Chyba najgorsze w tym jest to pewne zakłamanie, te kobiety marzą całe życie o księciu, ale w pewnym momencie orientują się że szansa na takiego który by spełniał ich ideały to może 1% szans, więc sobie zaniżają oczekiwania, poznają kogoś, umawiają, biorą ślub e etc etc. A później się komuś dostaje za to że nie jest tym o kim marzyły. Nie wiem dlaczego ale zawsze jak słucham "windą do nieba" to bardziej współczuję temu facetowi który został 'oszukany' bo kobita bała się że zostanie starą panną. Oczywiście takie kobiety to jakiś % wśród rozsądnej większość i jako facet popiera ruchy feministyczne które uświadamiają młodym kobietom że samo "małżeństwo" nie jest ich głównym celem w życiu. Wielu tragedii znajomych dałoby się uniknąć gdyby zamiast snuć palny "jak to będzie po ślubie' obie strony podeszły do tematu "super się teraz realizuję, jest mi dobrze, ale XYZ to taka świetna osoba, niesamowicie nam się spędza czas, mamy takie same zainteresowania, hobby, super się rozmawia, do tego mnie podnieca i fajnie by z nim/nią było się związać, mieć dzieci, mieszkać razem". Oczywiście faceci to też często dzisiaj dno i porażki jakich mało, chcą mieć niewolnicę na normalnym etacie która wszystko zrobi w domu później. Szczególnie tacy którzy prosto od mamy idą mieszkać z kobietą i nigdy sobie nie musieli sami gotować obiadów, sprzątać etc.
Świat byłby po prostu lepszym miejsce gdyby ludzie nie bali się samotności tylko nauczyli być szczęśliwym z samym sobą, bo dopiero wtedy można być szczęśliwym z kimś innym.
Dzwoń do Ryśka;-)
Chyba najgorsze w tym jest to pewne zakłamanie, te kobiety marzą całe życie o księciu, ale w pewnym momencie orientują się że szansa na takiego który by spełniał ich ideały to może 1% szans, więc sobie zaniżają oczekiwania, poznają kogoś, umawiają, biorą ślub e etc etc. A później się komuś dostaje za to że nie jest tym o kim marzyły. Nie wiem dlaczego ale zawsze jak słucham "windą do nieba" to bardziej współczuję temu facetowi który został 'oszukany' bo kobita bała się że zostanie starą panną. Oczywiście takie kobiety to jakiś % wśród rozsądnej większość i jako facet popiera ruchy feministyczne które uświadamiają młodym kobietom że samo "małżeństwo" nie jest ich głównym celem w życiu. Wielu tragedii znajomych dałoby się uniknąć gdyby zamiast snuć palny "jak to będzie po ślubie' obie strony podeszły do tematu "super się teraz realizuję, jest mi dobrze, ale XYZ to taka świetna osoba, niesamowicie nam się spędza czas, mamy takie same zainteresowania, hobby, super się rozmawia, do tego mnie podnieca i fajnie by z nim/nią było się związać, mieć dzieci, mieszkać razem". Oczywiście faceci to też często dzisiaj dno i porażki jakich mało, chcą mieć niewolnicę na normalnym etacie która wszystko zrobi w domu później. Szczególnie tacy którzy prosto od mamy idą mieszkać z kobietą i nigdy sobie nie musieli sami gotować obiadów, sprzątać etc.
Świat byłby po prostu lepszym miejsce gdyby ludzie nie bali się samotności tylko nauczyli być szczęśliwym z samym sobą, bo dopiero wtedy można być szczęśliwym z kimś innym.