W starych domach wcześnie rano (w naszym mniemaniu) ok 8-mej stawiało się rosół na gazie i gotowało "pyk pyk" przez kilka godzin, tłukło mięso kotlety, obierało ziemniaki, itp. potem ubierało się odświętnie i na godz 10tą do kościółka, powrót do domu i do garów ok 12tej i dokończenie prac, żeby obiad był na 13tą. W niektórych domach obiad jadało się jeszcze wcześniej.
Zdradzę Ci pro tipa! Posadź dupę na taborecie, połóż deskę na kolanach i na tej desce klep sobie kotlety do woli. W taki sposób możesz tłuc je o 3 w nocy i nawet w Twoim własnym domu nikt się z tego powodu nie obudzi...
W pierwszej chwili przeczytałem o biciu klientów :D
8 to tam kij. Ja tak mam za ścianą w niedzielę po 6. Qr..aaaa
Bicie w kotlety wytrzymam w dzwony już nie.
mieszkam w bloku nigdy nie słyszę sąsiadów nie wiem jakie macie ściany
"..musza panowie tak napier..ać od bladego świtu!..."
W starych domach wcześnie rano (w naszym mniemaniu) ok 8-mej stawiało się rosół na gazie i gotowało "pyk pyk" przez kilka godzin, tłukło mięso kotlety, obierało ziemniaki, itp. potem ubierało się odświętnie i na godz 10tą do kościółka, powrót do domu i do garów ok 12tej i dokończenie prac, żeby obiad był na 13tą. W niektórych domach obiad jadało się jeszcze wcześniej.
O 8 to się wołowe na roladę klepie. Ale polaczki tylko kotlet i kotlet. A wołowinka musi skruszeć;p
Zdradzę Ci pro tipa! Posadź dupę na taborecie, połóż deskę na kolanach i na tej desce klep sobie kotlety do woli. W taki sposób możesz tłuc je o 3 w nocy i nawet w Twoim własnym domu nikt się z tego powodu nie obudzi...