Polecam spróbować w "tawernie" w Pucku, albo np. w Lęborku w "Wół i spółka", (jest tego oczywiście znacznie więcej), a możesz zmienić zdanie. Coraz więcej jest restauracji, w których gotują tak, że "nie ma jak u mamy" traci całkowicie sens. I piszę to jako syn dobrej kucharki.
@ahh_joo . Wierzę że tam karmią smacznie. Ale domowe jedzenie to nie tylko zawartość talerza, ale całe to zamieszanie wokół niego, praca, zapachy, dźwięki itd. Poza tym każda gospodyni gotuje inaczej, czasem coś zrobi krzywo, czasem przypali itp. w knajpie tego nie ma. No i jesteś u siebie i tylko ze swoimi, nikt nikomu nie mówi per pan, nikt nie przynosi rachunku. To jest zupełnie co innego.
Rachunek zawsze jest, tylko w domu jest bardziej zawoalowany. Kłopot w domem jest taki, że gdy przestanie ci smakować, to albo nie zjesz wcale, albo będziesz jadł bez apetytu. Ale rozumiem co masz na myśli.
Jest opcja nr 3 - gruba niepotrafiąca gotować, to jest tragedia.
Najłatwiej nie mieć nikogo.
1. to repost
2. Ironicznie to otyłe osoby często kiepsko gotują. Otyłość nierzadko bierze się właśnie z jedzenia byle jak, ale dużo.
Co za bzdura. Znam zarówno grube jak i chude osoby, które dobrze gotują 0.o Co ma waga do umiejętności kulinarnych.
Po to wymyślono restauracje i agencje towarzyskie, żeby móc mieć czego się nie ma...
Z ta roznica, ze zona jest drozsza w utrzymaniu niz prostytutka i wypad na obiad do drogiej restauracji w jednym dniu.
@RobertoR31 . W agencji masz ru*anie a nie miłość. Domowego jedzenia żadna knajpa nie zastąpi.
@Pokos
Polecam spróbować w "tawernie" w Pucku, albo np. w Lęborku w "Wół i spółka", (jest tego oczywiście znacznie więcej), a możesz zmienić zdanie. Coraz więcej jest restauracji, w których gotują tak, że "nie ma jak u mamy" traci całkowicie sens. I piszę to jako syn dobrej kucharki.
@ahh_joo . Wierzę że tam karmią smacznie. Ale domowe jedzenie to nie tylko zawartość talerza, ale całe to zamieszanie wokół niego, praca, zapachy, dźwięki itd. Poza tym każda gospodyni gotuje inaczej, czasem coś zrobi krzywo, czasem przypali itp. w knajpie tego nie ma. No i jesteś u siebie i tylko ze swoimi, nikt nikomu nie mówi per pan, nikt nie przynosi rachunku. To jest zupełnie co innego.
@Pokos
Rachunek zawsze jest, tylko w domu jest bardziej zawoalowany. Kłopot w domem jest taki, że gdy przestanie ci smakować, to albo nie zjesz wcale, albo będziesz jadł bez apetytu. Ale rozumiem co masz na myśli.
Bo faceci nie widzą czego chcą. I nie mówią czego chcą. Każą się domyślać.
Zawsze brak tego, czego nie ma. Zazwyczaj z czasem nudzi się to, co jest.