście