Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
254 267
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
A Ashardon
+2 / 2

Prawdziwe kokodżambo zaczyna się przy podziale spadku :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Arbor
-1 / 1

Do pewnego wieku. Kiedy miałem 7 lat, to wbiłem młodszemu bratu długopis w plecy... trzeba było dzwonić na pogotowie. Ze starszymi braćmi biliśmy się tak zaciekle, że raz wyważyliśmy drzwi, a raz połamały się nogi od stołu. Starszy brat wybił mi dwie górne jedynki drzwiami od szafy (na szczęście mleczaki), przez co dość długo sepleniłem. Najstarszemu bratu wyrzuciłem PS1 przez okno (7 piętro) i ten ze złości zrzucił mnie z piętrowego łóżka, przez co rozbiłem sobie głowę o kant biurka i wylądowałem w szpitalu. Innym razem dostał ode mnie szklaną butelką po Coca-Coli i twarz mu tak spuchła, że przez niecałe 3 tygodnie nie widział na jedno oko. Ech... To były czasy. :) Tylko rodzicom współczuję z perspektywy czasu.

Z czasem prawie wszystko przechodzi. Kiedyś byliśmy gotowi się pozabijać o nic nieznaczącą głupotę, dzisiaj chodzimy do siebie z problemami, wspieramy się i ufamy sobie na tyle, żeby powierzać sobie w opiekę dzieci.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Symulakr
-1 / 1

@Arbor Nie obraź się, ale przypominając sobie swoje dzieciństwo to ci raczej nie zazdroszczę XD Jestem pamiętliwym człowiekiem i gdybym musiał w dzieciństwie co chwilę się z kimś bić czy tracić swoje ulubione pamiątki to dzisiaj pewnie od dawna byłby zerwany kontakt XD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2019 o 12:43

avatar Arbor
0 / 0

@Symulakr , och, to nie przyszło tak nagle. :) Zanim z moim najstarszym bratem wszedłem w jakiekolwiek relacje, które można by nazwać lepiej, niż "poprawne", musiał się wyprowadzić i musiało urodzić się mu dziecko. Poniekąd też bratowa miała na to wpływ, bo jakoś od razu przypadliśmy sobie do gustu i się polubiliśmy. :) Także zanim się do siebie zbliżyliśmy (z najstarszym bratem), minęło ok. dwóch lat od jego przeprowadzki.

Z młodszym bratem zbliżyła nas do siebie jego przeprowadzka za granicę i powrót po trzech latach. Kiedy stał się bardziej obcy (jeśli można tak powiedzieć) i odpoczęliśmy od siebie, to okazało się, że właściwie się trochę lubimy. :) Ze starszym (ale nie najstarszym) bratem żyjemy jak pies z kotem- choć jeden za drugiego odciąłby sobie rękę, bo wraz z dojrzałością przyszło też poczucie, że rodzina to coś więcej, niż mieszkanie pod jednym dachem. Z nim mam jednak najgorsze relacje, które jednakowoż obiektywnie rzecz biorąc nie są złe. :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem