Prasa, to że wtedy nie nazywało się tego mediami nie znaczy, że opisując ówczesną rzeczywistość dzisiaj nie możesz używać współczesnych sformułowań. To tak jakby zakazać nazywać wynalezienie koła w ten sposób, bo nie ma dowodów, że w 3500 lat p.n.e. tak właśnie nazwano ten wynalazek. Natomiast prasa w XVIII wieku miała się już bardzo dobrze, w takich Niemczech, Włoszech, czy Francji istniało już wiele tzw. Periodyków, które posiadały tysiące swoich wiernych czytelników. Więc pozwolę sobie stwierdzić, że się Pan czepia szczegółu, byleby się uczepic. Typowo polska cecha... Tymczasem nawet w Encyklopedii pod hasłem "media" w ujęciu środków masowego przekazu masz prasę i to datowana na 700 r.n.e ...
Krótka historia mediów społecznościowych. W XVIII wieku ludzie spędzali czas na IRC-u, w XIX była najwyższa aktywność na forach internetowych, które w XX wieku wyparł nasz rodzimy (wtedy) komunikator GG (Gadu-Gadu) i portal NK (Nasza-Klasa). Dopiero obecnie w XXI wieku mamy FB :D
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 lipca 2019 o 11:15
W zasadzie to mamy - najpierw były książki, później telewizja, internet, teraz smartfony. Zawsze jest zjawisko, które wywołuje "społecznie zaniepokojenie" tym co robi młodzież.
@For No cóż, dopiero co było narzekanie na granie w gry komputerowe przez ludzi oglądające masowo telewizję. Jeszcze się to nie skończyło, a ludzie grający dużo w gry narzekają na młodzież siedzącą masowo na smartfonach. Tylko czekać, aż starej daty ludzie wychowanie na siedzeniu na smartfonie zaczną narzekać na nową młodzież spędzającą godziny z VR.
Demot pięknie pokazuje, że czytanie książek to zajęcie co najwyżej dla średniowiecznego chłopa. Na szczęście w dzisiejszych czasach mamy rozrywki przekraczające w każdym stopniu nudne książki.
No ja właśnie mam taki problem. Średnio jedna książka tygodniowo. Przed snem 2 godizny czytania, do śniadania, obiadu, kolacji - książka. Remontu nie mogę dokończyć, bo pół dnia czytam. Jestem wściekły na siebie, ale to silniejsze ode mnie. Już chyba wolałbym chlać, jak normalny Polak...
Tylko szczegół w tym jest, co czytamy. Nie ma sensu liczyć, ile to się książek przeczytało, jeśli to były kompletne bzdury ogłupiające umysły i wypaczające patrzenie na świat. Wtedy nie można zaliczyć to do pożytecznego czytania, tylko zaśmiecanie umysłu dla pożądanej statystyki.
A co konkretnie masz na myśli mówiąc o "pożytecznym czytaniu"? Jeśli biografie czy książki historyczne/specjalistyczne/encyklopedie to nie pasuje to do definicji powieści o których mowa w democie. Jeśli mowa o klasyce typu "Pan Tadeusz" czy "Krzyżacy", to niestety muszę cię zmartwić, ale dla niektórych ciekawsze od czytania tych tytułów jest oglądanie, jak trawa rośnie. Są jeszcze powieści obyczajowe, kryminalne, sci-fi czy fantasy, ale to czy dana książka kogoś "wciągnie" zależy w głównej mierze od gustu czytelnika. Dodatkowo sci-fi czy fantastyka - będące swoją drogą moimi ulubionymi gatunkami - nie wykluczają wartościowej treści, i nie widzę powodu nazywać tego zaśmiecaniem umysłu, skoro komuś się coś takiego podoba. Poza tym szczerze wątpię, żeby ktoś czytał tylko po to, aby mu się liczby zgadzały.
Jakie niby media?
Prasa, to że wtedy nie nazywało się tego mediami nie znaczy, że opisując ówczesną rzeczywistość dzisiaj nie możesz używać współczesnych sformułowań. To tak jakby zakazać nazywać wynalezienie koła w ten sposób, bo nie ma dowodów, że w 3500 lat p.n.e. tak właśnie nazwano ten wynalazek. Natomiast prasa w XVIII wieku miała się już bardzo dobrze, w takich Niemczech, Włoszech, czy Francji istniało już wiele tzw. Periodyków, które posiadały tysiące swoich wiernych czytelników. Więc pozwolę sobie stwierdzić, że się Pan czepia szczegółu, byleby się uczepic. Typowo polska cecha... Tymczasem nawet w Encyklopedii pod hasłem "media" w ujęciu środków masowego przekazu masz prasę i to datowana na 700 r.n.e ...
Krótka historia mediów społecznościowych. W XVIII wieku ludzie spędzali czas na IRC-u, w XIX była najwyższa aktywność na forach internetowych, które w XX wieku wyparł nasz rodzimy (wtedy) komunikator GG (Gadu-Gadu) i portal NK (Nasza-Klasa). Dopiero obecnie w XXI wieku mamy FB :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2019 o 11:15
W zasadzie to mamy - najpierw były książki, później telewizja, internet, teraz smartfony. Zawsze jest zjawisko, które wywołuje "społecznie zaniepokojenie" tym co robi młodzież.
@For No cóż, dopiero co było narzekanie na granie w gry komputerowe przez ludzi oglądające masowo telewizję. Jeszcze się to nie skończyło, a ludzie grający dużo w gry narzekają na młodzież siedzącą masowo na smartfonach. Tylko czekać, aż starej daty ludzie wychowanie na siedzeniu na smartfonie zaczną narzekać na nową młodzież spędzającą godziny z VR.
Demot pięknie pokazuje, że czytanie książek to zajęcie co najwyżej dla średniowiecznego chłopa. Na szczęście w dzisiejszych czasach mamy rozrywki przekraczające w każdym stopniu nudne książki.
No ja właśnie mam taki problem. Średnio jedna książka tygodniowo. Przed snem 2 godizny czytania, do śniadania, obiadu, kolacji - książka. Remontu nie mogę dokończyć, bo pół dnia czytam. Jestem wściekły na siebie, ale to silniejsze ode mnie. Już chyba wolałbym chlać, jak normalny Polak...
Tylko szczegół w tym jest, co czytamy. Nie ma sensu liczyć, ile to się książek przeczytało, jeśli to były kompletne bzdury ogłupiające umysły i wypaczające patrzenie na świat. Wtedy nie można zaliczyć to do pożytecznego czytania, tylko zaśmiecanie umysłu dla pożądanej statystyki.
A co konkretnie masz na myśli mówiąc o "pożytecznym czytaniu"? Jeśli biografie czy książki historyczne/specjalistyczne/encyklopedie to nie pasuje to do definicji powieści o których mowa w democie. Jeśli mowa o klasyce typu "Pan Tadeusz" czy "Krzyżacy", to niestety muszę cię zmartwić, ale dla niektórych ciekawsze od czytania tych tytułów jest oglądanie, jak trawa rośnie. Są jeszcze powieści obyczajowe, kryminalne, sci-fi czy fantasy, ale to czy dana książka kogoś "wciągnie" zależy w głównej mierze od gustu czytelnika. Dodatkowo sci-fi czy fantastyka - będące swoją drogą moimi ulubionymi gatunkami - nie wykluczają wartościowej treści, i nie widzę powodu nazywać tego zaśmiecaniem umysłu, skoro komuś się coś takiego podoba. Poza tym szczerze wątpię, żeby ktoś czytał tylko po to, aby mu się liczby zgadzały.