Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
322 375
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar rafik54321
+1 / 5

Dziwi mnie ten trend do wychwalania kobiet, jakie to są przepracowane, jak to ciężko mają... Z drugiej strony, pytam się, czy aby na serio kobiety są tak przepracowane skoro mają czas tak stękać w internecie? Chyba jakby była na serio tak zaorana pracą, to by się nią zajmowała i nie miała czasu na takie bzdury.
Czy może jednak jaśnie "księżniczka" narzeka że jednak bombelkowi trzeba poświęcić czas, a nie tylko plotki, ploteczki i paznokietki :/ .

Wszystko rozbija się o chęci i umiejętności zorganizowania. Każdy ma masę spraw na głowie. Nieistotne czy kobieta czy facet, stary czy młody... Każdy ma swoje problemy, jak się nie umie ich ogarniać, to wypada się zastanowić co się robi źle, a nie stękać, narzekać i obwiniać wszystkich w okół.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+3 / 3

@rafik54321
Każdy ma swoją miarę.
Ja pracuję zdalnie, synkiem zajmowałem się na "pełen etat" przez kilka lat (zanim poszedł do przedszkola).
Miałem jeszcze czas, żeby ogarnąć dom, zrobić obiad i poświęcić trochę czasu na głupoty w Internecie, poczytać książkę czy zając się innym hobby. W domu porządek był, inna sprawa, że syn od wieku 3-4 lat jest uczony, aby sprzątać swój pokój. Początkowo w ramach zabawy, teraz bardziej z przyzwyczajenia. I nigdy nie płakałem. A pewnie samą robotą mógłby dwie osoby rozdzielić:) Zresztą jak widzę organizację wielu osób to dziwię się im, że mają czas by żyć...

Problem pojawiał się gdy byłem chory. Nadal pracowałem, ale zamiast leżeć i umierać w łóżku jak w tych memach o facetach, zajmowałem się synkiem i coś tam próbowałem ogarniać w domu, rosół ugotowałem. Na głupoty w necie nie było już ani czasu, ani siły:) Żona sporadycznie brała wolne, aby z zabrać: małego do lekarza czy na szczepienie. Jak się później okazało w pracy to dla szefostwa i tak było za dużo. Mieli pretensje, bo ma...dziecko i w ogóle śmie wziąć dzień wolny (lub pół).

Tych marudzeń w necie trochę nie rozumiem. Decyduje się na dziecko, to zgadzam się na obowiązki. Mały człowiek - lub jak kto woli bombelek - wymaga stałej opieki. Teraz mamy dwójkę, żona chwilowo na macierzyńskim, roboty mam jeszcze więcej i dajemy radę:) I nie mamy dziadków do pomocy. Chciec to móc. Zresztą to nasza wizytówka narodowa - narzekanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2019 o 0:47

avatar rafik54321
0 / 0

@michalSFS przez lata zauważyłem że ludzie budują swoje życie na błędnych założeniach. Narzekają zamiast znaleźć źródło problemu. Wolą dołować innych, niż samemu pójść do przodu. Obwiniają wszystkich w okół zamiast zmienić swoje zachowanie. Pragną odpoczynku choć nie pracują. Chcą wszystkiego, za nic...
Z takim podejściem nigdy nic się nie osiągnie. Życie to nie bajka, raczej to czeski film. Samo z nieba nic nie spadnie, życie człowieka jest w jego rękach. Masz wolność wyboru (do pewnego stopnia), sam decyduj i przyjmuj na klatę konsekwencje swoich decyzji. Jeśli coś schrzaniłeś - trudno, twój błąd, teraz to napraw.

"Nadal pracowałem, ale zamiast leżeć i umierać w łóżku jak w tych memach o facetach, zajmowałem się synkiem i coś tam próbowałem ogarniać w domu, rosół ugotowałem." - heh, znowu jak byłem chory, pracowałem jako kierowca i z gorączką w zimie rozwoziłem towar :/ . Dopiero jak mnie wzięły ostre zawroty głowy, to szefowi strzeliłem focha. Zwyczajnie bałem się, że rozbiję się na jakimś drzewie czy coś takiego... A jakby nie patrzeć, obawa uzasadniona.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@rafik54321
Coś w tym jest. Każdy trochę narzeka, ale niektórzy przeginają na maksa.
Moja siostra lubi ciągle biadolić. Ciągle ma gorzej od innych. I to jest jedyna osoba z którą licytuje się na nieszczęścia w życiu:) Trochę przekornie.

Jak mi pisze, że dużo włożyła w mieszkanie to jej odpowiadam, że i tak po ślubie wprowadziła się prawie na gotowe, nie płaciła rachunków nie wzięła kredytu. A mi rodzice nie mieli jak pomóc, mieszkałem na stancji a potem wziąłem kredyt na 200 tys. I nikt rachunków za mnie nie płaci (a jej ojciec opłaca ponad połowę). Dajemy radę pomimo tego:)

Jak marudzi, że nigdzie za granicą nie była to jej przypominam, że jak była okazja to przestraszyła się roboty. A ja za granicą robiłem po 14 godzin dziennie. Chociażby po to, by zarobić na wakacje. Jak biadoli na teściów, bo więcej dają "drugiej stronie" to jej przypominam, że ja od swoich nie mam żadnej pomocy (i nie chcę). Z nikim innym nie prowadzę takich konwersacji a tu po kolei przebijam "kto jest bardziej chory". Szybko ulatnia się z f-b, prawdopodobnie niezadowolona. Nie wiem tylko co takie biadolenie daje poza skupieniem się na problemie ale nie jego rozwiązaniu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2019 o 13:29

avatar rafik54321
0 / 0

@michalSFS ja tam generalnie nie narzekam, bo wiem że jak coś mam gorzej, to przez siebie. Jeśli narzekam to zwykle na to jak inni się z butami próbują w moje życie wchrzaniać, albo obwiniać mnie, za to że ja to mam lżej niż oni, a oni to mają źle i że ja muszę im pomóc... No żesz kuw! To mam przepraszać za to, że sobie życia nie zniszczyłem, genialne...

U mnie siostry podobnie, pobrały sobie za chłopów, takich typowych gołodupców, bez rozumu. Jeden dresiarz, drugi alkoholik-hazardzista... Pierwszej się po ułożeniu życia tyle o ile, zachciało się romansów, to teraz ma kilkadziesiąt tysięcy długu. Druga ma już koło setki tysięcy... Pomimo że po sprzedaży nieruchomości obie dostały po 50tys...

Ja tam nie chcę za granicę wyjeżdżać, myślę że nie potrafiłbym się tam odnaleźć. Nie biadolę że tu to jest źle, że tam to jest życie. Wychodzę z założenia że jak sobie w PL nie radzisz, to tam sobie też nie poradzisz. Tam po prostu wszystko przychodzi trochę szybciej, standard życia jest trochę lepszy i tyle. I wiesz że kilku moich znajomych, po roku, czy dwóch wraca do PL z podkulonym ogonem... Wiadomo dlaczego.

"Nie wiem tylko co takie biadolenie daje poza skupieniem się na problemie ale nie jego rozwiązaniu." - daje komfort psychiczny. To że może sobie obwinić za własny stan życia kogoś innego. Coś w stylu "no co ja mogę zrobić, mam tak źle przez nich, to ich wina!". Bo łatwiej obwiniać kogoś innego, czy kogoś innego dołować, niż zakasać rękawy, wziąć sprawy w swoje ręce i się samemu dorobić. Jest to tym trudniejsze, że jeśli się weźmiesz do roboty, to inni, pokroju właśnie takich "leniwców" będą na ciebie psioczyć i próbować cię ściągnąć w dół. Bo jak oni sobie potem sami przed sobą wytłumaczą, że ty możesz sobie na dobre życie zapracować a oni nie? I generalnie każdy normalny człowiek powinien mieć to w odwłoku, ale jednak jak się słyszy takie teksty w sposób regularny, to ciężko przechodzić obojętnie obok tego - zwłaszcza jeśli to rodzina takie rzeczy wypowiada.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@rafik54321
Ucieczka od odpowiedzialności życiowej. Pobiadolę, bo najgorzej wziąć na klatę odpowiedzialność za własne decyzje:)

Ja wyjeżdżałem do kilku krajów. W sumie nie dlatego, że musiałem, ale chciałem. Nie stać mnie było na o zagraniczne wojaże turystyczne, to jeździłem do pracy, sporo zwiedzałem a i jeszcze grosz jakiś odłożyłem. Nie stać mnie było na USA (bilet i inne koszty) to wcześniej wyjechałem do Anglii, żeby zarobić. Czasy studenckie. Roboty nie były jakieś wyśnione, ale w sumie wtedy mi to odpowiadało. I wspominam dobrze. W każdym razie języka polskiego nie zapomniałem i nie wstawiałem angielskich słówek if you know what i mean, haha Rodzicom było lżej, bo przez część studiów dziennych utrzymywałem się w całości lub chociaż częściowo. W wakacje i przez część roku akademickiego - praca za granicą, na roku - zdalna robota dodatkowa w Polsce i nauka. Po studiach robota sama do mnie zawitała. Bez ciotek, wujków itp.

Często słyszę, że mi lżej i mam więcej szczęścia. Tylko to szczęście kosztowało ogrom pracy. Z zewnątrz ludzie widzą rezultaty a nie drogę. Siostra nie ma jakiś jazd życiowych, tylko grosz jej się nie trzyma. Co zarobią czy dostaną od mojego ojca lub teścia, to zaraz idzie. To trzeba zrobić, to kupić. To telefony roczne za stare, to tablet nowy. I w ogóle by mnie to nie obchodziło, jej kasa, jakby nie to ciągłe biadolenie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fizdryg
0 / 0

@michalSFS W sumie nie powinienem się wypowiadać bo nie mam dzieci. Ja już się przestałem starać bo cokolwiek bym zrobił to albo źle(w mniemaniu innych) albo w ogóle tego nie zauważają. Nie chodzi mi o to żeby bić pokłony jaki to ja wspaniały jestem albo coś. Wystarczy drobne dziękuję albo dobra robota.
A ja słyszę tylko "to czym się tak naharowałeś". No i teraz mogę z czystym sumieniem mówić że niczym.
To samo jest z konwersacją (ogólnie pojętą dyskusją i pogadanką). Dziwią się, że na imprezach rodzinnych nic nie mówię. A po co ja się mam wysilać jak po niecałym zdaniu wstępu nikt mnie już totalnie nie słucha i generalnie wszyscy mają w dupie. Uchodzę za "mruka" i bardzo mi z tym dobrze. W towarzystwie osób obcych jako człowiek bardzo nieśmiały (niemal introwertyk) potrafię się dobrze odnaleźć. bo obce osoby mnie słuchają.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@Fizdryg
Ja tak miałem w rodzinie. Uchodziłem u rodziców (i...pracowitej siostry) za lenia. I w sumie do dziś nie wiem dlaczego. Uczyłem się od starszej siostry lepiej a w przeciwieństwie do niej pomagałem na gospodarce. Siostra w klasie maturalnej nie miała żadnych obowiązków, ja dzień przed maturą pracowałem w polu. Bo i tak już się nie nauczyć. Maturę zdałem lepiej...W domu tez musiałem po sobie ogarniać a i tak wystarczyła godzina na komputerze, aby moja całodzienna pomoc uległa resetowi:) Bo znowu siedzi na komputerze i prąd tylko marnuje. W tym czasie w domu oglądali ten sam serial obyczajowy na dwóch odbiornikach TV i było ok:)
Siostra zrobiła obiad- makaron z serem i była chwalona pod niebiosa. U niektórych znajomych zauważyłem to samo. Można podzielić ich na dwie grupy - jedna stara się zaplusować u rodziny za wszelką cenę, druga ma to w d... Skutek jest ten sam. Znaczy nijaki.

