@JohnsonFibonacci bzdura. Nawet chorzy narzekają na jedzenie. Albo nie narzekają i proszą rodziny/znajomych/odwiedzających o cokolwiek. Pomijając walory smakowe proszę wytłumacz mi, w jaki sposób wyniszczony organizm chorego ma się wzmocnić na takim jedzeniu.
Owszem, dieta... Tylko że na zdjęciach wstawiają skrajne przypadki. Sam byłem.... i jak widać przeżyłem. A pożywienie w szpitalach jest dostosowane do diety, inaczej ma cukrzyk, inaczej dziecko.
No i inna jeszcze opcja odwiedzający........ Przynoszą cholera co wie... nie ważne na co chory leży.... W domu nie przyniosą.... Ale tu, w szpitalu, trzeba i donoszą, pomarańcze, soki, kotlety, bułeczki, aż się szafka ugina...
@marekjakos nie znoszę narzekania, ale przy takim takich kwotach ubezpieczeń, to ludzi powinni karmić przyzwoicie. Gdyby ta osoba ubezpieczyła się prywatnie, lub miała do dyspozycji pieniądze które wydała na ubezpieczenie miałaby przyzwoity posiłek i do tego dużo lepsza opiekę niż w szpitalu Państwowym. Nie dziw się ludziom, ze się wk*r•*ją.
@marekjajos Za darmo? Nie płacisz na służbę zdrowia?
Poprosić kogo, pacjenta z łóżka obok, który sam potrzebuje? Pielęgniarki mają 3x dziennie roznosić posiłki i zostawiać swoje obowiązki? Nie przy każdym pacjencie czuwa mama od rana do nocy.
@ateistarealista
NFZ nie płaci szpitalom za karmienie pacjentów, środki są przewidziane tylko za procedury medyczne. Jeżeli ktoś uważa, że płaci składkę, a nie otrzymuje należytych świadczeń, w tym stosownej diety powinien wnieść skargę do swojego ubezpieczyciela, któremu płaci składki (czyli w tym przypadku do NFZ).
@marekjajos Czasem nie można. Takie tacki pamiętam ze szpitala w Gliwicach. Tam po przeszczepie się siedziało w izolatce. Akurat po przeszczepie dawali więcej, głównie gotowany kurczak w ilościach hurtowych (jakimś cudem i tak musieli mi potem dawać białko w kroplówce, bo stwierdzili niedożywienie), ale z tego oddziału przed przeszczepem też nikt nie może wyjść. Ani wejść. Czasem można na szybko wymienić się rzeczami przez drzwi jeśli nikt nie patrzy. A własnie na tym przed przeszczepem było podobne jedzenie. Po chemii mi się zęby sypały tak, że ugryzienie takiego chleba kończyło się utrata połowy zęba. Zakaz surowych owoców i warzyw po chemii, a też się zdarzał piękny pomidor ze skórką, jak skórka jeszcze uszkodzi bardziej. Jedzenia z zewnątrz nie dało się przemycić.
Zaś w Centrum Onkologii w Bydgoszczy była restauracja ze szwedzkim stołem. My wchodzimy za darmo, tylko skanują kod z pasków, które dostajemy przy przyjęciu, obcy płacą 13 zł za śniadanie/kolację, 15 za obiad (potem podnieśli o dwa złote 15 śniadania/kolacje, 17 obiad). Można było się najeść do syta, a nawet jak ktoś nie mógł zejść to jak przynieśli porcję na górę to i tak starczyło na dwie osoby. Wszystko opisane, ludzie wiedzieli co mogą wziąć, jak mieli podane jaka dieta to nad stoiskami w restauracji były kartki z nazwą diety. Jak niesiono na górę, było własnie tak jak trzeba, dobre i dużo. A też oddział był otwarty to można było podejść też do czegoś typu bistro, takie małe miejsce z jedzeniem dodatkowe już płatne dla wszystkich. Szpital to było praktycznie takie małe osiedle. Ale to tylko w tym szpitalu tak było.
Z Grudziądza zaś pamiętam głównie chleb, którym można było gwoździe wbijać i czarne jajka na twardo...
Poszukiwania "lepszego jedzenia" trwają już dobre 10 lat. Przynajmniej ja tyle pamiętam.
