Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ZONTAR
+5 / 7

Od dawna dementowałem to, jakoby czytanie w półmroku było szkodliwe. Od dziecka wciskano mi mocne oświetlenie do czytania, co gorsza przez wiele lat w różnych biurach BHP nie pozwalało mi pracować w preferowanych warunkach i zawsze wszystko było oświetlone jak się tylko da. Nie rozumiem tego fetyszu świecenia wszędzie tak, że aż oczy bolą i wciskania każdemu, że to dla zdrowia.
W praktyce zbyt jasne światło szybciej męczy wzrok, stąd chociażby ogrom programistów preferuje ciemne motywy graficzne do pracy. Zbyt ciemne światło jest dopiero męczące, gdy nie jesteśmy w stanie czegoś odczytać i musimy wysilać wzrok. To samo dotyczy czytania czegoś zbyt małym drukiem.

Frankenstein to kulturowa pomyłka. Potwór nie miał imienia, z którym by go kojarzono, a dokrot był dosyć charakterystyczny. Stąd przelano jego nazwisko na potwora.

Za to może mi ktoś powiedzieć gdzie jest ta "anielska" uczelnia? Uczą tam aniołowie, czy to tylko chwyt marketingowy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+1 / 1

@ZONTAR akurat problemem nie jest słabe oświetlenie, bardziej szkodzi oświetlenie nierównomierne i nadwyrężamie wzroku, zbyt długie patrzenie w jeden punkt. Czytanie przy latarce pod kołdrą wcale zdrowe nie jest, podobnie jak lampka która nie oświetla książki równomiernie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@Cascabel No właśnie. Bardziej szkodliwe jest mocne oświetlenie pomieszczenia i ciemny wyświetlacz komputera niż siedzenie w półmroku z ciemnym wyświetlaczem. Zawsze miałem z tym problem w pracy, bo chciałem lampkę lekko oświetlającą okolicę i ciemniej ustawiony ekran, żeby nie męczyć oczu przez wiele godzin pracy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

@ZONTAR akurat w przypadku komputera to bardziej skomplikowane: tutaj np. nawet osoba bez wady wzroku powinna pracować w zerówkach okularów i ważne jest odpowiednie nawilżenie oczu i... biura.
Przez rok pracy w biurze przed trzema monitorami poleciał mi wzrok bardzo. Cofnęło się przez rok pracy przy laptopie (no, dobra, dwóch laptopach) w domu, z odpowiednią temperaturą i wilgotnością powietrza.
Później: idiotyzmy typu: przy projektowaniu oświetlenia nie brano w ogóle pod uwagę okien, przy projektowaniu klimatyzacji i ogrzewania różnej powierzchni pomieszczeń. No i sprytne firmy, które wiedzą że ostre światło sprawia, że człowiek nie może zasnąć lepiej niż kawa, a to że po pracy też ma ze snem i oczami problemy - to szczegół.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 22:21

avatar ZONTAR
0 / 0

@Cascabel Właśnie to jest dziwne twierdzenie, bo mnie wiele godzin przy mocnym świetle męczy i już nie chce mi się siedzieć. Przy przyciemnionym świetle mogę siedzieć dużo dłużej, oczy mi się same nie zamykają. To też było już potwierdzone różnymi badaniami i wynika z biologii. Z jednej strony wszędzie możemy czytać o tym, jak niebieskie światło jest niezdrowe, ale z drugiej strony mało kto rozumie, że białe światło o dużym natężeniu ma tyle samo niebieskiego co niebieskie o niskim natężeniu. Poza tym z jednej strony niebieskie światło zmniejsza wydzielanie melatoniny (organizm nie wykrywa, że już ciemno i pora spać), ale z drugiej strony obniża możliwość koncentracji i w dłuższej perspektywie sprawia, że pracownicy są zmęczeni i rozleniwieni. Chyba nie o to chodzi pracodawcy.
Sam od lat pracuję w biurze i niestety w każdym biurze w Polsce praktykowali to samo. Połowa sufitu to były świetlówki i obowiązkowo wszystkie włączone przez cały dzień mimo, że obok masz wielkie okna z naturalnym światłem. Teraz mam nieco lepiej, bo pracuję w miejscu, gdzie są nieco inne normy BHP i nie ma aż tak mocnego oświetlenia.
Swoją drogą, w moim dawnym biurze ja i kilku kolegów preferowaliśmy właśnie pracę w wyciemnionym pomieszczeniu. Udało się dorwać lampki na biurko ze ściemniaczem i jak wychodziła większość ludzi, to zostawaliśmy wieczorem w kilku na dużej sali i każdy miał lampkę ustawioną tak, jak było mu wygodnie. Byliśmy akurat grupą, która pracowała w późniejszych godzinach (synchronizacja z innymi strefami czasowymi) i często zajmowaliśmy się pilnymi problemami robiąc sporo nadgodzin. Każdy uważał mniejsze natężenie światła za mniej męczące.
Według mnie najważniejszy jest mały kontrast między monitorem, a otoczeniem. Jeśli jest jasno, to jednocześnie wzrok dostaje dużo światła, a z drugiej musi wypatrywać na monitorze drobnego tekstu o mniejszym natężeniu światła. Ewentualnie niektórzy ustawiają tak jasność, że przy ekranie trzeba siedzieć w przyciemnionych okularach. Sam przez jakiś czas pracowałem w nowym biurze w ciemnych okularach aż łaskawie pozwolili mi wyłączyć część świateł. Podobnie siedzenie przed jasnym monitorem bez oświetlonego otoczenia jest męczące, bo wpatrujesz się w jasny punkt, a cała okolica jest ciemna i oczy cały czas muszą się dostosowywać do różnych jasności.

Nie wiem co masz na myśli z tymi zerówkami, nigdy o tym nie słyszałem i nigdy nie widziałem, żeby ktoś to stosował. To miałoby sens dwie dekady temu, kiedy CRT było w standardzie i promieniowanie z ekranu wykraczało poza różne normy. Obecne monitory niczym się nie różnią od kolorowej lampki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

@ZONTAR zerówki z filtrem światła niebieskiego. Mam dopiero w tych okularach, zmieniałam w epoce biura. Różnica w stanie oczu między tymi z filtrem, a "starymi" była ogromna (choćby fakt że wystarczało że oczy załapałam co dwie godziny, a nie co pół).
Znam walkę między światłem a jego brakiem bardzo dobrze. I pracę na różnych strefach czasowych w jednym biurze, na różnych krajach. Powiem, że jedyną rzeczą dla mnie irytująca były święta, gdzie każdy kraj ma inne daty i 26 grudnia byłam jedną z trzech osób w budynku.
Ogólnie kodeks pracy wytycza przestarzałe normy, nie bierze pod uwagę rozwoju technologii, a co za tym idzie - pracodawcy nie czują potrzeby poprawiania komfortu pracy, albo... zgodnie z kodeksem pracy nie mogą dodać niektórych poprawek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 23:24

avatar ZONTAR
0 / 0

@Cascabel No cóż, czasem normy są fajne, czasem niekoniecznie. Obecnie mam kiepskie krzesło bez jakiejś szczególnej regulacji i bez zagłówka. Wcześniej każde biuro miało porządne krzesła biurowe ze względu na wymaganą ergonomikę nowych krzeseł biurowych. No ale tu takich wymogów nima.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Anya82
-3 / 5

Dlaczego ogien na Ziemii, gdzie jest przyciaganie - ma wydluzony ksztalt a w stanie niewazkosci ma splaszczony ksztalt? Tak na logike wydawaloby sie ze powinno byc odwrotnie?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S konto usunięte
+5 / 5

Właśnie z powodu grawitacji. Gorące powietrze unosi się do góry. I zasysa zimne świeże powietrze z tlenem. W kosmosie już tak się nie da to i tlenu jest mniej przy knocie. Płomień ciemniejszy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M milamber84
0 / 0

@Anya82 Siła wyporu, która unosi ciepłe powietrze do góry istnieje własnie dzięki grawitacji.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 10:36

G grekzak
-4 / 4

@przytycki W stanie nieważkości nadal działa grawitacja.
Już pomijając, że górę i dół mamy nawet na poziomie galaktyki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 16:39

avatar ZONTAR
+2 / 2

@przytycki On chyba nie odróżnia nieważkości od próżni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G grekzak
0 / 0

@przytycki Nieważkość jest wtedy, gdy nie masz żadnego ciężaru, co nie zmienia faktu, że działa na ciebie grawitacja. W różnych stacjach kosmicznych masz nieważkość przy sile grawitacji ziemi mniejszej o jakieś 10% w porównaniu z siłą na powierzchni. Co do podstawy określenia "góry" i "dołu" to nieważkości niema tu żadnego znaczenia, ponieważ określa się ją względem płaszczyzny galaktyki i przynajmniej do kiedy tam nie latamy to wystarczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@grekzak Skoro górę i dół określasz względen płaszczyzny galaktyki, to w Australii faktycznie żyją do góry nogami? Myślałem, że to tylko głupi mem... Całe życie w błędzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G grekzak
-1 / 1

@ZONTAR Żyją normalnie na dole naszej planety.
Aha, jeszcze chyba muszę napisać, że na ziemi górę i dół określasz względem płaszczyzny równika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 23:58

G grekzak
0 / 0

@przytycki do osi obrotu planety

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I incepto
+5 / 5

Diament to nie kruszec, a minerał. Na Ziemi rzadki, a na Jowiszu i Saturnie zapewne pospolity.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
+1 / 1

@incepto Trzeba się tam wybrać.... kupić od "Jowiszan" za kilka złotych kilkanaście kilogramów, wrócić i sprzedać na Ziemi ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 listopada 2019 o 13:57

avatar ZONTAR
+1 / 1

@Pasqdnik82 Sęk w tym, że diamenty bezbarwne to dosyć pospolita rzecz na ziemi i nie mają za bardzo zastosowań. Ich cena wynika jedynie z walorów estetycznych. Podobnie diament idealny jest dużo mniej warty od naturalnego diamentu i rozróżnia się je po obecności skaz. Jak jest idealny, to został wytworzony przez człowieka i ma małą wartość.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mudia
0 / 0

@ZONTAR Stawiał bym tezę, że nie mają z powodu swojej rzadkości. Gdyby były pospolite to tak twardy materiał na pewno znalazł by zastosowanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 1

@mudia Sugerujesz, że diamentowe tarcze do cięcia kamienia, diamentowe pilniki, diamentowe wiertła czy diamentowe końcówki maszyn wiertniczych robi się z prawdziwych diamentów?
Właśnie o tym piszę, że diamentów używa się masowo w przemyśle. Diament jest twardy, ale jednocześnie bardzo kruchy, a więc drobne diamenty są zespojone ze sobą tytanem lub wolframem. To jest węglik spiekany, czyli widia (z niemieckiego "wie diamant"). Czasem do tego wykorzystuje się opiłki z obróbki kamieni jubilerskich, ale zasadnicza większość to sztucznie wytworzone diamenty. Z diamentem jest jak z masą innych materiałów. Naturalna wanilia jest strasznie droga, a jakoś wszyscy ciągle jadamy waniliowe lody, ciasta i inne twory, które są stosunkowo tanie. Dlaczego? Bo używa się substytutów, które są dużo łatwiejsze w produkcji i spełniają wymagania. Tak samo można jako przyprawy używać listownicy japońskiej, jest to dosyć popularny wodorost stosowany w kuchni wschodniej. Sęk w tym, że posmak wodorostów w wielu potrawach jest raczej niemile widziany. Znowu proces obróbki tych wodorostów dla uzyskania podobnego działania smakowego nie zostawiając posmaku zielska z wody jest dosyć trudny i nieekonomiczny. Stąd wszędzie stosuje się glutaminian sodu, który jest naturalnym składnikiem tego wodorostu i jest dużo łatwiejszy w wytworzeniu niż korzystanie z jego naturalnego źródła.
Tak więc jak wspomniałem, diamenty są pospolite i większość ludzi ma je w domu. Nawet diamenty klasy jubilerskiej są dosyć powszechne, często ozdabiają budynki, samochody czy ozdoby świąteczne. Różnica między tymi tanimi, a drogimi wynika tylko i wyłącznie z ich pochodzenia. Sztuczny diament jest powszechny, naturalny jest drogi w wydobyciu. Ich wygląd i funkcjonalność są praktycznie identyczne i odróżnić je potrafi jedynie wykwalifikowany spec, który będzie w stanie dopatrzyć się naturalnych niedoskonałości w naturalnym diamencie, których nie znajdzie w sztucznym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sliceum
0 / 0

Dziwi mnie, że według Twojego stwierdzenia, nikt jeszcze nie stworzył maszyny/stanowiska do produkcji syntetycznego diamentu że skazami. Oprogramowanie losowo tworzy niedoskonałości np. na podstawie analizy tysięcy wzorów niedoskonałości naturalnych i mamy diament możliwie najbliższy naturalnemu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@sliceum Stworzenie diamentu to jedno, stworzenie diamentu o losowych, mikroskopijnych skazach przypominających naturalne byłoby wielokrotnie droższe. Mówimy tu o porównaniu klocka z krzemu do mikroprocesora.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A asidus
+2 / 2

"Czerwonkawe" zabarwienie hipopotama? A co to za wyraz? Może pochodzi od choroby czerwonki?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Anya82
0 / 4

Dzieki za wszystkie odpowiedzi. Chyba w koncu zakumalam. x

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sacres
+1 / 1

Biedna ośmiornica, potrójna szansa na zawał..

PS: Spodobał mi się ten piasek.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem