Eh... to nawiązanie do jednego z debiutanckich filmów Timothée'go Chalameta (podpisującego) - "Call me by your name", w której scena z owocem stała się jedną z mocniejszych i śmieszniejszych scen. Gość ogarnął nawiązanie i tyle, dosyć zabawna sprawa. Nie sądzę, że ta dziewczyna miała cokolwiek innego na myśli.
No raczej nie ma czegoś takiego jak "jeden z debiutanckich" bo debiut jest jeden. Prędzej jeden z pierwszych, ale też nie to bo jednym z pierwszych też nie jest.
Ale punkt za spostrzeżenie, bo to nie jest jakiś znany film.
Właśnie,w filmie Dzikość serca był taki tekst:"poczęstuj się brzoskwinką".To pierwsze skojarzenie...
Fajna dziewczyna z dystansem do świata i poczuciem humoru czego chcieć więcej.
Eh... to nawiązanie do jednego z debiutanckich filmów Timothée'go Chalameta (podpisującego) - "Call me by your name", w której scena z owocem stała się jedną z mocniejszych i śmieszniejszych scen. Gość ogarnął nawiązanie i tyle, dosyć zabawna sprawa. Nie sądzę, że ta dziewczyna miała cokolwiek innego na myśli.
No raczej nie ma czegoś takiego jak "jeden z debiutanckich" bo debiut jest jeden. Prędzej jeden z pierwszych, ale też nie to bo jednym z pierwszych też nie jest.
Ale punkt za spostrzeżenie, bo to nie jest jakiś znany film.
Użyje procesu liofilizacji oraz polakieruje, aby utrwalić owoc.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2019 o 15:51
Nie o tej brzoskwince myślała.
Zapewniam cię, że właśnie o tej.
Ten dowcip zrozumie ten kto widział "Tamte dni tamte noce" z angielskiego "Call me by your name", który z resztą wszystkim serdecznie polecam.