Dzienna stawka żywieniowa w służbie zdrowia na pacjenta oscyluje między 6 do 10 zł na dzień, przy czym 10 zł to już wybitny luksus. Smacznego :)
Przenieś się do USA, tam nawet nie będzie cię stać na szpital. Ale źle w tej Polsce, za darmo operację przeprowadzą, badania zrobią, poskładają do kupy, a wykwintnych dań dla Panicza nie serwują. Wstyd i hańba. Jak ci nie pasuje, to sobie kup jedzenie, szpital to nie jest hotel, jesteś tu na leczeniu, nie po to, żeby oszczędzić na żarciu.
@mietek888 To, co płacisz na składki nie pokrywa kosztu pierwszej lepszej operacji, nie mówiąc już o kosztach opieki, jedzenia, itd. Żyjemy w państwie bardzo opiekuńczym, żadnego obywatela nie zostawia się u nas na pastwę losu. Nie mam nic przeciwko podatkom w Polsce, dostałam darmową edukację na 3 kierunkach studiów, nikt nie wziął za to złamanego grosza, a dzięki temu teraz zarabiam tyle, że o nic sie nie martwię, w dodatku wiem, że w razie zagrożenia życia zostanie mi udzielona pomoc i nie muszę się martwić, jak np. Amerykanin, czy moje ubezpieczenie pokryje to lub tamto. Też byłam w szpitalu dwa razy, nic poważnego, po 2-3 dni, ale jedzenie, które otrzymałam przyjęłam z wdzięcznością, a jak chciałam więcej, to sobie dokupiłam. Proste.
Jak ktoś już napisał: W szpitalach są dwa rodzaje ludzi, naprawdę chorzy i ci którzy narzekają na jedzenie.
@JohnsonFibonacci bzdura. Nawet chorzy narzekają na jedzenie. Albo nie narzekają i proszą rodziny/znajomych/odwiedzających o cokolwiek. Pomijając walory smakowe proszę wytłumacz mi, w jaki sposób wyniszczony organizm chorego ma się wzmocnić na takim jedzeniu.
Szpital ma leczyć, a nie karmić, to nie restauracja.
@sierpek12 tyle, że zdrowie jest nieodłącznie powiązane z dietą. Samą dietą można wyleczyć mnóstwo chorób.
„Niechaj pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem” – ojciec medycyny - Hipokrates
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 września 2019 o 15:51
Owszem, dieta... Tylko że na zdjęciach wstawiają skrajne przypadki. Sam byłem.... i jak widać przeżyłem. A pożywienie w szpitalach jest dostosowane do diety, inaczej ma cukrzyk, inaczej dziecko.
No i inna jeszcze opcja odwiedzający........ Przynoszą cholera co wie... nie ważne na co chory leży.... W domu nie przyniosą.... Ale tu, w szpitalu, trzeba i donoszą, pomarańcze, soki, kotlety, bułeczki, aż się szafka ugina...
Jest bufet. Można się przejść/poprosić kogoś, ale jak się "kce darmo", to sorry.
@marekjakos nie znoszę narzekania, ale przy takim takich kwotach ubezpieczeń, to ludzi powinni karmić przyzwoicie. Gdyby ta osoba ubezpieczyła się prywatnie, lub miała do dyspozycji pieniądze które wydała na ubezpieczenie miałaby przyzwoity posiłek i do tego dużo lepsza opiekę niż w szpitalu Państwowym. Nie dziw się ludziom, ze się wk*r•*ją.
@marekjajos Za darmo? Nie płacisz na służbę zdrowia?
Poprosić kogo, pacjenta z łóżka obok, który sam potrzebuje? Pielęgniarki mają 3x dziennie roznosić posiłki i zostawiać swoje obowiązki? Nie przy każdym pacjencie czuwa mama od rana do nocy.
@ateistarealista
NFZ nie płaci szpitalom za karmienie pacjentów, środki są przewidziane tylko za procedury medyczne. Jeżeli ktoś uważa, że płaci składkę, a nie otrzymuje należytych świadczeń, w tym stosownej diety powinien wnieść skargę do swojego ubezpieczyciela, któremu płaci składki (czyli w tym przypadku do NFZ).
@Egghead ogólnie NFZ i publiczna służba to dno. Niestety.
@marekjajos Czasem nie można. Takie tacki pamiętam ze szpitala w Gliwicach. Tam po przeszczepie się siedziało w izolatce. Akurat po przeszczepie dawali więcej, głównie gotowany kurczak w ilościach hurtowych (jakimś cudem i tak musieli mi potem dawać białko w kroplówce, bo stwierdzili niedożywienie), ale z tego oddziału przed przeszczepem też nikt nie może wyjść. Ani wejść. Czasem można na szybko wymienić się rzeczami przez drzwi jeśli nikt nie patrzy. A własnie na tym przed przeszczepem było podobne jedzenie. Po chemii mi się zęby sypały tak, że ugryzienie takiego chleba kończyło się utrata połowy zęba. Zakaz surowych owoców i warzyw po chemii, a też się zdarzał piękny pomidor ze skórką, jak skórka jeszcze uszkodzi bardziej. Jedzenia z zewnątrz nie dało się przemycić.
