Ludzie często patrzą na chorych z pogardą, myślą, że mają dużo gorsze życie od nich. Tymczasem przypomnij sobie, kiedy ostatnio sprawiło ci radość zwykłe przerzucenie placka?
Dokładnie. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy. Znam kobietę która już ponad 20 lat zajmuje się córką, która żyje w swoim świecie. Non stop z takim "dzieckiem" naprawdę potrafi wykończyć....
A teraz pomyślcie logicznie... Taka osoba w większości wypadków nie jest samodzielna . co się stanie za następne 20 lat jak umrą jej rodzice co cały czas się nią/nim opiekowali. Takie rzeczy są do wychwycenia zanim się urodzą. Nie wspominając że całe społeczeństwo musi łożyć na opiekę takich . Ktoś powie że Kościół może się tez nim zaopiekować.. I racja.. I będzie zbierał właśnie takich i przygarniał i pokazywał jak to jest dobroduszny.. Oczekując jednocześnie ze rzucisz monetą nie tylko dla nich ale tez dla tego co się opiekuje..
Niestety, ale w niektórych przypadkach rodzice nie mogą spuścić wzroku z dziecka wzroku nawet na sekundę bo może się okazać że rurka, która pomaga warzywku oddychać przekrzywiła się. Takie życie to gehenna i dla rodziców i dla dziecka. Nie rozumiem po co promuje się rodzenie dzieci ciężko chorych za wszelką cenę. Ani to nie sprzyja dziecku, ani rodzicom, ani Państwu.
to fakt. koleżanka mojej mamy założyła fundację pomagającą ludziom autystycznym. jej syn z autyzmem to dziś chłopisko ponad czterdziestoletnie. wielkie barczyste chłopisko, czasem potrafi zrobić krzywdę, nie jest świadom tego, jaką siła dysponuje. ale jest kochany przez rodziców i rodzinę.
Ciekawostka: nie wiem jak w innych miastach, ale we Wrocławiu niedawno powstała nowa kawiarnia, w której większą część personelu stanowią własnie osoby z wadami genetycznymi. Może nie ma tam najlepszej kawy w mieście. Może czas oczekiwania na zamówienie jest dłuższy niż w najlepszych kawiarniach. Może czasami trafi się, że zamówiony serniczek jest nierówno pokrojony. Walić to. Widząc szczerą radość pracujących tam ludzi po prostu chce się wracać w to miejsce!
trik polega na tym co robisz przed podrzuceniem. placek ma być ścięty i zaolejony tak by się nie przyklejał i przywierał . lekko poruszasz w lewo prawo przód tył l jak się rusza to można przewracać. W tym celu opuszczasz patelnię lekko w dół tak by placek zjechał w dół i górna jego cześć najechała na górną zewnętrzna krawędź patelni. . Teraz energicznym ruchem podnosisz patelnie tak by placek podskoczył . dzięki temu że zjechał dostani niewielki moment obrotowy i się w locie obróci... teraz kwestia wprawy by ustawić patelnię dokładnie pod nim by na nią równo upadł . Mi wychodzi prawie zawsze.. jak nie wychodzi jest to zawsze pierwszy smażony placek. bo był niedogrzany lub gdzieś przywarł i nie zauważyłem
Zależy co dla kogo jest priorytetem i co cieszy. Dla mnie podrzucenie naleśnika czy zdążenie z siusiu nie jest powodem do jakiejś dumy z siebie, i myślę że dla większości zdrowych ludzi też nie. Ale dla ludzi upośledzonych być może tak. Ten tekst z demota jest dość kretyński, bo jak można porównywać osobę chorą, ułomną z zdrową w pełni sił. Owszem, ludzie w jakikolwiek sposób ułomni mają ''gorsze'' życie od większości zdrowych, to fakt. Ludzie ułomni psychicznie mają o tyle ''lepiej' że często ich postrzeganie rzeczywistości jest zaburzone albo w ogóle fałszywe, oni nawet nie wiedzą że są nieszczęśliwi, pokrzywdzeni. Natomiast co dopiero miał powiedzieć Hawking - umysł i świadomość normalnego faceta, geniusz - a fizycznie ułomny.
A wracając - jak kogoś bawi zrobienie sobie kawy, wypicie mleka czy zjedzenie kanapki - to fajnie. Jak nie masz być z czego szczęśliwy to lepiej śmiej się jak głupi do sera. Przecież takie proste - a cieszy.
a moim osiedlu mieszka chłopak z zespołem Downa. często razem z nim i jego mama jeździmy autobusem. chłopaczek bardzo wygadany, kontaktowy, śmiały, nie boi się zagadać do obcych i wciąż opowiada o gotowaniu - musi być świetnym kucharzem. na swój własny sposób żyje pełnią życia :) a "zdrowi" ludzie tego często nie potrafią...
Ućpany heroiną też się cieszy z otaczającego go świata. To znaczy, że ma cudowne życie? Nie bez powodu funkcjonuje powiedzenie "cieszy się jak głupi do sera".
Gubisz szczęście i zadowolenie z życia, gdy przestajesz cieszyć się drobiazgami.
Mnie cieszy za każdym razem :D
@Mmmon ME2 :) W szczególności jak się uda :)
@Mmmon nigdy mi się nie udało ^^
Z tydzień temu.
Gdy zaczynamy nadmiernie cieszyć się i odczuwać przyjemność z rzeczy małych, nie będziemy mieli ochoty osiągać rzeczy wielkie
Gówno prawda. Im bardziej cieszysz się z życia i małych rzeczy, tym więcej zapału masz do osiągania tych wielkich.
Prawdziwymi bohaterami są rodzice co się nimi opiekują.
Dokładnie. Kiedyś nie zdawałem sobie z tego sprawy. Znam kobietę która już ponad 20 lat zajmuje się córką, która żyje w swoim świecie. Non stop z takim "dzieckiem" naprawdę potrafi wykończyć....
A teraz pomyślcie logicznie... Taka osoba w większości wypadków nie jest samodzielna . co się stanie za następne 20 lat jak umrą jej rodzice co cały czas się nią/nim opiekowali. Takie rzeczy są do wychwycenia zanim się urodzą. Nie wspominając że całe społeczeństwo musi łożyć na opiekę takich . Ktoś powie że Kościół może się tez nim zaopiekować.. I racja.. I będzie zbierał właśnie takich i przygarniał i pokazywał jak to jest dobroduszny.. Oczekując jednocześnie ze rzucisz monetą nie tylko dla nich ale tez dla tego co się opiekuje..
Niestety, ale w niektórych przypadkach rodzice nie mogą spuścić wzroku z dziecka wzroku nawet na sekundę bo może się okazać że rurka, która pomaga warzywku oddychać przekrzywiła się. Takie życie to gehenna i dla rodziców i dla dziecka. Nie rozumiem po co promuje się rodzenie dzieci ciężko chorych za wszelką cenę. Ani to nie sprzyja dziecku, ani rodzicom, ani Państwu.
to fakt. koleżanka mojej mamy założyła fundację pomagającą ludziom autystycznym. jej syn z autyzmem to dziś chłopisko ponad czterdziestoletnie. wielkie barczyste chłopisko, czasem potrafi zrobić krzywdę, nie jest świadom tego, jaką siła dysponuje. ale jest kochany przez rodziców i rodzinę.
Ciekawostka: nie wiem jak w innych miastach, ale we Wrocławiu niedawno powstała nowa kawiarnia, w której większą część personelu stanowią własnie osoby z wadami genetycznymi. Może nie ma tam najlepszej kawy w mieście. Może czas oczekiwania na zamówienie jest dłuższy niż w najlepszych kawiarniach. Może czasami trafi się, że zamówiony serniczek jest nierówno pokrojony. Walić to. Widząc szczerą radość pracujących tam ludzi po prostu chce się wracać w to miejsce!
Ku*wa, jakby mi się tak ładnie udało przeżucić placek, to też bym się zajebiście tym jarał :D
trik polega na tym co robisz przed podrzuceniem. placek ma być ścięty i zaolejony tak by się nie przyklejał i przywierał . lekko poruszasz w lewo prawo przód tył l jak się rusza to można przewracać. W tym celu opuszczasz patelnię lekko w dół tak by placek zjechał w dół i górna jego cześć najechała na górną zewnętrzna krawędź patelni. . Teraz energicznym ruchem podnosisz patelnie tak by placek podskoczył . dzięki temu że zjechał dostani niewielki moment obrotowy i się w locie obróci... teraz kwestia wprawy by ustawić patelnię dokładnie pod nim by na nią równo upadł . Mi wychodzi prawie zawsze.. jak nie wychodzi jest to zawsze pierwszy smażony placek. bo był niedogrzany lub gdzieś przywarł i nie zauważyłem
Zawsze, podrzucanie naleśników jest jakoś dziwnie satysfakcjonujące
Ja zawsze się cieszę drobnymi rzeczami.
co to kurla ma do teog
za kazdym razem jak mi wyjdzie
Tacy ludzie są szczęśliwsi... bo niewiedza jest błogosławieństwem ;)
Zależy co dla kogo jest priorytetem i co cieszy. Dla mnie podrzucenie naleśnika czy zdążenie z siusiu nie jest powodem do jakiejś dumy z siebie, i myślę że dla większości zdrowych ludzi też nie. Ale dla ludzi upośledzonych być może tak. Ten tekst z demota jest dość kretyński, bo jak można porównywać osobę chorą, ułomną z zdrową w pełni sił. Owszem, ludzie w jakikolwiek sposób ułomni mają ''gorsze'' życie od większości zdrowych, to fakt. Ludzie ułomni psychicznie mają o tyle ''lepiej' że często ich postrzeganie rzeczywistości jest zaburzone albo w ogóle fałszywe, oni nawet nie wiedzą że są nieszczęśliwi, pokrzywdzeni. Natomiast co dopiero miał powiedzieć Hawking - umysł i świadomość normalnego faceta, geniusz - a fizycznie ułomny.
A wracając - jak kogoś bawi zrobienie sobie kawy, wypicie mleka czy zjedzenie kanapki - to fajnie. Jak nie masz być z czego szczęśliwy to lepiej śmiej się jak głupi do sera. Przecież takie proste - a cieszy.
a moim osiedlu mieszka chłopak z zespołem Downa. często razem z nim i jego mama jeździmy autobusem. chłopaczek bardzo wygadany, kontaktowy, śmiały, nie boi się zagadać do obcych i wciąż opowiada o gotowaniu - musi być świetnym kucharzem. na swój własny sposób żyje pełnią życia :) a "zdrowi" ludzie tego często nie potrafią...
Ućpany heroiną też się cieszy z otaczającego go świata. To znaczy, że ma cudowne życie? Nie bez powodu funkcjonuje powiedzenie "cieszy się jak głupi do sera".