Taka historyjka. Złodziej okradł mieszkanie i ucieka przez zatłoczoną uliczkę. Za nim biegnie stróż. Złodziej orientuje się, że mu się pali grunt pod nogami, więc zaczyna wrzeszczeć "łapać złodzieja!" - wskazując na stróża.
Podobno w XIX wieku ta metoda jeszcze działała. A dzisiaj... nie wiem, jakim tępakiem trzeba być, żeby się spodziewać, że ktoś się jeszcze na te komusze metody nabierze.
Taka historyjka. Złodziej okradł mieszkanie i ucieka przez zatłoczoną uliczkę. Za nim biegnie stróż. Złodziej orientuje się, że mu się pali grunt pod nogami, więc zaczyna wrzeszczeć "łapać złodzieja!" - wskazując na stróża.
Podobno w XIX wieku ta metoda jeszcze działała. A dzisiaj... nie wiem, jakim tępakiem trzeba być, żeby się spodziewać, że ktoś się jeszcze na te komusze metody nabierze.