@yankers Dokładnie, wciąż śni mi się po nocach. Jadłam jakieś 35 lat temu. Do dziś mam awersję do wszystkich produktów krwiopochodnych typu kaszanka czy kadryl.
@Xynthia O, to, to. Ostatnio u mnie żarli. Chociaż w sumie zjadłam raz. W przedszkolu. Szybko się zwróciła. Cóż, więcej nie wmuszali xD Do tej pory nie ma siły, która by sprawiła że bym ją zjadła (w sumie jak kaszankę lubię, tak potrafię metodycznie wydłubać każdy kawałek wątróbki ze środka - kot szczęśliwy)
@Xynthia a oplaca sie jesc bo jest bardzo tania i bardzo zdrowa. Ja tez zabardzo nie jem ale jak raz dziewczyna zrobila to sie przemoglem i okazalo sie ze jest nawet nawet
@Aga96314 No i co, że widziałaś? Ja bardzo lubiłam być przy oprawianiu świniaka, nawet raz widziałam jak go zabijają. Bardzo lubiłam patrzeć, jak babcia patroszy kury. I jakoś nie mam awersji do drobiu czy wieprzowiny.
Sushi w Polsce, pseudo schabowy z karkówki, kapusta do każdego danie kuchni orientalnej, nieodparowane ziemniaki w restauracji, dania w których gołym okiem widać dosypanego kucharka czy inny syf z wiadra, pseudo włoska kawa podawana przez pseudo baristów, chłodna wódka zamiast zimnej, polskie ryby słodkowodne smażone we fryturze...
To Ty chyba nie wiesz, co znaczy naprawdę czegoś nie lubić.
Znam opowieści ludzi z czasów wojny, którzy od kilku dni nie mieli nic w ustach i groziła im śmierć głodowa, a mimo to nie byli w stanie tknąć pewnych potraw.
Wierzę im, bo też bym nie tknęła czegoś, po czym bym tylko rzygnęła.
@niepowtarzajmitow
a ja ani tobie ani im nie wierze, jak przeanalizujesz sobie historie, to zobaczysz ze tam gdzie byl prawdziwy wielki glod, to dochodzilo do aktow kanibalizmu bo wszystko inne zostalo zjedzone
@mieteknapletek Dochodziło - i to normalne. Każdy człowiek jest inny. U jednego psychika jest silniejsza niż potrzeby ciała, u innego - na odwrót. Ludzie błędnie sądzą, że pod wpływem głodu człowiek zjadłby wszystko, ale tak nie jest - z mojej strony zjedzenie takiego bigosu byłoby przyspieszeniem śmierci - jeżeli u wycieńczonego organizmu pojawi się na dodatek alergia, czy wymioty to tylko pogorszysz jego stan. Dlatego człowiek prędzej spróbuje czegoś, czego nigdy wcześniej nie tknął, niż tego, co wie że mu zaszkodzi.
A w przypadku wielu ludzi (zwłaszcza dzieci), które stwierdzają że czegoś nie lubią, choć to jadły - fakt ten jest powiązany z często niezdiagnozowanymi alergiami pokarmowymi.
@mieteknapletek Dobrym przykładem na potwierdzenie Twojej teorii i jednocześnie jej zaprzeczeniem jest historia pasażerów samolotu, który się rozbił w Andach. Jedni rzeczywiście zaczęli jeść ludzkie ciała, ale inni woleli umrzeć i tego nie zrobić.
@Paszeko
nie znam dobrze historii katastrofy w andach, wiec rzucilem okiem na strone wikipedii
pierwsze co mi sie rzucilo w oczy to wypowiedz jednego z ocalalych
"
Na dużych wysokościach potrzeby kaloryczne organizmu są astronomiczne... Na serio umieraliśmy z głodu – bez nadziei na znalezienie pożywienia, ale wkrótce nasz głód stał się tak ogromny, że i tak szukaliśmy. Bez przerwy przetrząsaliśmy kadłub [samolotu] w poszukiwaniu resztek i okruchów. Próbowaliśmy jeść paski skóry oderwane z walizek, chociaż wiedzieliśmy, że zawierają tyle chemii, że bardziej nam zaszkodzą niż pomogą. Rozpruliśmy poduszki z foteli, mając nadzieję, że są wypchane słomą, ale była tam tylko niejadalna pianka tapicerska... Raz za razem dochodziłem do tego samego wniosku: o ile nie chcemy jeść ubrań, które mamy na sobie, nie ma tu nic oprócz aluminium, plastiku, lodu i kamieni."
druga to to, ze ani w polskiej ani w angielskiej wikipedii nie moge znalezc nic odnosnie osob ktore wolaly umrzec z glodu niz zostac kanibalami. wg angielskiej wikipedii na kanibalizm zdecydowali sie dopiero po 10 dniach od katastrofy, wszystkie osoby ktore zmarly od tego czasu widnieja jako osoby ktore zaginely w lawinie
@mieteknapletek Błędne założenie, że o ile skutkiem bezpośrednim mogła być lawina, to skutkiem niebezpośrednim nie może być głód (znalazłam najpierw po fr, ale tu masz po polsku)
"Rozbitkowie noce spędzali w kadłubie samolotu, który choć trochę chronił ich przed mrozem. Młodzi ludzie nie byli świadomi, że siedzą na bombie zegarowej. W Andach schodzi rocznie około 250 tysięcy lawin. W nocy z 29 na 30 października lawina całkowicie zasypała resztki samolotu. - Usłyszeliśmy odległy huk. Myśleliśmy, że szarżuje na nas stado koni - wspomina Paez. Zginęło kolejnych 8 osób. Ci, którzy mogli się oswobodzić, szybko zaczęli odkopywać przyjaciół. Pozostało 27 osób, ich sytuacja była jednak fatalna. Leżeli na ciałach zmarłych przyjaciół, uwięzieni w zasypanym tonami śniegu samolocie. Kończyły się zapasy powietrza. Poza tym, o ile wcześniej jedli ciała osób załogi samolotu, teraz, by przeżyć, musieli zjadać ciała przyjaciół.
Część rugbystów, młodych, silnych ludzi, pogodziła się z losem. Parrado nie zamierzał dawać za wygraną. Chciał walczyć. Znalazł metalowy pręt, wybił dziurę w dachu wraku, do wewnątrz w końcu mogło się dostać świeże powietrze. - Często powtarzam, że gdyby nie lawina, nikt z nas by nie przeżył - uważa Parrado. - Po tym, jak lawina przykryła wrak, nic już nie było dla nas groźne. Poza tym mogliśmy przeżyć kolejne tygodnie, bo mieliśmy osiem nowych ciał. Wiem, że to potworne co mówię, ale taka była rzeczywistość.
Po trzech dniach ocaleli zdołali wydostać się na zewnątrz. 60 dni po katastrofie przy życiu pozostało 16 osób. W międzyczasie zmarli 26-letni Arturo Nogueira, 27-letni Rafael Echavarren i 28-letni Numa Turcatti. Ten ostatni nie chciał jeść ludzkiego mięsa, w momencie śmierci ważył około 25 kilogramów."
Jeszcze źródło: https://sport.interia.pl/inne/news-katastrofa-w-andach-bohaterowie-napedzani-przez-strach,nId,1040418
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2018 o 13:12
Tak, bo jak ktoś bł głodny to powinien jeść każde gówno i nie komentować. absolutnie nie może chcieć zjeść czegoś dobrego i absolutnie nie może mu cos nie smakować. Jakby to jeszcze był twój tekst a nie żałosny kotlet (sic!) odgrzewany od setek lat.
Na szczęście, poza oczywiście sytuacjami ekstremalnymi jak ta nieszczęsna katastrofa w Andach czy wielki głód w oblężonym Leningradzie, nie musimy się borykać z prawdziwym głodem. To nie jest ta sytuacja, gdy jesteśmy głodni bo czas na obiad czy kolacja, ale brak jedzenia od wielu dni. Mam nadzieję, że nigdy tego nie doświadczymy.
A tak na marginesie, kiedyś w lodówce był tylko serek homogenizowany i JEDNA mała marchewka. Starłem tę marchewkę i wymieszałem z serkiem homo. To był błąd, trzeba było zjeść serek, a potem marchewkę. Razem to jest nie do zjedzenia.
@Taktyczny, żarty żartami, ale barszcz sosnowskiego jest mniej niebezpieczny jak się go zje, niż jak sie nim poparzy. Powoduje uczulenie na światło, a więc w przewodzie pokarmowym nic nie zrobi :)
@~Varra To nie był kompot. Szczegółów nie pamiętam, bo mój umysł stara się to zdarzenie wymazać, ale była to gęsta zawiesina, w której zapewne sporą rolę odgrywała śmietana albo rozbełtana podczas gotowania mąka. A może zasmażka? Szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć.
Bigos i ogólnie kapusta - nawet przy samym podgrzewaniu czeka mnie kilka godzin wymiotów.
Duszone mięso - to samo.
Mielone z burakami na obozie - od tego czasu nie jestem w stanie przełknąć ani jednego, ani drugiego, ani nawet czegoś przypominającego te mielone konsystencją.
dla mnie fastfood, szczególnie z maca, zawsze jak coś zjem tam to czuję się fatalnie, nie dość, że żarcie bez smaku to jeszcze fatalny ma wpływ na organizm, wolę jeść polskie źle przyprawione potrawy niż ten chemiczny syf, szkoda że często to jedyna jadłopodajnia przy drodze. Za to podroby uwielbiam, znacznie bardziej niż mięso...
Ania_87 no i najcześciej tak robię, pytanie było o najgorszą potrawę to napisałam, tylko tyle i aż tyle. Ktoś kto nie lubi flaków też nie musi ich iśc, a jakoś takich osób nie uświadamiasz!
He_he tych od flaków nie uświadamiam, bo ten, kto pisze, że nie lubi flaków po prostu ich nie je. A dla Ciebie niby najgorszą potrawą są fast-foody, ale jednak je jesz ("zawsze jak coś zjem tam"). Ja nabrałam się kiedyś w szkolnej stołówce na mortadelę a'la schabowy i NIGDY WIĘCEJ świadomie nie włożyłabym tego świństwa do ust. A Ty jesz coś czego ponoć nie lubisz. Także odpowiedz sobie na pytanie czy przypadkiem nie jest tak, że wmawiasz sobie, że nie lubisz fast-foodów, a tak naprawdę uwielbiasz je, tylko masz wyrzuty sumienia, bo wiesz, że są niezdrowe ;) Tylko tyle.
Ps. Wykrzyknik nie był potrzebny ;)
Nie wiem jak to się nazywa w innych regionach, ciekawe czy ktoś w ogóle wie o co mi chodzi, ale u nas mówili ma to sutka. To było bodajże z mąki żytniej j mleka. Taka kleista sapa o smaku gorszym, niż umiem sobie wyobrazić. Jak
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2018 o 9:08
@7th_Heaven może Ci o kleik chodzi? To co opisujesz samo w sobie jest przerażające, zważywszy, że mąka żytnia jest ciemna. Sam wygląd musiał odstraszać.
@khartus_ Nie, z całą pewnością nie kleik. Z tego co mi wiadomo, ludzie na wsiach dawniej to jedli, kiedy nie było ogółem co do gara włożyć. Niektórym to ponoć smakuje, ale dla mnie to wcielenie kulinarnego koszmaru... U nas nazwa bardzo potoczna czyli "sutka". Samo to słowo jest już mocno wymowne :)
@7th_Heaven przyznam szczerze nie znam ale jak się człowiek dowiedział co ludzie jadali w czasie wojny...głód to straszna sprawa
oby nikomu nie było dane tego doznać, choć to niemożliwe
niemniej jednak popytam rodzinę i znajomych o to tylko u mnie ci starsi to niestety w dużej mierze się wykruszyli
Śledzie wszelakiej maści, nieważne czy w śmietanie, sosie czy w oleju. Kluski leniwe, surowe jabłka, salceson i mortadela. Nienawidzę!!! Żołądek to nie śmietnik, zatem najbardziej odpowiednim miejscem na te "rarytasy" jest kosz na śmieci :)
@khartus Może i tak, ale w Norwegii będąc miałem okazję jeść takie czarne cukierki, obrzydliwe w smaku. Ponoć są dostępne też w innych krajach, ale nawet nie próbuje ich szukać.
Koreanska zupa z trzepanych jaj => smakuje toto jak gotowane SZCZYNY z wtrzepanymi jajami do srodka podczas gotowania. Nie jadlem nic nigdy gorszego, nawet niektore zepsute rzeczy byly lepsze, np. skisniete mleko z lodowki...
Kapusta kiszona w słoiku, która stała po otwarciu w lodówce chyba ze 2 lata. Ta kapusta to już się rozpłynęła. U kolesia tak było. Otworzyłem i powąchałem, po czym nie mogłem złapać oddechu przez 20 sekund. Myślałem że po mnie. Tak jak wąchanie amoniaku, tylko 50 razy mocniejsze. Niestety na spróbowanie się już nie skusiłem, to było dla mnie zbyt ekstremalne.
@Karbulot dziwne, że sama nie wyszła ale skąd pomysł, żeby tak starą i zepsutą kapustę jeść? założyliście się "kto ma odwagę" czy co? Sam jej wygląd powinien odstraszyć, o wąchaniu jej nie powinno być mowy, a co dopiero o jedzeniu, no chyba, że chciałeś/łaś się wybrać w podróż w jedną stronę ? :)
Uwielbiam czarnine vel czernine, zalezy z jakiego regionu ktos sie wywodzi. Do dzis to moja krolowa zup. U nas glownie jadlo sie z gotowanymi ziemniakami, tata z makaronem. Wiem, ze je sie rowniez z kluskami ziemniaczanymi. Uwielbiam, slodko-kwasna, z majerankiem i mega goraca. Nie rozumiem oburzenia, ze to jest z krwi. Owszem, ale przetworzonalej. Mieso tez jednak sie przetwarza. Choc tatar na surowo.
Spagetti teściowej.
Przypalone, niedoprawione mięso (chyba, że sól w nadmiernej ilości liczymy jako mieszankę przypraw). prawdopodobnie ze szczura IV kategorii.
Rozgotowane i lepiące się kluski (nie mylić z makaronem - tego czegoś nie da się nawijać). Technika długiego gotowania.
Do tego dla smaku kukurydza (mączysta, nie wiem gdzie kupiona - może jakaś promocja z roku 47')
No i sos z torebki. Tu jak nie przypali, to nawet pewien smak ma.
Ogólnie jednak lepiej ta potrawa by smakowała jakby smaku nie miała.
I plusik dla kochanego zięcia. W obecnym roku teściowa dowiedziała się ode mnie, że ziemniaki można dzielić na części przed gotowaniem. Wtedy będą równomiernie ugotowane. Zagadka z dzieciństwa mojej żony - znaczy potłuczone, rozgotowane i zarazem niegotowane ziemniaki - rozwiązana.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 grudnia 2018 o 17:26
Polędwiczki w sosie serowym na chrupiących placuszkach. Bardzo ceniona restauracja położona w naszych pięknych Sudetach. Zjadłam dwa kęsy i podziękowałam, a podkreślam, że byłam bardzo głodna, bo na jedzenie czekaliśmy 55 minut. Fuj. Nigdy więcej!
Moim najgorszym danie było jak kończyliśmy kurs ratownika ,dla przypieczętowania zaliczenia każdy musiał wypić zupę składająca się z wody z jeziora , ostrych papryk, pieprzu ,soli ,kamieni , piasku , pokrzyw i jakiegoś tajnego skłądnika -efekt końcowy połowa osób rzygała tym a druga zrobiła małego łyka
Akurat drobiowe sa najlepsze, wgl wątróbka wymiata, jprdl widze, ze tu same francuskie pieski :/ a tak serio? tak wodzionka mojego starego i jajecznica z grzybami, gdzie 85 % to byly grzyby, a 15 jajka
Uwielbiam wątróbkę i nie rozumiem jak można jej nie lubić.
Dla porównania uwielbiam też flaki i zupełnie rozumiem że komuś może nie smakować, bo to specyficzna potrawa. Ale żeby zaraz "najgorsza"? Tacy ludzie pewnie mało w życiu zjedli potraw...
