@adawo Skąd niby ten wymysł o 150 000 tysiącach kilometrów? Po tej liczbie kilometrów przechodzi się jakąś wewnętrzną przemianę? A dlaczego nie po 137 000 km?
A może po prostu nie ma znaczenia fakt, czy ktoś przejechał 1 000, 1 00000, czy 1 000 000 km? Może chodzi po prostu o to, aby od samego początku swojej przygody z kierowaniem pojazdami, aż po jej kres używać na drodze MÓZGU?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2018 o 9:51
@Ashardon Wartość przybliżona, taka dla przeciętnego kierowcy. Chodzi głównie o doświdczenie, po takiej ilości km jest bardzo prawdopodobne, że spotkłeś większość potencjalnych sytuacji na drodze, jechałeś w praktycznie wszystkich, możliwych waruknach pogodowych i drogowych. Masz spore szanse odpowiednio przewidywać i reagować. Liczba wielokrotnie podawana przez doświdczoncyh czy zawodowych kierowców. Warto sobie założyć, że jak sam zrobię te ok. 150 tys km to będę mógł uznać się za kierowcę.
@adawo sranie w banie. Możesz nauczyć się jeździć w miesiąc. Kwestia jest GDZIE jeździsz. Znam ludzi (głównie kobiety paradoksalnie, hehe oczekuje na minusy), które jezdza po 20 lat... i totalnie nie potrafią jezdzić. Dlaczego? Bo jeżdzą tylko po swoim miescie. Na linii dom - galeria - sklep - kolezanka. A znow mam znajomych, którzy jezdza pol roku, ale po warszawach, lodziach, krakowach trasach itd. i rozumieją drogę lepiej niż nie jeden zawodowy kierowca blokujący lewy pas.
@adawo Co za bzdury. Można przejechać 150 tysięcy i nadal nie mieć zielonego pojęcia o jeżdżeniu. A można zrobić 30 tysięcy i być świetnym kierowcą. Wszystko zależy od człowieka i umiejętności. Idealnie to widać bo taksiarzach. Teoretycznie powinni jeździć najlepiej bo robią to zawodowo ale z obserwacji można bez problemu dostrzec że to najgorsi kierowcy na drogach.
@adawo 150 tys to może w przypadku kierowców zawodowych. Pracując jako kierowca robi się często ponad 700 kilometrów dziennie. Ogólnie pracując jako kierowca zawodowy zrobienie tylu nie zajmie nawet roku i tu się mogę zgodzić, że takie wysokie dystanse mają tu sens. Zauważ jednak, że przy takim dystansie nadal zasadnicza większość jeżdżenia to ciągnięcie się sznurkiem na krajówce lub jazda autostradą, niestandardowe sytuacje zdarzają się rzadko. Do tego ciężko w ciągu roku doświadczyć skrajnie różnych warunków na drodze.
Zobacz sobie z drugiej strony, taksówką dziennie robi się z 200 kilometrów przy podobnej zmianie czasowej. Taki kierowca musi ze trzy lata jeździć aby nabić te 150 tysięcy. Co daje więcej doświadczenia? 3 lata codziennej jazdy miejskiej po 8 godzin, czy rok jeżdżenia po 8 godzin na trasach? Ja bym powiedział, że żadne z powyższych.
Dobrego kierowcę charakteryzuje umiejętność dostosowania się do każdych warunków. Czy mały samochód sportowy, czy limuzyna, czy jakiś stary gruz bez wspomagania i ABSu, czy jakiś dostawczak. W co wsiądzie, to pojedzie i dostosuje styl jazdy i zachowanie do tego, czym się porusza. Tak samo warunki. Nie można nazywać się doświadczonym kierowcą jeżdżąc tylko po mieście lub tylko po trasach. Nawet trudno porównywać jazdę autostradową do naszych starych krajówek.
Szczerze mówiąc, jak już przyjmować jakiś wskaźnik, to z pewnością nie kilometrowy. Prędzej czas spędzony w określonych warunkach. Ile jeździłeś na trasach, ile w dużym mieście, ile po mniejszych drogach czy krajówkach. Do tego najlepiej rozróżnić jazdę w deszczu, śniegu i terenie or jazdy w dobrych warunkach. Niektórzy ludzie mają spore doświadczenie za kierownicą, a nijak nie radzą sobie na śniegu czy błocie, bo zwyczajnie nie znaleźli się wcześniej na takich drogach. Tak samo ktoś może dużo jeździć po krajówkach i małych miastach, a boi się dużych miast z zatłoczonymi, wielopasmowymi ulicami. Kultura jazdy też musi wejść w nawyk.
@ZONTAR "Prędzej czas spędzony w określonych warunkach. Ile jeździłeś na trasach, ile w dużym mieście, ile po mniejszych drogach czy krajówkach. Do tego najlepiej rozróżnić jazdę w deszczu, śniegu i terenie or jazdy w dobrych warunkach. Niektórzy ludzie mają spore doświadczenie za kierownicą, a nijak nie radzą sobie na śniegu czy błocie, bo zwyczajnie nie znaleźli się wcześniej na takich drogach. Tak samo ktoś może dużo jeździć po krajówkach i małych miastach, a boi się dużych miast z zatłoczonymi, wielopasmowymi ulicami. Kultura jazdy też musi wejść w nawyk." - i wtedy okaże się, że to 150 tys km nie wzięło się znikąd.To o czym piszesz, u przeciętnego kierowcy, własnie na to się przekłada.
@adawo To jest tak ogólne stwierdzenie, że ciężko się na tym oprzeć w jakikolwiek sposób. Bez problemu znajdziesz osoby, które zrobiły więcej, a dalej jeździć nie potrafią. Wystarczy zobaczyć ile na drogach mamy wszelkich cwaniaczków i szeryfów, którzy pozjadali wszystkie rozumy. Ich wiek zwykle sugeruje, że za kierownicą spędzili sporo czasu, są to też często kierowcy zawodowi. Ile już było szeryfów w ciężarówkach, którzy blokowali lewy pas "bo wyprzedzają cwaniaki zamiast stać prawilnie na prawym pasie w korku". Trudno znaleźć kierowcę ciężarówki, który pracuje zawodowo i nie przekroczył tego progu, a nadal zachowują się tak, jakby na tej drodze znaleźli się przez przypadek.
Ta wartość jest zbyt uśredniona aby była jakkolwiek miarodajna.
@Zawszedoprzodu92 "umiejętnośvi" kierowcy BMW nie wiedzą co to jest więc zapewne tego nie posiadają. A tak do wszystkich "znafców" przytoczę słowa mojego wujka, który za kółkiem zawodowo spędził 44 lata i przewoził praktycznie wszystko co można transportować: Kierowca uczy się jeździć całe życie. Tylko idiota powie, że umie jeździć, bo tak jakby powiedzieć, że wszystko się umie".
Dlatego nauka jazdy powinna odbywać się w szkole średniej. Rok teorii i placu manewrowego. Potem 2 lata jazdy pod okiem instruktora. Jest czas nauczyć tych, co się ich da nauczyć i czas na upewnienie się, kto nigdy nie powinien dostać prawa jazdy. Tyle, że nikt na to nie pójdzie bo tu chodzi o kasę. Nikomu nie zależy na tym, byśmy mieli dobrze wyszkolonych kierowców no i jest jak jest.
Absolutnie. W niektórych krajach mężczyźni zdają prawko dopiero w wieku od 21 lat. Młodzież w liceum to są dzieci. Z mentalnością dziecka nie można jeździć samochodem. Przede wszystkim najpierw badania psychologiczne. Wszelkie przejawy agresji czy niezdolność do podporządkowania się do zasad powinny z automatu eliminować z posiadania prawa jazdy.
@Taymishi nie ważne w jakim mieście uczysz się jeździć, jak będziesz przestrzegać przepisów to w większości przypadków jest lepsza ta jazda, i nie zależnie od płci...
@Nellisa Ważne. Bo jeśli jeździsz TYLKO w swoim mieście, to jeździsz "na pamięć". A w sytuacjach, gdy masz jechać gdzieś dalej to się stresujesz, nie potrafisz się zachować i tak dalej. Szczególnie jak jedziesz z małego miasta czy wsi do takiej np Warszawy czy za granicę do Berlina.
A co do płci to przeczytaj 4 razy moją wypowiedź i zrozum o co chodziło.. :D
@S_Jupiter nie koniecznie, ja najpierw zdałem a później kupiłem auto. To sprawiło, że staram się jeździć bezpiecznie i z rozwagą bo kupiłem auto za własne pieniądze. W wielu przypadkach pierwsze auto dostaje kierowca od rodziców czy ogółem rodziny i często okazuje się, że przez to mniej ma szacunku do pojazdu zap***dalając 80-130 km/h w mieście i ogółem nie przestrzegając przepisów.
Prawda jest taka, że szkoły jazdy uczą zdać a nie jeździć. Inna sprawa to powinny być obowiązkowe psychotesty i jazdy na torze po matach itp. I kilometry nie mówią o doświadczeniu. Przykład to wypadek na egzaminie gdzieś tam z pociągiem. Stary wyga egzaminator. A kurna nie wiedział, że jak auto nie odpala, to na biegu się kręci żeby uciec z przejazdu. I zginęła dziewczyna
Niektórzy nigdy sie nie nauczą.
Naucz się pisać po Polsku!
Stara, dobra zasada mówi, że jeździć umiesz jak samodzielnie przejedziesz 150 tys km. Wcześniej co najwyżej możesz sprawnie kierować samochodem.
@adawo Skąd niby ten wymysł o 150 000 tysiącach kilometrów? Po tej liczbie kilometrów przechodzi się jakąś wewnętrzną przemianę? A dlaczego nie po 137 000 km?
A może po prostu nie ma znaczenia fakt, czy ktoś przejechał 1 000, 1 00000, czy 1 000 000 km? Może chodzi po prostu o to, aby od samego początku swojej przygody z kierowaniem pojazdami, aż po jej kres używać na drodze MÓZGU?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 9:51
@Ashardon Wartość przybliżona, taka dla przeciętnego kierowcy. Chodzi głównie o doświdczenie, po takiej ilości km jest bardzo prawdopodobne, że spotkłeś większość potencjalnych sytuacji na drodze, jechałeś w praktycznie wszystkich, możliwych waruknach pogodowych i drogowych. Masz spore szanse odpowiednio przewidywać i reagować. Liczba wielokrotnie podawana przez doświdczoncyh czy zawodowych kierowców. Warto sobie założyć, że jak sam zrobię te ok. 150 tys km to będę mógł uznać się za kierowcę.
@adawo sranie w banie. Możesz nauczyć się jeździć w miesiąc. Kwestia jest GDZIE jeździsz. Znam ludzi (głównie kobiety paradoksalnie, hehe oczekuje na minusy), które jezdza po 20 lat... i totalnie nie potrafią jezdzić. Dlaczego? Bo jeżdzą tylko po swoim miescie. Na linii dom - galeria - sklep - kolezanka. A znow mam znajomych, którzy jezdza pol roku, ale po warszawach, lodziach, krakowach trasach itd. i rozumieją drogę lepiej niż nie jeden zawodowy kierowca blokujący lewy pas.
@adawo Co za bzdury. Można przejechać 150 tysięcy i nadal nie mieć zielonego pojęcia o jeżdżeniu. A można zrobić 30 tysięcy i być świetnym kierowcą. Wszystko zależy od człowieka i umiejętności. Idealnie to widać bo taksiarzach. Teoretycznie powinni jeździć najlepiej bo robią to zawodowo ale z obserwacji można bez problemu dostrzec że to najgorsi kierowcy na drogach.
Zróbcie prawko, kupcie samochód, przejdźcie samodzielnie te 150 tys i potem pogadamy.
@adawo 150 tys to może w przypadku kierowców zawodowych. Pracując jako kierowca robi się często ponad 700 kilometrów dziennie. Ogólnie pracując jako kierowca zawodowy zrobienie tylu nie zajmie nawet roku i tu się mogę zgodzić, że takie wysokie dystanse mają tu sens. Zauważ jednak, że przy takim dystansie nadal zasadnicza większość jeżdżenia to ciągnięcie się sznurkiem na krajówce lub jazda autostradą, niestandardowe sytuacje zdarzają się rzadko. Do tego ciężko w ciągu roku doświadczyć skrajnie różnych warunków na drodze.
Zobacz sobie z drugiej strony, taksówką dziennie robi się z 200 kilometrów przy podobnej zmianie czasowej. Taki kierowca musi ze trzy lata jeździć aby nabić te 150 tysięcy. Co daje więcej doświadczenia? 3 lata codziennej jazdy miejskiej po 8 godzin, czy rok jeżdżenia po 8 godzin na trasach? Ja bym powiedział, że żadne z powyższych.
Dobrego kierowcę charakteryzuje umiejętność dostosowania się do każdych warunków. Czy mały samochód sportowy, czy limuzyna, czy jakiś stary gruz bez wspomagania i ABSu, czy jakiś dostawczak. W co wsiądzie, to pojedzie i dostosuje styl jazdy i zachowanie do tego, czym się porusza. Tak samo warunki. Nie można nazywać się doświadczonym kierowcą jeżdżąc tylko po mieście lub tylko po trasach. Nawet trudno porównywać jazdę autostradową do naszych starych krajówek.
Szczerze mówiąc, jak już przyjmować jakiś wskaźnik, to z pewnością nie kilometrowy. Prędzej czas spędzony w określonych warunkach. Ile jeździłeś na trasach, ile w dużym mieście, ile po mniejszych drogach czy krajówkach. Do tego najlepiej rozróżnić jazdę w deszczu, śniegu i terenie or jazdy w dobrych warunkach. Niektórzy ludzie mają spore doświadczenie za kierownicą, a nijak nie radzą sobie na śniegu czy błocie, bo zwyczajnie nie znaleźli się wcześniej na takich drogach. Tak samo ktoś może dużo jeździć po krajówkach i małych miastach, a boi się dużych miast z zatłoczonymi, wielopasmowymi ulicami. Kultura jazdy też musi wejść w nawyk.
@ZONTAR "Prędzej czas spędzony w określonych warunkach. Ile jeździłeś na trasach, ile w dużym mieście, ile po mniejszych drogach czy krajówkach. Do tego najlepiej rozróżnić jazdę w deszczu, śniegu i terenie or jazdy w dobrych warunkach. Niektórzy ludzie mają spore doświadczenie za kierownicą, a nijak nie radzą sobie na śniegu czy błocie, bo zwyczajnie nie znaleźli się wcześniej na takich drogach. Tak samo ktoś może dużo jeździć po krajówkach i małych miastach, a boi się dużych miast z zatłoczonymi, wielopasmowymi ulicami. Kultura jazdy też musi wejść w nawyk." - i wtedy okaże się, że to 150 tys km nie wzięło się znikąd.To o czym piszesz, u przeciętnego kierowcy, własnie na to się przekłada.
@adawo To jest tak ogólne stwierdzenie, że ciężko się na tym oprzeć w jakikolwiek sposób. Bez problemu znajdziesz osoby, które zrobiły więcej, a dalej jeździć nie potrafią. Wystarczy zobaczyć ile na drogach mamy wszelkich cwaniaczków i szeryfów, którzy pozjadali wszystkie rozumy. Ich wiek zwykle sugeruje, że za kierownicą spędzili sporo czasu, są to też często kierowcy zawodowi. Ile już było szeryfów w ciężarówkach, którzy blokowali lewy pas "bo wyprzedzają cwaniaki zamiast stać prawilnie na prawym pasie w korku". Trudno znaleźć kierowcę ciężarówki, który pracuje zawodowo i nie przekroczył tego progu, a nadal zachowują się tak, jakby na tej drodze znaleźli się przez przypadek.
Ta wartość jest zbyt uśredniona aby była jakkolwiek miarodajna.
a "kierowcy" bmw nigdy nie posiądą tej umiejętnośvi
@Zawszedoprzodu92 "umiejętnośvi" kierowcy BMW nie wiedzą co to jest więc zapewne tego nie posiadają. A tak do wszystkich "znafców" przytoczę słowa mojego wujka, który za kółkiem zawodowo spędził 44 lata i przewoził praktycznie wszystko co można transportować: Kierowca uczy się jeździć całe życie. Tylko idiota powie, że umie jeździć, bo tak jakby powiedzieć, że wszystko się umie".
W kilkadziesiąt godzin więcej się nauczyć nie da.
Dlatego nauka jazdy powinna odbywać się w szkole średniej. Rok teorii i placu manewrowego. Potem 2 lata jazdy pod okiem instruktora. Jest czas nauczyć tych, co się ich da nauczyć i czas na upewnienie się, kto nigdy nie powinien dostać prawa jazdy. Tyle, że nikt na to nie pójdzie bo tu chodzi o kasę. Nikomu nie zależy na tym, byśmy mieli dobrze wyszkolonych kierowców no i jest jak jest.
Absolutnie. W niektórych krajach mężczyźni zdają prawko dopiero w wieku od 21 lat. Młodzież w liceum to są dzieci. Z mentalnością dziecka nie można jeździć samochodem. Przede wszystkim najpierw badania psychologiczne. Wszelkie przejawy agresji czy niezdolność do podporządkowania się do zasad powinny z automatu eliminować z posiadania prawa jazdy.
W WORDzie chodzi o wydojenie jak największej ilości kasy z kursanta a nie, wydanie dobrego kierowcy na drogę.
A wszystko to w mercedesie ojca...
Jeśli nawet to co? Już dupa boli że kogoś stać i może dać synowi auto?
jak juz masz prawko to pamietaj ze teraz nikt za ciebie nie użyje hamulca jak podczas nauki jazdy
@Taymishi nie ważne w jakim mieście uczysz się jeździć, jak będziesz przestrzegać przepisów to w większości przypadków jest lepsza ta jazda, i nie zależnie od płci...
@Nellisa Ważne. Bo jeśli jeździsz TYLKO w swoim mieście, to jeździsz "na pamięć". A w sytuacjach, gdy masz jechać gdzieś dalej to się stresujesz, nie potrafisz się zachować i tak dalej. Szczególnie jak jedziesz z małego miasta czy wsi do takiej np Warszawy czy za granicę do Berlina.
A co do płci to przeczytaj 4 razy moją wypowiedź i zrozum o co chodziło.. :D
prawda, zresztą auto sie najpierw kupuje, a potem zdaje, mi fakt, ze w koncu mam wlasny samochod, pomoglo mi w koncu zdac
@S_Jupiter nie koniecznie, ja najpierw zdałem a później kupiłem auto. To sprawiło, że staram się jeździć bezpiecznie i z rozwagą bo kupiłem auto za własne pieniądze. W wielu przypadkach pierwsze auto dostaje kierowca od rodziców czy ogółem rodziny i często okazuje się, że przez to mniej ma szacunku do pojazdu zap***dalając 80-130 km/h w mieście i ogółem nie przestrzegając przepisów.
Prawda. Egzamin jest nieżyciowy.
jak ktos mi mowi, ze 10 lat temu bylo trudno zdać czy 25 lat temu to ogarnia mnie pusty śmiech, powaga
Prawda jest taka, że szkoły jazdy uczą zdać a nie jeździć. Inna sprawa to powinny być obowiązkowe psychotesty i jazdy na torze po matach itp. I kilometry nie mówią o doświadczeniu. Przykład to wypadek na egzaminie gdzieś tam z pociągiem. Stary wyga egzaminator. A kurna nie wiedział, że jak auto nie odpala, to na biegu się kręci żeby uciec z przejazdu. I zginęła dziewczyna