To pojęcie znane nauce i opisane przez psychologię. Dla przykładu: na chodniku w środku miasta nagle przewraca się jakiś człowiek. Naturalne jest to, że wydarzyło się coś złego i ten człowiek potrzebuje pomocy. Wydaje się więc, że im więcej osób widzi to zdarzenie, tym statystycznie większa szansa na to, że znajdzie się ktoś, kto zareaguje. Nic bardziej mylnego - dzieje się dokładnie na odwrót i im większa liczba świadków zdarzenia, tym mniejsza szansa, że ktokolwiek zareaguje. Głównym czynnikiem wpływającym na taki przebieg wydarzeń jest to, że będąc częścią większej grupy ludzi, czujemy mniejszą odpowiedzialność. Efekt przechodnia jest więc też nazywany rozproszeniem odpowiedzialności, a w języku potocznym najczęściej określamy go mianem znieczulicy społecznej. I ogólnie rzecz ujmując, tak, w grupie jesteśmy mniej czuli na trudne i niebezpieczne sytuacje.
Na szczęście uczą się jedynie jeździć, a nie kraść, napadać, gonić pociągi, kupować kwiaty i rozjeżdżać dziwki walcem.
Taka ewolucyjna pozostałość.
Nie chodzi tutaj o zwykłe dziecięce "boję się ciemności", a spanie przy włączonym świetle przeważnie też ma inną przyczynę. Nyktofobia to niekontrolowany i niczym nieuzasadniony, patologiczny strach przed ciemnością. Występuje nawet wtedy, kiedy osoba dotknięta nyktofobią znajduje się w nocy w miejscach oświetlonych przez latarnie, ponieważ w zasięgu jej wzroku znajdują się rejony, w których ciemność jest całkowita. Prawdziwą przyczyną lęku jest to, że mózg chorego nie potrafi zidentyfikować ciemności jako czegoś logicznego, więc próbuje w jakiś sposób określić, czym jest widziana ciemność. Zaczyna więc mielić wszystkie możliwości tego, co może być w ciemności i co może się aktualnie dziać w tej ciemności.
Ciekawe, ile osób musiało zginąć, żeby się tego wszystkiego dowiedzieć!
Legenda głosi, że to Napoleon dał pstryczka w nos Egipcjanom i rozkazał otworzyć ogień armatni w kierunku twarzy człowieko-kota. Jest to oczywista bzdura, ponieważ Sfinks na rysunkach jeszcze sprzed narodzin Napoleona nie posiadał już nosa. Tego dowodu nie da się przeskoczyć, mimo wszystko teoria spiskowa przewija się po świecie do dzisiaj.
Karaluch bez głowy może natomiast swobodnie oddychać, ponieważ każdy segment jego ciała posiada specjalne otworki do wymiany powietrza. Głowa jest mu więc potrzebna jedynie do picia i jedzenia, a bez takiej możliwości, wiadomo, karaluch umiera. Zadziwiające jest jednak, że potrafi w takim stanie wytrzymać ponad tydzień. Okazuje się, że w jego głowie poza otworem gębowym nie ma tak naprawdę nic ważnego. To zadziwiające, bo wiele osób ma tak samo!
Co za bzdury, nos Sfinksowi odłupał Obelix, widziałem na filmie.