Zaś w Centrum Onkologii w Bydgoszczy była restauracja ze szwedzkim stołem. My wchodzimy za darmo, tylko skanują kod z pasków, które dostajemy przy przyjęciu, obcy płacą 13 zł za śniadanie/kolację, 15 za obiad (potem podnieśli o dwa złote 15 śniadania/kolacje, 17 obiad). Można było się najeść do syta, a nawet jak ktoś nie mógł zejść to jak przynieśli porcję na górę to i tak starczyło na dwie osoby. Wszystko opisane, ludzie wiedzieli co mogą wziąć, jak mieli podane jaka dieta to nad stoiskami w restauracji były kartki z nazwą diety. Jak niesiono na górę, było własnie tak jak trzeba, dobre i dużo. A też oddział był otwarty to można było podejść też do czegoś typu bistro, takie małe miejsce z jedzeniem dodatkowe już płatne dla wszystkich. Szpital to było praktycznie takie małe osiedle. Ale to tylko w tym szpitalu tak było.
Z Grudziądza zaś pamiętam głównie chleb, którym można było gwoździe wbijać i czarne jajka na twardo...
@Meanness prosty wniosek: szpitale w zachodniej części kraju są bardziej rozwinięte.
To nie pielęgniarki roznoszą jedzenie...
Produkt zbożowy, białkowy, warzywo i odrobina słodkiego szaleństwa. Dietetyk by pochwalił.
Tymczasem
https://www.rp.pl/Zdrowie/308199974-Szpitalne-jedzenie-powinno-byc-lepsze-za-sprawa-kontroli---MZ-odpowiada-RPO.html
Poszukiwania "lepszego jedzenia" trwają już dobre 10 lat. Przynajmniej ja tyle pamiętam.
Dzienna stawka żywieniowa w służbie zdrowia na pacjenta oscyluje między 6 do 10 zł na dzień, przy czym 10 zł to już wybitny luksus. Smacznego :)
Białystok jak?
Jeju! Ile jeszcze niemal identycznych demonów?
@hannalucja nieskończoność, dopóki to się nie skończy.
To wstań, zdejmij gacie i zesraj się do tej miski. Dzięki temu będziesz miał większą porcję.
Przenieś się do USA, tam nawet nie będzie cię stać na szpital. Ale źle w tej Polsce, za darmo operację przeprowadzą, badania zrobią, poskładają do kupy, a wykwintnych dań dla Panicza nie serwują. Wstyd i hańba. Jak ci nie pasuje, to sobie kup jedzenie, szpital to nie jest hotel, jesteś tu na leczeniu, nie po to, żeby oszczędzić na żarciu.
@Polszczyzna Za darmo??? Przymusowe składki na służbę zdrowia same się płacą?
Nie pasuje to wyjedź z kraju - to żaden argument. Chyba nie trzeba tłumaczyć.
@mietek888 To, co płacisz na składki nie pokrywa kosztu pierwszej lepszej operacji, nie mówiąc już o kosztach opieki, jedzenia, itd. Żyjemy w państwie bardzo opiekuńczym, żadnego obywatela nie zostawia się u nas na pastwę losu. Nie mam nic przeciwko podatkom w Polsce, dostałam darmową edukację na 3 kierunkach studiów, nikt nie wziął za to złamanego grosza, a dzięki temu teraz zarabiam tyle, że o nic sie nie martwię, w dodatku wiem, że w razie zagrożenia życia zostanie mi udzielona pomoc i nie muszę się martwić, jak np. Amerykanin, czy moje ubezpieczenie pokryje to lub tamto. Też byłam w szpitalu dwa razy, nic poważnego, po 2-3 dni, ale jedzenie, które otrzymałam przyjęłam z wdzięcznością, a jak chciałam więcej, to sobie dokupiłam. Proste.
Szpital to nie restauracja
oo moja kolacja. miałam 2 kromki chleba z ugotowanym na twardo jajkiem, masełko, kakao i papryka (zamiast pomidora). czyli jestem na diecie szpitalnej
Całkiem spoko śniadanie...
Wolałbym, żeby leczyli, miast karmić.
Ta tacka chyba droższa od zawartości :-(