Dlatego taka rada dla ciebie. Olej to i żyj tak, jak ci najwygodniej. Swoim życiem, oczywiście tak by nie krzywdzić innych. Oczywiście krzywdą dla innych nie jest to, że żyjesz inaczej niż sobie życzą. A czasem to próbują wmówić i wzbudzić poczucie winy. Nie licz na wdzięczność czy docenienie. Tak to nie działa. Mam niekiedy wrażenie, że rodzina jednych sobie szufladkuje jako wybranych, inni są od roboty. Czasem dużo lepszy kontakt ma się ze znajomymi niż rodziną. I oni szybciej cię docenią. U mnie tak jest. A nieliczna rodzina, z którą mam dobry kontakt to rodzeństwo cioteczne żony. I nawet nie to, że się skarżę po prostu pogodziłem się z tym. A rodzinę kole w oczy, że się nie przejmuję. I nie nadskakuję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2019 o 14:34

avatar rafik54321
0 / 0

@michalSFS tak, ludzie boją się brać odpowiedzialność za swoje czyny, ale jednocześnie chcą być pierwsi do decydowania... Najlepiej to by chcieli przeżyć życie na "kodach", jak w grze komputerowej XD.

Miałeś jakiś konkretny plan na życie. I fajnie. U mnie był ciut większy problem, bo niestety normalnego startu w życie nie miałem :/ . Gdyby spojrzeć z boku, to ktoś by stwierdził że wylądowałem życiowo słabo, ale ja uważam że wylądowałem bardzo dobrze. Bo w końcu awans z skrajnej patologii społecznej, do normalnej niższej (w sumie to pomiędzy niską, a średnią) klasą, to duży postęp.

Na pieniądze trzeba mieć jakiś pomysł. Jeśli są "tłuste" miesiące, to trzeba albo tę kasę odłożyć (np na lokatę czy coś), albo zainwestować, albo kupić coś do domu na długie lata. Tak aby wskaźnik ceny do jakości był jak najwyższy. Lepiej kupić buty za 50zł które wytrzymają rok, niż jakieś adidasy za 500zł które wytrzymają 3 lata. A już wgl bajka kupić buty za 100zł, które wytrzymają 3 lata.

Osobiście gdybym np wygrał w totka, dajmy na to 100mln. To mam pomysł, co zrobić z tą kasą, aby do końca życia, te pieniądze generowały mi pieniądze. Kupiłbym jakieś mieszkania pod wynajem. Plus jeszcze postawił jakąś halę magazynową też pod wynajem, a oprócz tego postawił warsztat i na tym się skupił. Dochody "pasywne" i aktywne :) . Myślę że to już by generowało przyjemne pieniądze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@rafik54321
Szacunek, bo przeszedłeś dłuższą i bardziej wyboistą drogę niż ja. I jesteś dowodem, że można. Dla mnie to bardziej się liczy. Takich ludzi cenię bardziej niż dyrektorów, którzy np.: wykonują zawód - syn.

Tu nie chodzi by licytować się, kto lepiej zarabia czy ma lepszą pracę (teściowie lubią mi to wypominać, bo ich zdaniem wywyższam się, g...prawda, nie szanuję ich za brak honoru, ciągłe kłamstwa i bycie k.. dla własnej córki). Wyszedłeś na swoje a to najważniejsze. Kluczem jest, aby patrzeć w lustro bez wstydu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar rafik54321
0 / 0

@michalSFS też nie powiem że wszystko zrobiłem tak jak bym chciał. Popełniłem masę błędów, z drugiej strony musiałem decydować pomiędzy rzeczami, których człowiek z normalnej rodziny nigdy wybierać by nie musiał. Miałem problemy których de facto mieć nie powinienem :/ . Teraz to już ciut za późno aby pewne rzeczy próbować odkręcać, ale ostatecznie nie wyszło najgorzej...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar konradstru
0 / 0

"Cosplay (コ ス プ レ kosupure) to artystyczne hobby, w ramach którego osoby nazywane cosplayerami tworzą przebrania i wcielają się w postać fikcyjną."
Wyjaśniło się ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar S_Jupiter
0 / 0

Prawdziwa matka.. cóż, nie potrzebuje do tego cosplayu

Odpowiedz Komentuj obrazkiem