Dwóch rzeczy nie potrafiłabym zjeść - ludzkie mięso i balut ( wietnamska tradycyjna potrawa - pisklę ptaka gotowane jeszcze jak jest w jajku), mimo iż jestem zdania, ze trzeba skosztować wszystkiego tego bym się nie tknęła. Nie zawsze musi mi coś smakować ale wiem, ze to skosztowałam.
A najgorsza potrawa jaka do tej pory jadłam hmmm płucka niech będą już na odczepnego :)
Zampone, ale chyba dlatego, że kucharz nie był dobry.
Płucka na kwaśno
Miałam napisać, ze rosół i pierogi ze serem bo sczerze ich nienawidzę, ale wobec płucek na kwaśno, przemilczę.
Nienawidze płucek jako jedynej potrawy na swiecie żygam na sama myśl o pluckach
Płucka na kwaśno!!! Pychota!!!
Czôrnina - Czyli czernina w wydaniu Kaszubskim z krwi gęsi.
@yankers Dokładnie, wciąż śni mi się po nocach. Jadłam jakieś 35 lat temu. Do dziś mam awersję do wszystkich produktów krwiopochodnych typu kaszanka czy kadryl.
Uuu to była pewnie źle zrobiona, duzo osób próbowało z mojego otoczenia odemnie i każdy conajmniej mówił ze dobra a niektórzy że bardzo dobra
szkolenie- gulasz z firmy kateringowej. Wyglądał jak błoto i smakował jak błoto ( wiem , co mówię, bo w dzieciństwie zdarzyło mi się jeść błoto).:)
Może to było błoto?
Wątróbka... nienawidzę wątróbki, obojętnie jak przyrządzonej, sam zapach wywołuje u mnie odruch wymiotny.
@Xynthia Dokładnie jak u mnie. A z tego co wiem, to u bardzo wielu ludzi również :)
@Xynthia @andyk77 No to jest nas troje :)
@Xynthia Uwielbiaaaaaaam wątróbeczkę! Każdą i w każdej formie!
@Xynthia Mam tak z selerem. Na jego widok, nie, ale na zapach lub smak reaguję skurczem żołądka...
@Xynthia O, to, to. Ostatnio u mnie żarli. Chociaż w sumie zjadłam raz. W przedszkolu. Szybko się zwróciła. Cóż, więcej nie wmuszali xD Do tej pory nie ma siły, która by sprawiła że bym ją zjadła (w sumie jak kaszankę lubię, tak potrafię metodycznie wydłubać każdy kawałek wątróbki ze środka - kot szczęśliwy)
@Xynthia a oplaca sie jesc bo jest bardzo tania i bardzo zdrowa. Ja tez zabardzo nie jem ale jak raz dziewczyna zrobila to sie przemoglem i okazalo sie ze jest nawet nawet
Czernina z krwi kaczki. W dodatku widziałam jak się tą krew pozyskuje.
@Aga96314 "W dodatku widziałam jak się tą krew pozyskuje." a to nie jest tak że wydobywa ją się z ropą naftową?
https://i.imgur.com/NW7oL0d.png
@Aga96314 No i co, że widziałaś? Ja bardzo lubiłam być przy oprawianiu świniaka, nawet raz widziałam jak go zabijają. Bardzo lubiłam patrzeć, jak babcia patroszy kury. I jakoś nie mam awersji do drobiu czy wieprzowiny.
Sos, który sam sobie zrobiłem. Ohydny był...
Zupa grzybowa oraz flaki. Błeee
Się znasz jak świnia na pieprzu
@kea1111 Bardziej obrazić Polskich kucharzy możesz tylko nie lubiąc bigosu...
Śledzie z czekoladę
@grandvitara zabrzmiało to dziwnie.... ;)
@grandvitara Trzustka Ci nie podziękuje...
Zupa grzybowa. Jedyna potrawa, która w pełni wyleciała przodem, a nie tyłem.
@Kompleksowy To chyba jadles z '' grzybow tesciowej'' heh
Wszystko w czym palce maczała teściowa :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2018 o 18:10
Sushi w Polsce, pseudo schabowy z karkówki, kapusta do każdego danie kuchni orientalnej, nieodparowane ziemniaki w restauracji, dania w których gołym okiem widać dosypanego kucharka czy inny syf z wiadra, pseudo włoska kawa podawana przez pseudo baristów, chłodna wódka zamiast zimnej, polskie ryby słodkowodne smażone we fryturze...
chyba nigdy nie byliście głodni
To Ty chyba nie wiesz, co znaczy naprawdę czegoś nie lubić.
Znam opowieści ludzi z czasów wojny, którzy od kilku dni nie mieli nic w ustach i groziła im śmierć głodowa, a mimo to nie byli w stanie tknąć pewnych potraw.
Wierzę im, bo też bym nie tknęła czegoś, po czym bym tylko rzygnęła.
@niepowtarzajmitow
a ja ani tobie ani im nie wierze, jak przeanalizujesz sobie historie, to zobaczysz ze tam gdzie byl prawdziwy wielki glod, to dochodzilo do aktow kanibalizmu bo wszystko inne zostalo zjedzone
@mieteknapletek Dochodziło - i to normalne. Każdy człowiek jest inny. U jednego psychika jest silniejsza niż potrzeby ciała, u innego - na odwrót. Ludzie błędnie sądzą, że pod wpływem głodu człowiek zjadłby wszystko, ale tak nie jest - z mojej strony zjedzenie takiego bigosu byłoby przyspieszeniem śmierci - jeżeli u wycieńczonego organizmu pojawi się na dodatek alergia, czy wymioty to tylko pogorszysz jego stan. Dlatego człowiek prędzej spróbuje czegoś, czego nigdy wcześniej nie tknął, niż tego, co wie że mu zaszkodzi.
A w przypadku wielu ludzi (zwłaszcza dzieci), które stwierdzają że czegoś nie lubią, choć to jadły - fakt ten jest powiązany z często niezdiagnozowanymi alergiami pokarmowymi.
@mieteknapletek Dobrym przykładem na potwierdzenie Twojej teorii i jednocześnie jej zaprzeczeniem jest historia pasażerów samolotu, który się rozbił w Andach. Jedni rzeczywiście zaczęli jeść ludzkie ciała, ale inni woleli umrzeć i tego nie zrobić.
@Paszeko
nie znam dobrze historii katastrofy w andach, wiec rzucilem okiem na strone wikipedii
pierwsze co mi sie rzucilo w oczy to wypowiedz jednego z ocalalych
"
Na dużych wysokościach potrzeby kaloryczne organizmu są astronomiczne... Na serio umieraliśmy z głodu – bez nadziei na znalezienie pożywienia, ale wkrótce nasz głód stał się tak ogromny, że i tak szukaliśmy. Bez przerwy przetrząsaliśmy kadłub [samolotu] w poszukiwaniu resztek i okruchów. Próbowaliśmy jeść paski skóry oderwane z walizek, chociaż wiedzieliśmy, że zawierają tyle chemii, że bardziej nam zaszkodzą niż pomogą. Rozpruliśmy poduszki z foteli, mając nadzieję, że są wypchane słomą, ale była tam tylko niejadalna pianka tapicerska... Raz za razem dochodziłem do tego samego wniosku: o ile nie chcemy jeść ubrań, które mamy na sobie, nie ma tu nic oprócz aluminium, plastiku, lodu i kamieni."
druga to to, ze ani w polskiej ani w angielskiej wikipedii nie moge znalezc nic odnosnie osob ktore wolaly umrzec z glodu niz zostac kanibalami. wg angielskiej wikipedii na kanibalizm zdecydowali sie dopiero po 10 dniach od katastrofy, wszystkie osoby ktore zmarly od tego czasu widnieja jako osoby ktore zaginely w lawinie
@mieteknapletek Błędne założenie, że o ile skutkiem bezpośrednim mogła być lawina, to skutkiem niebezpośrednim nie może być głód (znalazłam najpierw po fr, ale tu masz po polsku)
"Rozbitkowie noce spędzali w kadłubie samolotu, który choć trochę chronił ich przed mrozem. Młodzi ludzie nie byli świadomi, że siedzą na bombie zegarowej. W Andach schodzi rocznie około 250 tysięcy lawin. W nocy z 29 na 30 października lawina całkowicie zasypała resztki samolotu. - Usłyszeliśmy odległy huk. Myśleliśmy, że szarżuje na nas stado koni - wspomina Paez. Zginęło kolejnych 8 osób. Ci, którzy mogli się oswobodzić, szybko zaczęli odkopywać przyjaciół. Pozostało 27 osób, ich sytuacja była jednak fatalna. Leżeli na ciałach zmarłych przyjaciół, uwięzieni w zasypanym tonami śniegu samolocie. Kończyły się zapasy powietrza. Poza tym, o ile wcześniej jedli ciała osób załogi samolotu, teraz, by przeżyć, musieli zjadać ciała przyjaciół.
Część rugbystów, młodych, silnych ludzi, pogodziła się z losem. Parrado nie zamierzał dawać za wygraną. Chciał walczyć. Znalazł metalowy pręt, wybił dziurę w dachu wraku, do wewnątrz w końcu mogło się dostać świeże powietrze. - Często powtarzam, że gdyby nie lawina, nikt z nas by nie przeżył - uważa Parrado. - Po tym, jak lawina przykryła wrak, nic już nie było dla nas groźne. Poza tym mogliśmy przeżyć kolejne tygodnie, bo mieliśmy osiem nowych ciał. Wiem, że to potworne co mówię, ale taka była rzeczywistość.
Po trzech dniach ocaleli zdołali wydostać się na zewnątrz. 60 dni po katastrofie przy życiu pozostało 16 osób. W międzyczasie zmarli 26-letni Arturo Nogueira, 27-letni Rafael Echavarren i 28-letni Numa Turcatti. Ten ostatni nie chciał jeść ludzkiego mięsa, w momencie śmierci ważył około 25 kilogramów."
Jeszcze źródło: https://sport.interia.pl/inne/news-katastrofa-w-andach-bohaterowie-napedzani-przez-strach,nId,1040418
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 13:12
Tak, bo jak ktoś bł głodny to powinien jeść każde gówno i nie komentować. absolutnie nie może chcieć zjeść czegoś dobrego i absolutnie nie może mu cos nie smakować. Jakby to jeszcze był twój tekst a nie żałosny kotlet (sic!) odgrzewany od setek lat.
Na szczęście, poza oczywiście sytuacjami ekstremalnymi jak ta nieszczęsna katastrofa w Andach czy wielki głód w oblężonym Leningradzie, nie musimy się borykać z prawdziwym głodem. To nie jest ta sytuacja, gdy jesteśmy głodni bo czas na obiad czy kolacja, ale brak jedzenia od wielu dni. Mam nadzieję, że nigdy tego nie doświadczymy.
A tak na marginesie, kiedyś w lodówce był tylko serek homogenizowany i JEDNA mała marchewka. Starłem tę marchewkę i wymieszałem z serkiem homo. To był błąd, trzeba było zjeść serek, a potem marchewkę. Razem to jest nie do zjedzenia.
pizza
Barszcz Sosnowskiego
:D
@Taktyczny, żarty żartami, ale barszcz sosnowskiego jest mniej niebezpieczny jak się go zje, niż jak sie nim poparzy. Powoduje uczulenie na światło, a więc w przewodzie pokarmowym nic nie zrobi :)
W dzieciństwie musiałam na wyjeździe zjeść coś czego już nic nie przebije. Była to zupa truskawkowa z takimi grubymi kluskami. Odchorowałam.
@Melotte Też nie ogarniam. No kompot z kluskami.
@~Varra To nie był kompot. Szczegółów nie pamiętam, bo mój umysł stara się to zdarzenie wymazać, ale była to gęsta zawiesina, w której zapewne sporą rolę odgrywała śmietana albo rozbełtana podczas gotowania mąka. A może zasmażka? Szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć.
Wątróbka w stołówce- twarda, gorzka, przed zjedzeniem należało wypreparować z niej żyłę wrotną i przewód żółciowy wspólny
Cynaderki, sam zapach wystarczył.
Przyłączam się do wątróbki, okropna! Jednak czarninę lubię, flaki też, ale jak wiem, kto gotował i jak.
Magulon.
@Dragoo To ten zawinięty w rulon?
Pędraki chrabąszcza. Zarówno surowe (trzeba odgryźć łeb skurczybykowi bo w język gryzie) jak i smażone na saperce zapalniczką.
Oliwki prosto z drzewa - ohyda nie do utrzymania w ustach. No i lutefisk w Norwegii.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 8:35
Bigos i ogólnie kapusta - nawet przy samym podgrzewaniu czeka mnie kilka godzin wymiotów.
Duszone mięso - to samo.
Mielone z burakami na obozie - od tego czasu nie jestem w stanie przełknąć ani jednego, ani drugiego, ani nawet czegoś przypominającego te mielone konsystencją.
Stołówkowy śledź w śmietanie. I zupa owocowa, też w szkole. Pizza z pieczarkami, bo nienawidzę pieczarek. Wieprzowina teriyaki, nie wyszła mi.
Bardzo lubię ostre potrawy, ale jednego razu przesadziłem trochę z koncentratem kapsaicyny i nie dało się zjeść, a tak pięknie wyglądało :(
Kiedyś najadłem się wstydu - nie polecam.
@Dzi4d3k a ja się najadłem strachu i również nie polecam.
Bigos z parówkami zamiast kiełbasy...
Bycze jądra na chrupko - blee. Nawet nie próbujcie !
dla mnie fastfood, szczególnie z maca, zawsze jak coś zjem tam to czuję się fatalnie, nie dość, że żarcie bez smaku to jeszcze fatalny ma wpływ na organizm, wolę jeść polskie źle przyprawione potrawy niż ten chemiczny syf, szkoda że często to jedyna jadłopodajnia przy drodze. Za to podroby uwielbiam, znacznie bardziej niż mięso...
Skoro nie lubisz maca i reszty fast-foodów to po co je jesz? Zrób sobie kanapki na drogę jak nie potrafisz znaleźć innej restauracji przy trasie.
Ania_87 no i najcześciej tak robię, pytanie było o najgorszą potrawę to napisałam, tylko tyle i aż tyle. Ktoś kto nie lubi flaków też nie musi ich iśc, a jakoś takich osób nie uświadamiasz!
:D :D
He_he tych od flaków nie uświadamiam, bo ten, kto pisze, że nie lubi flaków po prostu ich nie je. A dla Ciebie niby najgorszą potrawą są fast-foody, ale jednak je jesz ("zawsze jak coś zjem tam"). Ja nabrałam się kiedyś w szkolnej stołówce na mortadelę a'la schabowy i NIGDY WIĘCEJ świadomie nie włożyłabym tego świństwa do ust. A Ty jesz coś czego ponoć nie lubisz. Także odpowiedz sobie na pytanie czy przypadkiem nie jest tak, że wmawiasz sobie, że nie lubisz fast-foodów, a tak naprawdę uwielbiasz je, tylko masz wyrzuty sumienia, bo wiesz, że są niezdrowe ;) Tylko tyle.
Ps. Wykrzyknik nie był potrzebny ;)
@Ania_87 no widzisz domorosły psychologu, warto panować nad swoimi popędami. Mną mortadela ani Macdonalds nie rządzi co i Tobie polecam.
Nie wiem jak to się nazywa w innych regionach, ciekawe czy ktoś w ogóle wie o co mi chodzi, ale u nas mówili ma to sutka. To było bodajże z mąki żytniej j mleka. Taka kleista sapa o smaku gorszym, niż umiem sobie wyobrazić. Jak
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 9:08
@7th_Heaven może Ci o kleik chodzi? To co opisujesz samo w sobie jest przerażające, zważywszy, że mąka żytnia jest ciemna. Sam wygląd musiał odstraszać.
@khartus_ Nie, z całą pewnością nie kleik. Z tego co mi wiadomo, ludzie na wsiach dawniej to jedli, kiedy nie było ogółem co do gara włożyć. Niektórym to ponoć smakuje, ale dla mnie to wcielenie kulinarnego koszmaru... U nas nazwa bardzo potoczna czyli "sutka". Samo to słowo jest już mocno wymowne :)
@7th_Heaven przyznam szczerze nie znam ale jak się człowiek dowiedział co ludzie jadali w czasie wojny...głód to straszna sprawa
oby nikomu nie było dane tego doznać, choć to niemożliwe
niemniej jednak popytam rodzinę i znajomych o to tylko u mnie ci starsi to niestety w dużej mierze się wykruszyli
szpinak, gulasz wieprzowy, owoce morza, wszelkiej maści sałatki z kapusty i sałaty.
Paya - przyprawiony jak flaki rosół z nóżek jagnięcia (bez mięsa za to z kopytkiem)... no i placek węgierski ze stołówki - zapieczona masa papierowa.
Ozory w wojsku, pierwszy posiłek jaki dostałem po wejściu do jednostki.
1. Brokuły+kalafior, czyli dwie najgorsze w jednym,
3. Placki ziemniaczane,
4. Ryż z jabłkiem i cynamonem, czy jakoś tak.
moze nie potrawa, ale najgorsze co jadlam to salmiaki, takie fińskie cukierki. Ohyda, a oni to wpierdzielaja jak orzeszki ziemne
Panierowania mortadela, hit PRLu , zamiast schabowego.
Fuuuj, kiedyś w szkolnej stołówce dałam się na to nabrać. Cudem nie porzygałam się na talerz.
Śledzie i smalec, nie wiem czemu, ale po spróbowaniu zbiera mi się na wymioty.
@kraken11 Z tymi śledziami to trafiłeś w sedno. Fuj! Nie ma to jak tuńczyk albo dorsz :)
nie jadłam i nie jadam takich potraw, mój wybór i szczęście, że moja rodzina doskonale gotuje, począwszy od Babci
Zupa owocowa w szkolnej stołówce.
Wszystkie zrobione przez żonę. Kobieta nie ma wyczucia smaku
pizza ze śmieci z zamrażalnika w wykonaniu mojej matki
Śledzie wszelakiej maści, nieważne czy w śmietanie, sosie czy w oleju. Kluski leniwe, surowe jabłka, salceson i mortadela. Nienawidzę!!! Żołądek to nie śmietnik, zatem najbardziej odpowiednim miejscem na te "rarytasy" jest kosz na śmieci :)
Kotlet z ryb różnych
Halash - węgierska zupa rybna
Cukierki z lukrecji. Tego się nie da trzymać w ustach a o połknięciu nie wspomnę.
@RealSimon dlaczego? pytam z ciekawości, bo lukrecja kojarzy mi się ze słodkością...
Zgadzam sie. Mieszkam w Norwegii i tu uwielbiana jest slona lukrecja. KOSZMAR! Woze do Polski jako ciekawostke
@khartus Może i tak, ale w Norwegii będąc miałem okazję jeść takie czarne cukierki, obrzydliwe w smaku. Ponoć są dostępne też w innych krajach, ale nawet nie próbuje ich szukać.
@RealSimon Chodziło ci o te czarne anyżowe ? mam odruch wymiotny na sam zapach
@~231232321 Chyba tak, wyglądają podobnie, ale nie mam 100% pewności, że to to samo. Może dodają anyż do tych lukrecjowych cukierków
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 21:16
angielski lamb kebab
rzygi siekane z trumną
Kupa w sreberku
Tu na początku jest całkiem dobry przepis https://www.youtube.com/watch?v=3D3Gb3aMekQ
gluten... :D a tak serio to wątróbka
hmmm. wszystko parę lat temu, gdy moja żona uczyła się gotować. o matko, cud ze przeżyłem
@czakilb :) wierzę, że dziś gotuje o niebo lepiej:) jakby nie było uczyła się, a jak wiadomo trening czyni mistrza
Wnętrzności, skóry, włosy, zmielone chrząstki, żelatyna jednym słowem : Parówki :P
Flaki, ale to pewnie dlatego, ze mialem wtedy 8 lat, ale do teraz mam obrzydzenie.
Parówki ze sklepu
Flaki. Jaki można jeść flaki? Sama nazwa jest rzygogennga
Koreanska zupa z trzepanych jaj => smakuje toto jak gotowane SZCZYNY z wtrzepanymi jajami do srodka podczas gotowania. Nie jadlem nic nigdy gorszego, nawet niektore zepsute rzeczy byly lepsze, np. skisniete mleko z lodowki...
Ogórkowa, serio, mój stary miał jakąś schizę na jej temat, albo nie umiał nic innego ugotować. Wzdryga mnie na samą myśl
Czarna Polewka
Zupa pieczarkowa.... Fuj
Kapusta kiszona w słoiku, która stała po otwarciu w lodówce chyba ze 2 lata. Ta kapusta to już się rozpłynęła. U kolesia tak było. Otworzyłem i powąchałem, po czym nie mogłem złapać oddechu przez 20 sekund. Myślałem że po mnie. Tak jak wąchanie amoniaku, tylko 50 razy mocniejsze. Niestety na spróbowanie się już nie skusiłem, to było dla mnie zbyt ekstremalne.
@Karbulot dziwne, że sama nie wyszła ale skąd pomysł, żeby tak starą i zepsutą kapustę jeść? założyliście się "kto ma odwagę" czy co? Sam jej wygląd powinien odstraszyć, o wąchaniu jej nie powinno być mowy, a co dopiero o jedzeniu, no chyba, że chciałeś/łaś się wybrać w podróż w jedną stronę ? :)
@Karbulot A nie pukała już od środka?
kebab
Schabowy na lotnisku w warszawie
Kalafior,mój koszmar.
wołowina i mięso z kaczki
Uwielbiam czarnine vel czernine, zalezy z jakiego regionu ktos sie wywodzi. Do dzis to moja krolowa zup. U nas glownie jadlo sie z gotowanymi ziemniakami, tata z makaronem. Wiem, ze je sie rowniez z kluskami ziemniaczanymi. Uwielbiam, slodko-kwasna, z majerankiem i mega goraca. Nie rozumiem oburzenia, ze to jest z krwi. Owszem, ale przetworzonalej. Mieso tez jednak sie przetwarza. Choc tatar na surowo.
@Aga96314 co za bzdura. Z jaka ropa naftowa?? Krew z ropa naftowa?
Nie "ropa naftowa" tylko w tym przypadku "ropy naftowej", poza tym to był żart.
Spagetti teściowej.
Przypalone, niedoprawione mięso (chyba, że sól w nadmiernej ilości liczymy jako mieszankę przypraw). prawdopodobnie ze szczura IV kategorii.
Rozgotowane i lepiące się kluski (nie mylić z makaronem - tego czegoś nie da się nawijać). Technika długiego gotowania.
Do tego dla smaku kukurydza (mączysta, nie wiem gdzie kupiona - może jakaś promocja z roku 47')
No i sos z torebki. Tu jak nie przypali, to nawet pewien smak ma.
Ogólnie jednak lepiej ta potrawa by smakowała jakby smaku nie miała.
I plusik dla kochanego zięcia. W obecnym roku teściowa dowiedziała się ode mnie, że ziemniaki można dzielić na części przed gotowaniem. Wtedy będą równomiernie ugotowane. Zagadka z dzieciństwa mojej żony - znaczy potłuczone, rozgotowane i zarazem niegotowane ziemniaki - rozwiązana.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 grudnia 2018 o 17:26
Jajko sadzone i szpinak z czosnkiem do tego - cuchnące obżydlistwo.
Szwedzkie kiszone śledzie. Zapach jakby je ktoś diabłu z gardła wyciągnął.
Płatki z mlekiem i kiwi
Polędwiczki w sosie serowym na chrupiących placuszkach. Bardzo ceniona restauracja położona w naszych pięknych Sudetach. Zjadłam dwa kęsy i podziękowałam, a podkreślam, że byłam bardzo głodna, bo na jedzenie czekaliśmy 55 minut. Fuj. Nigdy więcej!
Moim najgorszym danie było jak kończyliśmy kurs ratownika ,dla przypieczętowania zaliczenia każdy musiał wypić zupę składająca się z wody z jeziora , ostrych papryk, pieprzu ,soli ,kamieni , piasku , pokrzyw i jakiegoś tajnego skłądnika -efekt końcowy połowa osób rzygała tym a druga zrobiła małego łyka
nie polski majonez
Jeszcze biedy nie znacie... myślę że nikt nie jadł nigdy dlatego że musiał - nawet własną dłoń/stopę może by się oczy... Głupi demot...
Wątróbka, fuuuuuj
Cokolwiek zawierającego rodzynki
zimna zapiekanke na koncercie był na niej jeszcze szron
ŚCIERANKA
+1
Flaki
vegimate lub marmite z anglielskiej kuchni zamowcie sprobujvie bedziecie znac najgorszy smak
śledzie w czekoladzie na zamku Kliczków
wątróbki drobiowe
Ziemniaki w sosie Truskawkowym.
placki ziemniaczane, na sam ich "zapach" mam odruch wymiotny
Akurat drobiowe sa najlepsze, wgl wątróbka wymiata, jprdl widze, ze tu same francuskie pieski :/ a tak serio? tak wodzionka mojego starego i jajecznica z grzybami, gdzie 85 % to byly grzyby, a 15 jajka
Dań mlecznych na gorąco. Po prostu nienawidzę gotowanego mleka. Zimne wypiję bardzo chętnie.
Zastanawiające że tak dużo osób pisze "wątróbka"
Uwielbiam wątróbkę i nie rozumiem jak można jej nie lubić.
Dla porównania uwielbiam też flaki i zupełnie rozumiem że komuś może nie smakować, bo to specyficzna potrawa. Ale żeby zaraz "najgorsza"? Tacy ludzie pewnie mało w życiu zjedli potraw...
Podgrzewana kiełbasa z konserwą.
Dwóch rzeczy nie potrafiłabym zjeść - ludzkie mięso i balut ( wietnamska tradycyjna potrawa - pisklę ptaka gotowane jeszcze jak jest w jajku), mimo iż jestem zdania, ze trzeba skosztować wszystkiego tego bym się nie tknęła. Nie zawsze musi mi coś smakować ale wiem, ze to skosztowałam.
A najgorsza potrawa jaka do tej pory jadłam hmmm płucka niech będą już na odczepnego :)
Bobovita 200ml za ok 5 zł. np. z cielęciną. Spróbujesz- nigdy nie dasz tego dziecku!!!!!!!!
Kiełbasa chorizo z E.Leclerc
Kebab na stacji PKP w Zielonej Górze.
kaczka po smoleńsku :)
Podroby wieprzowe, do dziś nie chciałbym tego jeść, nawet jeżeli ktoś by mi za to zapłacił.
Kluski śląskie.
flaki też uwielbiam od dziecka, ale muszą być dobrze zrobione, przez swoją jednak specyficznosc...nigdy nie będą tak dobre jak wątróbka