Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
175 184
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar Rhanai
+1 / 19

Wolę nie pytać o nic wuefistów. W znakomitej większości mają w pogardzie problemy zdrowotne uczniów, nawet mając je na piśmie, mają w pogardzie prowadzenie zajęć, szczyt finezji na jaki się w tym zakresie zdobywają, to rzucenie piłki i godzina spokoju. A potem wielce zdziwieni, że dzieciaki szczerze nienawidzą sportu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rhanai
0 / 6

@idzNaWybory pamiętam jedną wuefistkę, której trzeba oddać, że się starała. Może dlatego, że to było liceum, dzieciaki już nieco starsze, co nie zmienia faktu, że wszystkie byłyśmy z tego zadowolone. W znakomitej większości chciałyśmy gimnastyki, co wymagało od niej sporo zachodu, ale starała się i miałyśmy dużo gimnastyki. Frekwencja właściwie komplet. Za to jak wspominam wuefistów, którzy tylko rzucali piłkę, bywało rozmaicie. Raz nawet w gimnazjum cała klasa trafiła do dyrektora, bo odmówiła ćwiczeń. Później w ramach buntu graliśmy w jeansach. Zwolnienia lekarskie to inna kategoria, miałam przez kilka lat z określonych ćwiczeń, prawie skończyło się to katastrofą, ponieważ wuefiści mieli to hurtem w poważaniu, a kiedy rozsądkiem nie przemówisz, to zawzięcie próbowałam udowodnić, że mimo wszystko jestem wielbłądem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Rhanai
-4 / 4

@idzNaWybory wuefy w podstawówce? Też świetnie pamiętam. Kiedy dziewczyny z sąsiedniej klasy spuszczały nam manto podczas gry w piłkę, fizycznie piorąc po ryjach, wuefuista kontemplował sufit. Owszem, jest to skrajność, ale takiego wuefistę miałam. Na studiach moje boje z wuefistką obiły się o dziekana. Ze swoich doświadczeń nie mam za wiele dobrego do powiedzenia o tej konkretnej grupie nauczycieli, jakoś odsetek kretynów i nieudaczników wyższy, niż wśród pozostałych kolegów po fachu. Matematycy bywali rozmaici, biolodzy, geografowie, fizycy, czasem byli dobrzy, czasem niebałdzo. Wuefiści? Cóż...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar jaskierrro
+4 / 4

@Rhanai Widzę że nieźle ci idzie wsadzanie wszystkich do jednego worka. Szkoda że nie wspomnisz o tym jak to np. dziewczyny mają w poważaniu wf "nie ćwiczę bo mam okres"i ten okres mają 3-4 razy w tygodniu przez cały rok szkolny . I wuefista słucha tego tekstu dzień w dzień od dziewczyn z różnych klas. Jakoś narzekasz na wuefistów ale drugiej strony medalu nie widzisz.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Eaunanisme
+2 / 2

@Rhanai W moim liceum nauczyciele WFu byli jednymi z bardziej popularnych nauczycieli. Zarówno chłopcy jak i dziewczęta mieli różne zajęcia (zależnie nawet od pory roku). Nikt nie miał problemów z tym, że trzeba coś zrobić, zaś nauczyciele pilnowali, żeby w przerwach pomiędzy siatkówką, koszem lub nogą zrobić jednak jakieś zaliczenia (biegi, skoki, rzuty lub siłownia). Ilość osób zwolnionych z przedmiotu? 2-3 maksymalnie na raz. Po prostu WF był trakotwany jak każdy inny przedmiot. Co do gimnazjum, to przyznam się szczerze, że nie pamiętam, jakie zajęcia miały dziewczęta. Ale pod względem organizacji było podobnie jak w LO. Nawet trochę bardziej wymagająco, bo nauczycielem był były komandos. W podstawówce za to specyficznie, bo mieliśmy nauczyciela, który był koszykarzem i w sumie to głównie graliśmy w koszykówkę (bez żadnych innych zaliczeń).

Jaki jest wspólny mianownik? WF nie był przedmiotem, z którego ludzie masowo się zwalniani, a jak ktoś miał powód, żeby konkretnego dnia nie ćwiczyć, to było to akceptowane. Były pojedyncze przypadki osób, które nie ćwiczyły stale (głównie z powodów zdrowotnych) i pojedyncze przypadki osób, które nie ćwiczyły czasowo (choroba, brak stroju, uraz czy kontuzja). Nauczycielem w grupie dziewcząt była kobieta, więc okres nigdy nie był nadużywany. Zresztą chyba nikt nie myślał w kategoriach, że coś da się ugrać swoją menstruacją.

Jak widać wszystko zależy od okoliczności, nauczycieli i samych uczniów. Wrzucanie wszystkich do jednego worka nie jest dorbym pomysłem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mafouta
+1 / 3

I wszyscy są zadowoleni: Dziecko, bo przecie lubi słodkie, rodzice, bo dają dziecku odrobinę szczęścia, producent słodyczy i jego dostawcy, bo zarobili na łatwym i tanim w produkcji towarze - słodyczu, sklepy, bo miały marżę, lekarze bo mają łatwe przypadki, koncerny chemiczne, bo sprzedają swoje "leki" z ogromnym zyskiem. Agencje reklamowe i media, bo i producent słodyczy, i sklep i koncern chemiczny zamówiły reklamę. Komu to przeszkadza? Chyba tylko jakimś nieudacznikom i zacofańcom. ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mudia
0 / 0

Ocho, a z "zakazu drożdżówek w szkołach" (który wcale drożdżówek nie zakazywał) taki raban powstał. Drożdżówki to wszak nasze dobro narodowe :)
Polak zawsze mądry po szkodzie. Tak, jak zaniedbaliśmy podczas transormacji sprawę spadku dzietności, tak za 20 lat będziemy mieli pączki turlające się po ulicach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem