@MareG01 Nie, to polska grupa dla ojców. Niektórzy uczestnicy mieszkają za granicą, może dlatego ktoś zrobił zrzut ekranu z obcojęzycznymi ustawieniami Facebooka. Ja mieszkam w Polsce i mój post nie odnosił się do dzieci żyjących na obczyźnie.
Jak już z mojego posta robicie demot i to na głównej, to niech się tu znajdzie też i wyjaśnienie, które zamieściłem po kilku dniach rozpętanego sztormu:
Pozwólcie Koledzy że zacytuję Wieszcza:
Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy,
Obok dzwonnicy zrąb zgniły,
A za dzwonnicą chrośniak malinowy,
W te Was maliny wpuściłem.
Mój post był prowokacją, dedykowaną wszystkim, którzy kwestionują sens nauczania maleńkich dzieci języków obcych. OCZYWIŚCIE jeżeli ktoś potrafi uczyć języka tylko w taki akademicki sposób, nasycając swój dyskurs tą terminologią, którą ja się posłużyłem, to i mówienia po polsku nie powinien dziecka uczyć, zanim dziecko nie zrobi przynajmniej licencjatu z logiki formalnej. Tylko w jakim języku dziecko ma robić ten licencjat? ߤ䊁le jak po polsku mówimy NORMALNIE do naszych dzieci, nie zrażając się niemałą złożonością mowy Reja i Krwawego Felusia, i dzieci NATURALNIE tę mowę przyswajają, tak samo normalnie i naturalnie mogą od maleńkości chłonąć język Szekspira i Kuby Rozpruwacza.
Rzekłem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
1 marca 2019 o 15:05
Tak mniej więcej wygląda (a w każdym razie dawniej wyglądała) nauka angielskiego w szkole. Katowanie gramatyką plus trochę słówek a w efekcie dobra ocena na świadectwie i zupełny brak umiejętności komunikowania się w tym języku. Tymczasem małe dziecko posługuje się swoim językiem sprawnie nie mając nawet pojęcia o istnieniu deklinacji, koniugacji i innych komplikacji.
Świetne!
tekst po polsku
"komentarz" po niemiecku
@MareG01 Nie, to polska grupa dla ojców. Niektórzy uczestnicy mieszkają za granicą, może dlatego ktoś zrobił zrzut ekranu z obcojęzycznymi ustawieniami Facebooka. Ja mieszkam w Polsce i mój post nie odnosił się do dzieci żyjących na obczyźnie.
Jak już z mojego posta robicie demot i to na głównej, to niech się tu znajdzie też i wyjaśnienie, które zamieściłem po kilku dniach rozpętanego sztormu:
Pozwólcie Koledzy że zacytuję Wieszcza:
Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy,
Obok dzwonnicy zrąb zgniły,
A za dzwonnicą chrośniak malinowy,
W te Was maliny wpuściłem.
Mój post był prowokacją, dedykowaną wszystkim, którzy kwestionują sens nauczania maleńkich dzieci języków obcych. OCZYWIŚCIE jeżeli ktoś potrafi uczyć języka tylko w taki akademicki sposób, nasycając swój dyskurs tą terminologią, którą ja się posłużyłem, to i mówienia po polsku nie powinien dziecka uczyć, zanim dziecko nie zrobi przynajmniej licencjatu z logiki formalnej. Tylko w jakim języku dziecko ma robić ten licencjat? ߤ䊁le jak po polsku mówimy NORMALNIE do naszych dzieci, nie zrażając się niemałą złożonością mowy Reja i Krwawego Felusia, i dzieci NATURALNIE tę mowę przyswajają, tak samo normalnie i naturalnie mogą od maleńkości chłonąć język Szekspira i Kuby Rozpruwacza.
Rzekłem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 marca 2019 o 15:05
@Leszek_Luchowski Z przyjemnością przeczytałem. Pozdrawiam
Ja bym zaczekała do osiemnastki. Szok może być zbyt wielki.
Tak mniej więcej wygląda (a w każdym razie dawniej wyglądała) nauka angielskiego w szkole. Katowanie gramatyką plus trochę słówek a w efekcie dobra ocena na świadectwie i zupełny brak umiejętności komunikowania się w tym języku. Tymczasem małe dziecko posługuje się swoim językiem sprawnie nie mając nawet pojęcia o istnieniu deklinacji, koniugacji i innych komplikacji.